Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem pielęgniarką .Pracuję w zawodzie od 16 lat. Mam dwie córy , wspaniałego męża i najpiękniejszą kotkę pod księżycem

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38335
Komentarzy: 211
Założony: 16 lutego 2010
Ostatni wpis: 19 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gloriaimelman

kobieta, 49 lat, Warszawa

164 cm, 80.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2013 , Komentarze (3)

Wszystkie znaki w domu (kocica) mówią , że zbliża się do nas wiosna. Luna leniwie wygrzewa sie na parapecie skąpanym w słońcu( całą jesień i zimę przeleżała na kaloryferach a dziś odmiana ).To dobrze bo tak mi tęskno za ciepelkiem, zielenią .

Urodziny się udały. Córka zadowolona, my też. troszkę wczoraj niezdrowo pojedlśmy ale w rozsądnych porcjach -  2 kawałki pizzy a nie 6 ( a potrafiliśmy zjeść). Razem z mężem zjedliśmy jeden kawałek  tortu na spółkę .Ale od dziś wracamy na normalne tory. Wczoraj zapomniałam zrobić zakupy (pieczywo i warzywa) więć zaraz gdzieś wylecę i nadrobię zaległości.

 Dziewczyny jeszcze śpią a ja skorzystałam  i wsiadłam na rower. Dziś zwiększyłam sobie czas jazdy na 35 min. Zrobiłam 20,34km.  i spalonych 604 kcal

W sumie przejechałam 297,04 km

Dla mnie super!

16 marca 2013 , Komentarze (1)

Dziś urodziny mojej córki . Rano maraton z odkurzaczem , rower 17,79 km .

Ślubny szybko na zakupy  , jazda 21 km na rowerze i o 11.00 poszliśmy na plac zabaw aby dzieci szalały. Niedawno wróciliśmy z chmarą dzieci  i czekamy na pizzę.Jest tak gwarno , że nie można się skupić - a niech się bawią . Starsza córka wróciła z wykładów i jest na maksa głodna - wcina ciastka ( a zarzeka, że się odchudza) i tak  mamy dziś  wesoło w domu.

Pozdrawiam.

14 marca 2013 , Komentarze (2)

Wreszcie zaświeciło słoneczko! Choć mrozek na dworze , to wraz z promieniami słońca wkradł się do życia optymizm. Na wadze zobaczyłam upragnioną 7!!! Do wejścia na szczyty marzeń jeszcze długa droga ale już kilka kroczków za mną. W cm też trochę mniej.

Na rowerze przejechałam 17,40 km mocno zmęczona wziełam kąiel i zabrałam się za porządki. Jutro mam 12 godzin w pracy więc nic już nie zrobię.

Po południu lece do taty do szpitala , potem może zdążę na zebranie szkolne?  I  dzień przejdzie do historii. Strasznie szybko lecą i te dni.Dosłownie zatrzymuję się na sobotach - bo mam wolne .

13 marca 2013 , Komentarze (2)

Oj tak krucho , u mnie z czasem.

Ale dzielnie pedałujemy na rowerze. Ślubny po 21 km, ja różnie

pon-15,94km 486kcal

wt- 16,38km 492 kcl

dziś 16,32 km i 489 kcal.

Jutro ważenie i mierzenie - zobaczymy.

11 marca 2013 , Komentarze (2)

Zapomniałam wczoraj wejść na dietkowo! A może z premedytacją opuściłam komputer na jeden dzień w tygodniu? Nieważne .

Wczoraj jeździłam na rowerku i było o niebo lepiej niż dziś. Fakt , że wczoraj ćwiczyłam z rana wypoczęta , wyspana , zadowolona że nie muszę iść do pracy - i wykręciłam 17km.

Dziś po pracy, odebraniu dziecka z zajęć dodatkowych, lekkim spacerze do domu tylko 15,44km .Myślę że liczy się że ćwiczyłam i nie odpuściłam wysiłku. Na rowerku przestawiłam sobie opcje i  jeżdżę tak by tętno było cały czas 141' a siłę reguluje rowerek- Miejscami dochodzi do 5 poziomu i jest wtedy cholernie trudno - ale warto!

Ślubny wykręca dziennie 21 km  .Muszę się przyznać że dziś zgrzeszyłam i uszczknełam jeden kawałek czekolady.Ukojenie wszystkiego, niebo w gębie a dodatkowo dawka magnezu( taki wykręt mi się podoba).

Pozdrawiam

9 marca 2013 , Komentarze (1)

Wczoraj po pracy wróciłam zmachana, ale na rower się wczołgałam i przejechałam 15.44km

M 21 km

Dziś z rana przyszykowałam mężowi posiłki do pracy i czekając aż sklepy otworzą, by zrobić zakupy na weekend, wsiadłam na rower. Przejechane 15,51 km spalone 654 kcal+wiadro wody i tłuszczu.  Zauważyłam ostatnio, że dystans przejechanych km mieści się w granicy 15,40-15km ale spalanie kcal wzrosło. I jeszcze jedna refleksja . Odkąd zaczełam ćwiczyć regularnir , to zaczełam się niemiłosiernir pocić. W domu to w domu - w każdej chwili można wejść pod prysznic, najgorzej jest w pracy. Zmieniam mundurki bardzo często, bo sama się krępuję tego zapachu- dozodoranty tak średnio w tej materii pomagają- mam nadzieję że to przejściowe.

