I skonczyla sie laba czas wracac do pracy....ale zal troszke bo teraz taka piekna pogoda...na szczescie prace lubie chociaz wolalabym siedziec na rzeka w taka pogode. Ja po wypadzie w gory z dzieciakami i troszke mi smutno ze dzis znow wiecej na wadze mimo moich staran.....wszyscy po drodze do mc donalda a ja ze dziekuje wszyscy karkoweczka z grilla a ja piers. Wedrowki po gorach byly a uparte cielsko rosnie....no szkoda ale od dzisiaj wszystko znowu zapisujemy i walczymy dalej by na nastepne wakacje moc sie poopalac w stroju kapielowyn. A tym czasem trzeba wstac i sie ubrac.....do pracy rodacy ;)