Witam, mieszkam w Łodzi i tu też zmagam się ze zbednymi kilogramami. Zrzuciłem już 20 kg i pozostało tylko jeszcze kilka do wymarzonej sylwetki. Kiedyś wyglądałem źle, teraz nie chce wyglądać "tylko" normalnie, chce wyglądać AWESOME ;-)
43 dzień diety i ćwiczeń. No i stało sie - pasek postępu mi sie skończył (był ustawiony na 70kg) a waga pokazala 69,6 wiec nie pozostało mi nic innego jak troche go zmodyfikowac i wyznaczyc sobie kolejny cel. Nadal mam jeszcze troche tłuszczu na brzuchu wiec jest co gubić. W czwartek rano oficjalne ważenie przed świetam, powinno mnie to zmotywować żeby jednak jakiś umiar zachować przez te 3 dni :)
38 dzień diety i cwiczeń, waga już prawie docelowe 70kg a kaloryfera jak nie było taka nie ma ;( widać musze jeszcze powalczyć, na szczescie jestem w takiej fazie ze kolejne kg tłuszczu znikają jak zaczarowane ;) może na sylwester sie uda i spełnie noworoczne postanowienie jeszcze przed nowym rokiem (co prawda takie postanowienie mialem od lat ale kto by tam wypominał) :-)
to juz 21 dzień permanentnej diety (diety, a nie wyniszczania organizmu jedzeniem jedynie słońca popijanego wodą mineralną) i intensywnych ćwiczeń - i jest dobrze :) Każdy dzień wygranej z samym sobą to +1 do motywacji by nastepny dzień był podobny. Natomiast ćwiczyć (w moim przypadku siłownia) czasem sie nie chce i dopiero jak zaczne to nabieram na nie ochote ;) Kiedyś przez tydzień nie ćwiczylem tylko stosowałem diete i waga nie spadła nawet o100gram - to było jak demotywatory.pl ale zarazem nauczyło mnie że bez aktywności fizycznej która przyspiesza metabolizm i zmniejsza głód nie ma co myśleć o zgubieniu niechcianych kilogramów i co równie ważne utrzymanie takiej wagi...
mimo że konto założone dzisiaj walcze z wagą już od dobrych 2 lat, wlasciwie wiekszosc zycia z nią walcze ale te 2 ostatnie to tak na poważnie. Zaczynałem od 95 kg(moj niechlubny rekord wagowy) a teraz jest ok 75. Bywały wzloty i upadki ale zawsze do przodu ;) teraz bedac już blisko pełnego sukcesu jestem zmotywowany jak nigdy.