Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze z ogromnym zapałem do działania, który niestety szybko słabnie. Tym razem jednak silnie zmotywowana zbliżającymi się wakacjami i wizją szczupłej sylwetki o której marzę od lat.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1889
Komentarzy: 10
Założony: 26 lutego 2011
Ostatni wpis: 6 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
caprica90

kobieta, 34 lat, Szczecin

165 cm, 64.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2018 , Komentarze (3)

To już nie są żarty! Za niecałe 4 miesiące ślub, a ja wewnętrznie się poddałam. Wiem, że potrzebuję motywacji i wsparcia, inaczej nie dam rady. Wracam do ćwiczeń i zbilansowanej diety. DAM RADĘ! 

Przecież to będzie nasz dzień, chcę się czuć pięknie i nie żałować, że mogłam dać z siebie więcej żeby to osiągnąć. Przez ostatnie kilka lat, wzloty i upadki w walce o wymarzoną sylwetkę poznałam trochę własny organizm i nauczyłam się co działa a co się kompletnie nie sprawdza. Moje ciało wspaniale reaguje na ruch. Wysiłek fizyczny to jest aspekt na który muszę postawić. Dieta wtedy sama przychodzi, tracę ochotę na obżeranie się słodyczami i fast foodami po wylanych siódmych potach na treningach. 

Najgorsza jednak jest u mnie motywacja i samozaparcie w postawionych sobie celach. Szybko tracę chęci, każda, choćby mała porażka działa na mnie demotywująco. Nienawidzę kiedy ktoś mnie ocenia, nienawidzę ćwiczeń w grupie czy na siłowni gdzie mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. I chociaż zdaję sobie sprawę, że to wszystko siedzi tylko w mojej głowie to nie potrafię się przełamać. Potrzebuję kogoś kto poprowadzi mnie za rękę, powie: zrób to tak i poklepie po plecach. Jak dziecko. A jestem dorosłą kobietą, nikt nie zrobi niczego za mnie, cudów nie ma. 

Ostatnio przeczytałam książkę Leilii Shukrii "Jestem żoną szejka". Książka, co prawda, nie do końca przypadła mi do gustu. Sposób jej pisania, dialogi, chaotyczność opisywania zdarzeń, brak chronologii sprawił, że ledwo dobrnęłam do końca. Opowieść żony szejka, opływającej w bogactwie, wiodącej luksusowe życie, o którym przecież każdy marzy (nie oszukujmy się), a zarazem traktowanej przez męża niewolnica uświadomiło mi, że czasami sama sobie wprowadzam ograniczenia. Sama dla siebie jestem hamulcem. Postanowiłam, że nad tym popracuję i zmienię siebie, co jest najtrudniejszym do spełnienia celem, trudniejszym nawet od odchudzania. ;)

Dzisiaj było:

Tutaj Monika zrobiła 3 serie a ja tylko rozgrzewkę i 1 serię. Oraz

Bez ćwiczeń w pozycji na brzuchu. Nie jest zatem idealnie, na początek dobre i to. Wieczorem po pracy spacer albo jakaś krótka seria. Dam znać czy podołałam. 

Jedzenie do tej pory:

śniadanie - twaróg półtłusty ok. 130g z serkiem naturalnym i łyżeczką cukru

2. śniadanie - kromka chleba pełnoziarnistego z jajkiem

obiad - żurek i pół bułki z masłem

22 kwietnia 2015 , Skomentuj


Podobno lepiej późno niż wcale... Wiem, że do lata zostało już bardzo mało czasu, ale zaciskam pośladki i rzucam sobie wyzwanie. Ćwiczenia + dieta. Motywacją jest dla mnie głównie to, że 2 lata temu w wakacje ważyłam 59kg i czułam się ze sobą naprawdę świetnie. Idealnie byłoby osiągnąć wagę 55kg, ale będę cieszyć się z każdego utraconego kilograma. 

Dzisiaj jeszcze bez konkretnej diety, taki delikatny trening na rozgrzewkę:

2 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Aż trudno uwierzyć, że od mojego ostatniego wpisu minęło już tyle czasu! Dietę oczywiście porzuciłam, poddałam się nie osiągając zamierzonego celu. I znów są wakacje, znowu jestem niezadowolona z mojej wagi, wyglądu i chce mi się beczeć, że miałam tyle szans na zmiany a żadnej nie wykorzystałam. Tyle osób w moim otoczeniu gubi kilogramy jak szalone, wydawać by się mogło, że bez żadnego wysiłku. A ja? Czasem wydaje mi się, że do końca życia nic się nie zmieni, że umrę gruba i nieszczęśliwa. Lata lecą, a ja całe czas walczę ze sobą. Walczę i przegrywam. Jako, że jest po 23, zaczynam od jutra wojnę na nowo - wojnę z moimi słabościami, z samą sobą. Najgorsze, że nie wiem od czego zacząć, nie mam żadnego planu, żadnej konkretnej diety ani planu ćwiczeń. Jestem za bardzo śpiąca żeby teraz o tym myśleć... może jutro moja mądra głowa wymyśli coś odkrywczego co będę mogła wprowadzić w życie, poza rzeczami oczywistymi. Jutro na 9 praktyki, śmignę sobie rowerkiem, także pierwszą aktywność fizyczną dnia zaliczę. Teraz jedyną aktywnością na jaką mam ochotę jest spanie.
 


