Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 638005
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2017 , Komentarze (12)

Kochani...mam mieszane uczucia po ostatnim moim wpisie ale trudno...

Swoim wpisem nie chciałam nikogo urazić.

Pierwszym komentarzem dziewczyn nie czułam się atakowana jednak już następnymi byłam obrażana. 

Przecież nikt nie musi czytać moich wszystkich wpisów by mnie zrozumieć, chyba wystarczy przeczytać to co piszę o sobie na głównej stronie. Inny cel mi przyświecał gdy zakładałam pamiętnik 10 lat temu i to naturalne, że teraz jest inny.

Ja szukam motywacji do schudnięcia bo jak schudnąć to ja wiem. 

Jestem zwolenniczką 5 posiłków dziennie w tym trzy główne. 

Wszystkie posiłki są ważne i muszą być zbilansowane.

Jest to zmiana na całe życie zważywszy jeśli się ma do zrzucenia tyle co ja.

Nie trzeba być idealnym każdego dnia.

Ważny jest też ruch by schudnąć i zachować sprawność.

Warto poznać choć podstawy ćwiczeń, bo bez tej wiedzy można dosłownie zajechać się treningami a nie mieć efektów.

To wszystko znam z własnego doświadczenia.

Jednak mimo wiedzy przychodzą takie chwile w życiu, gdy dochodzisz do wniosku, że nie warto. 

A w jakich sytuacjach mnie to spotkało?

Podam tylko ich ułamek.

Gdy np. schudniesz 25 kg i to zdrową dietą i codziennymi treningami pod okiem trenera.

Masz super kondycję i mimo znacznej jeszcze nadwagi całkiem jędrne i wysportowane ciało.

I usłyszysz, że to mało, że musisz jeszcze 25 kg bo to co do tej pory osiągnęłaś - nic nie znaczy.

Czas, który poświęcasz na przygotowanie zdrowych posiłków ( planowanie, zakupy, przyrządzanie) oraz treningi w ciągu dnia pochłaniają przynajmniej 3 godziny. Jesteś osobą czynną zawodowo więc kolejne 10 godzin idzie na to. Musisz jeszcze upchać czas na sen a to kolejne 8 godzin i zostają ci tylko 3 godziny z całej doby. A gdzie czas na rodzinę, przyjaciół, sprzątanie, hobby, psa itp. 

Ot życie kochani i to moje życie jak lubisz tak żyć - to OK. 

Mnie na dłużej to wykańcza psychicznie a jak się zatrzymam to nie mogę ruszyć.

A gdy odejdzie Ktoś Ci bardzo bliski, jak wytrwać dalej?

Jak się nie poddać?

A gdy idziesz do lekarza i okazuje się, że Twoje wyniki są gorsze po schudnięciu 25 kg?

Gdy umiera osoba, która zawsze była szczupła, dbała o zdrową dietę i ruch?

A  ja otyła, żyję i mam się całkiem dobrze.

Jak nie stracić motywacji?

25 sierpnia 2017 , Komentarze (33)

...napisać to co myślę i czuję.

Po wczorajszym wpisie otrzymałam kilka komentarzy.

Dwa z nich świadczą o tym, że osoby, które je napisały zupełnie mnie nie rozumieją i w ogóle takich jak ja.

Rzadziej pisze na Vitalji właśnie z powodu takich komentarzy.

Pewnie mi się teraz oberwie...zresztą nawet mnie to nie zdziwi.

Mam dość tłumaczenia się.

Ktoś przeczyta jeden wpis i wystawia mi ocenę.

Nie chce Wam się czytać mojego pamiętnika - to nie czytajcie ale nie osądzajcie mnie bo to rani !!!! 

Takie komentarze nie pomagają mi - sprawiają mi tylko przykrość.

Chcesz zapytać?

Pytaj ale nie osądzaj, czy jakkolwiek to zwał!

Proszę...piszcie...co o tym myślicie?


A może to ja jestem w błędzie?


P.S.

No proszę "Uderz w stół a nożyce się odezwą".

I to jak szybko.

Sprowokowałam je celowo i proszę jak "ładnie" mi odpisały.

Teraz nie mam żadnych wątpliwości.

I kto tu się obraził?


Zainteresowanych zapraszam do mojego wpisu z poprzedniego dnia a szczególnie komentarzy.

24 sierpnia 2017 , Komentarze (23)

...tym razem ponownie uda mi się schudnąć choć trochę i utrzymać ten stan dłużej;)

Wiele miesiący szukałam sposobów na mobilizację.

Czekałam na impuls.

I mam go wreszcie.

Mobilizują mnie pozornie zupełnie zwykłe słowa: "To jeszcze się nie myj!"

A było to tak.

