Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 220046
Komentarzy: 10533
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 października 2022 , Komentarze (15)

W poniedziałek, jak wyszłam z pracy, padało. Nie jakoś bardzo, tak bardziej mżyło. Kilka spraw chciałam załatwić po drodze, trochę to trwało. Mżawka zamieniła się w ulewę i zrobiło się ciemno. Prawie zupełnie, bo żadna z latarni, na całkiem dużej ulicy się nie paliła. Tyle światła co z okien domów i przejeżdżających samochodów. Do domu miałam 5 km i było różnie, ale raczej słabo. 

Kupiłam najmocniejszą rowerową lamkę, wyciągnęłam odblaskową kamizelkę i muszę zmodyfikować trasę, żeby jeździć tymi jaśniejszymi.

Upiornie trochę moja okolica wygląda wieczorem. Tak jakoś bardzo dużo krzaków się zrobiło..

Tylko do zdjęć czapki_sowy takie szczątkowe światło się przydało. Dwie takie sowy zrobiłam, ale wieksza nie chciała ładnie pozować, tylko smętnie zwisała.

16 października 2022 , Komentarze (16)

Poczytałam co i jak, zrobiłam szczegółowe plany, wydrukowałam listę zakupów i harmonogram. Kupiłam szczotkę do masażu na sucho. I mi się odechciało tego detoksu i ćwiczeń z platformą GB.

Nie chce mi się rezygnować z kawy z owoców i mojej kaszy, ani nosić jedzenia w termosie do pracy.

A w naszym lesie wreszcie (drugi już weekend) GRZYBY!!. I masa samochodów i ludzi te grzyby zbierających. Ja nie przepadam za kilkugodzinnym maratonem, taszczeniem ciężkiego kosza i czyszczeniem i pichceniem. Więc bardziej pedałuję po lesie, gdzieś tam zajrzę, pojadę dalej. I cieszę się z przepięknej pogody.

Pozbierałam pigwowce, oddałam koleżance. Nie mam co z nich zrobić, jak ani cukru jeść, ani alko pić nie chcę.

I dopierocoskończona Miss Grace doczekała się foto sesji w bardzo jesiennej scenerii.

2 października 2022 , Komentarze (7)

Przedłużanie lata skończyło się dwa dni wcześniej 🥶. Na szczęście udało się nam spakować jeszcze przed deszczem (pomimo prognoz), ale już zamiast dwóch ostatnich dni na Morawach, wróciliśmy do domu. Dwa dni podróży padało, mżyło i lało na przemian, co podkreślało tylko piękna pogodę, jaka mieliśmy wcześniej .

460 km przepedałowanych, jak zawsze żałosna ilość kroków. 

Dwa !!! zjazdy z Tremalzo, zdecydowanie nr jeden tego wyjazdu, trasa taka, że nawet dron tylko tak 1/3 obejmuje..

Mało pysznego jedzenia = brzuch płaski, ja zadowolona :), 0 dobrych owoców takich jak figi, pomarańcze czy pomidory, po sezonie już było.. Głowa pełna super wspomnień i nowe plany już szykująca.

Ponieważ nie czuję się jeszcze tak, żeby moje biodro na dawne treningi klubowe zaprowadzić, a jakiś plan mi potrzebny, wykupiłam dostęp do platformy Gym Break, zachęcona treningami mobility i polecane przy różnych stawowych niedomaganiach, no i (to był chyba powód główny), jesiennym 9-cio dniowym detoksem, monodietą ryżowo kaszową na ciepło. Ze szczotkowaniem na sucho i odstawieniem kawy..!! itp. Jest oczywiście zamknięta, wspierajaco_informacyjna_inspirująca grupa na fb. Jestem spóźniona, wszyscy już zaczęli, a ja nawet szczotki nie mam :(, ale za to, będę mogła korzystać z ich doświadczeń...

