Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę schudnąć bardziej z powodów zdrowotnych niż wizualnych.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43628
Komentarzy: 240
Założony: 6 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 6 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beanna83

kobieta, 41 lat, Chełm

164 cm, 94.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 sierpnia 2018 , Skomentuj

Słonko działa, ludzie którzy mnie trochę nie widzieli widzą poprawę stanu mojej skóry, tak że grzecznie się wystawiam na słonko choć to dla mnie męka - leżing+smażing nie jest moim ulubionym zajęciem (wolę coś-robing+smażing ;) ), ale tylko wtedy wiem że słonko dotrze wszędzie gdzie powinno. Ale i tak często zwiewam z balkonu upływem wyznaczonego czasu.

Koleżanka z pracy z którą przez dobry miesiąc nie miałam dyżuru powiedziała mi wczoraj że prawie cały brzuch mi zniknął odkąd się ostatnio widziałyśmy - znaczy się robię coś dobrze :) A i robocze portki coraz luźniejsze się robią ;)

Gorąco, nie chce się gotować, głównie wciągam owoce . Ostatnio mam fazę na awokado, jem parę razy w tygodniu po prostu łyżką - mniam . A jutro zjem pierwszego pomidora z mojej balkonowej uprawy - już myślałam że się nie doczekam ale się krzaczorki zlitowały nade mną ;)

27 lipca 2018 , Komentarze (6)

Jakoś leci pomalutku. Chodzę przeważnie dużo, treningi trochę rzadziej ale nosi mnie ostatnio po mieście (i raz poza miasto) więc srogo nadrabiam kilometrami. Szklana małpa pokazuje wzrost,  centymetr pokazuje spadek, i bądź tu człowieku mądry...

W sumie nie jest źle, musiałam odłożyć kilka ciuchów bo albo z tyłka spadają albo w miejscu dawnych wałeczków zostały ,,skrzydełka" i kiepsko to wygląda. Szkoda tylko że w cyckach nie chudnę tak jakbym chciała - poleciało na początku parę centymetrów i koniec, nawet o miseczkę mniej nie spadły. Wczoraj poszłam kupić stanik to było cokolwiek dopiero w trzecim sklepie - takie uroki rozmiaru 80J. Mogłoby zlecieć chociaż do G...a najlepiej D

Dobra, koniec smętów. O 20:30 zaczyna się u nas w mieście koncert Kasi Kowalskiej - muzyka mojego dzieciństwa i lat licealnych(muzyka) Trzeba się ogarnąć i raz na jakiś czas pójść poszaleć, a nie w domu na zadku siedzieć, bo mi znowu urośnie ;)

20 czerwca 2018 , Komentarze (2)

miałam kupę planów na urlop, skończyło się na tym,że....solidnie się poopierdzielałam ;) Dietkowo było ok, nawet jak były jakieś grzeszki to wliczone w plan że tak powiem więc kalorie się zgadzały. Treningi wszystkie planowo odbyte, może plan kroków nie zawsze ale starałam się żeby było bliżej jak dalej do celu, tylko jak leciałam już na mordkę to nie łaziłam na siłę tylko szłam spać.

Nie kupiłam suszarki do warzyw bo kasy trochę mało w tym miesiącu i doszłam do wniosku że jak mam albo suszarkę, albo deskę do prasowania bez której szlag mnie trafia, to bez suszarki jeszcze trochę przeżyję ;)Przy garach też nie stałam, za gorąco, wystarczyło mi bieżące gotowanie i popełnienie paru słoiczków przetworów.

Dermatolog kazał mi się na słońce wystawiać więc się słucham i widzę efekty - terapia leżing-smażing-balkoning działa, choć ciężko mi wytrzymywać w jednej pozycji tyle co trzeba. Ale przemęczę się jakoś i może do końca lata pozbędę się większości zmian w końcu.

1 czerwca 2018 , Komentarze (5)

W końcu urlop....nawet nie wiecie jak mi go było trzeba, fizycznie i psychicznie zaczynałam powoli wysiadać...waga stoi, niektóre obwody minimalnie w dół, co wziąwszy pod uwagę że nie zawsze miałam siłę albo czas pilnować diety i tak jest osiągnięciem hehe

Plan na urlop:

-kontynuować 10000 kroków na dzień

-filmy i seriale oglądać tylko pedałując

-pilnować treningów

-nagotować i zamrozić/zapasteryzować/wysuszyć (jak sobię kupię suszarkę do warzyw) zdrowe żarcie do pracy i na te dni kiedy nie mam siły gotować