Długa nocna rozmowa z ukochana siostrzenicą na temat dbania o siebie a w tym jest i ogólnie mówiąc: temat odchudzania.

Mówiłam jej czemu właściwie nic nie robię, wyjaśniłam itd.

Nie chcę wchodzić w szczegóły - szkoda czasu.

Doskonale mnie rozumiała ale w pewnym momencie powiedziała - to przestań się myć.

I tu, u mnie wystąpił ogromny wewnętrzny protest.

A Gosia, że tak samo jest z dbaniem o zdrowe jedzenie, o ruch, o ubiór itp.

Pewne rzeczy, po prostu robimy mimo, że nam się nie chce lub sprawiają trudności czy też musimy włożyć w to choć odrobinę wysiłku.

Ogólnie tak ta cała rozmowa podziałała na mnie mobilizująco, że się ogarnęłam i.... trzymam się!

Waga?

Już nie 117 kg ale 114,5 kg.

I nie jem wieczorem.

Zobaczymy co będzie dalej.

Buziaki;)

12 marca 2017 , Komentarze (24)

I efekty są!!!

Przytyłam 3 kg - super!!!

.....nie wiem co mam napisać?

Sięgnęłam już dna?

Pewnie nie bo tyć mogę dalej.

To się nigdy nie skończy jeśli ja sama "czegoś" z tym nie zrobię.

Nie mogę się ogarnąć, zebrać.....

Ciągle szukam, czytam, kupuję książki, rozmawiam ale tak szczerze to nic nie robię.

Kończy się na myśleniu i planowaniu.

Nie wiem jak "to" nazwać co siedzi we mnie i kieruje, i odbiera mi motywację do działania.

Wewnętrzny Leń?

Można to "coś" nazwać jak się chce ale jak z tym walczyć?

Jak go obłaskawić?

Przekupić?

Zapanować?

Pomagacie i wspieracie mnie na różne sposoby...a ja nie umiem zaskoczyć.

Czuję się okropnie bo to jak krew w piach.

Wstyd mi przed Wami.

Czuję, że zawodzę również i Was.

Jaki sens jest w prowadzeniu tego pamiętnika i to już tyle lat?

Czy to Was nie nudzi?

Nie złości?

Toć nic tylko kopnąć taką babę - jak ja - w tyłek.

Nie tracić na nią energii i czasu na pisanie komentarzy czy choćby czytanie.

Użala się nad sobą i marnuje nasz czas....Wasz czas.

24 lutego 2017 , Komentarze (6)

Ciągle chodzi mi to po głowie...

A gdyby tak...

...położyć się czy usiąść -  ot zatrzymać się w wygodnej pozie, zamknąć oczy w ciszy i spokoju, i odpłynąć, odlecieć...gdzieś.

Poczuć się dobrze z sobą tu i teraz, i pomyśleć, że dokładnie jestem taka jak zawsze chciałam być.

Otwierasz oczy i to nie znika.

Jesteś tu i teraz.

I teraz powiedz sobie...co zrobisz?

Jak będziesz dbać o siebie?

Czy skoro jestem w końcu taka jak zawsze chciałam to mogę jeść byle co i nie dbać o ciało, o zdrowie?

Czy to co mam jest mi dane raz i na zawsze?

To trochę tak jak na początku roku szkolnego otrzymać najlepszą ocenę i sprawowanie, i teraz Twoim zadaniem jest to utrzymać.

Co zrobisz?

Jak będzie wyglądał Twój każdy dzień?

Będziesz się starał jeszcze bardziej?

A może odpuścisz?

I pamiętaj...to Twoja decyzja.

cdn...

13 lutego 2017 , Komentarze (13)

Oj wiem...wiem...jakiś czas mnie nie było.

Żyję i mam się dobrze.

Styczeń i luty to  zawsze dla mnie baaaardzo pracowite miesiące.

Impreza, o której pisałam wcześniej się udała i to tak baaardzo, że 25 lutego mamy powtórkę;)

Kieckę też już mam;)


Dużo ten bal dał mi do myślenia

Byłam uśmiechnięta i zrelaksowana.

Otwarta na wszelkie propozycje taneczne i rozmowę, i wierzcie mi - zebrałam mnóstwo komplementów.

Dotarło do mnie i mam nadzieję, że już to tak u mnie zostanie i życzę tego wszystkim:

1) Kochajmy siebie takimi jakimi jesteśmy.

2) To nasza wewnętrzna blokada nie dopuszcza do nas ludzi.

3) Uśmiech i otwartość to atuty każdego człowieka.

4) Przestańmy się odchudzać!

5) Dbajmy o siebie, o zdrowie i kondycję.

6) Czy faktycznie zależy nam na kimś kto nas pokocha gdy będziemy lżejsze?

7) Czy jedynym warunkiem naszej atrakcyjności jest bycie lżejszym?

