Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wiktorianka

kobieta, 53 lat,

165 cm, 62.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

8 września 2010 , Komentarze (1)

......zachecona tytulem ( jak wyzej ) o 1:30 w nocy ....ze szklanica Pepsi Max zasiadlam na sofie w celu obejrzenia kolejnej polskiej , fajnej komedyjki....

Wino truskawkowe jest adaptacja "Powiesci galicyjskich" Stasiuka....niesamowity klimat...piekni ludzie.....obcowanie z duchami....nie ma nic wspolnego z latwymi komedyjkami....film przepelniony magicznym realizmem....polecam...

waga paskowa....jestem przed @.....zobaczylam kilka dni temu 5 na przodzie....ale byla jeden dzien i sobie poszla.....moze po @ wroci....

pozdrawiam...:)

27 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

....ano ....jak w tytule....tydzien przelezalam z ksiazka w lozku....wczoraj w ramach terapii dostalam kilkanascie doniczkowych kwiatow....mam sie nimi zaopiekowac....poprzesadzac....kupic doniczki....eeeechhhh....tak sie zielono zrobilo teraz w domku....no coz....On probuje czego moze zeby mnie z tego stanu wyciagnac.....w poniedzialek pojedziemy do IKEI kupic doniczki do tych roslinek....mam teraz mnostwo dzieci :)))

....waga kilogram powyzej paska.....ale co tam kilogramy....bedzie dobrze...bedzie dobrze....tzn nie....jest dobrze...jest dobrze...jest dobrze.....to moja mantra....chce juz nie byc w tym stuporcie...

17 sierpnia 2010 , Komentarze (4)

....przyszla.....bezbolesnie, niepostrzezenie.....zaznaczyla swoja obecnosc na skrawku bialego Velvetu....pozbawila mnie kolejny raz nadziei....nie wiem czy to nie ostatni raz....nie chce juz czekac...nie chce snuc planow, ktore pewnie nigdy nie beda zrealizowane....nie chce juz slyszec slow "Kochanie....to nie Twoja wina ".....kiedy jakis czas temu zdarzylo sie to co zadnej kobiecie i nigdy nie powinno sie przydarzyc...kiedy  lezalam na szpitalnym lozku On powiedzial....."Kochanie.....dzieci nie odchodza....zmieniaja tylko date przyjscia"....uczepilam sie tego jak ostatniej deski ratunku....ale chyba przestalam w to wierzyc....wywieszam biala flage....

.....dieta ok.....waga powyzej paska....no ale wiadomo @.....pobieglam dzisiaj swoja stara trasa....10 km w 58 minut.....nie wiem jak ja to zrobilam.....

.....zbieram sie do pracy....milego dnia wszystkim vitalijkom i dzieki wielkie za wszystko ( szczegolnie Tobie Fiono )

14 sierpnia 2010 , Komentarze (8)

.......2 dni temu powinna przyjsc @.....nie ma jej :))))))).....czekamy jeszcze dwa dni i robimy test.....przezywamy stan euforii.....i sa dobre znaki na niebie i ziemi.....tzn garsciami wychodza mi wlosy....w pierwszej ciazy tez tak mialam....moze to wlasnie teraz....moze....tak bardzo chcemy tego....i czas tak szybko biegnie...i coraz wiecej w nas leku i niepewnosci....no ale moze teraz....moze....

14 sierpnia 2010 , Komentarze (4)

.......taaaa....english weather jest tak nieprzewidywalna jak nasi polscy politycy....wybieglam dzis rano ( jak zwykle zreszta ) w piekna sloneczna pogode ....w uszach Scooter na przemian z Black Eyed Peas....pierwsze 5 kilometrow suuuuperowsko.....i powrot....a nad glowa zaczynaja sie klebic czarne chmury....i ulewa....5 powrotnych kilometrow w ulewie....bede chora jak nic....wlasnie pije goraca czekoladowa herbate co by przegonic cale zimno, ktore znalazlo sobie miejsce w moim body :)))

.....poza tym zostalam poparzona...tzn sama sie poparzylam....tzn wlasciwie zostalam poparzona przez slonce i wlasna glupote.....ale nigdy bym sie tego nie spodziewala....jestem przeciez opalona na murzyna.....poszlam sobie 2 dni temu na pobliska plaze....rozlozylam sie z mata ( bo my mamy kamieniste plaze i kocyk nie spelnia swojej roli ) i cala pochlonieta bylam lektura "Nielegalnych zwiazkow" Grazyny Plebanek....fajna pozycja traktujaca o rozterkach mezczyzny uwiklanego w romans.....nasmarowalam sie jak zwykle specyfikiem Garniera, ktory przywioslam sobie jeszcze z Izraela....daje piekny czekoladowy kolor opalenizny...przysnelo mi sie co prawda, ale czesto mi sie to zdarza....po kilku godzinach wrocilam do domu....jesooooo....wieczorem sie zaczelo....bol nie do zniesienia....najbardziej bolaly powieki:(((

....wczoraj caly dzien spedzilam w domu pod kolderka....tak mna trzeslo....na szczescie jest On....robil co mogl zeby mi ulzyc w cierpieniu....przygotowal nawet moje ulubione mango....i pozarlam je...eeeeech....nie wchodzilam dzisiaj na wage nawet....bo po co.....takie mango ma z 600 kcal.....albo wiecej.....bo i jajko poszetowe tam jest.....i sos serowy....i ciepla francuska buleczka do tego....ale bylam baaaaaardzo chora i czuje sie usprawiedliwiona.....

