Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem pielęgniarką .Pracuję w zawodzie od 16 lat. Mam dwie córy , wspaniałego męża i najpiękniejszą kotkę pod księżycem

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38357
Komentarzy: 211
Założony: 16 lutego 2010
Ostatni wpis: 19 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gloriaimelman

kobieta, 49 lat, Warszawa

164 cm, 80.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 maja 2012 , Skomentuj

Kurczę , jest wtorek a ja zamiast na siłownię szykuję się na "badania okresowe ''do pracy.Poźniej pędzę z córką na 12 do lekarza, o 15 na basen  a gdzie ja w tym planie? - chyba polecę na piechotę do lekarza dla zdrowotnośći Trochę sama poćwiczę w tak zwanym międzyczasie ale nie to samo.  Pozostaje tylko czwartek bo w sobotę siłownia też odpada. Idę na konferencję poświęconą naszemu szpitalowi a potem uroczystą kolację. Oczywiście sen spędza mi z powiek strój( jak każdej kobiecie) Wybrałam czarne spodnie z marynarką , gorsecik (biały lub czarny zobaczę) i sandałki na lekkiej szpileczce.

Lecę , może póxniej coś napiszę

12 maja 2012 , Komentarze (3)

Ta sobota jest super!

Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu spałam do 9.00 Coś nieprawdopodobnego  zwłaszcza ,że przez cały tydzień wstaję o 5.50 . Zerwałam się z łóżka jak poparzona. Dzień zaplanowałm  od godz 7.30 a tu niespodzianka. Sybko do łazieneczki.( ponieważ wcoraj  wydawało mi się zę przez cały dzień jem , bach na wagę . Aż krzyknełam z radośći. Było chyba głośno bo zaraz w drzwiach ujrzałam trzy główki  mąż, młodsza latorośl i kociczka. Na wadze 79.8 coś pięknego.     Naszła mnie chwila zadumy-Zaczynałam z tym portalem mająć 77 kg przeszłam dopadowaną, siłę błonnika, Dunkana  i co zgubiłam to jak bumerang wracało. No co ja zrobię że lubię jeść. Teraz zmieniłam troszkę kuchnię, właczyłam ćwiczenia i małymi kroczkami prę do przodu.

Każde ćwiczenie na siłowni sprawia mi wielka frajdę, małe grzeszki żywieniowe też się zdarzają , ale staram się wrócić do obranej drogi. Jest super!!!!!

Dla tych którym waga ani drgnie, albo trochę przybywa mówię WYLUZUJ. Jeżeli będziemy wierzyć w to co robimy to będzie dobrze . Jestem tego żywym przykładem

Po wizycie na siłce, spacer farmera( maraton po sklepach i zakupy), potem sprzątanie, przygotowanie obiadu i teraz odpoczynek.

Jestem tak szczęśliwa że ucałowałabym wszystkich z radośći.

Miłego weekendu

10 maja 2012 , Komentarze (1)

Jakiś dziwny ten mijający czwartek. Wstałam jakś bezsilna. Poleciałam na siłownię  a tam takaż sama atmosfera. Nawet pakmeni narzekali ,że nie mają energii. Kurczę chyba coś w tym jest. Do domku wrócilama mąż " wyglądasz na zmęczoną . Oczy masz takie malutkie jabyś miała zaraz zasnąć. Dobrze się czujesz? Gwóźdź do trumny. Czekam na zachwyty a tu wręcz odwrotnie. Poleciałam z córką na basen. Czekając na nią siadłam w słoneczku na fontanie i tak mi się dobrze zrobiło.. brakowało tylko meskiego towarzystwa ,ale nie można meć wszystkiego. Wróciłam do domku zrobiłam obiad na jutro i jestem jak nieżywa. Może kąpiel mi pomoże?

