Czołem chudziny!
Muszę wam powiedzieć, że dzisiejszy dzień był całkiem fajny. Rano byłam na zajęciach z chemii, potem sprzątnęłam swój pokój, zrobiłam obiadek, poleniuchowałam i poszłam BIEGAĆ! Dokładnie tak! Niedawno wróciłam. Złapałam oddech i oto wam się chwalę :-)
Posłuchałam was i przestałam zwracać uwagę na wszystkich tych ludzi co się gapią, nawet na dresów, którzy mnie najbardziej dekoncentrowali! Zaczęłam wolniutko, ale już kilkanaście metrów za blokiem. I zrobiłam dwa kółka na około parku i wróciłam do domku i wyszło ogółem 5,5 km! Tylko, że sprawdzałam czy mój program na iPodzie na pewno działa i wyszły mi dwa biegi: 1) 860m i 2) 4 km 630 m! Biorąc pod uwagę tylko ten drugi dystans, to średnio 1 km robiłam w 6:09 min, wydaje mi się, że to całkiem niezły wynik, tym bardziej, że udało mi się utrzymywać stałe tempo. No i ten drugi odcinek biegłam 28,5 min, ale ogółem troszkę więcej, pewnie ok 35 min.
W ogóle tak mi się dobrze biegało, że no nie mogę! Moje nogi w ogóle się nie męczyły, chyba że osiągnęły taki stan, że po prostu tego nie czułam, bo teraz ich zmęczenie daje się we znaki :P I przebiegłabym więcej, ale reszta ciała protestowała. Po pierwsze oddech. Starałam się głęboko oddychać przez cały bieg, wdech nosem, wydech buzią, ale pod koniec już był naprawdę płytki. Po drugie brzuch. Zaczął mnie pobolewać i jak już wybiegłam z parku ok. 20 m przed 4 km, zrobiło mi się niedobrze. Przypomniałam sobie, że kiedyś na zawodach (w podstawówce :D) parę osób się źle czuło po biegach, więc i na mnie przyszedł czas. Przeszłam więc prostą chodnikiem, żeby wyrównać oddech i tak bardzo chciałam osiągnąć ten 4 km, a to było tylko 20 m, że jak zaczęłam biec, to i dobiegłam do domu!
A najlepsze było na koniec. Mijał mnie pewien pan biegacz i się ze mną przywitał uśmiechem i gestem ręki! Nawet nie wiecie jakie to było miłe, poczułam się jak właśnie jedna z nich-biegaczy! Czasem uśmiecham się do biegaczy, ale nikt nigdy nie przywitał się ze mną tak bezpośrednio! Może to głupie, ale aż byłam podekscytowana i dało mi to jakaś motywację! Postanowiłam biegać tak 2-3 razy w tygodniu, bo dzisiaj naprawdę sprawiło mi to przyjemność :-) więc coraz bardziej wierzę, że ciężko jest tylko zacząć coś robić, a jak już się zacznie, to tylko z górki :-)
Śniadanie
- owsianka na mleku z rodzynkami i pestkami słonecznika
- zielona herbata
II śniadanie
- 3 kromki chleba żytniego z odrobinką masła, żółtego sera, pomidora i ketchupu
- pomarańcza
- czerwona herbata z cytryna
Obiad
- ryba w ziołach pieczona w folii w piekarniku z pieczarkami (najpierw lekko podsmażone na oliwie), brązowy ryż, surówka z marchewki z chrzanem
Kolacja
- koktajl z bananów
- herbata (zaraz jakąś wybiorę, pewnie mięta :-))
No nie mogę, mam tak dobry humor i tyle energii, że to szok! Naprawdę muszę częściej biegać!
Posłuchałam was i przestałam zwracać uwagę na wszystkich tych ludzi co się gapią, nawet na dresów, którzy mnie najbardziej dekoncentrowali! Zaczęłam wolniutko, ale już kilkanaście metrów za blokiem. I zrobiłam dwa kółka na około parku i wróciłam do domku i wyszło ogółem 5,5 km! Tylko, że sprawdzałam czy mój program na iPodzie na pewno działa i wyszły mi dwa biegi: 1) 860m i 2) 4 km 630 m! Biorąc pod uwagę tylko ten drugi dystans, to średnio 1 km robiłam w 6:09 min, wydaje mi się, że to całkiem niezły wynik, tym bardziej, że udało mi się utrzymywać stałe tempo. No i ten drugi odcinek biegłam 28,5 min, ale ogółem troszkę więcej, pewnie ok 35 min.