12 marca 2011 , Komentarze (1)

Pierwsza najważniejsza wiadomość - zdałam egzamin na prawko!!! Teraz tylko czekam na odbiór i jazda. Już nie mogę się doczekać.

Co do diety, to się trzymam, chociaż wczoraj wieczorem było mi trochę słabo. Dzisiaj wprowadziłam warzywa, ale to tylko dlatego, że mama zrobiła pyszne leczo i nie mogłam się oprzeć. Warto było, było przepyszne. Weekend w domu leniwy, 0 ćwiczeń, ale diety staram się przestrzegać, chociaż wiele smakołyków kusi w kuchni. Waga wolno spada w dół, ale nie zniechęcam się. Ważne, że spada.


 

8 marca 2011 , Komentarze (1)

Przechodzę na Dukana, to postanowione. Z mojego kontrolowania posiłków według własnych zasad nic nie wyszło.
Dzisiaj 1. dzień fazy uderzeniowej. Jestem dobrej myśli, bo kiedy rok temu byłam 10 dni na Dukanie schudłam 5kg, a po przerwaniu diety przytyłam 1kg, czyli i tak jestem na plusie (a raczej wagowo na minusie). Jednak przeraża mnie prawie zupełny brak węglowodanów, bo te otręby stają się mdłe i nawet pieczone chlebki czy bułeczki mi nie smakowały. Oby wytrwać te 5 dni uderzeniówki, z warzywkami będzie kolorowo i smacznie.

Jadłospis na dziś:
śniadanko - 2 jajka na miękko + kawa
2. śniadanko - serek wiejski light
obiad - filet z piersi kurczaka obtoczony w panierce z jogurtu i otrębów
podwieczorek - serek homo posłodzony słodzikiem
kolacja - makrela wędzona

Przed chwilą zjadłam obiad i już jestem głodna... Muszę przetrwać te pierwsze dni, bo sobie nie daruję. Później powinno być tylko łatwiej. Czekam z niecierpliwością na efekty.

Jak dobrze, że temperatura powoli idzie w górę, jeszcze trochę i wyciągam rower z garażu i śmigam na wycieczkę rowerową. Nie mogę się doczekać. Ale póki co czeka mnie nauka na jutrzejsze kolokwium i czwartkowy egzamin na prawo jazdy (!) - podejście nr 3, oby szczęśliwsze niż 2 poprzednie.


1 marca 2011 , Komentarze (2)

Jak na razie przestrzeganie zasad idzie mi gładko, jednak wydaje mi się, że to troche za mało, żeby na prawdę schudnąć. Zaczęłam robić brzuszki. Wczoraj było 50, a miało być 100, ale byłam taka padnięta przed snem, że sobie darowałam. Ale od dzisiaj nie odpuszczam!

Za oknem nareszcie słońce, co dodaje mi energii i motywacji. Cudownie byłoby iść latem na plażę bez zamartwiania się tym jak wyglądam w bikini... Wszystko zależy ode mnie.


27 lutego 2011 , Komentarze (1)

Tak, wiem, nigdy nie zaczyna się diet 'od jutra', ale niedziela w moim przypadku należy do najbardziej leniwego dnia tygodnia. Ani do sklepu się nie chce jechać na większe zakupy, ani na fitness biec. Tak więc dzisiejsza niedziela jest niedzielą strategiczną.

Poza tym Adam kupił winko.... jak wróci z pracy wypijemy za nowy początek jutrzejszej kulinarnej i ruchowej rewolucji w naszym życiu. Bo, oczywiście, nie mam zamiaru jeść jak ptaszek kiedy on będzie objadał się na moich oczach. Poza tym jemu też urósł brzuszek ostatnimi czasy.

Pewnie nie będę oryginalna, mówiąc, że moją największą motywacją jest zbliżające się lato, chęć wyglądania apetycznie w stroju kąpielowym oraz czucia się swobodnie i pewnie w zwiewnych sukienkach. O tym właśnie marzę, bo najważniejsze to czuć się dobrze z własnym sobą, czego nie mogę powiedzieć teraz o sobie.
Moim pomysłem na dietę jest:
1. Jedzenie śniadań (niby banalne, a niestety odzwyczaiłam się od tego nawyku)
2. 5 posiłków dziennie, co 3 godziny
3. Kolacje przynajmniej 3 godziny przed snem
4. Woda, woda, woda (oczywiście)
5. Pożegnanie ze słodyczami (chyba nie będzie tak ciężko)
6. Pożegnanie z fast-foodami i śmieciowym jedzeniem (tutaj za to będzie ciężko)
Jak coś mi się jeszcze przypomni to dopiszę. Ale to tak wstępnie.

Myślę intensywnie o wykupieniu diety smacznie dopasowanej, ułatwiłoby mi to znacznie planowanie posiłków, a potrawy ponoć są smaczne, więc może warto spróbować. Na początek spróbuję własnych sił i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Pozdrawiam i do następnego wpisu!