Jest takie przysłowie : ,,Nie chwal dnia przed zachodem słońca,,
Mam jednak nadzieję, że ono u mnie się nie sprawdzi ;-).
Kubuś dziś wstał o 5.30 i tym sposobem ja też chcąc nie chcąc wstać musiałam. Dzięki temu przejechałam dzisiaj już 11km na rowerku a założyłam sobie, że jak codziennie przejadę 6 km to będzie dobrze :-) ale jak się uda więcej to i lepiej, wiadomo.
Wywiesiłam dwa prania na pole. Ale dziś piździ haha a ma być jeszcze gorzej uuuu zaraz się chyba przejdę po te ciuchy bo mi je wywieje do sąsiada ;-P
Jedzeniowo daję radę. Odżywiam się zdrowo i nie napycham ha przynajmniej dzisiaj ta jest. Czego nie mogę powiedzieć o dniu wczorajszym...
Czekają na mnie już ugotowane warzywa na parze :-) i zupa ze wczoraj taka lekka grysik na króliku, bo małemu taką gotuję a wszystkiego nie zjada więc mi zostaje trochę. Wybawiłam się z maluchem. Obiad mamy ugotowany, deserek też jest. Pierwszy raz wypił duszkiem kompot z jabłka i marchewki musiał mu dziś smakować bo całą butelusię opróżnił.
Jak mi się uda pogodzić dwie czynności to będę dalej uczyć się szydełkowania. Mam na myśli zabawę z synusiem. ;-)
Umiem a raczej wydaje mi się, że opanowałam robienie łańcuszka i oczka ścisłego. A gdzie tam jeszcze do innych ściegów? Nie poddaję się i będę ćwiczyć to dalej. A jak już mowa o ćwiczeniu to jeszcze brzuch muszę modelować ;-P
Ten wpis też robię na raty bo mi synio nie daje dokończyć raz a dobrze ;-)