Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pracuję w biurze budowy, mam na głowie męża z głową w chmurach, dwa cudowne koty , a teraz jeszcze szalona córeczkę :) Szyję i dlatego nie chcę wycianać wykrojów w rozmiarze 42 :P

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2613
Komentarzy: 34
Założony: 20 stycznia 2012
Ostatni wpis: 21 września 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szkacik

kobieta, 35 lat, Opole

161 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 września 2020 , Komentarze (10)

Waga: MILION!!

Dokładnie!!

Minął już prawie miesiąc od wakacji a ja nadal nie mogę się pozbierać. Wyjazd za wyjazdem (a to urodziny kogoś znajomego, a to wypad z dziećmi mojej grupy ze studiów itp.), Jak to zwykle bywa na takich wyjazdach, o diecie nie było mowy. Zatem wracam GRUBA ale szczęśliwa (nawet ostatnio śmiałam się, że  jak tak dalej pójdzie do osiągnę wymarzoną wagę mojego Małża xD) :)

Abonament u Pani dietetyk się skończył i może jeszcze kiedyś do niego wrócę ale teraz spróbuję sama trochę to sobie ogarnąć. Teraz to najważniejsze jest się nie poddać i jeszcze raz spróbować :) Obiecuję poprawę i będę rzetelnie pisać o swoich postępach (lub ich braku) w temacie 

Wczoraj wieczorem skończyłam szyć bluzę, której wykrój ostatnio kupiłam. Jestem na tyle zadowolona, że chyba dziś siądę, by skopiować wykrój na coś ambitniejszego. Sukcesy zawsze skutkują taką falą dobrych chęci :)

 

Wybaczcie bałagan dookoła - tak się zajarałam tym szyciem, że postanowiłam NIE SPRZĄTAĆ :D

21 sierpnia 2020 , Komentarze (1)

Waga: 68,1 kg (-0,5)

I akurat dziś to się tego nie spodziewałam. Przez cały tydzień nie poszłam na ćwiczenia, bo P. musiał siedzieć dłużej w pracy, nie trzymałam się diety wyznaczonej przez Panią dietetyk. Nie to żebym jadła jakieś niestworzone rzeczy w postaci fast foodów czy słodyczy....po prostu przez tą sytuację nie do końca miałam jak i kiedy zrobić zakupy, więc szyłam z tego co miałam. A tu taka niespodzianka (smiech)

Dziś przyjeżdża do nas moja bliska koleżanka z synkiem i spędzimy razem weekend. Za to już w niedzielę ruszamy na nasze tegoroczne wakacje. W tym roku postawiliśmy na Beskid Żywiecki....Mała J. strasznie się tym jara i już od tygodnia codziennie rano chce do przedszkola zakładać trekki :) 

Tak sobie po cichu liczę, że może uda mi się jeszcze na szybko uszyć jakąś sukienkę....ale to się sobaczy. W zasadzie w planach mamy piesze wędrówki po górach, wiec kiecki nie ma kiedy wkładać :P Wszystko się okaże. 

17 sierpnia 2020 , Komentarze (3)

Waga: 68,6 kg (ale w czwartek rano było 68,0)

Trochę mnie tu nie było... ale wcale nie dlatego, że sobie odpuściłam. Pierwszy weekend sierpnia (w zasadzie długi weekend, bo od czwartku) byliśmy na zlocie rodzin harcerskich środowiska mojego Małża. Nie jadłam tam za ciekawie, bo kucharki szczyt swoich sukcesów zawodowych miały jakieś 20-30 lat temu (czyli był dostępny tylko biały chleb, pasztety i dżemy). Za to ruchu było dużo (spływy kajakowe, wycieki piesze itp.). Obiecałam sobie, że napiszę w następny piątek za te dwa dni.

Nie przemyślałam tego, bo w następny piątek wypadały moje urodziny. Kupę pracy przed nimi, potem ciągle ktoś nade mną stał....no to pisze teraz

jak widać waga nie spada. Wymiary prawie też. A jednak, jak patrzę na siebie w lusterku, to odnoszę wrażenie, że wysmuklałam. Mam zdjęcia z początku mojej przygody. Musze poprosić P. żeby zrobił mi takie zdjęcia teraz i sobie porównać.

Przywiozłam od rodziców całe skrzynki warzyw z przydomowego ogrodu ich przyjaciela. Muszę pozmieniac trochę wpisy w diecie, żeby to uwzględnić. Od poniedziałku wakacje (jedziemy w góry), więc muszę mieć pusta lodówkę.

A.....Małż pożyczył rower od naszego kolegi z pracy i jeździ na nim codziennie do pracy i z pracy(strach)(zimno)

31 lipca 2020 , Komentarze (6)

Waga: 68,7kg (buahahaha!!!!)Od poniedziałku jestem na diecie układanej przez panią dietetyk. Jedzenie smaczne, trochę bardziej realne , ale kontakt z nią po zakupie abonamentu już nie tak fantastyczny (marketing ;) )

Dzielnie chodzę na kicanki i wylewam pot na matę. Jak widać waga nie spada, a z obwodów dalej spada tylko brzuch na wysokości pępka. W sumie to nawet się cieszę, to ten fragment mnie wyglądał najgorzej.