8) Czy szczupła znaczy szczęśliwa?

Ściska Was mocno.

Buziaki;)

23 grudnia 2016 , Komentarze (11)

Nie lubię i nie chodzę nad czym ubolewa mój mąż.

Więc tym razem zmiana i 6 stycznia idziemy na taka imprezę.

Co ciekawe jest ona organizowana dla pielgrzymów rowerowych a ja do nich należę.

No i się zaczęło: w co się ubrać?

Uszyję sobie dużą czarną z koronki gipiurowej, która będzie całą ozdobą sukienki i ukryje wszelkie fałdki.

Pozostał temat butów - no w kapciach nie pójdę bo zepsuje to cały efekt.

i kupiłam wczoraj śliczne buciki na obcasie - słupku i jeszcze drugą parę trochę na niższym obcasie.

Długo nie mogłam trafić na żaden model aż w końcu i bardzo się ucieszyłam, i mam nadzieję, że teraz już nie będę się martwić jakie buty założyć na eleganckie wyjście.

Jest jednak jeden mankament.

Buty owszem i wygodne, i nie cisną ale waga robi swoje i trudno utrzymać równowagę na dłuższą metę.

No niestety to są uroki otyłości.

Przymierzyłam je w domku jeszcze raz...fajne są ale na pewne rzeczy się nie poradzi.

Od lat chodzę w stabilnych koturnach ale nie są one tak ładne i eleganckie a przynajmniej ja na takie nie trafiłam.

Cały czas się dzisiaj zastanawiam czy jednak odmienić je na płaskie czy jednak zostawić sobie takie na duże wyjście.

Wiadomo, że po kilku godzinach można je zmienić na inne.

Nie były też drogie.

Dostałam upust więc za dwie pary zapłaciłam 117 PLN.

A jak Wy radzicie sobie w takich sytuacjach?

15 grudnia 2016 , Komentarze (3)

Dzisiaj siłownia ale na spokojnie bez szaleństwa bo już nie chce zakwasów.

Małe mogą być...no takie do zniesienia.

Trenuję od trzech lat i pierwszy raz miałam tak długą przerwę.

Więc gdy zrobiłam sobie normalny dla mnie trening to miałam ogromne zakwasy.

Ból bólem - to znam ale ja nie mogłam chodzić!!!!

Dosłownie kaleka.

I śmieszne i wstyd...ech.

@ też mi się kończy więc i ochota na ruch większa, i możliwości też.

Łatwiej będzie mi przestrzegać diety.

No to mamy jakieś 20 dni i trzeba je mądrze wykorzystać.

Nigdy o tym nie pisałam ale hormonów nie oszukasz i kiedy masz tego świadomość łatwiej Ci zaplanować i zapanować nad swoimi ograniczeniami ale i możliwościami.

Buziaki Kochani. 

13 grudnia 2016 , Komentarze (5)

Jeszcze mam problemy z chodzeniem i ruszanie w ogóle - tak dostałam w kość na siłowni.

Nigdy nie miałam takich zakwasów.

Trenerka mnie ostrzegała ale ja udawałam twardziela no to mam.

W domu ratuję się rowerkiem stacjonarnym.

Dopadła mnie też @...ech ...kobiety;)

Za parę dni będzie już po więc ponownie będę mogła ruszyć z treningami.

Z dieta przez ostatnie dni było marnie. 

Jakoś nie mogę sobie poradzić.

Walczę...upadam...podnoszę się i idę dalej.

8 grudnia 2016 , Komentarze (10)

U mnie ok.

Wczoraj byłam pierwszy raz na siłowni po zakończeniu sezonu rowerowego.

Było super!!!!!!!

Z jedzeniem nadal walczę.

Mój organizm nie może zaakceptować posiłków w normalnej ilości.

Chce więcej i więcej.

Skusiłam się nawet parę razy na słodkie.

Za chwilę mnie zaleję więc trochę odpuściłam.

Najbardziej cieszy mnie fakt powrotu na siłownię.

Jakoś nie mogłam ruszyć ale karnet już wykupiony a siłownia profesjonalna.

Sprzęt na najwyższym poziomie.

Trudno uwierzyć, że jest takie miejsce w małej mieścinie.

A cudowne jest to, że pod samym moim nosem.

Tak...tak...to moja stara ukochana siłownia się zmieniła.

Dla właścicieli to pasja więc bardzo ja rozbudowali.

Fajnie, że mogłam to widzieć od samego początku.


Po wczorajszym treningu nie czuję ud.

Mam problem z chodzeniem po schodach i muszę ratować się poręczą.

To nie jest ból - ja nie czuję mięśni ud i nogi są jak z waty.

Bardzo dziwne uczucie.

Damy radę;)

Buziaki Kochani i nie poddawajcie się;)