Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Optymistycznie nastawiona do życia wariatka ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7366
Komentarzy: 151
Założony: 2 maja 2018
Ostatni wpis: 23 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marsaskala

kobieta, 37 lat,

162 cm, 86.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 października 2018 , Komentarze (6)

To, że mnie nie ma to nie znaczy, że się poddałam. Moja waga nadal leci w dół, w poniedziałek przyszły mam zamiar zobaczyć 85 kg na wadze, czyli - 20 kg :D

Oczywiście różnice już wszyscy widzą, to jest bardzo fajne:D

Nauczyłam się też nie poddawać po hmmm... Może nie tyle co porażkach co po innym jedzeniu. Już jesteśmy umówione z dziewczynami z pracy na kebaba na czwartek, to będzie mój obiad, jako posiłek. Pewnie ostatni w tym dniu, ale wiem, że następnego dnia z powrotem będę jadła zdrowo. No nie dajmy się zwariować przecież:) 

Za mną niby już 20 kg, ale przede mną nadal 30... Najgorsze miejsca to brzuch i tyłek i niestety nie chce mi się ćwiczyć. Czas jest, ale chęci brak:(

Może wrócę tu na dłużej to ktoś mnie zarazi ćwiczeniami hehe

Mama chciała, żeby jej kupić coś do kawy, patrzę na półkę w Favorze, a tam rurki fit graham z jogurtem, a drugie z toffi. To mówię wezmę. Zjadłam 4 szt razem z bananem, łącznie 120 gram. Potem odnalazłam skład i kaloryczność w internecie... 

2 lipca 2018 , Komentarze (11)

Wczoraj waga wybiła 93,6, dzisiaj 94, a że wpisuję zawsze z poniedziałku to niech zostanie. W styczniu czy lutym miałam 106 kg, więc schudłam już 12 kg. Fajnie, że to już jest zauważalne, że widzą to dziewczyny z pracy, znajomi i mama:)


Urlop rozpoczęty zapaleniem pęcherza, który skutecznie uniemożliwiał mi wyjście z domu w weekend. Wczoraj wieczorkiem chciałam sobie pojechać do Decathlona po buty, ale nie dotarłam na przystanek, bo mi się do WC chciało, więc poszłam do Lidla po jogurty, a tam zaczęła mi lecieć krew z nosa. Stwierdziłam, że mimo tego, że jem wszystko to chyba jednak kupię sobie jakieś witaminy...


Mój wyjazd w góry mało zaklepany jeszcze, brak miejscówki do spania w Zakopanem, brak zaklepania transportu z Poznania. Kompletnie nic... Miałam większy zapał jazdy do Zakopanego niż mam teraz. Najbardziej dobija mnie brak noclegu dla 1 osoby...


A za tydzień nad morze. Niestety jest coś co spędza mi sen z powiek, czyli moje jedzenie nad morzem... Bo co ja mam tam jeść, skoro nie mam gdzie tego ugotować? Jedyne co będę miała to lodówkę w pokoju i mikrofalę. Nie ugotują sobie ani piersi z kurczaka ani makaronu ani zupy - nic. No w sumie jak rezerwowaliśmy pokój nie byłam jeszcze na diecie, więc nie potrzebowałam żadnego gotowania. A teraz myślę... Mogłabym sobie kupić garnek na prąd, ale boję się, że właściciele odkryją to i będzie klops tym bardziej, że trochę czasu już tam jeździmy... Mogę co prawda jeść zupę kupną w barze, ale to zawsze tylko zupa i podejrzewam, że z koncentratu...:/ Zastanawiam się jakbym tak w domu sobie zrobiła zupę, zagotowała i przelała w słoiki to na jak długo w tych zamkniętych słoikach ta zupa mogłaby być? Ależ ja kombinuję hehe

Może jutro wstawię jakieś zdjęcia po tych -11 kg;)

18 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Kiedyś traktowałam pracę jak dom od teraz będę ją traktowała jak powietrze. W zasadzie to nie samą pracę, ale ludzi, którzy w niej pracują. Prócz szefa oczywiście:D

Waga z rana 96,4, nie ma jeszcze tych 95, ale to pewnie z powodu małej ilości wody wypitej w niedziele. Myślę, że doba powinna się rozciągnąć... Idę dzisiaj pieszo do pracy, więc powinnam wyjść o 11:40 do pracy, chciałabym jeszcze iść na zakupy, odkurzyć, podłogi pozmywać i pozmywać naczynia i ugotować sobie obiad. Jest po 9. Życzcie mi powodzenia haha!