Tym razem chciałam jednak podzielić się z Wami innym przemyśleniem. Musze jakoś zmotywować mojego Małża. Ostatnio zamawialiśmy sobie spodnie taktyczne na wyjazd harcerski (tak, tak, bawimy się w takie rzeczy jeszcze od dzieciaka) i okazało się, że on ma 100cm w pasie!!!! (kreci) Po stwierdzeniu tego faktu powiedział, że zamierza się ruszyć i zacząć jeździć na rowerze. Sęk w tym, że nie mamy tu rowerów, więc teraz będzie go przez 2-3 miesiące kupował (i pewnie przejdzie mu ochota na ruch). Jak patrzę jak on je, to mnie az wszystko boli. Pracujemy razem, więc widzę co wciąga przez cały dzień. 

Na początku mojej diety to nawet robiłam podwójne śniadania i wszystko. A potem okazywało się, że on śniadanie rusza chwilę przed obiadem jak mu przypomnę. I tak zjada tylko jeden posiłek w ciągu dnia. Jak na to patrzyłam to przeszła mi ochota i robię tylko dla siebie, a on je jak sam uważa. Wiem, że umie to zorganizować, bo przed ślubem się zaparł i schudł z uporządkowaną dietą. Nie chcę się kłócić i denerwować, więc przestałam mu truć.

I tak dizś nie jadł jeszcze nic (jest 11). Nasz kolega przyszedł zapytać czy mamy dziś obiad, bo on będzie coś zamawiał na popołudnie. No i Małż sobie przypomniał. Poszedł do lodówki, przyniósł pozostałości z wczorajszego sushi (w czwartki całą firmą jemy, a ja wczoraj swojej porcji prawie nie ruszyłam) i pyta czy ma to zjeść. No to odpowiadam "Jedz co uważasz, ale jakby co mam jeszcze serek wiejski i mogę Ci dać jak wolisz". No uznał, że zje to (w sumie to już nie wiem co) na drugie śniadanie. I tak siedzi....nic nie ruszając.

Nie chcę wyjść na jakaś próżną czy egoistkę, ale chciałabym żeby wyglądał trochę lepiej. Jest w wieku (33lata), w którym nie musi jeszcze wyglądać jak klucha. Trochę mi przykro jak na to patrzę.... Z drugiej strony jemu to chyba nie przeszkadza, to może odpuścić...

No sama już nie wiem. A Wasze brzydsze połówki, jak się prowadzą?

24 lipca 2020 , Komentarze (7)

Waga: 68,6kg

Chyba nawet nie spodziewałam się, że zobaczę na wadze coś innego. W sumie to trzymałam kciuki, żeby nic mi nie skoczyło, bo tydzień miałam słabiusieńki.....Tydzień temu odebraliśmy J. z przedszkola i kichała....raz za razem. Ja już wiedziałam co to zwiastuje, ale Małż miał jeszcze nadzieje. Oczywiście już w nocy był ryk "Mamo mam gila!!".

Spoko mówię, mamy weekend, żeby ją podkurować. I wszystko poszłoby świetnie, ale w sobotę rozłożyło mnie. I tak Młoda poszła w poniedziałek do przedszkola lekko pociągając nosem, a ja poniedziałek i wtorek przeleżałam w łóżku (czyt. nie poszłam w poniedziałek na ćwiczenia). Diety nie maiłam co pilnować, bo 2-3 razy wleciało mi gorące mleko z miodem i czosnkiem, tłusty rosół itp. 

W środę zadzwoniła Pani z przedszkola, że J. kaszle, i że jej nie muszę zabierać ale..... no to zabrałam ;) Wszystko trzeba było zrobić ,żeby poszła do przedszkola w piątek. Dlaczego? Otóż nasze przedszkole w tym tygodniu "wyruszyło na piracką wyprawę" i dzieci przez cały tydzień bawią się w piratów i wszystko, co z nimi związane. Zwieńczeniem ma być Bal u Kapitana. Od poniedziałku o tym słyszę....musi  być przebranie. I ot nie byle jakie :)

Podejrzewam, że jej koleżanki chciały być syrenkami, papużkami itp. A kim Chciała być J.? REKINEM :D Posiedziałam przez noc i mam swojego domowego rekina :

  

I jak Wam się podoba?

Ja jestem zadowolona. Właśnie po to poszłam na kurs szycia.....

