Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3246
Komentarzy: 58
Założony: 6 stycznia 2016
Ostatni wpis: 9 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sadlaczka

kobieta, 35 lat, Warszawa

180 cm, 100.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2018 , Komentarze (5)

Mam handre, okres, szpital w domu, całą chałupę na głowie i do tego te okropne myśli... dlaczego ja najpierw coś zrobię a dopiero później pomyślę? Po co mi była ta wspólna kuchnia? Kogo ja chciałam uszczęśliwić? Bo na pewno nie siebie... ale po kolei. Mój Mąż ma przepisany na siebie dom - razem z rodzicami oczywiście. Więc mieszkamy razem. Ale jest dosyć miejsca i nie są jakoś bardzo uciążliwi więc jest w miarę, a właściwie było do momentu remontu. W zeszłym roku robiliśmy generalny remont min kuchni. Moja Teściowa jeszcze długo przed remontem stwierdziła, że ona się godzi na wszystko co chcemy obyśmy tylko zostali na tzw jednej kuchni - no więc się zgodziliśmy... oczywiście już podczas remontu wyszło, że nie koniecznie godzi się na wszystko i zaczęła stroić swoje fochy. Ale teraz to ja po prostu sobie nie radzę z tym wszystkim... kuchni nie umyje po sobie bo ona takiej nie umie umyć. Szkło na ścianie zajebane całe tłuszczem bo smażyła boczuś dla drugiego synunia (40-latka, któremu jakby mogła to tyłek by wycierała po wizycie w toalecie), nie umyje bo też nie wie jak... Teraz jest chora i o dziwo leży w łożku (to jest u niej nie realne) to mam wszędzie ład i porządek. Dlaczego nie zrobiłam sobie swojej własnej kuchni??? Nie wiem i do końca życia będę sobie w brodę pluła... 

Dietowo od dwóch dni do bani. 

Na jutro jedzenie naszykowane dietowe więc może kolejny dzień nie będzie należał do zmarnowanych. 

7 lutego 2018 , Komentarze (2)

Jakoś mi brak czasu na wpisy :( ale najważniejsze, że wszystko idzie zgodnie z planem :) czuje się dużo lżej, lepiej, mam więcej energii :) :) :) także jest zajebiście :) może wieczorkiem znajdę parę minut na dłuższy wpis i w końcu poczytam co tam u Was :) a teraz uciekam bo Młody się obudzil :*

4 lutego 2018 , Komentarze (3)

Dzisiejszy dzień - wizyta u znajomych (nareszcie bo już trochę zaczynałam warjować w domu :)) no i ciasto... zjedzone... ale nie jadłam w zamian kolacji także uznaje to za sukces :)

3 lutego 2018 , Komentarze (7)

Wczorajszy i dzisiejszy dzień - rewelacja :) tak się bardzo bałam, że przez gościnę znów popuszczę sobie z żarciem :( zupełnie nie potrzebie :) zjadłam a i owszem - jedną kanapkę z pieczywem pełnoziarnistym i łyżkę sałatki krabowej :) czyli można powiedzieć, że kolację :) dzisiaj o jeden posiłek mniej bo byliśmy z Mężem na zakupach - sukces :) nie zaszliśmy na żadne niezdrowe żarcie jak to zazwyczaj bywało na zakupach :)

Dzisiejszy dzień to dzień pomiarów - czy to możliwe, że po czterech dniach w miarę dietetycznego jedzenia jest mnie prawie trzy kilo mniej? - no ok, kilogramy podobno na początku szybko schodzą, ale taka różnica w pomiarach? Ja chyba przy pierwszych pomiarach coś źle pospisywałam... 

31 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Udało się :) jedzonko zgodnie z planem :) kotleciki marchewkowe to nie moja bajka :( zjadłam dwa i więcej mi nie przeszło przez gardło. Ale Mój Mąż z chęcią resztę dojadł :) Dzisiaj w końcu normalna pogoda była i mogliśmy wyjść na dwór :) spacery uskuteczniamy codziennie z synkiem no chyba, że leje jak przez ostatnie trzy dni :(:(:( ale dziś się wyłaziliśmy na zaś :) zaraz idę kąpać Małego, gotowanie na jutro i odpoczynek z Mężem, później kawałek książki przed snem. Mam tę moc :):):)

NA JUTRO:

ŚNIADANIE: trzy kanapki z pieczywem pełnoziarnistym i wędliną

OBIAD: jeszcze nie wiem :)

PRZEKĄSKA: ananas z serkiem wiejskim

KOLACJA: sałatka z groszkiem, kukurydzą, i kurczakiem. 

