6 lipiec Jestem na dobrej drodze ...
Dzisiaj od rana dzień miałam czymś zajęty. Chciałam wcześniej wstac bo mówiłam się ze znajomą nad woda. Miała przyjechać ze swoim 18miesięcznym synkiem i swoją mama. Ja byłam oczywiście z moimi dzieciakami. Tak więc rani naszykowalam wszystko. Zupę ogorkowa do termosa, racuchy S:i jakieś owoce. Zjaralam się tam niemiłosiernie. Ciągle schylona nad małym w wodzie, i mimo ze pilnowałam żeby ustawiac się brzuchem do słońca to i tak plecy mnie bolą jak wszyscy diabli. A dietowo nie bylo dzisiaj tak źle. Mąż przyjechał do domu na weekend to będzie mi wstyd tak się obzerac.
S: kleik ryzowy ze słodzikiem i kakaem
II S: banan
O: racuchy
D: ciąg dalszy maluchów :)
K: sałatka grecka i 2 lubisie :)...
Już mam inne nastawienie, chciałabym, żeby znajomi kojarzyli mnie ze zdrowym odżywianie a nie kompulsywnym. Dziś w każdym razie nic więcej nie jem tylko ide spać. Do następnego razu kochane :)
dr Jkyll i mr Hyde...
Miałam wczoraj pisać o postępach ale przecież mi wstyd jak cholera... Zaczynam podejrzewać ze mam rozdwojenie jazni! Do wieczora jest wszystko ok a później jakby mnie coś opentalo. Jak robiłam ostatnio kopenhaska to przez pierwsze kilka dni chodziłam wcześniej spać, zaraz po dzieciach, żeby mi nic głupiego już do głowy nie przyszło bo sama siebie będę przekonywać do zjedzenia czegos. Mam takie wyrzuty sumienia ze dziś wzoruje się na kopenhaskiej, choć kilka dni żeby zeszła ze mnie woda. A przynajmniej do wieczora... I jeszcze @ mnie dobija... Szkoda słów...
dr Jkyll i mr Hyde...
Miałam wczoraj pisać o postępach ale przecież mi wstyd jak cholera... Zaczynam podejrzewać ze mam rozdwojenie jazni! Do wieczora jest wszystko ok a później jakby mnie coś opentalo. Jak robiłam ostatnio kopenhaska to przez pierwsze kilka dni chodziłam wcześniej spać, zaraz po dzieciach, żeby mi nic głupiego już do głowy nie przyszło bo sama siebie będę przekonywać do zjedzenia czegos. Mam takie wyrzuty sumienia ze dziś wzoruje się na kopenhaskiej, choć kilka dni żeby zeszła ze mnie woda. A przynajmniej do wieczora... I jeszcze @ mnie dobija... Szkoda słów...
Musze troche ochlonac...
Chyba zbyt emocjonalnie podchodzę do tych moich diet. Jem w pośpiechu, w nerwach zamiast faktycznie delektować się każdym kesem. Dziś postaram sie na spokojnie, policze mniej więcej kalorie żeby bylo coś w granicach 1200-1500kcal trochę dziś sobie pocwicze i rano zobaczę czy będzie jakis efekt. Właśnie! Muszę sie ogarnąć bo 21 lipca idziemy na slub do znajomych i trzeba się ładnie prezentować :)
Dzisiejsze menu
S: resztka kaszki synka, mleko z platkami fitness
O: zupa brokulowa, jak mi przykro, ze ze śmietana ;)
P: pewnie lody i jakiś owoc
K: przydałaby się jakas sałatka, dokładnie opisze wieczorem
Cdn później...:)
slaba jestem...
Do wieczora dietowo bylo nawet ok.
S: serek wiejski z rzodkiewka i szczypiorkiem kawa z mlekiem
P: plaster sera żółtego
O: serduszka drobiowe (pewnie niedozwolone)
K: sałatka: tunczyk, jajko i ogórek konserwowy. Nie miałam kiszonego i może przez to ta sałatka była taka niedobra...
Cały dzień ze sobą walczylam. Ale po tej salatce miałam taki niesmak w ustach ze nawet nie bilam się specjalnie z myślami i zjadlam jeszcze trochę ptasiego mleczka... Mam ochotę jeszcze na wino bo zostało mi z wczoraj i nie wiem czy nie pęknie...