17 czerwca 2018 , Komentarze (39)

No fajnie, schudłam już prawie 10 kg(wczoraj było 95,8). Czy wyglądam jakbym się cieszyła? Nie, bo jestem beznadziejna...

Ja wiem, że to brzmi jak użalania się 16-latki, a ja mam dwa razy więcej, ale i czasem mnie dopada dół.

Po schudnięciu 8 kg koleżanka z pracy oznajmiła mi iż kolega powiedział jej, że w jego dziale śmieją się z grubej mnie. Nie wiem co gorsze złośliwa satysfakcja koleżanki, że może mi takie coś powiedzieć czy to, że się ze mnie śmieją? Z nich to zaraz ja się będę śmiać...:D Ale fakt, że to fajne nie jest...

Z kolejną koleżanką z pracy umówiłam się dzisiaj na piwo, miała przyjechać z działki i się do mnie odezwać. Mamy 22:55... Zauważyłam już, że wszyscy mnie olewają... 

W sumie to ja nie mam przyjaciół; siedzę sobie sama w domu, bo wszyscy powyjeżdżali i się nudzę. Po przerwie zimowej powróciłam do grania w Pokemon Go i pewnie tylko dzięki temu wyszłam dzisiaj parę razy z domu...

Jakby ktoś chciał pogadać to ja chętna jestem:)

Spokoju Wam życzę na ten nadchodzący tydzień...

4 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Oficjalnie waga pokazała dzisiaj 97,9. Dziwiłam się jednej z dziewczyn, że dużo schudła w krótkim czasie, ale ja to poleciałam... 7 kg w miesiąc? Najśmieszniejsze jest to, że ludzie faszerują się lekami na odchudzanie żeby schudnąć, a ja leki odstawiłam i dopiero zaczęłam chudnąć...

Zostałam dzisiaj ciocią, a niedługo matką chrzestną:D

Zakupiłam sobie dzisiaj w Biedronce blender z butelką i słoikiem, taką butelką co nakłada się na ten blender i od razu w butelce blenduje:D Jestem mega zadowolona, a koszt to tylko 47 zł:D Jeszcze wyciskarkę bym sobie kupiła, ale żal mi i kasy i potem tych owoców;p


Planuję pojechać w góry, żeby sobie pochodzić po górach. Mam na myśli jakieś szlaki. Możecie mi coś polecić? Nigdy nie byłam w tym cel w górach, a jak chodziłam to z klasą na wycieczce;/  Chciałam jechać na jakieś 4 dni w okolicach lipca i sama. Kusi mnie Zakopane. Czy z Zakopca dojdę pieszo nad Morskie Oko?

Muszę ściągnąć Mel B:D 

Przed chwilą zjadłam dziecku jakieś 30 gram Monster Munch;p No i tak się zdarza;)

29 maja 2018 , Komentarze (4)

Prawie miesiąc jestem już na diecie, wczoraj oficjalnie waga wyniosła 100,7, prawdopodobnie przez wodę, a dzisiaj już 99,3. To tak nieoficjalnie, bo tylko kontrolnie;) Wiedziałam, że gdzieś ta woda się zatrzyma z niedzieli hehe


Byłam dzisiaj w Lidlu, kupiłam w kubku za 4,99 zupę pomidorową. Jestem sama, nie lubię jeść jednego obiadu przez trzy dni, więc wygląda idealnie. Skład też I klasa:D Zapach super, zobaczymy jak smak, ale najpierw gotuję makaron pełnoziarnisty:D No makaron to ja już 4 dzień jem... Jutro już musi być coś innego haha


Na jutro jednak też będzie zupa, bo jej zostało. W smaku średnia, trochę za kwaśna. Nada się nad morze w zastępstwie zupek chińskich, ale w domu jednak lepsza domowa;p


Trafiłam teraz na chipsy z bananów 'Banana Joe', wiecie, że coraz bardziej mi się podoba ta moja dieta hehe


Dzisiaj już zaliczony spacer 4 km. Za pokemonami:D:D Przychodzi lato i okazuje się, że nic bardziej nie wyciąga jak ta gra;)


Miłego wtorku!


