Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 342864
Komentarzy: 7063
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 czerwca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 70 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2025 , Komentarze (2)

Zawsze coś jest do zrobienia. Dziś pierwszy był mięsny,  bo w zamrażarce pustki. Wprawdzie nie jesteśmy specjalnie mięsni, ale lubię wiedzieć, że coś tam leży. Nie kupuje wieprzowiny, no może polędwiczki, tym samym poleciałam w drób i w wołowinę. Potem Hala Targowa , warzywa, owoce, pomidory, zieleniny, jajka.Doniosłam do domu, wyszliśmy razem,  ja po raz trzeci. Biblioteczne zwroty, Empik, bank, kwiaciarnia. Mąż w tym czasie kupował chemię, przyprawy, jakieś inne rzeczy niezbędne. Po powrocie ja obiad, mąż prasowanie i odkurzanie. Na obiad reszta pomidorowej z grzanka obłożona stargym parmezanem.  Na drugie danie ryż  ze szparagami zielonymi, kupowanymi jako kaszubskie, z bobem, zielonym, młodym selerem, masłem klarowanym. Lekkie i smaczne. Wstałam dzi o 7, usiadłam o 15, czyli taki normalny dzień ośmiogodzinny pracy. Taki to nawyk.

22 czerwca 2025 , Komentarze (4)

Z Grudziądza zrezygnowaliśmy z powodu tłumów na basenach. Nie żałuje,  widzieliśmy już to miasto przed kilku laty, wystarczy. Powrót był spokojny i bezpieczny, bo bez tirów i to nie był jeszcze czas powrotów. W Kielcach nie nudziliśmy się, zobaczyliśmy to, co wydawało się najważniejsze. Muzeum Narodowe w dawnym Palacu/Zamku Biskupów  Krakowskich, to coś absolutnie koniecznego do obejrzenia. Kupiliśmy bilety na wszystkie wystawy i to był dobry pomysł. Wystawa czasowa o latach 30tych ub.w., urocza, w tle melodie i piosenki z przedwojennych filmów polskich, cudeńko! Potem wnętrza, z niesamowitymi stropami z drzewa modrzewiowego, ozdabiane i malowane belki, robiły wrażenie. Meble tzw.gdanskie, niewiele ich, nie przytłaczały. Piękne gobeliny, drobiazgi użytkowe. Potem wystawa malarstwa i porcelany. Moje potrzeby zaspokojone, bo Boznanska, Pankiewicz, Wyspiański, Malczewski i wielu innych. Audioprzewodnik mówił o obrazie Czapskiego " Piesek w zielonym plaszczyku", niestety, na ścianie go nie było. Wyraźnie piesek ucieka przed nami, w Krakowie także  byl nieobecny. Porcelana miśnieńska, japońska, ale większość z Ćmielowa. Delikatność, subtelność,  piękno zaklęte w filiżance, talerzyku, karafce. Na koniec ogród wloski, niewielki, ale przyjemny do zwiedzania. Obok muzeum bazylika katedralna z dwiema nawami romanskimi, bogato zdobiona w stylu barokowym. Park im. Staszica, zameczek im. Zielińskiego z wieżyczką  "plotkarka", Dom pracy twórczej, gdzie zjedliśmy smaczny obiad.   Byl odwiedzany przez same sławy kultury i polityki. Kamienice kieleckie, niektore przepięknie odnowione, niektore czekają na swój lifting. Imponujacy gmach ZUS, nowoczesny, ogromny, psuł mi obraz instytucji utrzymywanej z wpłat obywateli. Po powrocie zachowywałam się jak kobieta na glodzie: dwa prania, bo słońce i wiatr. Trzecie wywieszone na noc. Wszystko rozpakowane, ułożone.  Rano od razu po śniadaniu gotowanie. Zupa pomidorowa na rosole, że skórką  parmezanu. Potrawka cielęca  w warzywach i w sosie smietanowo-koperkowym. Do tego kalafior. Na II śniadanie placuszki z serka wiejskiego, z brzoskwiniami w środku. I jeszcze opłaty, kolejne pranie( skąd tego tyle!) , uporządkowanie pamiątek z podróży. Za gotowaniem tęskniłam, a t9 uczucie podsycała jeszcze lektura książek Stanley Tucci. W sumie w podróży przeczytalam 3,5 książki,  nieźle.  Jutro już powrót do codzienności. Do następnego wyjazdu, zaplanowanego równo za miesiąc. To kolejny pobyt w Bydgoszczy, potem Poznań, bo stęskniłam się za Paniczem. 