Wracając do tematu diety. W tym tygodniu kończę współpracę z bediet. Od poniedziałku zaczynam współprace z inną Panią...no właśnie - z Panią. Zupełnie przypadkiem znalazłam stronkę, na której Pani świadczy takie usługi. Jak piszę na messengerze, to zawsze rozmawiam z nią, układając mi plan, dopytywała czy lubię to i tamto. Podejrzewam, ze robi to samo co bediet, tylko na duuuużo mniejszą skalę i to mi sie właśnie podoba. Niestety jest zdecydowanie droższa, ale może będzie warto.... zobaczymy :)

Ciągle jest jakaś szansa nie? ;)

Tymczasem życzę udanego weekendu :*

17 lipca 2020 , Komentarze (5)

Waga: 68,6 kg

Wnioski na nadchodzący tydzień: muszę pić więcej wody.

Dziś kolejny dzień ważenia.  Wszystko stanęło - waga, wymiary :/ Z jednej strony tłumaczę sobie, że na efekty trzeba trochę poczekać, że przecież nie przytyłam w miesiąc, to i w miesiąc nie schudnę...a jednak :/

Wczoraj na ćwiczeniach Wiktoria (instruktorka) dała nam taki wycisk, że błagałam ją w myślach żeby mnie dobiła. Ale o dziwo dziś nie jestem chodzącym zombiakiem, czyli jednak jakoś już te mięśnie ruszyłam i mają trochę siły :) Chodzi ze mną na zajęcia taka babeczka. Nie wiem jak ma na imię, ale na maksa jest ode mnie starsza - ma tak niesamowitą figurę... Jest szczupła i zgrabna. NO nie mogę się wprost napatrzeć. Może kiedyś mnie też się uda.

Z innych rzeczy, byłam w tym tygodniu u fryzjera. Długo zajęło mi dostanie się do tej babki ale było warto <3 Czytałam o niej na forum Curly Girls Polska. Ogólnie odniosłam wrażenie, że nie wie za wiele o równowadze PEH i tych wszystkich rzeczach związanych z pielęgnacją kręconych włosów, ale strzyżenie wykonała perfekcyjnie :) Także jeśli ktoś chce doprowadzić do porządku kręcone lub falowane włosy, to polecam Izę z  salonu "Wyczesane" w Opolu.  Wkleję pod spodem dla porównania zdjęcia. Tylko ostrzegam - te przed robiłam w ciemnej łazience salonu (w sensie w realu nie wyglądały aż tak źle), ale drugie są zrobione zaraz po powrocie do domu, więc też nie jest to pełnia szczęścia, po przeczesane przez fryzjerkę milion razy i wysuszone (dla mnie) ciut za ciepłym powietrzem.

Przynajmniej głowa wygląda jakoś  - bo od szyi w dół to już sprawa dyskusyjna.

No nic, pozostaje wierzyć, że w przyszły piątek coś się ruszy :) 

  

  

10 lipca 2020 , Komentarze (1)

WAGA: 68,6 (dziś rano)

No to postanowiłam! Od jakiegoś czasu prowadzę ten pamiętnik ale w formie prywatnych wpisów. Dziś postanowiłam, że skoro sama czytam i motywuję się historiami innych użytkowniczek, czas się odsłonić (i poćwiczyć szybkie pisanie na klawiaturze;) )

Dziś dzień ważenia. Zwykle robię to rano, zanim reszta domowników wstanie. Jestem załamana - dwa miesiące diety z bebio.pl, dwa razy w tygodniu fitness, po którym wychodzę śmierdząca jak reklamówka bezdomnego i NIC!!

Owszem spadł mi trochę obwód brzucha, ale to raczej spowodowane jest jego mniejszym ...wzdęciem(??)

Z dietą jakoś sobie radzę...wiadomo, nie zawsze uda mi się ugotować to co zaplanowałam, bo np. usnę na amen podczas usypiania młodej. Wtedy zjadam jakąś sałatkę z knajpy, do której wybierają się ludzie z pracy. Jeden dzień w tygodniu został okrzyknięty "Dniem Sushi" i to właśnie wszyscy jemy na lunch. Ale zawsze wybieram to, co najlżejsze....No i wychodzi na to, że wcale się nie trzymam diety :P

No ale wszystkie inne posiłki grzecznie jem bez oszukaństwa.

Ogólnie to nie tak sobie myślę, że nie będę przedłużać diety w bebio....te jadłospisy układa komputer, są po prostu głupie. No bo spójrzmy na to: jest lipiec okres nowalijek w pełni, pomidorki pachną za straganów...a ja mam na kolację sałatkę z fasoli z puszki i ogórka kiszonego.... I dlatego godzinę po dostaniu diety spędzam na podmienianiu potraw....albo inna rzecz - na obiad mam mieć pikantne ziemniaki z warzywami. 500g ziemniaków i 600g mrożonych warzyw. Kto mojej postury zje takie ilości? I czemu co to znaczy mrożone warzywa?? W sensie jakie?

Muszę zorientować się jak wygląda dieta z Vitalii...A może ktoś to przeczyta i mi powie? Zobaczymy

Na razie wylałam swoje żale, ale cały czas trzymam kciuki, że za tydzień napisze coś w stylu "waga spada jak szalona" ;)

Miłego weekendu

11 lutego 2018, Skomentuj
krokomierz,16388,140,983,4383,10816,1518357393
Dodaj komentarz