Przypomniało mi się coś... Podobno zupy można mrozić:D

28 maja 2018 , Komentarze (1)

Poniedziałek dzisiaj, kolejne ważenie:D Waga drgnęła, pokazała 100,7. Myślę, że w następny poniedziałek będzie już waga dwucyfrowa:D

Tylko kurcze już w środę jadę na działkę, a tam najgorzej będzie z utrzymaniem diety. No ale postaram się, żeby było trochę więcej ruchu;)

Miłego poniedziałku!

27 maja 2018 , Komentarze (2)

Jestem i żyje, niestety nie chudnę, zatrzymałam się na 101kg i stoję. 

Nie wiem dlaczego, może to piwo, może to te pojedyncze cukierki, shake krówkowy... Córka w poniedziałek już jedzie na działkę z dziadkami, więc może ogarnę sobie jakieś ćwiczenia:)

Jedyne co mnie zadowala to to, że od początku maja chodzę do pracy lub jeżdże rowerem codziennie. Ani razu nie jechałam ani autobusem ani autem. Jestem z siebie dumna! A w jedną i drugą strone mam razem 6 km;)

Miłej niedzieli!

21 maja 2018 , Komentarze (3)

Dzisiejszy poniedziałek był dla mnie dniem jak każdy, prócz narzekającego szefa nic ciekawego się nie wydarzyło, wręcz przeciwnie... Na pewno dzisiaj jest poniedziałek?:D

Dzisiaj był dzień ważenia, ale czekajcie, wczoraj była przecież Komunia, więc może od tego zaczniemy:D

Na Komunii fajnie było, 16 osób było w całości, w kościele nie byłam, bo nie lubię, a potem pojechaliśmy do "restauracji". Restauracja okazała się pizzerią w której stał długi stół z krzesłami i w zasadzie czego chcieć więcej. Nie widzę sensu wynajmować wielkiego lokalu na 16 osób. U mojej córki Zuzi na Komunii podejrzewam, że będzie tyle samo osób jak nie mniej... Co zjadłam? No to wyznaję listę grzechów. Wszystkie grzechy były popełnione w ciągu 3-4 godzin...: rosół, pół kotleta w panierce z frytkami i surówką, 4 gałki lodów z bitą śmietaną i sosem czekoladowym, kawałek torta, dwie babeczki. Miałyśmy z Zuzą iść na rower to spalić, ale po Komunii pojechaliśmy jeszcze w odwiedziny do znajomych w tej samej miejscowości i wróciliśmy późno...

A teraz zmierzam do koszmaru wagowego. Niedziela rano: 100,50. Poniedziałek rano:101...

Ciekawe jak długo będę to gubić:D

Pojechałam niby w sukience i rzekomo czułam się w niej dobrze, ale jak zobaczyłam potem zdjęcia to stwierdzam, że jeszcze dużo przede mną;)

20 maja 2018 , Komentarze (8)

Dzisiaj jedziemy na Komunię do mojego chrześniaka i będę miała sukienkę. Gdybym nadal się obżerała tak jak się obżerałam w życiu bym się na nią nie zdecydowała... Foty później;)

W piątek jako posiłek było rollo. Zupełnie świadomie, wkomponowane jako jeden z 4-5 posiłków. Miał być dobry, był przeciętny, więcej go nie będę chciała;)

Dietowo bardzo dobrze, jednak podczas pracy trudno mi utrzymać stałe godziny posiłków, nie odejdę przecież od klienta, bo muszę zjeść;)