Pozdrawiam

8 maja 2012 , Komentarze (5)
A było wczoraj ze mną  koszmarnie . Nogi mnie strasznie bolały- zakwasy. Zejście po schodach i wspinaczka po nich w górę była dla mnie koszmarem.Przecież co drugi dzień solidnie ćwiczę!! A tu po sobotnich ćwiczeniach taki ból Za namową koleżanki maratonistki ( biega we wszystkich zawodach jakich się da) piłam  wode na potęgę, ale na kolację zgrzesyłam bo zjadłam kawałeczek wędzonego suma. Pychota!!! Chciałam sprawdzić jego kaloryczność w dniu dzisiejszym ale nie ma takiej rybki Chyba ma 0 kcal . Dziś wziełam byka za rogi i "poleciałam"( wolnym krokiem) na siłownię. Lekka przebieżka - na początku nóżki bolały ale z każdym krokiem mniej, potem ćwiczenia z hantelkami, potem znów na nogi, rowerek. Przejechałam mój dystans w 30 min 12.3 km i 100x na wiosłach. Zadowolona z siebie wróciłam do domciu i co i wziełam kij od szczotki i dawaj 3x po 12 wypadów ( to chyba choroba?!)  Na obiadek zjem moją botwinkę i piekę skrzydełka oraz  pierś kurczaka w przyprawach w piekarniku( bedę miała co jeść jutro w pracy). Na 15.00leće z córką na basen i ok 17  bedę z powrotem. Może trochę laby? Zobaczymy. Pozdrawiam

6 maja 2012 , Komentarze (5)

Muszę się z wami Tym podzielić. Po spacerze nie wiem co mnie bardziej boli kolano czy uda? A Zczeło się tak..

Po  wcześniejszym wpisie wybralismy się rodzinką na spacer. Najstarsza latorośł została w domu, ponieważ się dopiero obudziła (13.00) Maleństwo 10-letnie wzieło rower, a My z mężem wygodne buty i w drogę. Doszliśmy do Agrykoli gdy zaczeło kropić. Schowaliśmy się pod parasolami i przeczekaliśmy kapeczkę. Było tak miło , cicho zupełnie jak nie w Warszawie. Gdy wyszło słonko udaliśmy w stronę pominka Sapera gdy zauważyłam chmurę. Ostrzegłam rodzinkę , ale uznaliśmy że zdążymy i tu ni z gruchy ni z pietruchy oberwała się chmura. Dolecieliśmy do najbliższego drzewa i czekaliśmy aż przestanie . Mój mąż stanął na murku ja zaś stałam na chodniku. W pewnym momęcie zobaczyłam rzekę płynącą chodnikiem... a ja w niej po łydki. Zdjełam buty bo mi było ich szkoda i tak bosonoga czekałam z rodzinką aż przestanie padać. Po kilku minutach ustała ulewa. Nie zakładająć butów , mokrzy ale uśmiechnięci szliśmy do domu i nagle nogi mi sie rozjechały i bach  na kolana. Bose sotpy rozjechały się na białej lini odzielającej ścieżkę rowerową od chodnika.Mąż stanął jak wryty bo byłam przy nim a  tu nagle leżę. Podnioslam się z ziemi przy jego pomocy jęcząc i śmiejąć się z  bólu . Dalszą drogę kuśtykając  pokonałam na bosaka, mając przy tym masaż stóp gratis( niektóre odcinki były po małym żwirku)....

I tak z wielkimi wspomnieniami i obdartym jak dzieciak kolanem kończę weekend.

6 maja 2012 , Komentarze (3)

Wpadłam tylko na chwilkę.Nogi bolą .najlepiej chodzić i stać a tu trzecie piętro bez windy i wizja niedzielnego spaceru. Poćwiczyłam dziś tylko wypady, bo na więcej nie wykrzesam siły.Na obiadek nagotowałam botwinki- mniam już nie mogę się doczekać .

Miłego końa weekendu

 