.....dodam jeszcze, ze pomimo piekacego bolu nie opuscilam mojego wczorajszego biegania....tyle tylko, ze zrobilam to wieczorkiem.....ale stwierdzam obiektywnie, ze poranne bieganie jest o wiele przyjemniejsze....

...pozdrawiam cieplutko wszystkie odchudzaczki i zycze milego dzionka

7 sierpnia 2010 , Komentarze (9)

I have been eating omlettes a couple of times a week and usually pack them full of ingredients: sliced onions pre-fried in fry lite, chopped tomato, sliced ham, pre-fried chopped red pepper, corriander, chilli. Today though I was in a real hurry in the morning, so I thought I’d whip up an omlette in super quick time. The recipe turned out to be really delicious, so I’ll share it with you now.

Whisk up two eggs.  Whisk in freshly ground black pepper and half a teaspoon of Dijon mustard. Thinly slice a handful of wafer thin cooked turkey, so it is in ribbons. Stir into the egg mixture. Heat a frying pan that has been coated with fry lite. Pour in the mixture. Blob on three or four teaspoons of quark. Fry until the omlette is halfway cooked. Finish off under a hot grill until the egg starts to go puffy and the quark is melted. Serve with a tomato and onion salad, dressed with balsamic vinegar.

This omlette is really good for a couple of reasons. Not only does the turkey start to taste almost like bacon as it sinks to the bottom and fries, but the lumps of quark melt so that they are really delicious and creamy.

......moze jak zaczne pisac w ten sposob bede czytana ze zrozumieniem przez ta czesc vitaliowej spolecznosci, ktora ni w zab nie zrozumiala mojego wpisu o dobrym traktowaniu samego siebie :)))))

7 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

.......jakas sennosc mnie ogarnela.....doszukiwalam sie powodow....i znalazlam....wlasciwie On je znalazl....niewystarczajaca ilosc kalorii.....bo waga poszla w gore, ale to widocznie od %.....a ja sie uparlam, ze zgubie te nadprogramowe kilogramy....i tak sobie w psychice ustawilam, ze glodu wcale nie czulam ( od zawsze powtarzam, ze odchudzanie nalezy zaczac od glowy )....dzis rano zrobil przeglad lodowki....i zestawil co zjadlam przez ostatnie 2 dni....a wiec ( wiem, ze nie zaczyna sie wypowiedzi od wiec, chyba ze to koniecznosc....zerzniete z Grocholi :P:P:P:P )...bylo tego kilka ogorkow kiszonych i tylez samo surimi....suto zakrapiane Pepsi max ( polecane przez doktora Dukana ).....dietetycznie to nie wyglada zbyt imponujaco....bo kalorii niewiele ( to fakt ).....ale jaka wartosc odzywcza???!!!!....waga spadla tylko jeden kilogram, ale mysle, ze to kwestia najblizszych dni i powroci do stanu paskowego....:)))

.....na sniadanko dzis ogorek kiszony ( bo wytesknionam strasznie za owymi )...i twarozek 0%....aaaaa....i jeszcze trojkacik serka topionego 0%....czyli juz lepiej.....pracuje teraz 6 dni z rzedu :((((.....rzadko mi sie to zdarza i ta perspektywa mnie troszke przytlacza....dzis dopiero 2 dzien....na domiar zlego jutro musze byc w pracy o 7 rano co zwazywszy na moj tryb zycia jest dokladnie srodkiem nocy....ale dam rade :)))

....biegne teraz doprowadzic sie do stanu ogladalnosci a wszystkim weekendujacym zycze milego wypoczynku :)))

6 sierpnia 2010 , Komentarze (16)

.....zbieralam sie do napisania tego postu od wczoraj....do teraz targaja mna mieszane uczucia, ale nie mozna odkladac pewnych spraw na pozniej....tego wymaga ode mnie dobro mojej kondycji psychicznej....jakis czas temu zglosilam do moderatorow pamietnik pewnej vitalijki....i nie jest teraz wazne czyj to byl pamietnik.....czytalam go z racji tego, ze znajdowal sie w najczesciej komentowanych....stek bluznierstw...co drugie slowo to przeklenstwo duzego kalibru....i nie to zebym ja nie przeklinala, bo to sie chyba kazdemu zdarza, ale fakt, ze wpis tak naprawde nie wnosil nic konkretnego a naszpikowany byl niecenzuralnoscia na wskros....wydawalo mi sie wtedy ( i chyba dobrze mi sie wydawalo skoro pamietnik zostal zablokowany ) ze sa jakies granice przyzwoitosci, ze przeciez czytaja to nastolatki...wrecz dzieci ( bo dla mnie 15latka to dziecko ) ....ze ktos powinien zareagowac....