W ogóle tak mi się dobrze biegało, że no nie mogę! Moje nogi w ogóle się nie męczyły, chyba że osiągnęły taki stan, że po prostu tego nie czułam, bo teraz ich zmęczenie daje się we znaki :P I przebiegłabym więcej, ale reszta ciała protestowała. Po pierwsze oddech. Starałam się głęboko oddychać przez cały bieg, wdech nosem, wydech buzią, ale pod koniec już był naprawdę płytki. Po drugie brzuch. Zaczął mnie pobolewać i jak już wybiegłam z parku ok. 20 m przed 4 km, zrobiło mi się niedobrze. Przypomniałam sobie, że kiedyś na zawodach (w podstawówce :D) parę osób się źle czuło po biegach, więc i na mnie przyszedł czas. Przeszłam więc prostą chodnikiem, żeby wyrównać oddech i tak bardzo chciałam osiągnąć ten 4 km, a to było tylko 20 m, że jak zaczęłam biec, to i dobiegłam do domu!
A najlepsze było na koniec. Mijał mnie pewien pan biegacz i się ze mną przywitał uśmiechem i gestem ręki! Nawet nie wiecie jakie to było miłe, poczułam się jak właśnie jedna z nich-biegaczy! Czasem uśmiecham się do biegaczy, ale nikt nigdy nie przywitał się ze mną tak bezpośrednio! Może to głupie, ale aż byłam podekscytowana i dało mi to jakaś motywację! Postanowiłam biegać tak 2-3 razy w tygodniu, bo dzisiaj naprawdę sprawiło mi to przyjemność :-) więc coraz bardziej wierzę, że ciężko jest tylko zacząć coś robić, a jak już się zacznie, to tylko z górki :-)
Śniadanie
- owsianka na mleku z rodzynkami i pestkami słonecznika
- zielona herbata
II śniadanie
- 3 kromki chleba żytniego z odrobinką masła, żółtego sera, pomidora i ketchupu
- pomarańcza
- czerwona herbata z cytryna
Obiad
- ryba w ziołach pieczona w folii w piekarniku z pieczarkami (najpierw lekko podsmażone na oliwie), brązowy ryż, surówka z marchewki z chrzanem
Kolacja
- koktajl z bananów
- herbata (zaraz jakąś wybiorę, pewnie mięta :-))
No nie mogę, mam tak dobry humor i tyle energii, że to szok! Naprawdę muszę częściej biegać!
Miłego wieczoru! :-)
iamfancy
19 kwietnia 2013, 23:00ee fajnie z tym bieganiem. Ja też ostatnio zaczęłam biegać, bo wcześniej od grudnia trenowałam na bieżni - tym razem robię to z koleżanką, który niestety ciągle marudzi i do tego nie ma kondycji, także się nie nabiegam za bardzo. Sama nie chce. Po pierwsze lubię czyjeś towarzystwo, po drugie wolę nie ryzykować i nie biegać wieczorami w pojedynkę. Też ostatnio się zastanawiałam nad obserwatorami i doszłam do wniosku, że Polska to zacofany kraj. Gdzie indziej nikt by nie zwracał uwagi na biegających, a tu drą ryje: szybciej, trąbią z samochodów albo Bóg wie co jeszcze :/ to jest irytujące. A co do mierzenia - zrobię to jutro specjalnie dla Ciebie i zdam relację bo ogólnie nastawiam się na porażkę, ale zobaczymy :) Najgorsze jest to że ja tak bardzo bardzo bardzo chce a tu widzisz jak jest. Trzymam za Ciebie kciuki :) ( a co do mnie że jestem chudzinka, to moze nie jestem gruba ale chuda tez nie - w miarę szczupła z wyjątkiem niestety brzucha który odstaje od reszty i pupy której muszę nadać jędrność, jeszcze dużo pracy przede mną, ale dziekuje :)
ZonaBatmana
19 kwietnia 2013, 22:33Aż za dużo, daj mi spokój ;d :P Za szybko, zdecydowanie, za intensywnie...gdybym tu nie pisała, to jestem pewna że góra za tydzień nie pamiętałabym co się mi dzisiaj wydarzyło ;/ ;p Zresztą nie mów, że Ty nie masz żadnych, w to nie uwierzę ;p Dzisiaj zdecydowanie jej nie było ;d ;p A co do leniuchowania...co to jest?;p No chociaż Ty miałaś dzień udany, cieszę się ;) ;* I gratuluje, poważnie to są dopiero Twoje początki? Bo jak tak to wow, to już się domyślam jak bd za 2,3 tyg ;D I rozumiem że się cieszyłaś, też bym się cieszyła ;) tzn że się przywitał ;p ten biegacz. ;p
Lalabellaa
19 kwietnia 2013, 21:45Kurcze przymierzam się do biegania chociaż dwa razy w tyg. ale moja forma jest naprawdę fatalna... tym bardziej Ci gratuluję!
rroja
19 kwietnia 2013, 21:08w takim razie trzymam kciuki za maturkę! :) a bieganie jest naprawdę super! biegaj częściej, co drugi dzień, dasz radę ;)
blakin
19 kwietnia 2013, 20:53Ten Twój Pan Biegacz i mi poprawił nastrój - lubię takich pozytywnych Ludzi, którzy zarażają swoją pozytywną energią... nie wiem dlaczego, ale pomyślałam o moim Dziadku! ... Super, że masz takiego Powera - tak trzymaj!