Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę schudnąć bardziej z powodów zdrowotnych niż wizualnych.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43521
Komentarzy: 240
Założony: 6 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 6 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beanna83

kobieta, 41 lat, Chełm

164 cm, 94.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 sierpnia 2013 , Skomentuj

Babcia w szpitalu drugi tydzień (po tym jak mama zrobila ciotce awanture i babcię w końcu obejrzal lekarz- waga przy przyjęciu 37 kilo...), wczoraj okazało się że ma glistę....Moja doktorka ma urlop do końca tygodnia, więc my się odrobaczamy dopiero od poniedziałku.

Promotor mnie wqrwia, od kilku tygodni nie odbiera maili, ciekawe jak ja mam się bronic we wrześniu.

Ciągle choruję, nie mam sily cwiczyć. jedyne na co wpadłam gdzieś w necie to trik na kontrolę wypijania płynów - zakładasz bransoletki na jedną rękę i jak wypijesz szklankę to trzekladasz na drugą. Puki co działa.

14 czerwca 2013 , Skomentuj

sesja w połowie. Licencjat bronię we wrześniu. Nerwówa taka, że 3/4 roku nie jest w stanie jeść. Ja też się zmuszam(ja. zmuszam się.świat się kończy). A że do tego mnie nosi, to może jeszcze schudnę 

3 maja 2013 , Komentarze (1)

Właśnie wróciłam z tygodniowego zesłania u ciotki. Dieta składająca się głównie z jabłek, bananów, żółtego sera i wafli ryżowych (nuuuuuuuuuuuuuuudno, ale miałam mało kasy i musiałam polegać na tym co ciotka ma w kuchni, a na tym zasadniczo wyczerpywały się bezglutenowe opcje). Ruchu prawie zero, bo przez większość czasu wgapiałam się w babcię czy nie grzebie w oku (jest po operacji). Efekt - około dwóch kilo na minusie. śmiech na sali.

14 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

powoli bez szaleństw. Gazowańce zamienione na mineralkę, zamiast słodyczy ciemna czekolada, własnoręcznie zrobione batoniki fitness (ziarna dyni, słonecznika, sezam, bakalie itp. zagęszczone budyniem w proszku i jajkami i sru do piekarnika) i owoce. Chyba mnie grejprfuty uczulają (wysypka i lekka duszność). Szlag mnie trafia bo je uwielbiam. Wszoraj miałam mega skok ciśnienia (150/120), ale zbiłam naturalnymi metodami. Ostatnie hospitacje za mną, mogę się skupic na pisaniu pracy.

Wiosna, można spacerować do oporu 

na prośbę abrakadabry 995 wstawiam zdjęcie batoników (sorki za jakość)

czekolada ciemna oczywiście


8 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

wstyd i chańba. zero spadku, lekka zwyżka. z postanowień wyszlo tylko zejście do dwóch małych kaw bez dodatków. Swięta pod znakiem hurtowego zapalenia oskrzeli. nie chce mi sie jeść a grubnę....teraz zamieniam napoje na gazowaną mineralkę, na większe wyzwania nie mam po prostu siły...

16 lutego 2013 , Komentarze (1)

Zważyłam się, zmierzyłam i w przerażenie wpadłam bo się spasłam 

Więc ustaliłam plan. Bez rzucania się z motykyką na słonko typu godzina treningu dziennie bo znam sie na tyle że wiem że po trzech dniach dałabym siana. Małe kroczki...

Plan jest taki:

-pić wodę za każdym razem jak zaniesie mnie do kuchni

-wstawać najpóźniej o 8:30 nawet jak mam wolne i ochotę leżec z książką do oporu

-nosić w torebce orzechy na wypadek głodu/ciągot poza domem 

-zawsze na zajęcia brać jedzenie i picie z domu

-w każdym posiłku jakieś warzywo (dozwolone ew. śniadanie bez)

-zakaz siedzenia na zadku na przerwach i reklamach (wypisałam sobie na kartce jakie ćwiczenia robic zależnie od reklam, jak nie będę miała sily to będę po prostu stać0

-wracanie do domu autobusem dozwolone tylko w wypadku katastrofy żywiołowej  (muszę zainwestować w parasolkę coby mi deszcz okularów nie zalewał)

-limit kawy 2 dziennie (na razie nie jestem w stanie odstawić calkowicie)

-limit owoców 2xdziennie (bo inaczej wmówię sobie że np. śliwki w czekoladzie to też owoce i wchłonę zamiast dwóch-trzech pół paczki na raz)

Ulgi (bo wiem że non-stop nie wytrzymam):

-1xmiesiąc napoje gazowane/alkochol/obżeranie się (wolę sobie to z góry zaplanowac, wtedy bedę sobie tłumaczyć "nie żryj dziś tego, zostaw sobie wolne na swięta)

-1xtydzień slodycze/siedzenie na zadku (bo są czasem takie dni że tylko czekolada powstrzymuje mnie przed mordem...)

