Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej możecie mi mówić Em. Jestem tłumaczem oraz bawię się grafiką komputerową i fotografią. Jestem profesjonalnym leniem ale staram się z tym walczyć :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1757
Komentarzy: 24
Założony: 28 czerwca 2016
Ostatni wpis: 14 lipca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
decembergirl

kobieta, 34 lat, Amsterdam

171 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2016 , Komentarze (4)

W końcu będę miała czas dla siebie. Ostatnio nie miałam za bardzo czasu na ćwiczenia, ale od dzisiaj (a właściwie od wczoraj) mogę sobie pozwolić na co tylko chcę. Wczoraj znalazłam świetną trasę do biegania i zaciągnęłam psa na jogging (też by mu się przydało schudnąć). Pobiegaliśmy z godzinkę przy lesie. Dzisiaj znowu się wybieram, bo dawno się tak dobrze nie czułam jak wczoraj :D

To w sumie wszystko. Mam teraz trzy tygodnie wolnego, więc będę mogła bardziej skupić się na odchudzaniu a mniej na pracy. Za dwa tygodnie mam spotkanie ze znajomymi ze studiów, więc trzeba będzie też na zakupy się wybrać i w czymś nowym pokazać ;)

To tyle. Idę przygotowywać jedzenie na dzisiaj a potem heja do lasu :D

5 lipca 2016 , Komentarze (6)

Wchodzę sobie rano na wagę, a tu proszę: 60,4 kg! Czyli zeszło ze mnie 1,6 kg! W niewiele ponad tydzień i to przy lekkim oszukiwaniu, bo przecież był weekend z rodzinką na grillu i był mecz i jakieś piwka i przekąski wpadły.

Wagę kupiłam wczoraj i bałam się na nią wejść, bo zdawałam sobie sprawę, że specjalnie zdrowo się nie odżywiałam, a tu taka niespodzianka. Mój organizm zrozumiał, że czasami potrzebuję tych lodów czy orzeszków i może przestał się tak sprzeciwiać? :D

A może tylko mi się wydaje, że tak niezdrowo jadłam, w końcu były to tylko dwa dni a każdy inny posiłek był normalny.

No nic! Cieszę się strasznie, szkoda tylko, że wizualnie ta oponka na brzuchu jeszcze jest. Ale i z tym sobie poradzę :)

Zaraz lecę biegać bo z tym też się trochę zapuściłam ;)

2 lipca 2016 , Komentarze (4)

Ok ruszyłam tyłek i udało mi się wcisnąć 55 minut ćwiczeń w tym 25 minut biegania :D

I to wszystko przy okresie, miałam wrażenie że po drodze zostawię brzuch i plecy, tak wszystko boli. Ale dałam radę! Jutro postaram się wstać wcześniej jak goście będą spali i jeszcze raz trochę pobiec, bo od poniedziałku może być kiepsko z czasem.

A teraz idę szybciutko sprzątać i gotować :) Buziaki! (pa)

2 lipca 2016 , Komentarze (2)

Kiepsko u mnie ostatnio z motywacją. Kiedy sobie mówię, że poćwiczę, zawsze coś mi nagle wypada.

Np dzisiaj będą to odwiedziny rodziny. Co prawda zostaną tylko do jutra, ale jednak, pewnie będzie grill i brak czasu, żeby z domu wyjść. Pobiegać chyba muszę pójść teraz żeby kolejnego dnia nie przegapić. Ach, dlaczego wszyscy są przeciwko mnie ;)

W każdym razie poranne zakupy już zrobione, pół miasta objechane rowerem więc też się liczy jako lekki poranny wysiłek. Zaraz wypiję kawę, pójdę się spocić i mogę przygotowywać jedzonko :)

Wagi nadal nie kupiłam, do tego też nie mogę się zmotywować, bo boje się co mi pokaże.

