Być może to ja jestem dziwna... inna... bez serca, ale cóż nie lubię świąt... nie z racji samego przeżywania ich duchowo, bo to akurat w tym wszystkim jest najpiękniejsze.. tylko z racji całego zamieszania jakie się wokół niego pojawia. Sklepy pękają w szwach od Wielkanocnych ozdób.. pojawiają się nawet już takie rzeczy o których ludziom się nie śniło. I chociaż tak naprawdę bez tego wszystkiego "badziewia" bo tak to można nazwać spokojnie się obejdziemy, to Panie w sklepie przekonują nas, że jest to niezbędne dla Nas. Że niby co??!!! Bez tego święta będą katastrofą????!!! Bez czego bez balona w kształcie jajka?, bez plastikowych jajek i baranków? ... zanika piękna tradycja... a pojawia się kupa plastiku i czego tam jeszcze.
W domu całkiem przyjemnie czysto, bo przecież sprząta się regularnie, a nie raz od wielkiego dzwona. Więc nie rozumiem ludzi, którzy już na miesiąc przed świętami organizują wielkie sprzątania... a co robią w pozostałe dni roku??? ... Druga sprawa wielkie obleganie kuchni... pieczenie ogromnych ilości ciast chyba z 10 rodzajów , przecież musi być więcej nić u koleżanki z pracy, czy sąsiadki.... a później w d...pe nie włazi...
Zamiast usiąść na spokojnie zrelaksować się i w skupieniu czekać na te piękne dni, cieszyć się to pozostaje nerwówka, bieganie z torbami zakupów i latanie jak dzicz po domu... a nie o to chodzi...
Ps, Wszystkim spokojnych, ale to naprawdę spokojnych i radosnych świąt, bez zbędnego pośpiechu , nerwów itp.. :)