Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

https://app.vitalia.pl/6623
622

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2370
Komentarzy: 26
Założony: 24 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 29 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
VintageFat

kobieta, 42 lat, Chorzów

170 cm, 71.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2014 , Komentarze (3)

Nie biegam, bo nie mam kiedy, bo zawsze coś, bo...milion powodów. Wiem wiem, nie powinnam, ale autentycznie nie mam kiedy. :-( Nadrobię, obiecuję. Za to chudnę! Co mnie meeeega cieszy i co czuję dotykając bioder i brzucha hihi I jak dobrze jest nie widzieć już tej parszywej 8ki z przodu!!!! :-) Oby już nie wracała! Niiiiiiigdy!!!! :-) 

I pogoda piękna! I jutro dzień drugi przerwy dietkowej, bo od poniedziałku znów serki, ogórki, pomidorki :-) Lubię tą dietę! Baaaardzo! Za co? Bo działa! :-) 

7 marca 2014 , Komentarze (2)

Dokonałam pomiarów cielska. :-( Motywacja do odchudzania wzrosła. :-( Chcę mieć znów tyłek w rozmiarze M, z którego będą spadać wszystkie moje spodnie i spódniczki! Ech! A w nagrodę kupię sobie to:
https://app.vitalia.pl/pl/o/1133 


No to się wkurzyłam sama na siebie!!!! Wrrrr

7 marca 2014 , Komentarze (1)

Czyżbym rozpoczęła pasmo sukcesów???? Nie zapeszajmy hehe choć mam cichą nadzieję, że tak właśnie będzie, bo dziś znów odnotowałam mały spadek wagowy. Muszę jeszcze się pomierzyć, co niniejszym zaraz uczynię, aby widzieć jeszcze lepiej postępy w odchudzaniu.
Mam zamiar też uruchomić kolejną aktywność - stepper lub twister. Lubię stepperowanie. Można sobie poczytać przy okazji. :-) 
Teściowa dziś przyniosła pierogi na obiad. Oczywiście, że zjem. Tylko mniej, zgodnie z zasadą MŻ :-) 
Chciałabym mieć jeszcze tylko czas na smarowanie cielska wieczorem jakimś balsamem etc...wiem, że to ważne i rzeczywiście skóra inaczej wygląda. Muszę się zmobilizować i odpuścić trochę w domu, wtedy znajdę czas dla SIEBIE, tylko dla SIEBIE. Marzenia...

Buziaki



6 marca 2014 , Komentarze (2)

Chyba nic tak nie cieszy, jak spadek wagi! :-) Na razie niewielki, ale rozbujam się hehe i wtedy popędzę daleko w stronę chudości hihi 
Bieganie działa, trzeba w to wierzyć! Mam motywację do kolejnych treningów i to najważniejsze! Nic tylko wyruszyć w trasę, co niniejszym dziś uczynię również. :-) 
Poza tym, ściągnęłam sobie aplikację do liczenia kroków z vitalii,a z racji na to, że ostatnio meeeeega dużo spaceruję, postanowiłam wliczyć to do aktywności, a czemuż by nie! Zobaczymy, jak to działa. 
Ech zmotywowana jestem.Spadek, spadeczek i oby tak dalej!
Jedzeniowo nadal zasada MŻ i tak sobie myślę, że to chyba najlepsze rozwiązanie, bo w sumie, jem to na co mam ochotę (ok, na co mam czas), ale w mniejszych ilościach i dzięki temu nie grozi mi rzucenie się na hmmm jajecznicę, czy bułę z serem, gdy dieta się skończy. Chyba logicznie? Nic to, zobaczymy

Pozdrawiam

4 marca 2014 , Skomentuj

Cóż, moja waga nie ruszy z kopyta na łeb na szyję od razu, gdy ona i ja jesteśmy zaspane. Kiepska noc była. Dzień nie zapowiada się wcale lepiej. Chciałabym odpocząć. Przespać choć jedną pełną noc. Eh...
Dziś kolejny trening biegowy. Buciory na nogi i w długą. Mam nadzieję, że jutro będą bolały mnie łydki - znak, że działa hehe
Jedzeniowo hmmm MŻ na pewno, ale czy zdrowo? Niekoniecznie, a wszystko z tego cholernego braku czasu dla samej siebie. A bardzo chętnie bym coś sensownego ugotowała. Może w weekend.

Miłego dnia!

3 marca 2014 , Komentarze (3)

W sumie niewiele, po prostu trzeba schudnąć.Niema wyjścia, gdy wygląda się, jak dojna krowa. :-(  Niestety ciało już nie to samo, a chciałabym aby wróciło do normalnych rozmiarów,bo w końcu aż tak stara nie jestem, żeby mi tu i ówdzie coś zwisało.
 Czasu na dietę brak, więc jedyne, co mogę zrobić to zastosować starą sprawdzoną kombinację MŻ. To, w co inwestuję, to bieganie. Zobaczymy, jak mi pójdzie. 
Trzymajcie kciuki! 

