Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie mam zamiaru tutaj się nad sobą użalać, pisać o tym jaka jestem biedna i nieszczęśliwa. Nie chcę być przestrogą, a już tym bardziej wzorem do naśladowania. Chcę tylko zrozumienia, chwili refleksji...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2924
Komentarzy: 21
Założony: 10 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 8 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lililajj

kobieta, 31 lat, Katowice

160 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2014 , Komentarze (2)


Czas leci zdecydowanie za szybko! 
Dopiero był styczeń, oczekiwanie na pierwsza
 sesję, zaliczenia, kolokwia... Strach i obawa przed nieznanym, a teraz? 
Patrzę na kalendarz a tutaj 8 luty... 
Kiedy to wszystko zleciało? 

Nie pisałam żadnych nowych postów przez ten czas, bo nie miałam czasu. 
Moje myśli były zajęte innymi sprawami.
 Miało to swoje plusy, 
bo od ostatniego postu nie miałam kompulsu, 
a ostatnio pisałam.... 23 stycznia! 

W ciągu tych dni zrobiłam też mały krok naprzód -->
 pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna zjadłam czekoladę.
 I pewnie większość z was postuka się teraz w głowę albo wybuchnie śmiechem.
 I nie dziwię się.
 W normalnej sytuacji zareagowałabym tak samo... 
Ale osoby chore na ed trochę inaczej postrzegają rzeczywistość. 
Wyobraźcie sobie kogoś kto nie jadł czekolady przez ok. 2-3 lata ze strachu, z obaw... Naprawdę trudno się przełamać. Mój wybór padł na milkę oreo ;). 

Czy wspominałam już o tym, że jestem totalną nogą w kuchni? 
Przypalam wszystko, ale ostatnio uczę się gotować i sprawia mi to przyjemność :).
 Wiele rzeczy mi jeszcze nie wychodzi, ale pracuję nad tym :). 

Niestety mój żołądek również nie daje o sobie zapomnieć.
Mam okropne wzdęcia i zaparcia.
Już sama nie wiem jak sobie z nimi radzić.
Przez nie również nie mam apetytu, a waga idzie do gór.
To dobrze. Ale mam też świadomość, że to tylko zaległości w jelitach...


A co do sesji --> 
pozostał mi jeszcze jeden egzamin... 
14 lutego 

Jeden z moich obiadów:

Pieczona jogurtowo-chrzanowa pierś kurczaka + kasza jaglana z chilli

23 stycznia 2014 , Komentarze (8)


Kochane!

To już piąty dzień racjonalnego jedzenia--> bez napadów, kompulsów, nieuzasadnionego rzucania się na jedzenie. To dla mnie mały sukces, z którego jestem bardzo dumna. Niestety nadal obsesyjnie trzymam się pór posiłków--> nie pozwalam sobie na spontaniczność, ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. Trochę boję się, że nie trzymanie się pór posiłków wyzwoli u mnie napad... 

Moje napady nie są typowe... Nie pożeram tony słodyczy, tak naprawdę to wgl. mnie do nich nie ciągnie... Za to mięso, tłuszcz to całkiem inna sprawa... Najbardziej smakują mi w takich chwilach np. ugotowane żeberka z najbardziej tłustą częścią, pieczona skórka z kurczaka itp. itd... Staram się sięgać po nie kiedy mam ochotę, w rozsądnych ilościach, bo zauważyłam, że czym więcej sobie odmawiałam tego typu jedzenia to prędzej, czy później przychodził...

Sesja się zbliża... Egzaminy i nauka, a ja całkiem nie potrafię się zmobilizować... Strasznie się boję, bo to moja pierwsza sesja, a jednocześnie nie umiem wysiedzieć nad książkami, ciągle coś rozprasza moją uwagę... 

Dzisiaj też zrobiłam w kuchni mały eksperyment i zafundowałam sobie na obiad zupę krem z kukurydzy i z kaszy jaglanej i pomimo, że na zdjęciu nie wygląda zbyt apetycznie, to uwierzcie mi na słowo, że była przepyszna! ;)

Obiecałam też, że napiszę jak się sprawuje lakier z Inglota. I szczerze powiedziawszy jestem bardzo rozczarowana. Lakier schodził z moich paznokci po niecałym dniu! A nie wykonywałam żadnych czynności takich jak zmywanie, czy pranie... :/. 

Menu:

Śniadanie: budyniowo-marchewkowa owsianka z lnem, kiwi, granatem
II śniadanie: bułka z dynią + twarożek waniliowy z ananasem
Obiad: zupa krem z kukurydzy + kasza jaglana
Kolacja: bułka z ziarnami + dodatki
Przekąska: serek tutti z czekoladą + pestki słonecznika



20 stycznia 2014 , Komentarze (5)


Witajcie kochane :).
Czy można czuć się wypoczętym i szczęśliwym po nieprzespanej nocy? Można. A ja jestem na to najlepszym przykładem. Przez całą noc nie mogłam zasnąć, kręciłam się z boku na bok, szukając odpowiedniej pozycji, bezskutecznie. Najgorsza jednak była świadomość, że będę musiała wstać o 5.30. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się choć na chwilkę zmrużyć oczy, a gdy wstałam nie czułam zmęczenia :). 

Z jedzeniem też jest dobrze. To mój trzeci dzień bez kompulsu i objadania się :). Niestety dzisiaj mój żołądek zastrajkował- cały dzień chodzę pełna i ociężała :/. eh...