I w ogóle o co chodzi z lipcem, mogłabym przysiąc, że dopiero zaczynał się maj? Oj za szybko zbliża się sierpień a w sierpniu spotkanie ze znajomymi ze studiów, trzeba już będzie jakoś wyglądać. No nic, lecę działać :)

Miłego weekendu! (alkohol)

30 czerwca 2016 , Skomentuj

Oj niestety nie udało się, a wielka szkoda bo chłopcy naprawdę dzisiaj ładnie grali. No cóż, przynajmniej nie będę musiała więcej euro oglądać w tym roku, bo wiadomo oglądałam tylko dla naszej reprezentacji ;)

Za to przy meczyku z nerwów wpadły dwa piwka i pół torebki pistacji. Mogło być gorzej, przynajmniej od chipsów się trzymałam z daleka :)

Jutro jogging, idę spać żeby zebrać siły <3

30 czerwca 2016 , Komentarze (4)

A dzisiaj nie zrobiłam nic. Mam troszkę wyrzuty sumienia bo mogłam się poruszać, albo chociaż z domu wyjść ale pogoda do niczego i pomimo tego, że wstałam dosyć wcześnie, z planów na bieganie nici.

I tak wiem, co komu przeszkadza odrobina deszczu. Szukam wymówek jak zwykle bo wolę się polenić niż trochę popracować nad sobą. Nie mówiąc o tym, że do pracy też się nie wzięłam.

Ale nic, jutro nadrobię :D

A dzisiaj mecz. Koleżanka z Portugalii już mi truje jak to nam dokopią. To się okaże :)

29 czerwca 2016 , Komentarze (2)

Jak się okazuje, jak tylko człowiek zamierza się pilnować i kontrolować wagę, wchodzi wtedy do akcji siła wyższa. Waga mi się zepsuła i pokazuje inną wagę za każdym razem jak na nią wejdę. Nawet po wymianie baterii, więc jest to czysta złośliwość urządzenia.

Może to i lepiej bo jestem przed okresem i czuję się wystarczająco spuchnięta, nie muszę się dodatkowo dobijać.

W przyszłym tygodniu kupię nową i zobaczymy czy cokolwiek się zmieniło. 

Plan na dziś: wieczorkiem lekki jogging plus brzuszki i ćwiczenia rozciągające. Na kolację sałatka brokułowa z fetą, której jeszcze nie zrobiłam ale zbieram się w sobie :)

Na koniec życzę wszystkim powodzenia w zmaganiach z wagą. Tą na ciele jak i tą w łazience ;)

28 czerwca 2016 , Komentarze (2)

Ostatni raz prowadziłam jakikolwiek pamiętnik w liceum a to było już jakiś czas temu. Ale ale, warto wrócić do nawyku jeśli pomoże mi to się trochę pilnować. To tak:

Generalnie nigdy nie miałam problemów z wagą, byłam stosunkowo szczupłą nastolatką ale niestety później spotkały mnie studia. A na studiach wiadomo, pizza ze znajomymi, wypad do baru, jedzenie przy zakuwaniu po nocach i jedyna zarejestrowana aktywność fizyczna to bieg za autobusem miejskim. 

I niestety kilogramy wesoło przybywały a mi było coraz ciężej, ale pomimo tego nie ciągnęło mnie do zmienienia nawyków.

Kilka lat temu wyprowadziłam się z kraju. Zmiana otoczenia, nowe jedzenie i znowu waga poszła w górę. Teraz powiedziałam sobie dość. Za 6 tygodni jadę do Polski spotkać się z rodziną i znajomymi i nie chciałam żeby mnie w takim stanie zobaczyli. Niecałe dwa miesiące temu zabrałam się zatem za ćwiczenia z Chodakowską, gdyż cały internet ją sobie chwalił. Pomyślałam, czemu nie. 

I nie powiem, efekty są. W sumie straciłam najwięcej w oponce, którą wszystkie z nas tak kochają. Ale uda też zeszczuplały no i talia poszła w dół. Tyłek też jakby bardziej jędrny? W każdym razie to jeszcze nie koniec, teraz zaczęłam biegać i oczywiście idzie mi to okropnie bo zadyszki dostaję po 15 minutach, ale nie dam się. Po bieganiu wykonuję serię na brzuch i czasami jak mam siłę to porobię kilka pompek ale to rzadko. Mam problemy z nadgarstkami i wolę ich nie przeciążać.

Zobaczymy co z tego wyjdzie. Za kilka tygodni spróbuję wkleić zdjęcia przed i po jeżeli zauważę jakieś postępy :)

Em