Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Grafika komputerowa i robienie stron internetowych to mój pomysł na przyszłość. Pisanie to oderwanie od teraźniejszości, kiedy tego potrzebuję. W pewnym momencie człowiek orientuje się, że wygląd jest ważny, niezależnie od tych wszystkich motywujących cytatów, iż liczy się wnętrze. A kiedy ten wygląd nie zadowala, pomimo akceptacji całej reszty, człowiek bardzo chce zmienić tę jedną rzecz, która nie pozwala cieszyć się życiem tak jak tego chce.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067
Komentarzy: 22
Założony: 12 lipca 2016
Ostatni wpis: 2 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
swithess

kobieta, 27 lat, Lesko

169 cm, 70.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

Nie wiem, dlaczego; nie potrafię sprecyzować nawet powodu, przez który ostatni tydzień był taki do dupy. Złapał mnie emocjonalny dół, ciężko mi się było zmusić do czegokolwiek. Miałam wrażenie, że przypomina to bardziej wegetację niż życie. Ale przeszło mi. Nagle poczułam się lepiej i zamierzam utrzymać to dobre samopoczucie na dłużej.

Zawaliłam dietę, treningi, motywację. Ruszam od nowa. Chcę ruszyć od nowa i tylko to się liczy.

25 lipca 2016 , Komentarze (2)

Stracenie ponad 1 kg w zeszłym tygodniu zdecydowanie zmotywowało mnie do dalszego działania. Dzisiejszy dzień był świetny, jeśli chodzi o jedzenie, jestem z siebie bardzo dumna. Co prawda były to cztery posiłki, a nie pięć, aczkolwiek ich jakość była fantastyczna, smakowały przepysznie i były okej rozłożone w czasie. Miałam tak zawalony dzień do 14:00 w pracy, że nie byłam w stanie po prostu zjeść. 

Z treningiem jest trochę gorzej. Zaplanowałam fajnie ćwiczenia na dzisiaj i wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że mój brzuch przy miesiączce boli tak bardzo, iż nie jestem w stanie się ruszać. Dzisiaj odpuszczam, nie zamierzam się przemęczać. Spędzę spokojny wieczór, oglądając jakiś film, żeby się zrelaksować i żebym jutro miała wystarczająco siły na aktywny dzień. Zdecydowanie lepiej wyjdzie mi to na poziom motywacji.

Ta cała przygoda naprawdę mi się podoba. Każdy dzień nie jest idealny i to jest właśnie fantastyczne - każdego następnego dnia mogę poprawić coś, co źle według własnego uznania robiłam poprzednio. Nie ma perfekcji w posiłkach, ćwiczeniach, ale po prostu człowiek musi się nauczyć, że nie zawsze potrzeba zmuszać się do wszystkiego, jeśli czuje się, iż źle to wpłynie na inne rzeczy.

22 lipca 2016 , Komentarze (2)

Problemy z internetem sprawiły, że nie miałam możliwości trzymać się z dokumentowaniem wszystkiego tak jakbym tego chciała (daje mi to trochę dodatkowej motywacji), ale nie było źle. Pod względem diety jestem zadowolona - co prawda nie trzymałam się całkiem jadłospisów i pozwalałam sobie na modyfikacje, aczkolwiek nadal były to zdrowe, pełnowartościowe posiłki. Z częstotliwością jedzenie mam tylko kłopoty. Robię jeszcze za duże przerwy (do 5 godzin!). Próbuję to zmienić. Jeszcze rano śniadanie/drugie śniadanie/lunch jest okej, później to wszystko się trochę miesza. Ale popracuję nad tym, żebym spokojnie była w stanie zjadać pięć posiłków. 

Ćwiczenia to inna bajka. Miałam poćwiczyć codziennie (w te trzy dni), ćwiczyłam raz. Do tego w dzień trzeci (20 lipca) wybrałam się na długi spacer. Kurczę, brakuje mi trochę takiego kopa do tych ćwiczeń. Czasami czuję przypływ energii i z chęcią zaczynam się ruszać, a niekiedy po prostu wydaje mi się, iż to w niczym nie pomoże. 

