Nienawidzę nocnych zmian w pracy. Nie dość, że sama siedzę przez całe 8godzin, to jeszcze mało się dzieje, więc najchętniej to bym siedziała i żarła. Może któraś/któryś z Was pomógłby mi z autopsji jak poradzić sobie z jedzeniem w pracy w nocy? Bo nie wiem jak rozplanować posiłki przez cały dzień i noc, żeby nie chodzić głodna a żeby też nie napychać się. Mam wielki problem z ćwiczeniami, bo połowę przyrządów(piłka gimnastyczna ta wielka,ciężarki,obciążniki,twister,kijki,drążek do podciagania) mam już w naszym mieszkanku a u rodziców gdzie chwilowo mieszkamy mam tylko rowerek stacjonarny. No i mam dylemat. Ah no i najważniejsza sprawa, ważyłam się przed chwilką( po śniadanku,obiadku i podwieczorku) i waga pokazała 108kg
Więc myślę, że na czczo byłoby jeszcze mniej, i to tylko przez rezygnację ze słodyczy,smażonego, pieczywa,słodkich napojów i zwiększoną ilość pitej wody i herbatek ziołowych. Aż się pyszczek uśmiecha i jest chęć do dalszego działania
Ide poczytac co u was buziaki