W piątek prawdpodobnie mamy gości, cieszę się bardzo - obawiam tylko o jedzenie, żebym znowu nie popuściła michy :(

31 stycznia 2018 , Komentarze (10)

totalne posłuszeństwo :) jedynie sportu nie było bo zbrakło czasu i trochę samopoczucia... nie umiem ćwiczyć w dzień - jakoś mi to nie podchodzi. Najlepiej mi się ćwiczy na wieczór jak Synek już smacznie śpi, ale przecież wtedy jest sto innych rzeczy do zrobienia :( koniec marudzenia, jedzonko na dziś zrobione, trzeba teraz popracować nad wprowadzeniem aktywności :)

ŚNIADANIE: trzy kanapki z wędliną.

OBIAD: makaron pełnoziarnisty z sosem drobiowym. 

PRZEKĄSKA: pomarańcze z orzechami.

KOLACJA: placuszki marchewkowe. 

Aj zapomniałam jeszcze dodać, że wczorajszy twarożek z bananem i miodem to niebo w gębie :)

29 stycznia 2018 , Komentarze (6)

trzy dni obżarstwa :( :( :( 

Plan na jutro: 

ŚNIADANIE: trzy kanapki z wędliną i ogórkiem

OBIAD: zupa z kapusty kiszonej

PRZEKĄSKA: twaróg z bananem i miodem

KOLACJA: surówka z jabłka, ogórków kiszonych i cebuli

CHODAKOWSKA SKALPEL

26 stycznia 2018 , Komentarze (3)

Jedzonko w 100% się udało przypilnować. Brak ćwiczeń :( od kilkunastu dnia mam silne bóle podbrzusza - czy to możliwie,żeby prawie 10 miesięcy po cesarce zaczęło mnie boleć, a raczej napieprzać? Bez procha nie jestem w stanie normalnie funkcjonować :( taki promieniujący ból, aż do pleców, okolice nerek. Już sama nie wiem co mi się dzieje. A może za duża waga? Nie wiem, nie wiem sama. Ale z jedzonkiem się udało i może z czasem z ćwiczeniami się uda. Jutro ciężki dzień mnie czeka bo mam gości :( na obiad bitki karkowe, w sosie, ziemniaczki i sóróweczka. Później kawka i przeróżne słodkości. Może jakoś dam radę nie :) 

25 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Spóźniona o jeden dzień ale jednak zaczynamy :) Żarełko na jutro zrobione:

ŚNIADANIE: 3 kanapki z pieczywa pełnoziarnistego, sałata, wędlina, ogórek. 

OBIAD: pomidorowa z ryżem.

PRZEKĄSKA: kiwi z ziarnami słonecznika. 

KOLACJA: tortilla żytnia z fasolą i tuńczykiem.

W międzyczasie woda, wieczorem skalpel z Chodakowską. 

Od jutra nowe życie i nowe ja :*

25 stycznia 2018 , Komentarze (5)

Dostałam dietę smacznie dopasowaną. Powinnam ją zacząć stosować od dzisiaj ale Moja Teściowa wymyśliła małe pierożki z mięsem do barszczyku czerwonego... (razem mieszkamy i mamy wspólną kuchnię)... no wiadomo, że trzeba pomóc - a jak robić coś tak dobrego i nie zjeść? A ja przecież nie potrafię zjeść trochę i wrócić na poprawne tory... Siadam z kartką i spisuje jadłospis na najbliższe cztery dni. Trochę muszę zmodyfikować jadłospis i ruszam na zakupy. Od jutra dieta i chodakowska :) i tym razem mi się uda, dla siebie, dla Synka, dla Męża. Jestem z nimi tak szczęśliwa, mam tak cudowną i wspaniałą rodzinę o której zawsze marzyłam. Do pełni szczęścia brak mi tylko figury i pewności siebie (której mi brak przez to jak wyglądam). Ale tym razem się uda na zawsze :)