Aczkolwiek, tydzień cały (od piątku do piątku) zakończył się sukcesem! Schudłam około kilograma (dokładnie 1,1 kg) i spadło trochę w talii i brzuchu. Jestem dzięki temu mega zmotywowana, ponieważ widzę efekty nawet po jeszcze nie do końca wdrożonym jadłospisie oraz planie ćwiczeń. Micha mi się cieszy od samego rana i czuję, że następny tydzień będzie jeszcze lepszy.

W weekend muszę odpuścić, ponieważ powinnam jutro dostać miesiączkę, a niestety u mnie są to tak bolesne i wykańczające dwa pierwsze dni, że jedzenie będzie ciężkie (a co dopiero ćwiczenia). Oczywiście, bez jakichkolwiek dodatkowych słodyczy czy zachcianek. Po prostu podaruję sobie treningi i wymyślne gotowanie.

Cele na następny tydzień (25 - 31 lipca):

1. Poćwiczyć minimum 3 razy w tygodniu.

2. Zrobić 20 tysięcy kroków w dodatkowych spacerach.

3. Jeść cztery lub pięć posiłków dziennie - codziennie!

4. Pozwolić sobie na kawę cztery razy - sukcesywnie zamierzam przyzwyczajać się do mniejszej ilości.

5. Spróbować czegoś nowego, czegoś, czego nigdy jeszcze nie jadłam.

A jak Wam poszło? :)

Życzę Wam miłego weekendu i samych sukcesów!

19 lipca 2016 , Komentarze (4)

Pomimo tego, że wszystkie potrzebne materiały dostałam pod koniec zeszłego tygodnia, to tak naprawdę dopiero dzisiaj zabrałam się za plan odżywiania i treningów na poważnie. I jestem z siebie bardziej dumna niż się spodziewałam. I to nawet nie dlatego, że udało mi się zjeść pięć posiłków w fajnych odstępach, że zrobiłam cały zaplanowany trening i dodatkowo jeden z KFO. Owszem, dla mnie to fantastyczne osiągnięcie jak na pierwszy dzień i oby tak dalej, ale przez pół dnia męczyłam się z okropną migreną, więc obawiałam się, iż w ogóle nie będę w stanie ruszyć się po powrocie z pracy z łóżka (pracuję sezonowo). Jednak - udało się!

< 1 >

Posiłki: 5/5

Maksymalny odstęp między posiłkami: 4 godziny

Minimalny odstęp między posiłkami: 2,5 godziny

Śniadanie: 8:00

II Śniadanie: 12:00

Lunch: 14:30

Obiad: 17:30

Kolacja: 20:30

Trening: 40 minut zaplanowanych ćwiczeń od trenera, 16 minut pilatesu z KFO

Dodatkowe: 5 godzin tragicznej migreny się liczy?

12 lipca 2016 , Komentarze (10)

Akceptuję siebie w większości obszarów życia. Lubię swój charakter, lubię zorganizowanie, lubię chęć do nauki i zmian. Lubię szerokie spektrum swoich zainteresowań, lubię brak naiwności, cierpliwość i opanowanie. Lubię uśmiech na mojej twarzy, niezależnie od dnia, pogody i nastroju, lubię relacje z rodziną oraz przyjaciół, których udało mi się do tej pory spotkać. Chociaż nie jestem najbardziej pewną siebie osobą na świecie i czasami zdarza mi się paraliżujący strach przy poznawaniu nowych osób, to potrafię się przemóc, wmówić sobie, że to irracjonalne uczucie. Jednakże, mam kilka kilogramów do zrzucenia. Kilka z nich powstało przez moją nieuwagę i błędy w jadłospisie, kilka przez niewiedzę dotyczącą produktów, a jeszcze kilka przez uwielbienie do czekolady. Kilka zostało po lekach hormonalnych i nie mogę się ich pozbyć. Ale chcę. Więc zmiana tej jednej, jedynej rzeczy sprawi, że będę naprawdę szczęśliwa z tego, jak wygląda moje życie.