Ostatni wpis w styczniu. Ładnie, nie ma co. Nie będę wymyślała miliona wymówek, by usprawiedliwić swoją nieobecność i dodatkowe kg. Utyłam, ale dziś spięłam poślady i wzięłam się do roboty. Zapomniałam się tylko zważyć rano, ale zrobię to jutro i będę miała jasność sytuacji. Dziś zaliczone: - 100 brzuszków, - 25 przysiadów, - 11 dzień a6w, - 40 minut rowerek, - skalpel, - rozciąganie.
W sobotę i niedzielę nie ćwiczyłam, a w zasadzie to ledwo chodziłam, bo chyba przy piątkowych ćwiczeniach coś sobie zrobiłam z kolanem i praktycznie nie mogłam ustać na nogach, bo tak okropnie mnie bolało. Smarowałam maściami i jest już lepiej, więc istnieje szansa, że dziś już poćwiczę.
Dziś ćwiczenia zaliczone. A przedstawia się to mniej więcej tak: - 100 brzuszków, - 75 przysiadów, - 5 dzień a6w, - 60 minut rowerek, - skalpel, - rozciąganie. Boże, gdzie te czasy kiedy robiłam ponad 100 przysiadów, jeździłam 80 min na rowerku, do tego skalpel i jeszcze dwudziesty któryś dzień a6w Ale spoko, spoko, wrócę do tego. Małymi kroczkami, ale wrócę.
Miałam być i ćwiczyć, a tu nic z tego nie wyszło. Kurczę, naprawdę jak nie mam dostępu do neta i kompa, to całe moje ćwiczenia trafia szlak. Ale już masz wszystko pod kontrolą i mogę wrócić do mojego pamiętnika na stałe Wreszcie!!! Tak więc, co by moje mięśnie i wszystkie części ciała nie zwariowały od nadmiaru ćwiczeń, dziś dzień wyglądał tak: - 100 brzuszków, - 70 przysiadów, - 4 dzień a6w, - 40 minut rowerek, - rozciąganie. I to tyle na dziś.
Nie było mnie tu od ładnych kilku miesięcy i nie ukrywam, że przytyłam. Na wagę nie miałam odwagi jeszcze wejść, ale zrobię to jutro rano. Dwa dni temu wróciłam do ćwiczeń i wyglądało to mniej więcej tak. Czwartek: - 100 brzuszków, - 55 przysiadów, - skalpel, - pierwszy dzień a6w, - i trochę rozciągania. Piątek: - 100 brzuszków, - 60 przysiadów, - skalpel, - drugi dzień a6w, - 40 minut rowerek, - rozciąganie. Nie ukrywam, że wczorajszy trening dał mi trochę w kość, bo dziś czuję wszystkie mięśnie, o których już zapomniałam. Ale to dobrze, bo dzięki temu wiem, że jeszcze jakieś są
Po wczorajszych ćwiczeniach czuję dziś wszystkie mięśnie, ale to przyjemne uczucie, które motywuje do dalszej pracy . Zauważyłam, że wiele z Was wstawia motywacyjne fotki, więc i ja postanowiłam wzmocnić swoją motywację, co by mój zapał nie okazał się słomiany.
Dziś już zaliczone: - 100 brzuszków, - 55 przysiadów, - a6w dzień drugi i trzeci, - rozciąganie.
A teraz na rowerek - 80 min rowerek, zaliczone - skalpel, zaliczone.
Koniec tego dobrego!!! Dawno nie pisałam, nie ważyłam się i nie ćwiczyłam. Szkoda tylko, że nie mogę powiedzieć, iż nie przytyłam, bo to akurat nie prawda. Ale od dziś się motywuję i wracam na dobre tory.
Tak więc uciekam do ćwiczeń - 100 brzuszków, zaliczone - 50 przysiadów, zaliczone - a6w dzień pierwszy, zaliczone - 80 min rowerek, zaliczone - skalpel, zaliczone.
Dzisiaj dieta wzorowo wreszcie Co do ćwiczeń: - 100 brzuszków, - 190 przysiadów, - 80 minut rowerek, - rozciąganie. Miał być jeszcze skalpel i a6w, ale coś brakuje mi mocy.
I wczoraj niby poszłam po rozum do głowy, wszystko miało być ładnie, pięknie i co?! I dupa!!! Ani nie było ćwiczeń ani diety. Jakoś nie mogę się pozbierać i zmotywować. Za to dziś może bez większych rewelacji, ale dietowo ok, a z ćwiczeń: - 100 brzuszków, - 185 przysiadów, - 80 minut rowerek, - rozciąganie. Mam nadzieję, że jutro pójdzie mi lepiej.