15 czerwca 2025 , Komentarze (2)

Jesteśmy w Świętokrzyskiem. Podróż z Drohiczyna przebiegła  spokojnie, w Annopolu zjedliśmy bardzo smaczny obiad w knajpie, która nie zachęcała  do wejścia. I na dodatek b.tanio! W winnicy jesteśmy jedynymi gośćmi,  tu ludzie bywają raczej na weekendy, gdy będziemy wyjeżdżać,  nowi przyjadą. Miejsce kipi zielenia i spokojem. Kukulki kukaja naprzemiennie, jesteśmy po degustacji miejscowych win, wybraliśmy lekkie biale, smakujące owocami cytrusowymi. Posiłki  robimy sami, jesteśmy na to przygotowani. Jutro dzień odpoczynku, zwiedzimy pieszo okolice z winnicowym psem, który oprowadza gości ,  jest b.ciekawski i towarzyski. Wczoraj Drohiczyn przeżywał najazd turystów ,  pojawiły się meleksy, autokary , pojazdy wszelkiej maści. Dzień spędziliśmy nad Bugiem, opaliłam się mimo woli, teraz będziemy podziwiać San. 

11 czerwca 2025 , Komentarze (6)

Mamy za sobą  kilka ciekawych miejsc. To Siemiatycze, gdzie ekumenizm jest na codzień .  Cerkiew stoi obok kościoła, niedaleko jest stara synagoga i dom tal udyczny. Cerkiew przecudna, pw,ap.Piotra i Pawła, zadbana, odnowiona, cudeńko architektury. Obok kościół katolicki, barokowy, ufundowany przez hetmana Lwa Sapiehę, z zespołem przyklasztornym. I tu znów zachwyt, prace remontowe wprawdzie jeszcze trwają, ale już budynki prezentują się przepięknie. Drohiczyn, miasteczko na wzgórzu, nad Bugiem. Małe, nieciekawe, tylko położenie ma znakomite, a to najpiękniejsze zajmują instytucję kościelne. Św.Gora Grabarka to już lokomotyw przyciągająca do siebie. Obiekty odnowione, ciekawe, rozbudowane wszystko dla potrzeb zakonnych. Morze krzyży z wotami robi wrażenie. Ciechanowiec, Muzeum Rolnictwa w dawnym majątku i pałacu rodziny Starzyńskich, to miejsce przepiękne i pelne uroku. Sam pałac  jeszcze wyposażany, ale młyn, skansen, kościół  itp obiekty na terenie to cudo. Szczególnie podobał mi się kościół, drewniany, w środku przepięknie malowany, ozdobiony. Widok z parku na młyn zachwyca, z młyna na pałac zostaję w pamięci. Dużo eksponatów wszędzie,  ciekawa wystawa pisanek z całego świata, wystawa czasowa Łukasza Sobkowiaka, który w swoich pracach ujmuje kolory, klimaty i zabytki Podlasia. Spędziliśmy tam 5 godzin, polecam gorąco. Jutro Mielnik i pewnie kolejna dawka ciekawostek. A to wszystko Polska. Jadamy lokalnie, wybieramy polecane w internecie, to dobre źródło  informacji. Przed nami jeszcze kilka dni Podlasia, w niedzielę kierujemy się w rejony swietokrzyskie. 

5 czerwca 2025 , Komentarze (4)

Cmentarz tylko witominski, jutro reszta,bo pogoda nie sprzyja. Rano drobne zakupy, przy okazji wymyśliłam obiad na jutro, aby wykorzystać posiadane dobrą. To faszerowana cukinia wszystkimi resztkami warzywnymi. Wyjazd na 2 tygodnie nie sprzyja pozostawionym produktom. Już to wykonałam, jutro tylko zetrę Grana padano i zapiekankę. Do tego botwinka, której porządna porcja była w zamrażalce. Wystarczy i na sobotę. Po zakupach spacer, pogoda się ustabilizowala, deszcz przestal padać, przeszliśmy kawałek  z przyjemnością.  Na ławce chwilą odpoczynku, znów rozmowy o polityce, ach, kiedyż to się skończy? Tęsknię za Paniczem, za rozmowami i przytulasami. To chyba nic dziwnego okazywać miłość dorosłemu człowiekowi? A i ja od niego bardzo często słyszę, że mnie kocha. Po obiedzie chwilka na balkonie,  nawet oko złapałam na moment! Zieleń taka bujna wkoło, już nie mogę doczekać się wyjazdu! Wilgoci dziś w powietrzu sporą, podobno tak będzie tego lata. To niespecjalnie, bo w taka pogodę ból odczuwam szczególnie. Chyba muszę wrócić do tabletek p-bolowych.