I za 6 dni wielkie wydarzenie w moim świecie dziergacza: westknits mkal 2022, czyli wspólnie, coroczne, dzierganie kota w worku. Wiadomo tylko jaki zestaw kolorów polecany, jaka długość którego, wzór i tutorial będzie pojawiał się po kawałku od 6 października, a ja już nogami przebieram.

Kolejne bure skarpetki kończę i mam zamówienie na dwie małe czapki jeszcze przed..

Ciekawej i szczupłej jesieni życzę Wam wszystkim 🤗.

28 września 2022 , Komentarze (13)

Kryteria wyboru kolejnego miejsca były proste: ma być ciepło, bez deszczu, w miarę w kierunku domu i warte zobaczenia, rowerowe.

Tylko Wenecja i okolice pasowały 😞. Kemping wybraliśmy od strony morza, ogromny, pusty już teraz, z pięknymi drzewami, kwiatkami, które są karmnikiem owadów i miejscem, w którym można nawiązać kontakt ze sobą. Bez żadnej instrukcji, ale spędziłam tam trochę czasu, ciekawe...?

Plaża z szarym piaskiem, z rozłożonymi chodnikami prowadzącymi do wody, rano zagrabiona, nawet nie można pogrzebać w różnościach wyrzucanych pływów. Są tylko nieliczne:

A Wenecja, gdzie łodzią podpłynęliśmy nie była najgorsza. Szczególnie, jak trochę w głębiej weszliśmy, dalej od tłumów, straganów i owiniętych w folię (bo remonty) głównych atrakcji. 

Przyjemnie było poszwendać się z S. po tych wszystkich mostkach, schodkach i kładkach...

24 września 2022 , Komentarze (12)

🥶Początek przedłużania tak se wyszedł. Pierwszy i drugi nocleg w południowo-niemieckich Alpach był zimny i deszczowy. Z rozpaczy, żeby jednak coś zobaczyć, 10 km w deszczu przemaszerowaliśmy. 

Ale 5 godzin jazdy samochodem dalej, późne lato już było. Ciepło, słonecznie, przepięknie. Jeździć na nieelektrycznym rowerze to niezły wysiłek tutaj. Są miejsca, gdzie wjeżdża się kolejką linową albo specjalnymi busami. A zjazdy to już jedną wielką przygoda !

Na "deptaku" nad jeziorem same chudziny, niektóre nieźle umięśnone. Im starsi, teraz sezon na starszych, tym chudsi. Biegają, pływają w tej zimnej wodzie, masa z nich uprawia windsurfing, jakąś joginkę widziałam i rozciągających się. No i oczywiście rowerzyści. Dzieci już nie ma.

Ale już w uliczkach w głębi, jest inny świat. Tu się pije i je. Pizzę, kluski, burgery z frytkami. I chudziaków jakoś mniej...

Pogoda się dzisiaj skończyła, wszystko objechane. Jeden tydzień jeszcze został. Musimy pomyśleć co z nim zrobić, żeby nie zmarznąć...

11 września 2022 , Komentarze (17)

Po okolicznych lasach jeżdżę od lat i myślałam, że znam je na wylot. A tu taka miła niespodzianka=dowód, że zawsze trzeba szukać=ogród rzeźb w idealnej odległości 20 km. 

Dużo różnych postaci tam jest, wszystkie ciekawe, poustawiane w wielkim, starym, ale pięknie utrzymanym parku. Ogromne drzewa, lipa gigant, kępy paproci. Przy mglistej pogodzie, czułam się, jak w baśni z dzieciństwa.

Żaby skradły moje serce 😍

Poniedziałek: 20 km rower, 0,5h trening siłowy

Wtorek: 20 km rower , 3 km marsz w południe (trochę kroków nadrobiłam, bo z nimi u mnie nędznie)

Środa: 20 km rower, 0,5 h trening siłowy

Czwartek: 20 km rower, 3 km marsz w południe

Piątek: 20 km rower (co za ulga, miało padać, a tylko mżyło), 0,5h siłka

Sobota: 64 km rower 

Niedziela to jeszcze nie wiem, bo jak zaczęło padać w nocy, to  tak pada...

