Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

CHCĘ SCHUDNĄĆ ŻEBY CZUĆ SIĘ PIĘKNĄ I ATRAKCYJNĄ KOBIETĄ

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 45180
Komentarzy: 155
Założony: 7 stycznia 2010
Ostatni wpis: 16 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Zolibom

kobieta, 48 lat, Gliwice

171 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2011 , Komentarze (2)


Czy tylko ja mam wyjściowy model sylwetki szczuplejszy od obecnego? MASAKRA!

W pięcioetapowym odchudzaniu według dżinsów:
                                         1. nie da się wciągnąc na tyłek
                                         2. nie można zapiąc
                                         3. leżą jak ulał
                                         4. luźne w kroku (tzw. kupa w gaciach)
                                         5. można zdjąc bez rozpinania
jestem w tym modelu na drugim stopniu.

No nic, może te zdjęcia mnie zmotywują.












Starałam się aby wszystko było jak najbardziej uwydatnione, dla większego efektu.
Hehehe, tak jakby to było potrzebne.

20 marca 2011 , Komentarze (1)


Kurcze, nie mogę patrzec na siebie w lustrze.
Zapisałam się na zajęcia fitness. Wszystka fajnie, gdyby nie te lustra! Gdzie nie spojrzę widzę wieloryba. Najgorsze jest to, że jestem tam najgrubsza   Napatrzę się na te cwiczące dziewczyny i skrzydła mi rosną aż znowu nie spojrzę w te cholerne lustra. Boże, czy to ja? Jaka ja jestem paskudna! Wrócę do domu, to pocieszę się czekoladką.

Ruch - OK, tylko z dietą zupełnie sobie nie radzę. Mam ciągłe uczucie głodu. Gdzieś wyczytałam, że karmiąc dziecko powinnam przyjmowac 2500 kcal (super, mam wymówkę). Tym tłumaczę sobie to ciągłe obżarstwo. Tylko nie mam jeszcze wytłumaczenia dlaczego wciągam tyle słodyczy.

Jak mam znaleźc siły do pracy nad sobą?

13 lutego 2011 , Komentarze (2)


Jak na swoim blogu napisała moja duszka:
"Czwórka nas w domu. Modelowa rodzinka 2 + 2"
Teraz i ja mogę się pod tym podpisać.
Ach, co za radość. Czuję że się spełniam. Co prawda założenia odnośnie mojej wagi w drodze na porodówkę wzięły w łeb ale mam chęć do działania.
Wakacje nad morzem już zaklepane to i motywacji nie brakuje.

WIĘC WITAJCIE, I'M BACK!!!

31 sierpnia 2010 , Komentarze (1)


Już od dawna nic nie wpisywałam, ale od czasu do czasu zaglądam w Wasze pamiętniki. Czytam je i zbieram siły, by do końca nie stracić chęci do pracy nad sobą i nie stać się kopciuchem.

Jestem już w piątym miesiącu ciąży i nie mam żadnej kontroli nad tym co jem. Nie mam zielonego pojęcia ile kalorii zjadam każdego dnia. Mogę się jedynie domyślać, że jest ich duuużo. Przekąska za przekąską, plus regularne posiłki. No i te paskudne słodkości - zaraz jak je zjem nienawidzę ich szczerze!
No i są tego wszystkiego efekty: piąty miesiąc - 6 kg do przodu.
A obiecywałam sobie, że nie będę żarła bez opamiętania! Niestety to ssanie w żołądku jest silniejsze ode mnie.

Teraz już pogodziłam się z tym  i mam nowy plan:
1.  NIE DOBIC DO 100 kg w drodze na salę porodową!
2.  Po wszystkim zacząć jeszcze raz, tak jak w styczniu, z wiatrem w żaglach!

Póki co, od września wracam na moją ulubioną salę fitness, na zajęcia dla ciężarnych. Bez ciśnienia, bez żadnych oczekiwań. Po prostu dla dobrego samopoczucia. Bo szczerze wierzę, że W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH!

20 czerwca 2010 , Komentarze (1)


Muzę kontrolować zmiany w moim ciele w związku z ciążą bo nie chcę zaprzepaścić tego co już osiągnęłam. Teraz jak wykonałam pomiary, widzę że mam taki sam rozmiar piersi i talii, hehehe. Nieźle wyszło. Ta talia to taka trochę oszukana, bo mierzę ją na wysokości pępka żeby mieć porównanie jak będzie rósł mój brzuch. No ale tak zastanawiam się nad tym rozmiarem. Czy talię powinno się mierzyć w najwęższym miejscu? Czy może na jakiejś konkretnej wysokości? Jak to jest? Przecież są kobiety, które najwęższe są pod biustem. No i co z ich talią? Chyba napiszę do Gogha Vana

17 czerwca 2010 , Komentarze (3)


Chcę być mądrzejsza niż dwa lata temu a wczoraj co zrobiłam ... ?
Do południa opychałam się pączkiem z czekoladą (który wcale nie był wart by nim zgrzeszyć),  zjadłam 4 śniadania (bo zapomniałam że jadłam już wcześniej), a na koniec dnia wciągnęłam porządny kawal tortu czekoladowo-bakaliowego, który jadłam na 3 raty bo był taki duży ale pyyyszny.  W konsekwencji jak wieczorem w kąpieli zrobiłam w głowie rozliczenie dnia  wyszło mi 3500 kcal!!! O MATKO!

