Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zainteresowania: Aktualnie interesuję się zdrową kuchnią, sportem, modą. Co skłoniło mnie do odchudzania? Co mnie skłoniło do odchudzania? bycie szczuplejszą, do czego usilnie dążyłam odkąd zaczęłam przybierać na wadze podczas okresu dojrzewania.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2452
Komentarzy: 36
Założony: 22 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 7 września 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Patfit

kobieta, 31 lat, Warszawa

160 cm, 52.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2013 , Komentarze (3)

Dziewczyny. Macie plany na dziś??? Skoro jesteśmy tu zarejestrowane oznacza to, że mamy, bądź mialysmy ten sam cel. Co powiecie na jakieś tance dziś? Poznamy się i pospalamy kalorie! Zainteresowane priv:)

9 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Smutna część dnia:
Sobota, wolne, ładna pogoda, a ja mam ochotę na imprezę. Mój chłopak poszedl do kumpli sam, nie chciałam iść z nim, zanudziłabym się... Umalowałam się, wystroiłam i poszłam w miasto. Koleżanka mnie wystawiła. Spacerowałam tak sama po starym mieście, obdzwaniając resztki moich znajomych z którymi jeszcze nie utraciłam kontaktu... zobaczylam wtedy jaka ta lista jest krótka,a dobił mnie jeszcze fakt, że nikt z tych którzy pozostali nie chciał/ nie mógł ze mną iść. Wszędzie dookoła grupki ludzi gotowych do wyjścia i chyba nikt nie był wtedy tak samotny jak ja. POPŁAKAŁAM SIĘ. Potem postanowiłam,że zatopię smutki w mcdonaldzie.. weszłam i wyszłam.. potem kebab- nie pokusiłam sie. KUPIŁAM LITR LODÓW, SŁODYCZE  i pojechałam do domu z zamiarem jedzenia.

Mega super fajna częśc dnia:
W drodze do domu zadzwoniłam do współlokatora, tak by się upewnić, ze jest w pracy i na pewno nie ma czasu gdzieś iść.. okazało sie ze jest ze swoją dziwczyna i chętnie się wybrali ze mną..:) tak więc pozbyłam się złego jedzonka i do 3 w nocy bawilam się jak nigdy...:):)

1 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Zaczęłam używać. Wczoraj:) Naczytałam się pozytywnych opinii. Co prawda nie do końca wierzę... jeżeli podziała to super, jeśli nie to trudno, przynajmniej nakładanie go sprawia mi frajdę:)

Fajny zapach, fajnie chłodzi.

1 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Dawno mnie tu nie było... sama nie wiem co przez ten czas robiłam. Z tego co pamiętam, trochę odpuściłam, pogrzeszyłam ale mam kilogram mniej:)

Mój chłopak stal się jedną wielką kulką. Bardzo przytył. Rok temu był szczupły a teraz wygląda strasznie. Nie to, żebym nagle stała się szydercą, ale źle to wygląda. on też to zauważył- nie było innego wyjścia, skoro została mu ostatnia pra spodni, a to tylko dlatego,że gdy były kupowane, miały mały zapas w obwodzie.  Postanowiłam go trochę wesprzeć, mam nadzieje, że to nie jest słomiany zapał, że mu się uda.

KUPILIŚMY WCZORAJ WAGĘ. strasznie się ucieszyłam ale... NIE DZIAŁA! i znowu musze iść do sklepu z relkamacją...

9 maja 2013 , Komentarze (1)

Humor mi się trochę poprawił. Nie będę smęcić. Od tego mogę tylko przytyć, a nie schudnąć. Miałam nie iść dziś na siłkę, ale pójdę.:)

9 maja 2013 , Komentarze (7)

Koszmarny poranek. Wpadłam w szał, furię. Kopanie mebli, płacz i załamka. W ostatnich dniach nic nie idzie po mojej myśli. Przestałam zauważać efekty moich starań w odchudzaniu, dlatego odpuszczam powoli siłownię. Moja praca mnie dobija, piękna pogoda a ja 8 godzin w biurze- aż  nogi puchną. To mój ukochany miesiąc,a nie mogę się tym cieszyć. Zaczynają kwitnąć bzy, a ja to przegapię. Z chłopakiem też mi się nie układa, niby jest ok, ale oddalamy się od siebie, nie ma żadnej chemii, a jesteśmy razem rok. Ja potrzebuję pobyć bez niego, dlatego na siłę wypycham go na imprezy- czego nigdy wcześniej nie robiłam, on z kolei chce spędzać ze mną czas, ale nie czuję tego- jest obok mnie a ja jestem taka samotna. W dodatku nie mam się w co ubrać, czuję się jak jakiś pasztet, baleron. Uwielbiam spódnice , sukienki, ale gdy na nie patrzę to popadam w rozpacz. Albo są za duże, bo schudłam, albo znoszone, albo nieodpowiednie do pracy... Mam pare fajnych rzeczy, klasycznych, biurowych- nie noszę ich. Nie mogę patrzeć na swoje nogi! Łydki są ok, nienawidze kostek i kolan- są takie masywne.. odziedziczyłam to po ojcu. Nawet jak schudne 20 kg to nic teho nie zmieni. Mam popękane naczynka, moja skóra jest brzydka. Nienawidzę swojego tyłka, jego obwód dorównuje obwodowi kuli ziemskiej. Zaraz chyba umrę. Mam ochotę zdjąć te piekielne baleriny, założyć buty do biegania, wybiec z biura i gnać przed siebie do granicy świata, krzycząc, rycząc, śmiejąc się. Chcę być zmęczona, padać na twarz, ale być szczęśliwa, a jedyne co teraz odczuwam to tak jakbym była łańcuchem przyczepiona do osiedlowego trzepaka, bez możliwości uwolnienia się. Nie mam nawet przyjaciół- wszystkich straciłam, przez swoją ignorancję oraz mojego chłopaka. Dlatego żalę się tutaj jak idiotka, czego za pare godzin pożałuję. 

6 maja 2013 , Komentarze (5)

Zawaliłam a6w.. a byłam już chyba na 11 dniu. Robiłam to z moim chłopakiem, ale on się przeziębił i odpuścił raz, potem kolejny.. ja się trzymałam troszeczkę dłużej od niego, robiąc ćwiczenia sama, ale również poległam. Chcę od początku, od dziś! Potrzebuję wirtualnej towarzyszki: do wspierania się na wzajem i zdawania relacji:) ktoś chętny?:)

6 maja 2013 , Skomentuj

Ja ostatnio naprawdę daję ciała... wczoraj... maksymalnie- ale nie będę się rozpisywać o tym o której i co zjadłam... 
Nie napiszę jaki mam plan na dziś, jutro.. jak zrealizuję to co sobie ZNOWU postanowiłam, to się oficjalnie tym pochwalę popadając jednocześnie w samouwielbienie. Życzę sobie powodzenia i wam również:)

5 maja 2013 , Skomentuj

Weekendy u mamusi zupełnie nie sprzyjają mojemu odchudzania.. szarloteczki, serniczki na zimno+ łączone imieniny... znowu dalam ciała:( ah... już jestem w Warszawie, dziś pracuję, mam plan iść na siłownię dziś, jutro też:)

2 maja 2013 , Komentarze (2)

Jak narazie. Siedzę w biurze już ponad 7 h i zjadłam tylko to, co sobie zaplanowałam ( czyli nie zjadlam ani jednego pysznego owsianego ciasteczka) :)

Swój wieczorny plan również zrealizuję, ale odpada mi sauna:( nie wyrobię się na ostatni autobus.