5 maja 2012 , Skomentuj

Wczoraj wieczorkiem niby przez przypadek ale zpełną świadomością stanełam przed lustrem jak Pan Bóg  mnie stworzył i..... O ile do pasa jak cię mogę to od pasa w dół ola Boga. Tu wisi i tam wisi , tyłek zero jędrnośći.... Więcej nie piszę bo się wstydzę..Do cholery! rzekłam. Ćwiczę, zmieniłam styl żywienia a tu odwrotny efekt. Z marsową miną poleciłam dziś na siłownię i zwierzyłam się trenerce. Za nią stał pakmen(- nazywam tak panów którzy ćwiczą podnoszenie ciężarów i wyciskają je na różne sposoby. Nie jest to z mojej strony obraźliwe, wręcz przeciwnie jestem pełna podziwu ! Wielkie brawa PANOWIE)I usłyszałam głos" dlaczego pani się nas nie pyta. Ćwiczy Pani z nami od jakiegoś czasu , chętnie Pani doradzimy" Przyznam się spiekłam raka ( pomomo 36 na karku).Jak się mówi A to trzeba i B. Poprosiłam o radę i efekt jest taki iż nie mineło 5 godzin a mnie zaczyna wszystko boleć. Pan podał mi kij od szczotki i prosził abym robiła wypady do przodu raz jedną raz drugą nogą a kijeczek trzymała z tyłu pleców na wysokości łopatek .Tak 3 serie po 12 . Wypady mam robić z wyprostowanymi plecami.Co drugi dzień  doradził abym wypady zamieniła na przysiady na całych stopach.Do zestawu ćwiczeń mam dołożyć "wiosła" ok100x .Wziełam się od razu do roboty. Skróciłam trochę rowerek do 20 min i zrobiłam wszystkie zalecone ćwiczenia. Zobaczymy jak będę czuć się jutro!

Teraz biorę pod pachę córkę i za rączkę męża i idziemy na spacer. Jutropochwalę się wam co mnie boli albo nie. Na rzaie pozytywna energia mnie rozsadza. Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego weekendu.

4 maja 2012 , Komentarze (2)

Kolacja się udała , choć nieobyło się bez wpadek . restauracja w którrej mieliśmy zarezerwowany stolik okazała się zamknięta.! Nic to  poszliśmy na spacer i po drodze znaliźliśmy uroczą knajpkę indyjską. wspaniała atmosfera, jedzonko pyszne. Po kolacji dalszy spacer. Chcieliśmy trafić na pokaz multimedialny "dżwięk i woda" na Podzamczu ale trafiliśmy na ogłoszenie kadry na Euro i wybór oficjalnej piosenki Euro. Nawet nie wiem jak to skomentować. Na piłce zabardzo się nie znam więc składu nie skomentuję a piosenka no cóż" koko koko".

Jedno mnie dziś rano zaskoczyło że waga trochę wzrosła. Co prawda o parę deko ale zawsze.

Na pocieszenie kupiłam dziś pelargonie i zasadziłam na moim malutkim balkoniku. Są przepiękne

2 maja 2012 , Komentarze (2)

Super dzień. Rano  wstałam 1,5 h na siłowni, potem szybkie zakuy.Strasznie dużo ludzi w sklepach, a potem spadł deszcz. Myślałam, że będzie tak ponuro do końca dnia a tu niespodzianka! Słoneczko wyszło. Raz dwa wziełam się do roboty i umyłam dwa okna, duże lustro u dziewczynek w szafie , potem krótkie odkurzanie mieszkania i wreszcie usiadłam. Lekki obiadek i już wieczoru się nie mogę doczekać... Kochane idę z mężem na kolacyjkę do hiszpańskiej knajpki. Po raz pierwszy od 12 lat.  Nigdy nie było czasu, dzieci małe, potem praca itd Mogę samą wodę pić i tak będzie to najpiękniejszy wieczór. Może jak utrzyma się pogoda wrócimy do domciu na piechotkę?

Ostatnio jak pisałam pozowliłam sobie na piwko i dwa dni pod rząd zjadłam kolację niezbyt dietetyczną. Nie czuję się z tym dobrze więc super że niezdrowe jadło już wyszło i wracam na właściwe tory. Zapas cytryn kupiony, warzywka w lodóweczce są więc będzie z czym poszaleć.Planuję upiec jutro roladę szpinakową z łososiem . Szamie się ją na zimno wsam raz na cieplejsze dni. Pozdrawiam

30 kwietnia 2012 , Komentarze (4)

Oj, ostatnio zaniedbałam swoje wpisy, ale czas tak szybko leci, a do tego ta piękna pogoda. Musze sie przyznac iż wczoraj zgrzeszyłam. Wypiłam piwko a nawet dwa, na usprawiedliwienie dodam że bez  żadnych przekąsek( ale usprawiedliwienie).

Do konca tygodnia mam wolne od pracy. Planuje odwiedzić siłownię i spacerowac do bólu , chyba że pogoda zawiedzie to wymyślę coś innego. Dziewczyny jada na Mazury na plener malarski  w domu tylko ja , mąż i kot ...."oj bedzie bal "

Pozdrawiam i życze wszystkim słoneczka