Zrobiłam dziś pranie, teraz trzeba to wypracować, a przy winie będzie lepiej szlo. Rany, czemu jestem taka słaba? Nie powinnam miec w domu żadnych pokus. Ale przy dwójce małych dzieci to nie takie łatwe. Biorę się teraz za robotę. Jutro zacznę jeszcze raz. Mówią do trzech rany sztuka...
South Beach 1 dzien
Nie ma co uzalac się nad sobą, tylko trzeba działać! Przyznaje, zawalilam na całej linii, ale biorę się za siebie TU I TERAZ! Jak planowalam: wyjeżdżam na plaze południowe :) tylko z kawy raczej nie zrezygnuje. Całość mam w miarę opanowana, już to nie raz przerbialam Teraz muszę sobie udowodnić ze potrafię. Dziś pierwszy dzień i nie ma to tamto. Wieczorem napisze jak mi poszło. Trzymajcie kciuki :)
1 lipiec 64,5kg :)
Nie idzie mi najlepiej z dieta ale biorąc pod uwagę obecny stan kilogramów- nie jest źle. A nawet całkiem dobrze :)
Muszę więcej Waszych pamiętników poczytać bo wtedy nabieram siły do walki. U mnie najciężej jest chyba w weekendy bo wtedy mąż przyjeżdża z pracy do domu na parę dni i wtedy zwykle dieta idzie w odstawke. Wybiorę jakiś jeden dzień w tygodniu na sprawdzanie wyników diety. Póki co, staram się chociaż tak nie opychac jedzeniem. Postanowiłam zaciągnąć pasa żeby. Cisza zaoszczędzić przed wakacjami więc nie powinnam tracić kasy na jakieś przyziemne przyjemnosci ;)
IDE jeszcze poszukać gdzie i zmienić sobie wage. Pozdrawiam dietowo :)
potrzebuje kopa w tylek :(
Bo inaczej zaprzepaszcze całe efekty diety. I po co mi to? Najgorsze jest to ze ja w stresie zaczynam jeść. Dziś miałam dość sterujący dzień i sama siebie przekonałam, ze mogę zjeść to i tamto. I tak na śniadanie był paczek (bo w drodze), później drozozowka z serem (bo czekałam na transport). W domu znowu paczek (bo rano kupiłam dwa...) Niedawno lody (bo mama kupiła) i chyba na tym się nie skończy... :( mam sporo prasowania, a przy winku jest milej :)
To może zacznę od jutra? ... Znowu brak mi zapału. Tylko nie mówcie ze skończy się to jak zwykle, maksymala waga i na gwałt odchudzaniem się. Teraz jest tak dobrze, wszyscy mnie chwala ze tak sobie ze sobą poradziłam a tu tak faktycznie kosztowało mnie to tak wiele. Jakie są wasze motywacje? Może coś będzie i dla mnie?... Muszę wziąć się w garść. Szkoda by to wszystko stracić.
potrzebuje kopa w tylek :(
Bo inaczej zaprzepaszcze całe efekty diety. I po co mi to? Najgorsze jest to ze ja w stresie zaczynam jeść. Dziś miałam dość sterujący dzień i sama siebie przekonałam, ze mogę zjeść to i tamto. I tak na śniadanie był paczek (bo w drodze), później drozozowka z serem (bo czekałam na transport). W domu znowu paczek (bo rano kupiłam dwa...) Niedawno lody (bo mama kupiła) i chyba na tym się nie skończy... :( mam sporo prasowania, a przy winku jest milej :)
To może zacznę od jutra? ... Znowu brak mi zapału. Tylko nie mówcie ze skończy się to jak zwykle, maksymala waga i na gwałt odchudzaniem się. Teraz jest tak dobrze, wszyscy mnie chwala ze tak sobie ze sobą poradziłam a tu tak faktycznie kosztowało mnie to tak wiele. Jakie są wasze motywacje? Może coś będzie i dla mnie?... Muszę wziąć się w garść. Szkoda by to wszystko stracić.
oj, pochorowalam sie...
Synek podlapal jakiegoś wirusa a teraz chyba ja... Albo to jakas grypa żołądkowa... Wczoraj była tragedia, dziś już trochę lepiej. Trochę się usmiechnelam bo waga pokazała 63,3kg :) ale co się dziwić jak wszystko że mnie zeszło. Zaczynam też być glodna wiec chyba wszystko wraca do normy. Zjadlam póki co tylko kawałek bułki. Jakas zupa może by się przydała. Zrobię coś na kostce bulionowej.