....nie jestem obronczynia moralnosci....bo moralnosc to indywidualna sprawa, ale jest cos takiego jak ksztaltowanie modeli zachowania, ktore wlasnie u nastolatkow wzmaga sie i geboko zakorzenia....jesli bedziemy promowac takie modele zachowan to takie bedziemy mieli spoleczenstwo.....

.....waznym jest, ze nie jestesmy skazani na tego typu postepowanie, ze mozemy je przeciez zmieniac....negatywne wzorce moga byc uporczywe, ale nie sa niepokonane....jestesmy tacy jakimi sie widzimy....dlatego ludzie ze zdrowym wizerunkiem wlasnym ( ja sie za kogos takiego uwazam ) domagaja sie szacunku od otoczenia ....sami traktujac sie dobrze pokazuja innym, jak powinni byc traktowani....jesli powaznie traktujesz zycie powaznie podchodz do swojego otoczenia...

.....kierujac sie powyzszym po powrocie wspomnianej wyzej vitalijki na lono vitalii juz pod innym nickiem oczywiscie, postanowilam poinformowac ja, ze to miedzy innymi ja zglosilam jej pamietnik do moderacji....i ze chyba zrobie to kolejny raz bo juz w samym opisie pamietnika znalazlam jak w tytule....i ze jeszcze huj koscistym zjebom w dupe ( nie wspomne o ortografii ).....a dalej to juz sie dowiedzialam, ze jestem idiotka i zostane zdeptana....

....zastanawiam sie czemu ma sluzyc ten portal....kiedy jola napisala o grubasach swoja subiektywna opinie w tym temacie rozpetala sie burza....wysmiewaja ja niezliczone fanki otylosci....niewybrednie nazywaja...szkaluja jej urode i podejscie do seksu ( bardzo zdrowe podejscie dodam ) ....nie wystepuje tu w niczyjej obronie co by byla jasnosc....pisze tylko o kobietach, ktore zatracily gdzies swoja kobiecosc....subtelnosc...cos co jest naszym atrybutem...zastanowmy sie nad tym przez chwile...bo nie chude czy grube jest piekne....bo piekno jest w naszym wnetrzu....szanujmy sie....

z pozdrowieniami szczesliwa angelika :)))

5 sierpnia 2010 , Komentarze (5)

.......eeeechh....w ciagu dwoch dni zapracowalam sobie na 2 kg sama nie wiem dlaczego????.....jedzeniowo ok.....fakt, ze poszalalam z kiszonymi ogorkami i taka sama kapusta....ale zeby od razu tyle do przodu????....moje wczorajsze menu to 4 kiszone ogorasy....talerzyk kiszonej kapustki ....kostka 85% gorzkiej czekolady i kilka moich ulubionych mojito ( dla niewtajemniczonych rum, sok z lemonki, campari i mieta ).....czyzby alkohol mial takie dzialanie heheheheheh.....planuje jeszcze dzisiaj raczyc sie tym cudem....uwielbiam te slodkie chwile odprezenia....szum oceanu i Jego niecierpliwe dlonie.....sama sie staje wtedy taka jakas niecierpliwa mmmmrrrrrr.....

.....na dzisiaj konkretnych planow brak....popijam wlasnie czekoladowa herbate i probuje zebrac mysli, ktore po wczorajszym drinkowym szalenstwie gdzies sie rozpierzchly....kawalek ode mnie nad zatoka jest fajne spa z tajskimi masazami.....chyba sie tam wybiore dzis co by mnie przywrocili do ludzi :)))))

.....milego dzionka wszystkim....i do next :))

2 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

.......a ja na przekor wszystkim i wszystkiemu wylezalam sie dzisiaj na slonku....wypielegnowalam moja opalenizne....i moge isc do pracy....w pracy poczytam....pousmiecham sie do customerow i od jutra znowu 3 dni wolnego..mmmmrrrrrr.....

....waga sobie uparcie stoi....ale nic to.....ruszy w koncu.....

...dzis na plazy sprzedawali truskawki w czekoladzie....wiec zamiast obiadowego kurczaka pochlonelam 3 truuuuuskawy......pyszne byly....

.....uciekam doprowadzic sie do stanu ogladalnosci....ocean ma to do siebie, ze wyzwala u mnie wszystkie dzikie instynkty i po pobycie nad nim wygladam jak z dzungli....

....milego dzionka zatem zycze i pa pa pa