Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16262
Komentarzy: 20
Założony: 5 stycznia 2013
Ostatni wpis: 23 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sizeminus

kobieta, 30 lat, Łódź

160 cm, 50.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 49 centymetrów w udzie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lipca 2014 , Komentarze (2)

Witajcie. Pocielam sie amen. Dla odmiany rece. Zazwyczaj tne klatke piersiowa i brzuch. Jestem chora. Czasami nienawidze ludzi, ktorych powinnam kochac. Chce umrzec. Coraz czesciej. Trztmajcie sie...

23 lipca 2014 , Komentarze (8)

Witajcie!

Myślałam o tym, żeby napisać wreszcie coś mądrego, ale mam fatalny humor. Przeszłość wciąż nie daje mi spokojnie spać, a ja nie umiem jej się wyrwać...

Wczoraj przypomniało mi się za co nie lubię vitali. Chodzi o wszystkie profile o podejrzanej autentyczności . W galerii "oni schudli" są miliony odnośników do profili, które nie istnieją, są dostępne tylko dla właściciela lub nie ma zupełnie żadnych wpisów. Podobnie z niektórymi osobami biorącymi udział w wyzwaniach - piszą, że schudli 5kg w tydzień, a przy próbie wejścia na ich profil pojawiają się ogromne trudności. I po co tak oszukiwać?

Trzymajcie się! (martwy)

22 lipca 2014 , Skomentuj

Witajcie!

Waga nie pokazała żadnej zmiany. Centymetr jakieś drobniutkie spadki na pojedynczych partiach. Ale trudno się dziwić, bo dopiero w piątek przypomniało mi się, że należy zrobić pomiary. Więc nie mam się czego spodziewać. Pociesza mnie natomiast fakt, że już dziś mogę powiedzieć, że jestem fit! A to brzmi dumnie!

Ciekawa jestem dalszych efektów. Zwykle po tych pseudo dietkach 1000-1200 kcal po 2-3 dniach waga spadała mi o 2 kg, a z brzucha i talii uciekało sporo centymetrów, ale miałam świadomość, że to utrata wody i nadprogramowego jedzenia, które zalegało w moim żołądku. Zobaczymy jak to będzie.

Trzymajcie się! :*

18 lipca 2014 , Komentarze (4)

Witajcie!

Wczorajszy trening był bardzo ciężki. Dałam z siebie 90% i dopiero przy ostatnich dziesięciu minutach zmusiłam się, by wykonać wszystko na 100%. Wstając rano wiedziałam, że dziś czas na dzień wolny. Tak jak mówiłam nie będę doprowadzała znowu do przetrenowania, bo zwyczajnie mi to nie służy (jak zresztą każdemu). Odpoczęłam i jutro czas na kolejne pójście na całość. 

Dziś wykonałam swoje pierwsze zielone smoothie i faktycznie nie było w nim czuć sałaty. W ogródeczku już czeka świeżutka szpinak, roszpunka i innego rodzaju sałaty <3 Wszelkiego rodzaju liściasta zielenina sprawia mi trudność. Co prawda wpycham w siebie miseczki jarmużu, rukoli i innych, ale nie jest to tak przyjemne jak szybki drink.

Brzuszek jak balon... Dorzuciłam do wieczornego twarogu dwie łyżki otrębów i wypiłam herbatę oczyszczającą (nie mylić z przeczyszczającą). Jeśli to nie pomoże sięgnę po jakieś mocniejsze środki. Przyznam, że mimo iż jem tylko 1400 kalorii jestem bardzo syta, momentami wręcz wpycham w siebie jedzenie. Widać efekty katowania się latami bezsensownymi dietami. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek to powiem, ale na tej diecie czuje się jak normalny człowiek!

Trzymam  kciuki! (alkohol)

17 lipca 2014 , Skomentuj

Witajcie!

Wczoraj nie było wpisu, ponieważ wieczorem niespodziewanie w moim domu pojawili się goście. Trening musiałam wykonać w okolicach północy. No ale cóż lepszy nocny trening niż żaden. Szczególnie, że dałam z siebie wszystko! Czasu na bloga niestety brakło. Dziś będzie lepiej. Jestem dumna ze swojego odżywiania. Wszytko idzie idealnie, przy czym dostatecznie nauczyłam się przemycać dietę do wszelkiego rodzaju wyjść, spotkań i randek (czytaj nie spożywam jak głupia zbędnych kalorii ze względu na towarzystwo, ale też nie głoduję i nie marudzę, że się odchudzam i nie mogę). Mój blender został dziś rozdziewiczony. Jutro planuję zabawę z miksowaniem zieleniny. Czeka na mnie też mój ukochany granat, którego dorwałam na promocji w polo. 

Myślałam sobie dziś, że chciałabym w wieku 25 lat mieć skończone studia, tworzyć stabilny i pełen zaufania związek, być zadowoloną ze swojej figury, mieć włosy o wymarzonej długości i w końcu osiągnąć spokój wewnętrzny. Piszę to tu, ponieważ ostatnio natknęłam się przypadkiem na swój stary pamiętnik i sądzę, że miło tak wspomnieć sobie stare czasy i przekonać się co się zmieniło.

Trzymajcie się! </3

15 lipca 2014 , Komentarze (4)

Witajcie!



Przyznam się szczerze, że zupełnie zapomniałam, że wróciłam do tego konta. Dopiero wieczorem przypomniało mi się, że trzeba tu zajrzeć. Co ciekawe nie zapomniałam zupełnie o odpowiedniej diecie i aktywności fizycznej. Redukcja i liczenie węglowodanów i białka weszło mi w nawyk już wcześniej. Z liczeniem tłuszczy mam problem, bo wydaje mi się, że i tak nigdy nie jestem w stanie ich przekroczyć. Muszę przyznać, że liczenie wartości odżywczych daję do myślenia przed każdym posiłkiem. Z czasem pewnie zacznę też zwracać uwagę na witaminy i makroelementy. Pomalutku i do celu. 

Dziś spełniło się moje marzenie i dostałam blender. To trochę kiepski moment biorąc pod uwagę, że zaczęłam redukcję, jednak daje dużo nowych możliwości. Nie mogę doczekać się mojego pierwszego smoothie! 

Bądźcie wytrwałe! (tecza)

14 lipca 2014 , Komentarze (2)

Witajcie!



Zrzucenie kilku kilogramów wciąż pozostaje dla mnie w swerze marzeń. Próbowałam już wiele razy z lepszym lub gorszym skutkiem. Tym razem musi być inaczej. Pochwaliłam się wszystkim koleżanką ze studiów, że w październiku wrócę z super ciałem. Nie chcę żeby się ze mnie śmiały.

Tym razem nie odchudzamy się, lecz robimy przyjemną redukcję. Pojedyncze grzeszki traktujemy jako cheat meal a nie jako załamanie i zakończenie diety. Liczymy nie tylko kalorię ale także poszczególne składki odżywcze. Robimy więcej kardio a nie tylko same modelujące. Nie ćwiczymy obsesyjnie nóg, ale skupiamy się na wszystkich partiach ciała. Pamiętamy o białku, a nie tylko bez opamiętania jemy smakowite węglowodany. Robimy odpoczynki i zapominamy o przemęczeniu zbyt intensywnymi treningami. Cieszymy się z bycia fit i nie patrzymy z rozpaczą na wskazówkę wagi!

Trzymajcie się! (kwiatek)