Oprócz tego wydrukowałam sobie takie zdjęcie 

lato 2009. ważyłam wtedy jakieś 55 kilogramów.  Poprzyczepiałam w kilku miejscach w chałupie niech mi się ta chudzina przygląda. Dodatkowo wsadziłam jedno takie do portfela niech mi się przygląda jak bedę chciała jakiś badziew kupić 

I do przyszłorocznych wakacji tak ma byc (do tegorocznych nie, bo nie ma mocy żebym skutecznie i na stałe zrzuciła dwadzieścia kilo do czerwca mając po drodze pisanie licencjatu)


9 lutego 2013 , Skomentuj

Mialam się tu pojawiac raz na tydzień-jak widać konsekwencja nie jest moją mocną stroną

Na Balu Licencjata było spoko. Przy okazji zauważylam pewną prawidłowość- ilekroć jem poza domem, nawet jak sie pilnuję, to później posiedzenia w wc są że tak powiem niezbyt efektywne. I to tydzień cięgiem. Aż brzuchol boli. Za to potem jak ruszy, to tylko patrzeć na wagę  

Madre uskuteczniła dla mnie bezglutenowe pączki, nie wiem ile zjadłam za pierwszym podejściem ale resztę powsadzałam do woreczków po 3 i do zamrażalki. Raz, że jak będę mieć ochotęna coś słodkiego, to trzeba będzie je rozmrozić i się poważnie zastanowię czy mi się rzeczywiście chce,dwa, tym sposobem zjem tylko 3 małe pączki. ogólnie odstawienie glutenu ma niechcący jedną korzyść- kiedyś jak np. czekałam na autobus to z nudów kupowałam coś i żarłam-teraz nie kupuję bo nie chce mi się czytać składu każdej jednej popierdółki. A z nudów się szwędam "fte i wefte"

Dobra, spadam zaraz na spacer, a potem siadam do pisania pracy (idzie jak po grudzie, ale idzie)

25 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Trzeci rok, zapierdziel, zaliczenia, praktyki....waga się wacha w granicach 72-68kg, żeby było radośnie spadki są wtedy gdy wpierdzielam czekoladę. Serio. Ostatnio troche chorowałam i muszę sobie czasem przypominać żeby coś zjeść. Z diety wypadło mleko, mam po nim wysypkę. Na feriach planuję wybrać się do alergologa zrobić testy. Ale puki co - jutro bal koledżowy :) 

Postanowienie noworoczne: wpadać tu choć raz na tydzień zdać raport :)

2 października 2012 , Komentarze (4)

No i w końcu dobrnęlam na 3ci rok w koledżu. Z rejestracją na KULu jaja jak berety, najpierw poganiają a potem sami blokują. Godzin na razie malo i głównie po południu. Trochę mi to rozwala korki. Na praktykach nie było mnie od ponad tygodnia w związku z wredną infekcją, po której został mi szum w prawym uchu. Za dnia jest znośnie, ale wieczorem jak w chacie jest cicho to strasznie mi to działa na nerwy. Muszę jakoś wcisnąć laryngologa. Kolejny kilogram niby poleciał, ale nie mam jak sprawdzić gdyż waga od paru dni pokazuje 0.00kg- aż taka lekka to ja nie jestem ;)

13 września 2012 , Komentarze (5)

zaczęłam dziś praktyki w szkole. Szału ni ma, choć całkiem to się nie rozłożyłam   Mam fajną mentorkę, siadłyśmy i omówiłyśmy moje poczynania, jutro mam te same tematy w innych klasach więc poprawię się. 
Z dietą średnio, z ćwiczeniami też ale jakoś powoli leci, ostatnio pozbyłam się paru rzeczy z safy bo zrobiły się za duże. Spodnie które kupiłam specjalnie na praktyki czeka ten sam los - spadają mi deko z tyłka....
dobra laski, spadam pisac konspekty na jutro