Od tamtych wakacji przytyłam (63 kg). Udało mi się zrzucić do tej pory tylko dwa (!) kilogramy, niestety. Zbliża się następne lato wielkimi krokami. Marzy mi się nowy strój kąpielowy, muszę jednak schudnąć, aby nie kupować jednoczęściowego, żeby ukryć brzuch;)
https://app.vitalia.pl/mid/49/fid/1411/diety/odchudzanie/du_id/2026335" >Więcej o mnie
Na sam początek: wszystkiego najlepszego w nowym roku dla Was! Aby kilogramy same spadały, a jak nie, to przynajmniej żeby treningi stały się przyjemnością;D
Dawno mnie tu nie było, co nie znaczy, że zaniedbałam ćwiczenia czy dietę, ale jak widzicie efekt marny, znów przytyłam. Uznałam, że bez Waszej pomocy i duchowego wsparcia się nie obejdzie, byłyście moją motywacją;)
Jest nowy rok, zatem i nowe wyzwania: od dziś zacznę ćwiczyć, trzymać się jadłospisu. Która/y z Was również zaczyna nowy rok z podobnym postanowieniem?;)
Bardzo ślicznie dziękuję Mimi K ( koalashouse.blogspot.com ), za mój kolorowy portrecik, który widzicie jako avatar i za wspólną motywację;)
Moje postanowienie na ten pierwszy tydzień: 0 słodyczy i fast paści;)
dziś dopiero drugi dzień moich ćwiczeń, więc motywacji jak na razie nie brakuje;) Dziś mi Mela dała popalić - ćwiczenia na pośladki i 10- minutowy trening brzucha.
Nie wiem, czy Wam też się wydaje, że ten trening brzucha jest trudniejszy niż jej ABS?
Bo dla mnie to niebo a ziemia, jeśli chodzi o poziom trudności.
Lecę na miasto, muszę zdążyć zrobić zakupy przed drugą;)
Ps: Kto woli ćwiczyć rankiem?;) (oczywiście, jeśli ma ku temu sposobność)
po długiej wakacyjnej przerwie. Niestety, nie był to ten wspaniały aktywny odpoczynek, który sobie obiecywałam, a słodkie lenistwo i jedzenie. I tak wróciła do początkowej wagi - to co schudłam, to teraz nadrobiłam.
Waga zmotywowała mnie, aby wrócić do ćwiczeń, wiernej Meli B, która mnie nie zawiodła i wraz ze mną wykonała ćwiczenia na pośladki i ABS.
Dziewczyny, trzymajcie kciuki, aby to był już mój naprawdę ostatni wpis typu "po długiej przerwie" lub "zacząć od nowa...":D
Wpadłam w taki wir pracy, obowiązków, że teraz cieszę się, że ostatnio zwolniłam tempo;)
Nie zapomniałam o ćwiczeniach i diecie, ale waga ani drgnie. Nie przejmuję się za bardzo, bo efekty widoczne są przynajmniej w lustrze;) Już nie mam tak wystającego brzucha i boczków. Żałuję, że wcześniej się nie pomierzyłam, czy zdjęcia nie zrobiłam, czy coś.
Daleko mi jeszcze do wagi idealnej, ale coraz bardziej do mnie dociera, że jest to możliwe do osiągnięcia;)
Pozdrawiam cieplutko,
Gusta
Ps. Lecę dziś na basen;) Która z Was także uwielbia pływać?;D
wczoraj nie zdążyłam już włączyć komputera, ale dziś postaram się nadrobić stracony czas;)
Wczoraj wykonałam swoje ćwiczenia, dziś już nie dam rady - byłam na Komunii. I jak to na tego typu uroczystościach, jedzenia było mnóstwo na stołach, ale starałam się zachować rozsądek;) Osobiście, to nie przepadam za bardzo za takimi "imprezami", ale dziś było nawet bardzo miło:)
na wstępie przyznam, że zgrzeszyłam - zjadłam pizzę, popijając ją piwem z sokiem. Wiem, że to żadne usprawiedliwienie, ale okazja do świętowania była i nie mogłam nie świętować:D.
Jednak teraz ogarnęły mnie takie wyrzuty sumienia, że własnie teraz jak wróciłam, pomimo późnej pory zaczęłam ćwiczyć. Teraz jak jestem po serii ćwiczeń moje sumienie zostało do połowy uspokojone, choć nadal jestem zła na siebie, że znów uległam pokusie jaką była pyszna pizza z szpinakiem. Przynajmniej jej smak był grzechu wart;)
dziś czekały mnie wielkie porządki: reorganizacja szafy, wyrzucanie niepotrzebnych ubrań, układanie, wywalanie innych niepotrzebnych rzeczy, gratów i zapychadeł - jednym słowem wiosenne porządki. Może trochę późno, ale zawsze;)
Właśnie wróciłam z dłuuuugiego spaceru, trzeba było przecież wykorzystać ładną pogodę;) Swoje ćwiczenia z Melą też zaliczyłam. Gdybym nie podjadła jajka kinder-niespodzianki, byłabym z siebie zadowolona, ale w gruncie rzeczy, gdy jadłam te czekoladowe cudo też byłam zadowolona;D
A Wy, Dziewczyny? Macie jakieś słodycze na swojej liście, których trudno Wam sobie odmówić? Czy jesteście już tak zahartowane?:D
już jest dość późno, ale jeszcze zdążę się pochwalić ukończonym dziś treningiem;) Niestety, wróciłam tak głodna do domu, że zjadłam przed chwilą kolację. Cóż, nie jest dobrze jeść na noc, ale przecież nie będę płakać, prawda?;)
jeszcze nie ma końca dnia, ale już zdążyłam poćwiczyć i nie zjadłam nic, co byłoby czymś słodkim lub "fastfoodowym". Nie chwal dnia przed zachodem, ale...;)
Nie wiem czemu, dziś wzięło mnie na sentymenty i oglądam stare zdjęcia i te nowsze. I niestety, przeglądam je na komputerze. Postanowiłam - kupię album i będę sobie co jakiś czas wywoływać jakąś porcję zdjęć. A co tam;)
Pozdrawiam,
Gusta
Ps. I na koniec jeszcze dobry, stary Sinatra, także sentymentalnie.
niestety, to już kolejny "początek" zmagań z rzucaniem kilogramów. Po długim weekendzie, który okazał się maratonem jedzenia potraw z grilla, muszę od nowa zmobilizować się do diety i przerwanych ćwiczeń.
Mam wyrzuty sumienia, po co tyle żarłam?xD Z poczucia winy od razu wzięłam się do ćwiczeń z Melą.