4 czerwca 2025 , Komentarze (6)

Ciepło dziś, momentami upalnie, ale i deszczowo. Pogoda daje w kość, dosłownie, bo boli. Jest duża  wilgotność.  Obawiając się zlewni rano poszłam do fryzjera z dużym parasolem, był niepotrzebny. Pranie wyschło na balkonie, posiedziałam  chwilę z książka,  teraz zanosi się na deszcz. Na niebie szarość głęboka.  Mój nastrój do bani, nadal jestem w dołku  i wiem, że nie mogę nic zrobić. Staram się nie przeglądać internetu, ale nie da się tak zupełnie oderwać. Niech już będzie niedziela, wyjazd i inne zajęcia! W tym roku Ironmem odbędzie się w Krakowie, ta zmiana to skutek zmiany władzy w Gdyni. Kiepska to zmiana, co widać coraz bardziej.Elektryczna szczotka do mycia łazienki  sprawdziła się także przy czyszczeniu foteli, dywanów.  Z wiekiem coraz bardziej potrzebujemy pomocników  ułatwiających życie. Nie chcę się jeszcze poddać i zamawiać panią do sprzątania, na to przyjdzie czas. Obiad dziś to znów rosół, tym razem tylko z mięsem, bo na II danie tagliatelle z moim sosem pomidorowym, surówka z pekińskiej, papryki czerwonej, jabłka I zielonej pietruszki. Doprawione oliwa i cytryna. Na deser truskawki i tak będzie do ich wyczerpania na rynku. Jutro cmentarze, może w drodze powrotnej wpadniemy do niedużego centrum, ale nie gwarantuje, bo potrzeb nie ma. Waga BZ, niby dobrze, lecz wolałabym  zmianę w dół. Spodziewam się jej po wojazach.

3 czerwca 2025 , Komentarze (4)

Cóż,  prawo narodu do wyboru, gorzej natomiast z wyjaśnieniem, co ludzi zafascynowalo w Mentzenie czy Zandbergu.  Populistyczne hasła pt.zero podatków, to i tamto dla wszystkich, bez tego i tamtego, to przecież mowa o zadaniach rządu, nie prezydenta. Jak powiedział Panicz, studentów nie interesują sprawy skąd,jak i dla kogo, oni chcą tu i teraz  i najlepiej na hulajnodze, bo to fajne!  Koleżanka dziś u fryzjerki l.28 usłyszała, że pani głosowała jak większość,  ale tak poważnie to ona nie orientuje się kto to rząd, kto prezydent, jakie mają kompetencje, no i jeszcze ta UE. Ręce opadły mi ostatecznie. Brak kompletny edukacji społecznej i obywatelskiej przyczyna takich wyników.  😐 Przygotowania do wyjazdu trwają,mąż od  soboty w domu, jest łatwiej.  Dziś nowy manicure, jutro fryzjer, w czwartek cmentarze. Piątek i sobota to pakowanie. W Gdyni była dziś burza i krótka ulewa, lekko mnie złapała.  od razu zrobiło się chłodniej, to rosół z makaronem smakował wybitnie. Na II danie bitki wołowe z pieczarkami, w sosie oczywiście, duszona kapusta, ziemniaki młode, kefir. Na deser truskawki. I jak to po burzy, słońce wrocilo z impetem, posiedziałam chwilę na balkonie,  grzało porzadnie. Nabyłam dziś dwie książki Stanleya Tucci , zabiorę ze sobą. Uwielbiam faceta, jego nieoczywisty humor i grę.  Wczoraj oglądaliśmy Konklawe, ot taki zbieg okoliczności.

