Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ech... W ciągu pół roku przytyłam 9 kg... Słodycze były sposobem na chandrę, brak czasu warunkował niereularne odżywianie i zero sportu... No i mam efekty. Wiszący brzuch u młodej dziewczyny;P który zdecydowanie wypadałoby zlikwidować przed weselem;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5189
Komentarzy: 24
Założony: 20 marca 2010
Ostatni wpis: 11 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
katrina87

kobieta, 37 lat, Warszawa

172 cm, 64.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 lipca 2014 , Komentarze (1)

Bez większych rewelacji może, ale dziś znów za mną zestaw z Mel B + 55 przysiadów. W sumie około 40-45 min ćwiczeń.

Ciekawe czy to przyniesie mi ciałko fit?

Jakoś ostatnio mam różne słabości. Nie mogę np. przeżyć dnia bez jagodzianki :P 

Buzka! 

8 lipca 2014 , Skomentuj

Sukcesy co prawda niewielkie- ale zawsze jakieś :-)

Po pierwsze: wreszcie poćwiczyłam! właśnie wypijam kolejną szklankę wody, bo oczywiście z kondycją kiepsko ;) Mój dzisiejszy harmonogram ćwiczeń dzielnie wykonany to:

- Mel B rozgrzewka 5 min

- Mel B cardio burn 15 min

- Mel B brzuch 10 min

- 50 squat'ów

- Mel B cool down 5 min

czyli w sumie całe 35 min + przysiady, dzięki którym czuję się o całe niebo lepiej, jakoś wyzwolona z negatywnej energii :-)

Po drugie: jadłam nie tak całkiem źle, a przynajmniej nie objadałam się żadnymi słodyczami. Co prawda skusiłam się na jagodziankę, ale dalej nie było już tak źle: serek waniliowy, trochę winogron, na obiad makaron (w ilości około 70g) z cukinią i kurkami. Daleko to trochę od diety kopenhaskiej, ale... chodzę na niej jak struta, zła jestem bo głodna i w ogóle, więc sama już nie wiem czy warto... Chociaż kg spadały bosko..

Po trzecie: mam mocne postanowienie poprawy- zmotywowałam się zdjęciem poniżej :-) to mój brzuch w tamtym roku o tej porze, po dwóch miesiącach solidnych ćwiczeń i diety. Wiem że do ideału mu daleko ale dla mnie i tak był niezły! Obecnym się nie pochwalę, bo nie ma czym :P 

Może jakieś sugestie, co ćwiczyć żeby osiągnąć efekt lepszy niż poniżej? :-) Będę wdzięczna :-)

Buzka. Powodzenia dziewczęta!

7 lipca 2014 , Komentarze (1)

Czy Wy też tak macie? Choćby nie wiem co się działo, jestem w stanie zmobilizować się PRZED wyjazdem, ale nigdy w trakcie wakacji... Taki syndrom nagrody- skoro to wakacje, to nie będę się przecież ograniczać... Jest to ogromnie złudne i tragiczne w skutkach. Ja już pomijam moje dodatkowe 1,6 kg, które tak skrupulatnie przecież zrzucałam, ale samopoczucie, uczucie ciężkości w brzuchu i inne rewolucje żołądkowe to dramat. Nie warto dla chwili przyjemności z obżarstwa przeżywać takich katuszy! Jak zwykle... mądry Polak po szkodzie ;-)

28 czerwca 2014 , Skomentuj

Oczywiście wczoraj był piątek. I oczywiście ciężko mi było wytrwać. Oczywiście skusiłam się na wino z koleżanką. Choć przekąski do wina były całkiem zdrowe, to jednak zupełnie nie- kopenhaskie. I dziś rano wg stanęła. No więc zobaczymy co będzie jutro.

Ale w ogóle czuję się nieźle. Chyb mój organizm przestawił się na jakiś oszczędny tryb. Muszę się zatem zacząć ruszać, żeby jednak trochę przyspieszyć metabolizm. 

Już 6-ty dzień!!!
 :)

27 czerwca 2014 , Skomentuj

No, dziś muszę powiedzieć, że waga zaskoczyła mnie pozytywnie :-) 62,7 kg :D Czyli po czterech dniach spadek 3,9 kg!!! Co prawda realny to taki o połowę mniejszy, bo strasznie obżerałam się na kilka dni przed dietą, więc te 2 kg myślę że wróciłyby do normy tak czy inaczej przy powrocie do normalnego trybu odzywania, ale jak taki wynik cieszy!!! Dziś co prawda czuję się znacznie osłabiona, ale wrócę do domu i przyrządzę sobie jakoś fajnie rybkę- jeszcze nie wiem jaką :-) Oczywiście, jak to u mnie, koniecznie z modyfikacjami (kiedyś byłam na kopenhaskiej i trzymałam się ściśle zaleceń, ale skończyło się mdłościami i obrzydzeniem do jedzenia :P więc teraz wolę tak z głową to robić ;-)) Trzymajcie kciuki dziewczęta! mam nadzieję, że będę w drugim tygodniu miała siłę i czas na ćwiczenia, to pochwalę się może wymiarami :P albo nawet zdjęciem ;-) Buziaki :*