A od piątku hura!!, hura!! mój najdłuższy tegoroczny urlop!! 

Torbole nad włoskim jeziorem Garda, rowerowy raj (byliśmy tam kilka lat temu przez 4 dni, ale to tylko rozdrażniło apetyt na więcej). I jedziemy tam autem, więc nie tak od razu, tylko z jakimiś przystankami w Austrii np. To S.= fotograf krajobrazu wybiera miejsca. Wieczorami czytam blogi rowerowe, o ciekawych trasach i mapy oglądam i nogami pod biurkiem przebieram...

Wjazd kolejką z rowerami na Monte Baldo i 50 km w dół - obowiązkowo.


4 września 2022 , Komentarze (7)

Wolny weekend + ładna pogoda +auto w serwisie = jazda rowerem do naszego lasu.

Spokojne 54 km, po naprawdę pięknej okolicy. Zajrzeliśmy nad Bug, ponarzekaliśmy, że prom zlikwidowany i żeby dostać się na drugą stronę, trzeba wdrapywać się po bardzo stromych schodkach na okropny most samochodowy, kupiliśmy miód gryczany prosto od pszczelarza.. Napasłam oczy widokami 😍

Wieczorem ognisko, a rano wycieczka nad Narew.

Jaka szkoda, że lato się powoli kończy 😥

Nowa chusta/Miss Grace troszkę podrosła w pociągu, bo do tej pory pogoda jej nie sprzyja:

I przytachałam chyba z 10 kg cukinii, a właściwie to S. przytachał, od lokalnej pani, aż nie wierzę, że tyle wegańskiego leczo pożremy, chociaż ostatnio to nasz przysmak.

28 sierpnia 2022 , Komentarze (10)

= cztery ostatnie dni upałów (chyba)

Cztery dni pedałowania, prawie 200 km, w dużej części po piachach i wertepach, w najpiękniejszej jak dla mnie części Mazur. Jest cicho, pusto, pagórkowato, jeziora co krok. 

Nowy trend zauważyłam, związany z rowerami. Przywozi się je na camping camperem. Są to wielkie, czyściutkie elektryki, nawet tandem taki widziałam. Czasami się je zdejmuje, czasami nie. I siedzi się blisko nich przez cały dzień, grillując, z przerwami na moczenie się w jeziorze w wielkich dmuchanych flamingach (jeden nawet miał cekiny w środku) i innych takich, albo siedzenie na pomoście z piwem. Nie widziałam, żeby ktokolwiek na nich jeździł...🤔

Woda ciepła, rano i wieczorem pływanie, szczególnie magiczne o zachodzie słońca. 

I moje biodro, nareszcie, po raz pierwszy od późnej jesieni chyba, zachowuje się jak biodro zupełnie, absolutnie zdrowe👍.  

Obiady niedobre do jedzenia = dobre dla płaskiego brzucha. 

Jaka szkoda, że lato się kończy...

 

23 sierpnia 2022 , Komentarze (13)

We wtorek miałam następny etap leczenia biodra. Osocze bogatopłytkowe. 

A tak już było dobrze, po rehabilitacji, kwasie hialuronowym i wykluczeniu ruchów drażniących, jak np boczne wykroki, żyłam sobie spokojnie, bez bólu i natrętnych myśli o nieuchronnej wymianie stawu na sztuczny 😪.

No i znowu zakaz sportu na tydzień, roweru na dwa dni, a potem niedużo, spokojnie. Chodzenie z kijkami, chociaż tak naprawdę to kule łokciowe inwalidzkie byłyby bardziej użyteczne... 

Ale na szczęście jakoś przetrwałam.

Pomogła trochę terapia kolorami 🌈

17 sierpnia 2022 , Komentarze (18)

Jak ma się chęć na podjadanie, trzeba zająć czymś ręce.. i głowę..

Np. szydełkowaniem. A później jest co na grzbiet narzucić 😉.

Klaziena w kolorze letnich kwiatków, skończona wraz z sezonem kajakowym i wreszcie nie na torach sfotografowana: