czas się ogarnąć. do 1.10 chce schudnąć chodziać 5-6 kg...
Znajomi (1)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 996 |
Komentarzy: | 9 |
Założony: | 27 lipca 2016 |
Ostatni wpis: | 26 sierpnia 2016 |
kobieta, 30 lat, Lubycza Królewska
164 cm, 69.60 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
wczoraj wróciłam tak padnięta z pracy, że jedyne co dałam radę zrobić to 45 minut rowerka, ale w swojej pracy dużo muszę chodzić (jestem przewodnikiem), więc to i tak był aktywny dzień! Chciałabym dołożyć już Mel B, ale dziś wrócę podobnie zmęczona i muszę lecieć na zakupy, bo w piątek wyjazd. Dziś tylko rowerek i A6W (dzień 1). A jutro z rana ok 5.30 idę pobiegać... najwyższy czas! Kiedyś uwielbiałam zrywać się tak wcześnie i biec, biec, biec.. Pozytywnie.
śniadanie (9.30): jogurt naturalny, płatki owsiane, jabłko (uwielbiam to:)
drugie śniadanie:
obiad:
podwieczorek
kolacja
wieczorem rower
a teraz zabieram się do tłumaczeń :| a lenia mam niesamowitego jeśli o to chodzi...
Póki co okej, owsianki, owoce, warzywa.. z obiadami najgorzej, bo niestety mieszkam jeszcze z rodzicami, a nie stac mnie na to zeby kupowac sobie oddzielne rzeczy na obiad. jem po prostu mniej. rano godzinka na rowerku zaliczona, dzis wieczorem moze Mel B? Fajnie mi sie z nia cwiczylo :) A jutro rano ide pobiegac!
W końcu w mojej głowie zaszła zmiana. Chcę schudnąć i wcale mi nie szkoda tych czekolad, piw itp. Za jakiś czas będę sobie mogła na to czasami pozwolić, to będzie super uczucie, zjeść kawałek ciasta na święta nie martwiąc się, że nie powinnam, że to za dużo...
papiery na uczelnie złożone. od pazdziernika drugi kierunek i byc moze praca.
chce mi sie życ!
Właśnie jeździłam 40 minut na rowerku stacjonarnym, teraz jem owoce. Dam radę. DAM!!!! Za moment wychodzę złożyć papiery na uczelnię... obiecałam sobie, że 1.10 będę wyglądać już dobrze!
Ważę aż 71 kg. Rok temu w czerwcu ważyłam 53 kg!!! Przez krótki czas, ale jednak... wtedy nawet specjalnie się o to nie starałam. Teraz jem wszystko co niezdrowe i w ogóle się nie ruszam. Potem przytyłam do 59 i to była dla mnie tragedia, uważałam, że przy wzroście 164 to tragedia! O jak bardzo się myliłam... Gdzieś w listopadzie zobaczyłam tę przeraźliwą "6" na wadze... 60 kg... :o szok! I co? Zajadanie tego, bo problemy z chłopakiem, bo źle na uczelni...
Tyle razy miałam zaczynać, ale zawsze coś " jeszcze tylko: zdam sesje, poprawie to kolokwium, zdam ten egzamin, dostanę pracę i biorę się za siebie".
Niedługo wyjeżdzam z chłopakiem na tydzień...nie chcę się pokazywac ludziom... wiem, że będę jadła niezdrowo, bo to wyjazd, bo pizza, bo chodźmy na obiad, chodź wypijemy piwko wieczorem...