Już wiem, że ciąża mnie nie usprawiedliwia i wszystko trzeba będzie odpokutować. No ale cóż jak cały czas mam ssanie że nie mogę przestać myśleć o jedzeniu.


Chyba będę musiała przyjąć sobie jakąś strategię co do posiłków.



Ach, właśnie przypomniało mi się, że mam gdzieś jakiś poradnik o odżywianiu w ciąży. No to będę musiała poszperać. Ale coś czuję że 3500 kcal to za dużo

10 czerwca 2010 , Komentarze (5)


Taki miałam  plan.
Jest on ciągle aktualny, tyle że teraz chodzi o maj 2011r
Stan na dzień dzisiejszy jest nieco lepszy niż ten z lutego, bo zamek mogę zapiąć wyżej.
Zresztą same zobaczcie ...





No, wiem. Rewelacji nie ma. Ale dla mnie ważne jest, że choć powolutku waga nadal spada. Nie przykładam się do diety. Po prostu myślę nad tym co jem. Na razie na tym poprzestanę. Szczególnie, że w najbliższym czasie mój brzuszek to będzie rósł a nie malał. Będę miała drugie dziecko. Świadomość tego co zrobiłam ze swoim ciałem podczas pierwszej ciąży jest wielkim obuchem nad moją głową i jak zbaczam z właściwej ścieżki, sznur na którym on wisi zwalnia się i widzę siebie, jakiej już nigdy widzieć nie chcę.

23 maja 2010 , Komentarze (1)


Ostatnio moja dieta miała charakter paraboli. Wzloty przeplatane upadkami. Jednego dnia pyszne, dietetyczne posiłki, drugiego nagrody w postaci bezów, budyni, ciasteczek niby dietetycznych, otrębowych ale z polewą czekoladową, co to przeznaczone są dla tych, co niby słodyczy nie jedzą. Po grzechach przychodzi poprawa i tak na zmianę.

Raz postanowiłam w końcu ruszyć zadek i zabrałam psa do parku, a tu ... parku nie ma, jest jezioro. A wyglądało to tak:

droga, którą przyjechałam


nasza ławka


polana, gdzie mój pies aportuje


Ta powódź niby mnie nie dotknęła bezpośrednio ale pośrednio sięgnęła wszystkich.

17 maja 2010 , Komentarze (3)


I ŚNIADANIE                              170 kcal
jogurt do picia
II ŚNIADANIE                             300 kcal
chleb z masłem, sałatka grecka
OBIAD                                          600 kcal
zupa z kalafiorem, kasza gryczana z gulaszem wołowym
PODWIECZOREK                         50 kcal
truskawki
KOLACJA                                    450 kcal
chleb z resztą sałatki greckiej, deser: galaretka z maślanką

RAZEM                                       1550 kcal

Noooo, jest dobry wynik. Mam tylko nadzieję, że o czymś nie zapomniałam.

17 maja 2010 , Komentarze (1)


Nareszcie wrócił do domu mój ukochany pies. Przez ostatnie dwa tygodnie miał wakacje agroturystyczne. W tym czasie nauczył się kompletnie zbędnych w mieście umiejętności. Potrafi na przykład zaganiać kury do kurnika, dbać by kaczki i gęsi nie wychodziły poza dozwolony teren, potrafi już podejść do byka tak by nie zarobić kopa (to była dla niego przykra nauka), no i oczywiście pilnuje podwórka jak wzorowy Burek! Strasznie za nim tęskniłam. Teraz śpi, bo te wakacje wykończyły go totalnie.



Prawda, że ma słodką mordkę!


Wczoraj starałam się trzymać z dietą. Zaraz się okaże ile wyszło tych kalorii ...

I ŚNIADANIE                                   170 kcal
jogurt do picia
II ŚNIADANIE                                  200 kcal
banan               
OBIAD                                               700 kcal
rosół, schabowy, ziemniaki, młoda kapusta z pomidorami
PODWIECZOREK                             100 kcal
oblaty śląskie
KOLACJA                                          450 kcal
chleb z masłem, sałatka grecka (pyszna, moja ulubiona!)

RAZEM                                              1620 kcal