Wczoraj w rankingu pamiętników znalazł się wpis jednej z dziewczyn, która prezentowała swoje zakupowe zdobycze. Niby nic dziwnego, ale... no właśnie... Użytkowniczka była bardzo szczupła, miała niedowagę. Oczywiście od razu posypały się gromy. Nie zrozumcie mnie źle- nie popieram dążenia do wychudzonego piękna,anoreksji... Sama mam problem z odżywianiem, ale właśnie przez to wiem jak słowa mogą boleć i ranić... Przyczyn chudości może być wiele ---> głodzenie się, choroba, uwarunkowania genetyczne... Chudość jest takim samym problemem jak otyłość. Jednak oba przypadki zasługują na tolerancję... Jestem ciekawa jakby czuły się tamte użytkowniczki, gdyby ktoś pod ich zdjęciem napisał "O Boże, jaka ty jesteś gruba!" albo "Co za wieloryb!". Nie jest to przyjemne, prawda? 

Nie chodzi tu też o to, że mamy akceptować taki stan rzeczy i biernie się przyglądać... Ale swoją dezaprobatę można wyrazić w nieco inny sposób, mniej krzywdzący. 

Ile razy to mnie spotkały przykre komentarze na ulicy, po których w domu płakałam... 

Pewnie pomyślicie --> "To dlaczego nic z tym nie robisz?!". 
Robię, ale to nie jest takie łatwe. 
A czy Wam jest łatwo gubić kilogramy?


Chciałabym prosić tylko o jedno --> zrozumienie i mniej jadu w słowach.
Każdy z nas jest wyjątkowy bez względu na rozmiar. 

Piękno tkwi w środku.
Menu:
Śniadanie: owsianka (płatki owsiane, ziarna lnu, budyń, granat, kiwi)
II śniadanie: bułka z dynią, rzodkiewka, sałata, pomidor, czerwona cebula
Obiad: pieczone skrzydełko z kurczaka + pieczone ziemniaki + kukurydza z puszki
Przekąska: pestki dyni
Kolacja: bułka z ziarnami + dodatki

Od jutra postaram się dodawać zdjęcia jedzenia ;). Miałam zacząć od dziś , ale zawsze przypominam sobie o fotografowaniu podczas jedzenia

Etyka zdana! 

18 stycznia 2014 , Komentarze (1)

  Wczorajszy wpis pominęłam- nie miałam się czym chwalić. Cały dzień bł okropny. Na studiach zbliża się sesja już teraz mam zaliczenia z poszczególnych przedmiotów. Wczoraj pisałam etykę i jak na ironię losu zawaliłam. Wyniki co prawda będą na tygodniu, ale mam złe przeczucia i już podczas wypełniania testu wiedziałam, że jest źle.... Po powrocie do domu aby rozładować stres rzuciłam się na jedzenie... Nienawidzę tego, ale i tak jest dość duży postęp, bo kiedyś po napadzie podczas obiadu do końca dnia nic nie jadłam, a wczoraj? Pozostałe posiłki zjadłam według planu. Dyskomfort psychiczny jednak pozostał...

Dzisiaj już lepiej. Rano miałam trochę zawirowań, bo zaspałam i spóźniłam się na autobus...Byłam na małych zakupach i kupiłam sobie lakier z Inglota, słyszałam o nim bardzo dużo pozytywnych opinii i mam nadzieję, że przynajmniej w połowie się sprawdzą. O efektach dam znać :).

A jedzenie? Dobrze, nie wzorowo, idealnie, ale na pewno lepiej niż wczoraj :)
Jestem dla siebie zbyt krytyczna albo za bardzo ambitna... Hm... Jednak bardziej skłaniałabym się do tego pierwszego :). Bliżej mi do lenia ;p

Menu:

Śniadanie: płatki z jogurtem
II śniadanie: bułka z dynią + serek Almette + twaróg+ czerwona cebula
Obiad: płuca wieprzowe podduszone z pieczarkami, cebulką, ziemniakami, papryką
Przekąska: pestki dynii
Kolacja: bułka z ziarnami z polędwicą, serem żółtym + dodatki 

16 stycznia 2014 , Komentarze (5)

    Pora zmienić coś w swoim życiu! Nowy rok zaczął się już jakiś czas temu. Nie znoszę postanowień noworocznych, może dlatego, że nigdy się ich nie trzymam? Zawsze po jakimś czasie (dość krótkim dla ścisłości ;-)). poddaję się, zapominam... Pewnie to wina mojej motywacji i wrodzonego lenistwa, ale człowiek przez całe życie powinien się uczyć, rozwijać... Nie można stać w miejscu!

     Ja postanowiłam zacząć jeszcze raz. Od nowa. Zmienić swoje nawyki żywieniowe. Zacząć jeść zdrowo, a co najważniejsze żyć dla siebie, a nie dla jedzenia. Jedzenie powinno być tylko dodatkiem, zaspokojeniem potrzeb fizjologicznych. Nie mogę mu podporządkowywać całego życia, jednocześnie muszę diametralnie zmienić swoje nawyki, przyzwyczajenia. 

    Nie chcę chudnąć, wprost przeciwnie, mam zamiar przytyć, ale w zdrowy, zbilansowany sposób. Być fit, a nie skinny. Patrzeć w lustro i podobać się w sobie. Nie odmawiać sobie słodkości, czegoś "zakazanego", jednocześnie widząc granicę. Skończyć z napadami. 

Czy mi się uda?
TAK!