Nie lubie o sobie duzo mowic i pisac. Wydaje mi sie, ze jestem calkiem normalny :-) ale roznie bywa ;-p Do odchudzania sklonila mnie zbyt duza liczba na wadze %-)
Zauwazylem, ze pelno na vitali roznorakich zdjec i filmikow motywacyjnych. Najczesciej pojawiaja sie w komentarzach z cyklu: "Nie udalo mi sie, obzeralam/em sie dzisiaj, nie cwiczylam/em dzis, nie chcialo mi sie, ale teraz dam rade.... <zdjecia/filmiki motywacyjne>" A moze by tak dla odmiany zmienic kolejnosc, nie uwazacie? Gdy czujecie, ze zaraz zlamiecie diete lub opuscicie trening, zapuscic jakis filmik lub fote?? Juz 3 razy tak mialem, ze nie chcialo mi sie cwiczyc, bo mialem wyczerpujacy dzien, zapodalem sobie ponizszy film i nie bylo opcji, bym nie poszedl na trening. Najbardziej motywuje mnie ostatnie zdanie z poczatkowej gadki narratora (0:54):
Dzis byl dla mnie zakrecony i zajety dzien, przez co cwiczenia byly pozno, wiec pierwszy posilek dopiero o 19:30. Spac mi sie chce, a tu jeszcze 1400kcla trzeba wchlonac, zeby dojechac do dziennego limitu 3000kcal. Tak mi sie nie chce.... :-( ale czego sie nie robi, zeby pozbyc sie nadmiarowych kg... nie mam weny i jestem zbyt zmeczony, by cos kombinowac, wiec zrobie kolacje z praktycznie gotowych produktow: ser gouda z ketchupem, a druga czesc posilku to bedzie twarog poltlusty, oliwa z oliwek, otreby pszenne, cebula, pomidory, na sam koniec zagryze salata i marchewkami.
Polecam spalacz tluszczu domowej roboty, smakuje ohydnie, ale ma dzialac i dziala, wypijam 30 min przed cwiczeniami i leci ze mnie pot na maksa, cwiczy mi sie swietnie :-) A oto skladniki: 1-2 lyzeczki kawy rozpuszczalenej, plaska lyzeczka cynamonu, szczypta imbiru, szczypta pieprzu kajenskiego. Zalac wrzatkiem w kubku. Odczekac jak bedzie cieple, zamieszac dokladnie lyzeczka, wstrzymac oddech, wypic jednym duszkiem (nie da sie tego popijac ;-p ), a potem od razu zapic woda. Wypala gardlo %-) Zdjecie pogladowe:
Witam ponownie. Jak w temacie, wprowadzilem pewne zmiany w diecie. Rozplanowanie treningow zostalo takie samo. Akualnie kazdego dnia spozywam 2500 kcal. Pierwszy posilek okolo 17:00 - 1500kcla, drugi posilek okolo 21:30 - 1000 kcal. Dieta nadal niskoweglowodanowa. Z tego co zaobserowalem po tygodniu: zero uczucia glodu, swietne samopoczucie, wzrost sily i wydolnosci na treningach i lepiej sie wysypiam. Najbardziej jednak sie ciesze, ze lepiej wygladam optycznie, powoli na przedramionach zaczynaja wybijac sie zylki, a na nogach, glowy boczne czworoglowych ud stale sie bardziej widoczne :-) Energia mnie doslownie rozpiera, zwlaszcza ze efekty sa swietne :-)
Wkurzam sie sam na siebie... Caly tydzien regularnie cwiczylem, trzymalem diete, byl to dla mnie pikus, wyznaczylem sobie cel i bez zadnych problemow do niego dazylem... i tu pojawia sie pytanie... skoro tak latwo mi narzucic sobie diete i cwiczenia, dlaczego nie potrafie tak zrobic z innymi sprawami??? Tydzien odchudzania przebiegl wzorowo, zadnych zalaman, zadnego "nie chce mi sie", ale co z tego, skoro planowalem skupic sie jeszcze na czyms innym, nie zwiazanym z odchudzaniem, dosc waznym i lipa... Jutro nie ma bata, jutro dam rade, musze.... NIC MNIE NIE ZLAMIE !!! Jutro wieczorem zdam raport, czy sie w koncu przelamalem...
Dzis pora na aeroby, nie ma to jak sluchac muzyki drepczac w miejscu :-) Zauwazylem, ze modne jest tutaj wrzucanie motywacyjnych fotek, dlatego ja tez sie dorzuce ;-p Oto moja, ktora stala sie tapeta w komorce %-) .... Ten napis i wzrok mowi wszystko :-)
Wszystko dopiete na ostatni guzik. Wczoraj regeneracja, dzis fbw na maksymalnych obrotach, wszystko wydawalo mi sie takie lekkie :-p Cwiczac przysiady przesadzilem chyba troche z ciezarem i teraz nie czuje miesni brzucha :-) Dobrze, ze jutro tylko aeroby, brzuch odpocznie :-p Trening to moja ulubiona czesc dnia :-)