-zacząć robić i jeść tylko domowe lody z owoców i ewentualnie jogurtu

-pilnować picia wody, bo ostatnio trochę z tym kiepsko było

-nauczyć się prostych i szybkich technik relaksacji (stres źle mi robi nie tylko na odchudzanie ale i na skórę - ostatnio częściej miałam nerwa i moja kochana łuszczyca wywaliła mi momentalnie na pół twarzy)

Teraz czekam na wypłatę i planuję zakupy, bo sporo rzeczy się w domu pokończyło. Mam nadzieję że będzie dzisiaj a nie dopiero w poniedziałek, bo ze świeżych warzyw zostało mi pół pomidora a to trochę cienko ;)  

20 maja 2018 , Komentarze (4)

Ból gardła, najboleśniejszy początek okresu od kilku lat (a że tego dnia nie spodziewałam się że mnie zaleje, to i ładne majtki przy okazji szlag trafił), zatkane zatoki, a na dokładkę opryszczka nie tylko na wardze ale i na podniebieniu...trudno w tym tygodniu tylko warzywa gotowane (miękkie) lub blendowane żeby to cholerstwo jak najmniej urażać niech się szybciej zgoi...

14 maja 2018 , Skomentuj

zeszły tydzień dał mi w kość....tak to jest jak się wciska 5 dyżurów w 7 dni...dobrze że chociaż w czwartek miałam tylko do 13tej, to popedałowałam trochę po południu. Trening tylko w piątek i to też z wybieraniem tych lżejszych opcji ćwiczeń. Dzisiaj też trening lajtowo, norma wychodzona ale nie mam zamiaru dużo robić na górkę...jakaś infekcja się przypałętała, gardło boli, zatoki bolą, osłabienie, oprycha na facjacie...jak ja będę jutro pracować to ja nie wiem...dobrze chociaż że jedzenie mi wychodzi z grubsza tak jak trzeba...  

9 maja 2018 , Komentarze (2)

Dwa ciężkie dyżury po 12 godzin pod rząd plus wcześniej sporo chodzenia w weekend. Efekt - pół nocy nieprzespane bo budziły mnie skurcze. Psina zwiała z pokoju bo nie mogła spać przez to moje miąchanie. Wszystko mnie boli, jestem półprzytomna....normy kroków nawet nie mam zamiaru dzisiaj wyrabiać, przez ostatnie parę dni robiłam z nawiązką, organizm domaga się resetu. Nawet jeść mi się za bardzo nie chce, spać się chce ale nie mogę w dzień, nie umiem po prostu od przedszkola(zawsze odbywało mi się za to od przedszkolanek ;)).  Treningu nie będzie bo nie dam rady jutro do roboty wstać. Może wieczorem trochę  popedałuję....

29 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Na wadze wprawdzie w tym miesiącu niewiele ponad pół kilo poleciało, ale obwody grzecznie się zmniejszają. W niektórych miejscach mam kilkanaście centymetrów mniej niż kiedy zakładałam ten pamiętnik ważąc 2 kilo mniej niż teraz. Może w porównaniu z innymi szału nie ma, ale ogólnie jest git.Zwłaszcza że patrząc prawdzie w oczy mogłam się parę razy lepiej przypilnować ;) Aby do przodu.

Porównałam sobie pomiary od kiedy  na jesieni postanowiłam wziąć d*pę w troki. Chyba sobie druknę i powieszę w widocznym miejscu z tytułem CIERPLIWOŚĆ na wypadek spadku motywacji: od 20 listopada -6kilo na wadze, -7cm w cyckach, -12cm w talii, -17cm w brzuchu, -18cm w biodrach, -14%tłuszczu :D

23 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

Nie wiem czy zadziałało to co robiłam przez ostatnie parę dni, czy walnięte przed śniadaniem woda z miodem i xenna extra, czy fakt że w końcu z parodniowym opóźnieniem dostałam okresu, grunt że w końcu balast zaczął ze mnie schodzić, posiedzenia w końcu przebiegają normalnie. Kiszki czasem mają jakieś odchyły przed okresem, tylko u mnie przeważnie w drugą stronę

23 kwietnia 2018 , Skomentuj

Nie wiem czy zadziałało to co robiłam przez ostatnie parę dni, czy walnięte przed śniadaniem woda z miodem i xenna extra, czy fakt że w końcu z parodniowym opóźnieniem dostałam okresu, grunt że w końcu balast zaczął ze mnie schodzić, posiedzenia w końcu przebiegają normalnie. Kiszki czasem mają jakieś odchyły przed okresem, tylko u mnie przeważnie w drugą stronę