1. Nie jeść słodyczy!!! TAK, TAK, TAK 2. Posiłki przyjmować o stałych porach w odstępie ok. 2 godzinnym. 3. Nie jeść poza domem 4. Ruch, ruch i jeszcze raz ruch!!! 5. Pić duuużo płynów
Niedzielny poranek to najlepszy czas na bilans tygodnia. Mój "plan poprawy" nie trwa jeszcze nawet tygodnia i na razie czas ten traktuję jak organizację pracy. No i właśnie niedziela będzie czasem na rozliczenia, więc dokonałam dziś pierwszych pomiarów. Właściwie będą to dane wyjściowe ponieważ swoją wagę początkową wpisałam "na oko", hehehe. Przez to mam już na wstępie postęp w wysokości 3 kg
Fajny dzień bo cały na świeżym powietrzu i spędzony aktywnie. Narty - o yeah! Właściwie, to nie spodziewałam się że tak dobrze pójdzie mi z tym nadbagażem! I nawet kolana nie bolą. Po prostu żyć, nie umierać Z tym zmęczeniem czuję się jak nowo narodzona i wcale nie myślę o zakwasach, które dopadną mnie jutro.
Myślę jak się za to zabrać. Na dobry początek wykupiłam karnet na zajęcia fitness na ten miesiąc. Karnet jest, więc będę aktywna Jutro nawet mam zamiar wyruszyć na stok. Narty kocham. Przez ciążę w zeszłym sezonie nie jeździłam, więc wezmę sobie to lajtowo. Gorzej z dietą Jak się za to zabrać, żeby się nie narobić? Nie chce mi się pichcić na 10 garów. Może na początek zrezygnuję ze słodyczy?
Tak! To jest mój plan!
Za miesiąc zobaczę jaki to przynosi efekt i wtedy poczynię kolejne plany. A może ktoś podsunie mi coś na myśl?
Już od dawna nosiłam się z zamiarem przejścia na dietę. Trochę brakowało mi motywacji i nad tym muszę ciągle jeszcze popracować. Ciężko mi jest, gdy nie mogę założyć swoich starych ciuchów, ale gdy widzę moje Małe Słonko jestem szczęśliwa. To szczęście rekompensuje mi z nadwyżką utratę figury, jednak chciałabym ją odzyskać. Tak właśnie jest u mnie teraz. No to zaczynam! Trzymajcie za mnie kciuki.