Pozdrawiam :-) 

7 maja 2013 , Komentarze (2)

Poszalałam wczoraj. Miałam takiego powera, że szok! Sama się sobie dziwiłam. O zdziwieniu w głosie chłopa mego nie wspomnę. Myśli, że tylko on jeden jedyny biega i tylko on jeden jedyny robi to tak dobrze. Swoją drogą, czy można biegać źle? :P Ech chłopy! 
Bolą mnie nogi, ale to dobrze. Przynajmniej wiem, że działa! Jutro znów pobiegam. Spodobało mi się. :-) 
Poza tym waga leciutko w dół, co oznaczę w ramach motywacji samej siebie. :-) 

Menu na dziś:
9.30 - dwie kanapki z serem plus sok pomarańczowy
12.30 - płatki z mlekiem (znalazłam firmy Sante, bez cukru z mega ilością błonnika)
14.00 - pomarańcza
16.00 - serek wiejski z pomidorem plus kanapka z serem śmierdziuchowym
20.00 - 30ml winka (muszę nabyć) 

Tyle. 

Miłego dnia! 

6 maja 2013 , Komentarze (2)

Jestem jak ta kobieta: https://app.vitalia.pl/323661

Też próbuję coś z siebie zdjąć. Jakby to kuźwa było takie proste....ech
Majówka upłynęła nawet aktywnie, mimo paskudnej pogody, ale cóż z tego, jak na wadze więcej. Zrzucę to trochę na @, która pewnie dziś nadejdzie. Czuję to w kościach hehe. 
Poza tym wracam do pigułek. Koniec przerwy. Paradoksalnie myślę, że to tez jest jakaś tam przyczyna mojej wagi. I to w tą drugą stronę - przytyłam po odstawieniu. Nic, przerwa musiała być, przynajmniej wg mojej Pani ginekolog. Never again! Never ever kuźwa! 

Wracam do mojego menu. Dość obiadków u teściowej i chłopa mego! Dieta! 

Dziś idę na rower, albo pobiegać. 

Mam nadzieję, że u Was lepiej...


25 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Najpierw się pochwalę! Wsiadłam wczoraj na rower. Miałam jeździć 15-20 min max, a brykałam na rowerze ponad godzinę! Było suuuuuuuuper! Zwiedzałam wieś, widziałam wiosnę, odkryłam ścieżki rowerowe. Rewelacja! Doszłam do wniosku, że wsi mojej nie znam. Mam zamiar to nadrobić. Z pozycji roweru oczywiście. Ludzie biegają, jeżdżą na rowerze, na rolkach. A ja razem z nimi! Nawet się do mnie pewien biegający Pan uśmiechnął. Miło. :-) 
Dziś też poszłabym na rower, ale wyjeżdżam na weekend do chłopa mego. Będziemy uskuteczniać jazdę na rolkach. Łamagi takie z nas jeszcze, ale próbujemy! Co tam! :-) 
Poza tym, waga lekko w dół, co cieszy oko. Powiedziałam sobie, że to za tą jazdę na rowerze ;-) 

Menu:
9.30 - dwie kanapki z szynką plus herbata
12.00 - może jakąś zupę zamówię u kucharek (swoją drogą polecam, dobre jedzonko mają i ogromniasty wybór za małą kasę , jeśli ktoś z Wa-wy) 
14:00 - jogurt i jabłka
16:00 - serek wiejski z pomidorem plus kanapka
18.00 - jakaś przekąska na podróż mi potrzebna, żebym się u chłopa mego na jedzenie nie rzuciła :-)

Miłego dnia!

24 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Rzeczywiście już kiedyś tu byłam. I to nie raz, szczerze mówiąc. Chyba dwa. Pierwszy raz był spektakularny dla mnie - 13kg. Ważyłam piękne 61kg. Od tej pory minęły blisko 2 lata, a ja tęsknię za moim zgrabnym wówczas tyłkiem. Ostatnio dotarło do mnie, dość dobitnie z resztą, że ważę 75,1kg. Cóż...co mam powiedzieć? Mogę się usprawiedliwiać, mówiąc, że przez te 2 lata byłam faszerowana lekami, etc., ale kurcze JESZ - TYJESZ. Nigdy nie przyjmowałam za prawdę objawioną stwierdzenia, że tyje się od leków. Ok, teraz wiem, że od niektórych się tyje, ale to wciąż moja wola jem, czy nie jem. I jadłam. Za dużo. Teraz czeka mnie dużo pracy. Niestety od dwóch tygodni mi to raczej nie wychodzi, a musi zacząć wychodzić, bo hmmm nie mam co na siebie włożyć. :-( Wszystko jest za małe. Wczoraj przymierzałam spodnie, moje kochane wiosenne spodnie i co? Dupa za przeproszeniem mi się wylewała bokami. Ech! 
Liczę na Was! Na trochę wsparcia, zdrowy opieprz i dużo humoru! To mi pomogło 2 lata temu. Teraz też musi! 

Menu:
9:00 - dwie kanapki z szynką i serem plus herbata
12:00 - płatki owsiane (węglowodany, muszę to zmienić)
14:00 - 2 jabłka
16:00 - serek wiejski z pomidorem plus kanapka z szynką
18:30 - jogurt 

Tyle. 

Ćwiczenia:
- chcę dziś iść na rower. Pierwszy raz w tym roku. Dodam, ze rower jest nowy. Stoi. Ruszę go dziś. Obiecuję. 
- stepper - działam na nim od jakiegoś czasu, po 20 min., ale nie widzę efektów. Pewnie za mało wciąż. W końcu bilans musi być ujemny. 

Ech duuuużo pracy przede mną. Jak o tym pomyślę, słabo mi. 
Nic to, jak to wczoraj powiedziała moja znajoma - trzeba się przemęczyć te 3 miesiące, pracować ciężko, żeby potem było ok. Musi być OK. 

Miłego dnia!