jestem zwykłą nastolatką, uwielbiam modę, mam duże ambicje, uczę się chińskiego i frustruje mnie że nie umiem przezwyciężyć tej żałosnej grubej Uli ciagle domagającej sie jedzenia i podjadania. Skłania mnie wiele rzeczy. Modelki, koleżanki, zdjęcia dziewczyn na instagramie, odbicie w lustrze. Permanentnie na diecie. Ostatnio idzie mi trochę lepiej
dziś nie biegalam, ale nie mam jakiś wyrzutow sumienia. Potrzebowałam dnia przerwy jutro ruszam znowu. pojutrze jadę na majówke ze znajomymi i boję się o moją diete, najgorsze że nie bede miała możliwości biegać. Jeśli przejdę przez ten czas bez pochłaniania zbędnych kalorii będę mistrzem!!!
dziś zjadłam: 3 kanapki z pieczywem waza z twarożkiem zrobionym z jogurtu i pomidorami, świeżo wyciskany sok z pomarańczy
potem: sałatkę z krewetkami ale nawet jej nie dokończyłam, skubnęłam parę razy i nie miałam już ochoty
potem: 4 kanapki z ciemnym pieczywem pomidorami i ogórkami
dziś rano biegałam znowu! Przebiegłam 4,15 km, w środku biegania myślałam, ze nie pobiję wczorajszego wyniku 2,71 zrobiło mi się tak słabo...no ale potem przeszlam do marszu od marszu do biegu i za każdym razem gdy naprawdę nie dawałam już rady. Dlaczego ludzie w samochodach i na ulicy patrzą się na osoby biegające jak na UFO. Strasznie mnie to irytuje a i zastanawia mnie za którym biegiem w końcu będę odczuwała przyjemność. Owszem na początku jest super, ale potem powiem szczerze-katorga!
Dziś zjadłam
Śniadanie: 4 kanapki z chlebkiem waza, szynką i pomidorem do tego wyciskany przeze mnie sok pomarańczowy, butelkę wody
potem: sałatkę z kurczakiem, niecałe jabłko. I dziś zamierzam zjeść jeszcze ewentualnie jakis jogurt a to dlatego, ze razem z przyjaciółką, która rowniez ma tu pamiętnik przechodzimy na 28 dniowe wyzwanie. Bardzo restrykcyjna dieta i bieganie. Rok temu przyniosło to jej ogromne efekty także zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądać po tym upływie czasu. Dobrze, że dziś mam w rozkładzie moich przysiadów dzień przerwy. Mam takie zakwasy że ledwo wstaję już nie mowię o schodzeniu ze schodów :D
warto to sobie powtarzać za każdy razem. Bo nieważne ile razy upadniesz, ważne ile razy wstaniesz! Aż do skutku! wiem co mówię u mnie tych upadków było za dużo, mam nadzieję ze nie będzie. Mam też idealną piosenkę na bieganie
okeej, więc miałam napisać w weekend ale nie miałam czasu a może chęci gdyż nie mam za dużych osiągnieć jeśli chodzi o sobotę i niedziele. W piątek do tego co wymieniłam wcześniej zjadłam jeszcze sałatkę z kawałkami kurczaka, jogurt i dwie kulki lodów. W sobotę zaczęłam to:
zjadłam jakieś zdrowe śniadanie, no a potem popłynęłam. Kebab i tacos... brak pytań. W niedzielę znów robiłam te przysiady, mega zakwasy ale fajne uczucie. Zjadłam mięso pieczone bez tłuszczu, trochę ciastek (niestety!) ale zaraz potem poszłam na fishboarda więc trochę pewnie spaliłam. Dziś zaczęłam bieganie. Pobrałam aplikację Nike + która mierzy kilometry, spalone kalorie, ustawia playliste, trasę i tak dalej. Każdy kto ma możliwość jej ściągniecia powinien to zrobić koniecznie! Dziś przebiegłam 2,71 km wiem, że to niewiele ale to dopiero początek. Sama aplikacja jest bardzo motywująca...Mam zamiar wdrążyć codzienne bieganie do swojego życia. A zjadłam : kanapki z chrupkim pieczywem (coś typu waza czy jak to tam się pisze) szynką pomidorem i ogórkiem, potem jogurt pitny truskawkowy, sałatkę grecką, jogurt z owocami, loda (omg) i duużo wody
Jest coraz lepiej, a moje nogi cóż wyglądają tragicznie no ale KEEP GOING
moja waga to 56,5 kilo przy wzroście 165, musiałam trochę okłamać vitalie bo wg serwisu moje BMI jest za niskie. Może i jest, ale nie wolno się sugerować BMI bo najzwyczajniej świecie mam za dużo w niektórych miejscach i w żadnym wypadku nie wyglądam na wycieńczoną, w następnym wpisie dodam zdjęcia :)
Odchudzam się permanentnie, odmawiam różnych rzeczy by zaraz naszedł moment kryzysu, który rujnuje wszystko. I historia powtarza się od nowa. Może jest to naiwne ale mam nadzieję, że założenie tu konta i pamiętnika to będzie jakis krok do przodu. Poważniej odchudzam się właściwie od wielkanocny. Zaczęłam chodzić na basen lepiej jeść ale nadal nie była to BARDZO ścisła dieta. Przeszłam co prawda fazę I dukana bez większych rewelacji. Może przez ilość podejmowanych przeze mnie diet. Od niedawna idzie mi coraz lepiej ale i tak waga ledwo się rusza. Jutro rano się zważę i napiszę czy nastąpiła jakaś minimalna zmiana. Dziś zjadłam : musli z jogurtem, herbatkę oczyszczającą, sok z pomarańczy wyciskany przeze mnie, znów musli z jogurtem i kanapkę z pełnoziarnistym pieczywem. Jadę niedługo z koleżanką na dzień otwarty do liceum wiec wstąpie do Złotych po jogurt z feel the chill czy jak to tam się nazywa :D w każdym razie sam komponujesz sobie jogurt. Wieczorem wykonam brzuszki i jakieś ćwiczenia na nogi a jutro w dzień wybiorę się na basen.
TYM RAZEM MUSI MI SIĘ UDAĆ
dobra to ja odezwę się jeszcze wieczorem i postaram się wstawić jakieś zdjęcia mojej sylwetki