Ja nie wiem co jest nie tak z tymi środami... To już drugi raz w tym miesiącu. W weekendy się trzymam, u znajomych się trzymam, a przyjdzie taka środa i się nie da wytrzymać... Cały dzień mnie nosiło na coś słodkiego, konsekwentnie odpędzałam myśli, robiłam 1000 rzeczy naraz... wieczorem poległam. Próbowałam najpierw zagłuszyć ten głos owocami - jakimś jabłkiem, śliwką. Pomogło na godzinę. Właśnie jestem po kilku ciasteczkach i cukierkach, powoli przychodzi moralniak... Ech... Jak Wy jak sobie radzicie z takimi napadami?