26 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Tak, tak, wiem, że jest strasznie wyniszczająca i w ogóle. Ale jedyne co jest dla mnie dobrego w tej diecie to to, że daje szybko efekty. A wyobraźcie sobie, że z długiego weekendu wróciła 2,5 kg cięższa. Jak zobaczyłam diabelskie 66,6 na wadze stwierdziłam, że basta! I od tamtej pory do dziś (ważę się porankami czyli efekt po 3 dniach) to - 3,3 kg. Nieźle :-D A z racji faktu że czeka mnie za chwilę wypad nad morze, to muszę się ostro spiąć. Generalnie dążę do swoich optymalnych 59-60 kg :-) przy których jest w miarę stabilnie i nie mam brzucha i boczków :P Więc jeszcze trochę :-) W każdym razie chciałabym wziąć się za ćwiczenia, ale niestety na tej durnej diecie nie mam siły. Czekam więc do końca albo dopóty, dopóki nie nabiorę więcej energii :-) Dodam, że znacząco modyfikuję sobie dietę, a i tak działa :-) Generalnie ze zmian jakie wprowadziłam, to:

- zdecydowanie wszystko doprawiam

- kawy piję trochę więcej (ale to mój zły nawyk)

- piję duuuużo herbaty ze słodzikiem, bo jest mi permanentnie zimno, więc to trochę zamiast zimnej mineralnej ;-)

- staram się jeść wołowinę, ale nie przepadam za nią więc zamieniam często na inne mięsa

- modyfikuję potrawy, i tak np kiedy mam zjeść jajko na twardo i pomidora, to robię z tego jajecznicę, szpinak robię z czosnkiem itp.

Więc generalnie nie jest tak źle, da się przetrwać, zwłaszcza że waga leci w dół i brzuch mniejszy :-)

U mnie jest tak, że potrzebuję szybkich efektów, żeby zacząć, a potem już jakoś lepiej z motywacją :-) A sezon bikini tuż tuż więc stąd te desperackie kroki.

Pozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia:-) 

Buzka!:)

    22 lutego 2014 , Komentarze (1)

    Witajcie Vitalijki!

    Ja nie wiem, czy to tylko mój problem- słaba silna wola? :-)
    Już było tak dobrze- ćwiczyłam regularnie, chudłam, żywiłam się zdrowo- i d*** :P Zaczęłam nową pracę, wracałam wykończona i przez ostatnie 2,5 miesiąca a właściwie to chyba nawet już 3 NIC!!! Raz poćwiczyłam z Mel B, raz poszłam na basen aż wreszcie wczoraj, po tygodniu leżenia i oglądania durnot w internecie stwierdziłam- KONIEC TEGO DOBREGO i (po raz kolejny ;-)) BIORĘ SIĘ ZA SIEBIE!!!
    Tym sposobem doszłam do wniosku że muszę wrócić tutaj, bo co by nie było- Wasze ciepłe słowa zawsze mnie motywowały a poza tym kiedy patrzę na to, że ktoś MOŻE, to myślę sobie, że mi też się uda :D
    Na szczęście w ciągu tych 3 miesięcy przybyło mi tylko (albo i aż) 1,5 kg i 1,5 cm w talii, więc nie ma tego strasznie dużo. Ale do boskiej figury na wakacje brakuje mi...ho ho ho... i jeszcze trochę. Więc od wczoraj ruszyłam moje zatłuszczone cztery litery i... zrobiłam pierwszy trening na ramiona z P90X. MASAKRA. Nie powiem, żebym dała radę :P A ćwiczenia na brzuch mnie rozwaliły zupełnie. I dziś bolą mnie mięśnie o których istnieniu nie wiedziałam! :P Ale zaraz biegnę na basen rozćwiczyć to paskudztwo! (zakwasy mam na myśli ;-)) 
    Muszę wrócić do życia bo, nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja leżąc odłogiem i prowadząc "kanapowy" styl życia czuję po prostu że to życie ucieka mi gdzieś między palcami...I że w ogóle nad nim nie panuję. Więc zdecydowanie od WCZORAJ biorę życie w swoje ręce! :D
    PS na śniadanko zjadłam omleciora z szynką i pomidorkami ... mniam!! :D

    Mała motywacja na koniec:

    Powodzenia Kochane!!! 

