Nie umiem zrozumieć tej "matematyki" .
Jak to jest, że jeden dzień "zwykłego" - wcale nie nadmiernego - jedzenia potrafi wrzucić na wagę tyle, ile zgubiłam w ciągu ostatniego tygodnia na diecie Vitalii? To jest zwyczajnie niesprawiedliwe!! . To znaczy, że co? Jak dojdę (a bardzo chcę) do swojej docelowej wagi - to później każdy dzień bez tej diety spowoduje przyrost? Strach się bać O co tu chodzi? Nie umiem tego pojąć.... A moja motywacja została lekko "nadszarpnięta"....
No bo po co? Po co to wszystko? Mam to traktować jako co? Jak następną przygodę, która zakończy się klapą?.... A każdą "odchyłkę" od diety Vitalii traktować jak "samo zło" i niwelować to przez czas jakiś? (jaki?)
Nieznajoma52
3 kwietnia 2013, 20:17Właśnie ważniejsze obwody od masy, bo mięśnie ważą o wiele więcej od tej samej ilości tłuszczu.
doris1014
2 kwietnia 2013, 22:00Uszy do góry i nic się nie martw w naszym wieku tak nieraz jest że pod wpływem samych hormonów jak to mówią "z powietrza tyjesz" ale to mija a nawyki z diet trzeba wprowadzić w życie na stałe a nie przygodowo. Buziaki jestem z Tobą :)
Kinga156
2 kwietnia 2013, 16:03Dlatego waga do kąta i liczą się obwody...
renaka
2 kwietnia 2013, 13:42Obyście miały rację...
paniania1956
2 kwietnia 2013, 11:26sol wiaze wode im wiecej zjesz tym waga wiecej wskazuje...
jolaps
1 kwietnia 2013, 19:33Nie denerwuj się tak. To naturalne. Czasem zatrzymuje się w organizmie woda i stąd taki skok.To zwykle mija na drugi , lub trzeci dzień. Chociaż nie napisałaś jaki to duży podskok wagi a piszesz w prima aprilis to może to żarcik taki :))
uczulonanaswiat
1 kwietnia 2013, 18:03Miedzy innymi z dietą to jest tak,że nabierasz dobre nawyki zywieniowe już na całe życie, ja np ograniczam weglowodany, cukry, potarwy mąćzne, i jak zjem np na obiad 2 kawałki pizzy , to owszem nabiorę te 1kg , czy tam 600 g więcej, ale czy to powoód do płaczu ? Nie! Wszystko jest dla ludzi i z głową ;)) Tylko, trzeba pamietać ,ze z takim jedzonkiem to odświętnie, a nie codziennie ;)) I oczywiście wysiłek fizyczny, jęsli bedzie ruch, to jedź co chcesz , nie przytyjesz, a mięsnie będa piękne;))) pozdrawiam i głowa do góry ;))) ps, ja na @ przybieram prawie 4,5 kg! To dopiero puchnięcie ;D I nie zabijam się z tego powodu, a motywację mam dalej ;)) buuziakii
tirrani
1 kwietnia 2013, 18:00Kochana:) nie becz! przetrawisz i wyrzucisz z siebie wszystko co nagle podniosło wagę:) to pewnie bardziej nadmiar wody i szaleństwo poruszonych pysznym jedzeniem hormonów:) MINIE:) trzymaj się!