Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 19. Guliwer w świecie liliputów.


Tak właśnie się czuję. Nie chcę tym tytułem komukolwiek umniejszać - a jedynie podkreślić, jak bardzo czasem czuję się nie na miejscu. Za duża. Gdzie nie pójdę, jestem za duża.

Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem kupna spodni. Szafa niemal pęka od ilości rybaczek i szortów, ale ze spodniami wyjściowymi, o długich nogawkach, jest znacznie bardziej krucho. Poszłam więc tam, gdzie zwykle takich zakupów dokonywałam - do galerii handlowej skrywającej w swym wnętrzu m.in. dwie sieciówki oferujące ubrania o najróżniejszych rozmiarach, także tych większych. I wiecie co? Guano. 46, 48... To było najwięcej, na co mogłam liczyć. I się przeliczyłam, bo choć długość była dosłownie idealna, ledwie byłam w stanie wcisnąć w nie zadek. O zapięciu się zaś mogłam jedynie pomarzyć. 

Przymierzałam także dwie pary dżinsopodobnych spodni na gumce. I jakoś, ledwo, sapiąc i wciągając co tylko wciągać mogłam, wskoczyłam w nie; o dziwo, były dość wygodne. Ale jako że założenie ich stanowiło mordęgę, odpuściłam sobie zakup.

Po przebraniu się w to, w czym do sklepu przyszłam, popatrzyłam na swoje odbicie w przymierzalniowym lustrze. I chwycił mnie taki smutek, takie poczucie beznadziei... Patrzyłam na swoją nalaną twarz, na tłuste ramiona, wielki brzuch, masywne uda. Nie potrafiłam się nawet zdobyć na złość względem siebie. Poczucie beznadziei było dużo silniejsze. Ze zrezygnowaniem wyszłam z przymierzalni, odwiesiłam ubrania i wyszłam na zewnątrz. 

_________________________________________________

Kilka lat temu, bo około trzech, także postanowiłam się odchudzić. Chyba nawet wspominałam o tym w poprzednim wpisie. Szło mi dobrze, tym bardziej, że nareszcie robiłam to z głową, zamiast katować zatłuszczony organizm głodówką. Nie pamiętam wagi startowej dokładnie, ale było to coś rzędu mojego pierwszego celu - ok. 121 kg. Pamiętam, że wtedy co miesiąc robiłam zdjęcia swojej sylwetki, by mieć jakieś porównanie. I pamiętam także, że nie docierało do mnie w pełni, jak gruba byłam. To znaczy oczywiście, wiedziałam, iż mam problem; ale dopiero spojrzenie na to z dystansu, z perspektywy fotografii, uświadomiło mi w pełni całą prawdę. Gdy patrzyłam na zdjęcie siebie ważącej ponad 120 kilo i obok - ważącej mniej niż 110, różnica była no niemal uderzająca. A przecież wciąż byłam otyła! Wciąż miałam dużo kilogramów do stracenia. Teraz z kolei ważę jeszcze więcej. To momentami dla mnie nie do ogarnięcia...

  • jendraska

    jendraska

    1 października 2020, 13:49

    Wejdź do pamiętnika anna spełniona. Ona się boryka z podobną wagą i ma sukcesy!

    • Tartaletka

      Tartaletka

      1 października 2020, 13:51

      Nie wyszukuje takiego użytkownika

    • jendraska

      jendraska

      1 października 2020, 14:20

      AnnaSpelniona 45lat Być może ma zamknięty pamiętnik dla znajomych ale chętnie przyjmuje nowe znajome;))

  • czarovnicaa

    czarovnicaa

    1 października 2020, 07:06

    Kupno spodni - skąd ja znam ten koszmar :D Był moment, że wolałam wskoczyć w kruczo czarne rajstopy i sukienkę niż w spodnie.

  • makaroniara

    makaroniara

    30 września 2020, 18:51

    Jeżeli chodzi o kupowanie ciuchów to ja zawsze zammmawiam na stronie hm lub c&a, a zwrot jest za darmo więc zamawisz kuriera, pakujesz, przychodzi i oddajesz. Kochana nie ma co się wkurzac na ciuchy. Ja też zawsze myślałam, że jestem chudsza niż pokazała mi w końcu waga. No to teraz czas żeby i siebie zawalczyć. Dany radę 👑

    • Tartaletka

      Tartaletka

      30 września 2020, 18:54

      W sumie mogę zajrzeć na ich strony. Kiedy jeszcze C&A miało stacjonarny sklep nieopodal mojego miejsca zamieszkania, głównie tam kupowałam ciuchy.

  • bali12

    bali12

    30 września 2020, 09:33

    ja też w przymierzalni podjęłam decyzje o odchudzaniu i tego się trzymam. Powodzenia więc w wytrwaniu, trzymam kciuki za efekty

    • Tartaletka

      Tartaletka

      30 września 2020, 18:55

      Dziękuję i wzajemnie 😊

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    30 września 2020, 05:07

    Uważam, że to spojrzenie w lustro powinno być twoją motywacją 😉 Nie zniechęcaj się, bo to nic nie da. Nie użalaj bo też nic. Jeśli robienie zdjęć coś Ci pomagało to to rób dalej. Najważniejsze to cierpliwość i motywacja, połączona z sympatią do damej siebie 😀

    • Tartaletka

      Tartaletka

      30 września 2020, 18:55

      Niechęć nie jest silniejsza od chęci zmian 🙂

  • Chceschudnac.asia2017

    Chceschudnac.asia2017

    29 września 2020, 18:39

    Ja mam inny problem. Ja patrząc w lustro się sobie podobam, w ubraniu bardzo a bez ubrania to juz gorzej. Ale przecież nago nie chodzę, tylko w ubraniach i czuje się wtedy świetnie. Tylko ze jak mogę się sobie podobać ważąc ponad 100 kg? Mnie bardziej do schudnięcia motywuje chęć bycia zdrową a przede wszystkim bycie sprawną fizycznie jak najdłużej się da.

    • Tartaletka

      Tartaletka

      29 września 2020, 19:00

      Życzę ci więc jak najwięcej sukcesów podczas redukcji i ostatecznego osiągnięcia celu ❤️

  • eszaa

    eszaa

    29 września 2020, 16:40

    dla mnie tez nie do ogarniecia... nie widziałas juz przy 80 kg,ze masz problem? przy 90? przy 100? Pożaliłaś sie i co dalej?

    • czarovnicaa

      czarovnicaa

      1 października 2020, 07:04

      Komentarz został usunięty

  • poszukujaca

    poszukujaca

    29 września 2020, 16:39

    Rozumiem cie doskonale. Ja ważąc 67-63kg uważałam się za gruba.. Teraz ważę 118kg i myślę, że nie jest tak źle. A jest tragicznie bo w 48 rozmiar ekdwo wchodzę.

    • Tartaletka

      Tartaletka

      29 września 2020, 16:56

      Zerknęłam na twój profil i powiem ci, że jestem pod wrażeniem - startowalas z praktycznie tej samej wagi co ja i pozbylas się już kilkunastu kilogramów :o Piękny progress.

    • poszukujaca

      poszukujaca

      29 września 2020, 17:07

      W mc 11 kg mi spadlo. Mam diete od Pani dietetyk na 1800kal.jestm mega smaczna i dopasowana do mnie. Ale znów jestem za leniwa. Eh czas się zabrać za siebie! Damy rade