Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Spontaniczna dziewczyna pełna energii i dobrego humoru, która bardzo pragnie poprawić swój wygląd. ;)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4763
Komentarzy: 23
Założony: 19 maja 2014
Ostatni wpis: 5 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szafirowa94

kobieta, 30 lat, Rybnik

170 cm, 87.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2014 , Skomentuj

Witam!

Ostatnio nie mam czasu na codzienne wpisy. Ciągle gdzieś biegam, coś robię. Nie mam zbytnio głowy do opisywania każdego dnia. Także tak w skrócie, we wtorek wyskoczyłam jeszcze ze znajomymi nad staw i o zgrozo, pierwszy raz w życiu pływałam łódką. Świetna atrakcja, trochę było strachu, ale w gruncie rzeczy przepłynęłam z kolegą całą długość stawu tam i z powrotem. Bicki trochę bolały, ale jaka frajda. :D

Później przeszliśmy na siłownie (taką na świeżym powietrzu) i tam też trochę poćwiczyłam. Jak widać drzemią we mnie pokłady energii. Wtorek jak najbardziej pracowity, kardio, łódeczka, siłownia. To mi się podoba! Co do środy kardio i siłownia zaliczone, ale niestety na łódce się nie wyszalałam, bo ktoś złośliwie ją odwiązał i popłynęła w siną dal. A dzisiaj jak na razie kardio zaliczone, chętnie bym wyskoczyła na tą siłownie, ale na razie siedzę w domu i popijam koktajl truskawkowy. Pychota i nie zwalniamy tempa kobitki! ;)

3 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Witam!

Dzisiaj wskoczyłam na wagę i okazało się, że przybrałam 1 kg przez te słodkie niedzielne odstępstwa oraz przez 3 dniowy brak treningu. Nie wiem, czy to woda, czy może w jelitach coś siedzi... Tak, czy inaczej mały niewypał. Zapewne nie pierwszy i nie ostatni. Po ważeniu oczywiście mierzyłam, troszkę centymetrów spadło, co mnie pocieszyło. :)

Oprócz ważenia i mierzenia dzisiaj włączyłam do swojej aktywności trening kardio. Na początku mówiąc szczerze trochę się bałam, że nie dam rady, że wypluje płuca po kilku minutach przez mój brak kondycji i otyłość. Jednak nie było tak źle. Przekonałam się do tego typu ćwiczeń. Mogę nawet stwierdzić, że jak na pierwszy raz całkiem dobrze mi poszło. Zmęczyłam się niesamowicie, spociłam również, ale o to w tym właśnie chodzi. Od dzisiaj kardio 3 razy w tygodniu, obowiązkowo! :D 

No i jeszcze po południu drzwiami walili do mnie kurierzy. Doszły do mnie 2 pary bucików i torebka. Jutro być może wstawię zdjęcia nowych nabytków.

2 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Witam!

Hm, dawno tutaj nie pisałam, co głównie spowodowane było brakiem czasu. Czasem w weekendy biegam jak motorówka tam i z powrotem. No może w niedzielę miałam więcej czasu, ale wiadomo Dzień Dziecka, totalny luz, czas spędzony pozytywnie z rodziną. :)Co do ostatniego apelu do pogody to muszę powiedzieć, że udało mi się na sobotę zaczarować tą pogodę i nie padało. Koncert udany, after party po koncercie również. Muszę się przyznać, że weekend był dość leniwy, brak ćwiczeń przez 3 dni, impreza w sobotę i w Dzień Dziecka małe, słodkie odstępstwa od diety i kac gigant po sobocie. Wytrzymałam dwa tygodnie bez słodyczy jakichkolwiek, ale wczoraj jakoś się złamałam. No cóż, zdarza się. Ważne, że nie zamierzam rezygnować. Wiem, że nie spisałam się na medal, ale jakoś nie potrafiłam się przemóc. 

Poniedziałek intensywnie, powrót do ćwiczeń, zdrowa żywność, brak słodyczy, wiele motywacji. Taka swego rodzaju reaktywacja. ;) Jutro ważenie i mierzenie. Mam nadzieję, że nieco spadło. Choć po tych moich wyskokach w sumie nie należy mi się nagroda w postaci czystej satysfakcji. 

Tak, czy inaczej pełna pozytywnej energii wracam do gry!

30 maja 2014 , Komentarze (1)

Witam!

Czwartek jako tako. Nie jest wspaniale, źle również nie. Więcej życia ma chyba ćma latająca mi w pokoju niż ja sama. Ta cholerna pogoda tak na mnie wpływa niekorzystnie. Trening ma się rozumieć zaliczony. O dziwo zauważyłam, że podczas rozgrzewki już się tak nie męczę. :) Czyżby moje ciało powoli przyzwyczajało się do ćwiczeń? Oby, oby! W dodatku trochę sobie łokcie i kolana obdarłam przez hm, dywanówki. Poza tym kombinuje strasznie ze swoim jadłospisem. Tysiąc pomysłów na minutę, zrobię to tamto siamto, a mama za głowę się łapię i twierdzi, że wolała jak nie krzątałam się po kuchni. Wcześniej to ona była gospodynią i jadłam to co zaserwowała. Teraz sama sobie przygotowuje obiady i muszę przyznać, że nawet to polubiłam,

Apel do pogody! Zmień się proszę, strasznie nieprzyjemnie jest spacerować w tak zimną i mokrą noc! Dziękuję dobranoc.

28 maja 2014 , Komentarze (4)

Witam!

Środa dniem lenia. Nie zrobiłam dzisiaj chyba nic pożytecznego, co nadałoby się
do opisania w tym pamiętniku. Oprócz treningu rzecz jasna, ale za to jakiego treningu. 
Z ręką na sercu muszę przyznać, że wczoraj mniej angażowałam się w ćwiczenia. Czułam się zmęczona okej, spociłam się super, mimo wszystko nie przykładałam się do wykonywanych ćwiczeń tak jak dzisiaj. Jestem pewna, że dziś dałam z siebie 100% i nawet kiedy trenerka fitenss maszerowała ja truchtałam sobie w miejscu. Zmęczyłam się przez to bardziej, ale również jestem z siebie bardziej zadowolona, a to przecież najważniejsze. :)
Zauważyłam też, że największy problem sprawia mi robienie pompek. Zresztą nic dziwnego, że tak się dzieje niełatwo jest wycisnąć mój ciężar jednak jakoś daję radę. Pocę się jak świnka przy nich, męczą mi się ręce bardzo szybko, serce przyśpiesza, ale przykładam się bardzo przy ich wykonywaniu i daje kurde radę! Najgorzej z tymi mocnymi tricepsowymi pompkami, łokcie blisko tułowia utrudniają wyciskanie ciała do góry jednak nie poddaje się. Stawiam czoła najtrudniejszym jak dla mnie ćwiczeniom. Mam nadzieję, że z upływem czasu i potu będzie mi nieco łatwiej, bo jak ktoś z domowników usłyszy te moje "dopingujące" mnie stęki przy robieniu pompek to może zajść w głowę oraz drobną zadumę nad tym, co ja właściwie wyczyniam. :D

Moje zadowolenie z dobrze wykonanego treningu spotęgowała wiadomość o tym, że wreszcie ciuszki sportowe typu dresy zostały wysłane przez pewien sklep internetowy. Od złożenia zamówienia i przelania pieniędzy czekałam jakieś 9 dni. Szczerze mówiąc to nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się tak długo oczekiwać na zmianę statusu zamówienia robionego przez internet. Cóż kiedyś musiał być ten pierwszy raz. ;)

Przyznam również, że troszkę irytowała mnie obsługa sklepu. Czekałam cierpliwie na paczkę lub przynajmniej jakąś wyjaśniającą wiadomość drogą mejlową od obsługi jednak nie doczekałam się i sama postanowiłam zapytać jak długo jeszcze mam czekać i co właściwie jest przyczyną mojego czekania.
W odpowiedzi dostałam jakże banalne kilka słów, z których wynikało, że sklep nie ma na stanie zamówionego przeze mnie rozmiaru i że muszą czekać na dostawę. Wszystko, wszystkim jednak mogli mnie powiadomić o tym. Wiedziałabym przynajmniej czemu tyle czekam, a nie niepotrzebnie się niecierpliwiła. Jakoś wybaczyłam im to zaniedbanie jednak jestem pewna, że już nie dokonam zakupu
w tym sklepie internetowym. Wychodzę z założenia, że klient nasz Pan i skoro płacę to wymagam, wymagam również profesjonalnej obsługi. 
A oto zdjęcia dresów, długi rękaw przyda się na takie deszczowe dni, tym bardziej,
że za niedługo mam zamiar dorzucić bieganie do fitnessów. W dodatku chciałabym biegać we wczesnych godzinach porannych, więc może być jeszcze chłodno. Tak, czy inaczej na pewno się przydadzą.
 

27 maja 2014 , Komentarze (10)

Witam serdecznie!

Wtorek minął dość spokojnie, więc raczej nie będę się zbytnio rozpisywała.
Trening zaliczony, rozgrzewka + obwodowy jakoś dałam radę. Pod koniec mokra
jak szczur, ale i zadowolona, że się udało. ;) 

W domowej biblioteczce znalazłam bardzo ciekawą książkę prawdopodobnie jest mojej mamy. Ona też kiedyś walczyła ze zbędnymi kilogramami teraz z powodów zdrowotnych jej walka odeszła na dalszy plan, więc pożyczyłam sobie książkę jak mówi autor o prawidłowym odżywianiu. Na początku dużo statystyk, przekonywania, że odpowiednia dieta może zdziałać cuda, całkiem miło się czyta. Szczerze mówiąc pochłonęła mnie ona dzisiaj całkowicie. (kujon)
 Załączam kilka całkiem dobrych wskazówek na temat życia w naturalny sposób. Może komuś się przyda, ja osobiście będę starała się stosować.

27 maja 2014 , Komentarze (4)

Witam!

Poniedziałek zaliczam do jednego z najbardziej zakręconych dni w moim życiu. :D
Niby Dzień Matki, niby troszkę sielankowo, rodzinnie i dość niebezpiecznie jeżeli chodzi
o zrzucanie zbędnych kilogramów jednak przemogłam się i wieczorem wyszłam na dość długi spacer wraz z koleżanką. Chociaż pogoda Nam zbytnio nie dopisała, na niebie widniały ciemne chmury, lecz nie przejęłyśmy się tym i ruszyłyśmy przed siebie.
Ponad 4 km w jedną stronę żeby przez niecałe 20 minut usiąść na ławce, która znajduje się na molo i upajać się przez ten krótki moment naturą, jeziorem, które jest otoczone lasem i skrzeczącym ptactwem, które buszowało w szuwarach...

Ech, przez tą paskudną burzę nie mogłam zbytnio nacieszyć się tym widokiem, ale zawsze lepsze coś niż nic. Ciemne chmury zmusiły Nas do rychłego powrotu jednak kiedy ledwie zaczęłyśmy maszerować rozpadało się. Najpierw dość lekko, później deszcz dał Nam nieźle popalić, przemokłyśmy do suchej nitki ledwie, gdy wyszłyśmy z lasu,
a później było coraz gorzej. Totalna powódź na ulicy, pełno wody, mokre trampki, mokre ubranie, mokra cała ja i mokra koleżanka. Na początku Nas to bawiło i mówiłyśmy sobie, że jesteśmy nienormalne idąc w taki deszcz, później zaczęłyśmy się nieco wkurzać na tak "piękną" majową pogodę, a jeszcze później śmiałyśmy się z tego, co ludzie przejeżdżający obok Nas w ciepłych i suchych samochodach muszą sobie o Nas myśleć. Mimo deszczu, delikatnego wkurzania się dałyśmy radę i dotarłyśmy do domu totalnie mokre i wyczerpane, ale chyba szczęśliwe. Przecież miałyśmy kupę śmiechu z tym deszczem, kałużami, poczułam się trochę jak mały beztroski dzieciak. Chociaż będąc dzieckiem nigdy nie przemoczyłam się tak jak dzisiaj. Tak, czy inaczej dało mi to ogromnego kopa żeby coś napisać, oddać głos w dość błahej, lecz jakże ważnej sprawie. Chyba wreszcie zrozumiałam, że nieważne, co się robi, nieważne kto co o Nas pomyśli, nieważny jest wysiłek, nieważne są chwile zdenerwowania, czy zwątpienia ważne jest to, że zwykły spacer, którego zakończenie było dość nietypowe wywołał salwę uśmiechów na moim otyłym pyszczku. Dobrze mi z tym, dostałam zastrzyk pozytywnej energii, która na pewno bardzo dobrze spożytkuje.

Kiedy wróciłam do domu, ogarnęłam się i zauważyłam, że mamuśka strasznie dużo pomidorów kupiła i od razu wpadł mi pomysł zrobienia z nich domowej roboty soku pomidorowego. Oczywiście myśl ta została natychmiastowo spełniona i teraz ów soczek chłodzi się w kuchni. Podam przepis może ktoś spróbuje swoich sił w wyciskaniu soków
z pomidora. :)

SKŁADNIKI (OKOŁO 3-4 SZKLANKI SOKU)

- 6 pomidorów
- 2 ząbki czosnku
- pół szklanki wody
sól, pieprz wedle uznania ;)

PRZYGOTOWANIE

1. Pomidory myjemy, parzymy wrzątkiem i ściągamy skórkę. Kroimy w ćwiartki, wkładamy do garnka, dolewamy pół szklanki wody i doprowadzamy do wrzenia.

2. Gotujemy pomidory przez kilka minut, doprawiamy solą, pieprzem i czosnkiem,
po czym wszystko miksujemy blenderem.

3. Wystudzony sok pomidorowy jest gotowy do picia.

WSKAZÓWKA

Jeśli chcesz taki sok przechowywać dłużej, trzeba go zagotować i przelać do czystych oraz wyparzonych słoików.

SMACZNEGO! :D