W lustrze widze dyskretne zmiany- nie umiem tego fachowo nazwać ale jakby moje ciało wziął w ręce plastyk i zacął je na nowo formować. Zacierają sie wielkie dysproporcje poomiędzy moimi biodrami a talią , brzucha wisi trochę mniej( nie ma takiego faldu - myślałam że tylko można go usunąć poprzez operację ale jakoś się sam redukuje ). Uda też zmieniają się na lepsze . Szkoda tylko że waga stoi  ale co tam jadę dalej :-)

Z tatą lepiej mają go przenosić  z oiom-u na oddział. Ale ze mną coś się stało- chyba  jestem zmęczona tym całym lataniem do szpitala. Jestem jakaś wściekła, z mamą się pokłóciłam do tego stopnia, że jak ją słyszę w słuchawce to mnie krew zalewa- Wiem grzeszę, ale jej notoryczne pretensje, obwinianie personelu medycznego za opieszałość ( nieważne czy to lekarz, pilęgniarka czy pani sanitariuszka) są koszmarne!!Z?y  Chyba muszę sięgnąć po jakieś ziółka, bo tak dłużęj nie wytrzymam.

W ramach relaksu dziś funduję sobie manicure- choć 60 min dla mnie.

Ale się  rozpisałam. Pędzę  po zakupy, a później wezmę się za sprzątanie i muszę dokończyć pisać procedurę.

Gorąco pozdrawiam i do jutra .

8 marca 2013 , Komentarze (2)

Na wadze stagnacja.

Trwam dalej (jestem w pracy więc nie mogę długo pisać.)

Pozdrawiam

6 marca 2013 , Komentarze (1)

Z tatą troszkę lepiej . Uff można lekko odetchnąć, choć bo jego nagłej  zatrzymanej akcji serca czerwona lampka  pali sie z tyłu głowy !( chyba zboczenie zawodowe).Jak na złość w czwartek dostałam temperatury i do poniedziałku leałam jak zdechła . Od wczoraj już jest ok choć kaszel nadal mnie męczy. Po kilkudniowej przerwie wsiadłam na rower i przejechałam 16,58km.Muszę się  przyznać ,że było mi ciężko i 30 min wlokło się "jak mucha w smole".Po ćwiczeniach dostałam takiego powera, że w drugie 30min wysprzątałąm całe mieszkanie- na okna tylko sił zabrakło( pocieszam się , że już niedługo sobota i powisze na oknach hi hi ). Jutro ważenie!

Muszę wam coś zdradzić.  W poniedziałek zrobiłam sobie i mężowi "bal" i kupiłam czekoladę z różowym pieprzem. Zjedliśmy oboje po jednym kafelku z wielkim namaszczeniem. Chryste, co to za smak!! Pełna eksplozja pieprzu, delikatna nuta cytrusa i ten gorzki, cierpki, przylkejający sie do podniebienia smak czekolady!!!!!! Dla tej chwili warto było zgrzeszyć. Czekam z utęsknieniem na kolejny taki dzień.

Buziaki

28 lutego 2013 , Komentarze (3)

 Z tatą źle :-(  Waga o 0,5 kg w dół

16,58 km-485 kcal -razem przejechałam już 165,75 km

M 19,40 km 704 kcal

27 lutego 2013 , Komentarze (2)

Wieczorm mój ślubny zrobił 21 km przez 30min- prawdziwy kolarz :-)

Korzystająć z wolnych dni z samego rana wziełam się za trening.15 powtórzeń ćwiczeń na poprawę metabolizmu ( z hantlami) i 30 min jazdy na rowerze HR 141-156 dystans 16.91 km-   506 kcal .

Dziś odpuszczam sobie wizytę w szpitalu, gdyż zaczeło mnie gardło boleć i mam stan podgorączkowy( nie chcę dobić wirusowo  osłabionego taty).Nie ominie mnie niestety  wypad w miasto, gdyż muszę odebrac książki z księgarni i zrobić zakupy , a tak mi się marzy łóżeczko

Jutro ważenie. Czuję, że nie będzie najlepiej ! ale trwam. Powoli, powoli dąże do celu. Muszę się przyznać iż, podobają mi się plany  zrzucenia wagi w ciągu miesiąca u niektórych z was! chyba "zerżnę" od Was  ten pomysł,

Luty się już kończy więć moje postanowienia zacznę od marca.

Zakładam żę będę chudła 1 kg miesięcznie to na koniec grudnia będzie upragnione 70kg.I tego będę się trzymać.