    26 listopada 2013 , Komentarze (1)

    Czas na małe podsumowanko :-)
    Wytrwałam całe 14 dni na I fazie South Beach (no może dokładniej 13,5, bo wieczorem byliśmy u znajomych i zdarzyło się mi parę grzeszków ;-)). Poza pierwszym dniem codziennie czułam się najedzona, co jest ogromnym plusem :-) Rzeczywiście (tak jak piszą w książce) nie odczuwałam większej potrzeby jedzenia rzeczy niedozwolonych- choć dziś z niesamowitą radochą upiekłam i już częściowo wpałaszowałam chlebek :D A na jutrzejszą owsiankę cieszę się jak dziecko ;-) No, ale do rzeczy:
    masa ciała: z 63,7 na 62 (-1,7 kg)
    talia: z 73,5 na 71 (-2,5 cm)
    biodra z 96 na 95 (-1cm)
    biust z 91 na 91 (na szczęście !!! :D)

    Ogólnie pomimo niewielkiego spadku w kg, jestem zadowolona :-) Wolę nawet żeby kg spadały wolniej, ale żeby efekt utrzymał się dłużej :-) Poza tym myślę, że to że spadają mi obwody a nie kg to też kwestia ćwiczeń. W ciągu tych 14 dni łącznie ćwiczyłam 11 x. Zwykle około 40 min/ dzień. Albo z Mel B, albo z Chodakowską (skalpel). Bardzo cieszy mnie to, że zaczynam wyrabiać w sobie nawyk ćwiczeń :-) I nawet wczoraj, po powrocie od znajomych, ok 1 w nocy jakoś nie wyobrażałam sobie, żeby pójść spać tak bez treningu ;-) Brzusio coraz twardszy i mniej przesłoniony oponką ;-)- to już coś :D

    Pozdrawiam Was wszystkie i życzę sukcesów, i tych małych, i tych całkiem dużych :)!

    24 listopada 2013 , Komentarze (2)

    Chociaż dzisiejszy dzień nie zaczął się najprzyjemniej (waga znowu poszła w górę, mimo że w talii spadek o kolejne 0,5 cm), to są plusy ostatnich dni :-) Wczoraj np pierwszy raz udało mi się wykonać wszystkie powtórzenia w Skalpelu, a kończąc trening nie czułam się padnięta jak na początku :-) A nawet czułam, że chętnie bym zrobiła coś jeszcze :-) 
    Dlatego dziś popracowałam ostrzej niż zwykle :-) Za mną ćwiczenia z Mel B:
    *warm up 5min
    *cardio 15 min
    *tums 10 min
    *bums 10 min (dziś dołożyłam ćwiczenia na pośladki :-))
    *calm down 5 min
    I o dziwo miałam jeszcze troszkę siły. Wzięłam hula hopa, który stoi opuszczony od kilku dobrych miesięcy, i pokręciłam... 45 min :-) W sumie 90 min treningu :D Jest coraz lepiej :-D

    Jutro ostatni dzień I fazy South Beach. Zamierzam upiec chlebek :-D Potwornie chce mi się owsianki i takiego domowego razowego chlebka na zakwasie:-) Mmmm aż mi ślinka cieknie... :-)

    Powodzenia dziewczyny i wytrwałości! Skoro nie ma pięknej pogody to trzeba zadbać o to, żeby wtedy kiedy zaświeci słońce, mieć piękne ciałko :-) 

    23 listopada 2013 , Komentarze (2)

    Drgnęła, choć niewiele ;-) Ale są spadki- od ostatniego wpisu spadło 0,6kg. Mam nadzieję, że te spadki na początku to była po prostu woda i stąd wahania, a te które mam teraz to już tłuszcz ;-) Tak przynajmniej staram się sobie to tłumaczyć ;-) Plan realizuję dalej, tzn na razie Mel B 2-3x w tygodniu, Skalpel 3x w tyg, po Mel B Tiffany Roothe Waist a po Skalpelu Lower Body Stretching.

    Cieszą mnie zdecydowanie spadki obwodów :-) Minęły 2 tygodnie od początku ćwiczeń, a w talii mam 2,5 cm mniej :-) Od przyszłego tygodnia chyba dołożę jeszcze ćwiczenia na pośladki z Mel B i może wreszcie wybiorę się na basen ;-)

    A mój M rozpoczyna przygodę z P90X. Zobaczymy jak mu pójdzie :-) 

    Jedzeniowo dalej jestem na SB. Dziś wcięłam omleta ze szpinakiem i fetą- mniam! :D Chociaż jak chyba wszyscy, mam już dość jajek na śniadanie w I fazie i nie mogę doczekać się ukochanej owsianki :D 

    Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim, którzy w te ponure dni znajdują siłę na ćwiczenia zamiast leżeć odłogiem przed tv (sama jeszcze 2 tygodnie temu leżałam :P). Od razu świat wygląda piękniej jak się trochę zmęczy ciało :D