30 maja 2025 , Komentarze (2)

Nadal jestem slomiana wdowa, samotność doskwiera. Już niedługo, ale te ostatnie dni płyną zawsze najwolniej.  Zajmuje się  potrzebami domu i swoimi. Zamówiłam nowe okulary, już odebrałam, są super wiosenne. Kilka sztuk lnianej odzieży kupilam, umowiona wizyta u fryzjera i u manicurzystki. Sporo czytam, zakupy robię nadmierne, te spożywcze,  to z przyzwyczajenia. Nagotowalam dla siebie tyle potraw, że do przyjazdu męża  nic nowego nie ugotuje. Może zaprosić kogoś na jedzonko? Mam gar zupy koperkowej na cielecinie ,duża porcje kaszy gryczanej zapiekanej z mięsem,  warzywami i serem, leczo, sporą porcje zielonej fasolki, duszona kapustę  włoska połączona z młodą kiszona. Piorę, prasuję, zmywam nowa szczotka co się da. Został mi dywan do wyczyszczenia, porządek na półkach w szafie,  przegląd butów.  Dużo rozmawiamy sms -owo z moja klasa licealna, także na temat wyborów.  Poglądy są zróżnicowane, szczególnie ci  długo mieszkający w USA są  po prawicy pisowskiej,a ja zupełnie nie rozumiem dlaczego. Już UK i UE to inna historia.  Mąż dzielnie cwiczy, naciąga mięśnie  I powięzi,  ale też ma dosyć.  W naszym wieku, gdy przyzwyczajenia j poglady sa ugruntowane, trudno być samemu z dala od domu. Kolejny raz usłyszałam, że jestem  najlepsza przyjaciółką  męża.  To miłe.  W przyszłym tygodniu Panicz ma 44 urodziny, muszę pomyśleć o prezencie.

26 maja 2025 , Komentarze (7)

Wszystkim matkom życzę w tym dniu  cudu zrozumienia własnego dziecka/ zrozumienia przez własne dziecko. To bardzo ważne, aby kochać bezwarunkowo. 🫠 Dzień parny i duszny, tak jest w Gdyni. A ja od razu czuje się jak ryba wyrzucona na brzeg. Załatwiłam to co najpotrzebniejsze, ważne.  Kolejny raz oddaje odzież do sklepu charytatywnego. To zupełnie nowe lub lekko używane rzeczy, bo mam inna wizje siebie, bo znudziły się. Komuś się przydadzą. Moj ulubiony chleb orkiszowy na szczęście jeszcze był, kupiłam do niego maciupki kawałek pasztetowej, smakowało doskonale na II śniadanie. Znów wracam do pomidorów,  bo wreszcie mają smak. Do tego szczypior i mogę  tak jechać tygodniami. Codziennie zjadam 250g truskawek, dziś był to koktajl z kefirem. A same truskawki moczę w ciepłej wodzie z sodą.  co za brud zostaje w tej wodzie!  Smutno mi samej, nie mam z kim prowadzić rozmow  w sprawie polityki,sprzeczać się, żartować. Jeszcze tydzień.  Mąż tez tęskni,  piszemy do siebie często, to jednak nie zastąpi rozmowy i reakcji ad hoc. Polityka zdominowało nasze życie,  tak jest u tych świadomych i aktywnych. Niesmak do Nawrockiego czuje coraz większy. Jakby w jego osobie skupiły się wszystkie brzydkie i ohydne wady PiS. Dziś pranie wisi na balkonie,miało padać, na szczescie przeszlo bokiem. Grupuje ubrania na wyjazd, ostateczny wybor bedzie po informacjach pogodowych na czerwiec. Umowilam sie na zdjecie żelu z paznokci, nie powtórzę.  Od września to i tak będzie zakazane. Dziś na obiad tylko rosół  z makaronem, z młodą włoszczyzna,  ze sporą porcja mięsa indyczego.

23 maja 2025 , Skomentuj

Długo nie pisałam,wiele wydarzeń. Najpierw Kraków,  który jak zawsze zachwycił,  potem wyjazd męża do Jantara, a ja w domu zajęłam się sprawami najważniejszymi. To konieczność przelewów, pranie x4 , bo lżejsze i to z dni chłodniejszych, wizyta u stomatologa, usg jamy brzusznej i tarczycy, codzienne sprawy typu zakupy, gotowanie, sprzątanie. Dałam  sobie także więcej relaksu, czytam, Netflix, rozmowy i kontakth że znajomymi. Pogoda pokazuje różnorodność wiosny, potrafi już przygrzać  latem a potem wrócić do chłodów. Mój organizm źle znosi taka huśtawkę. Dziś zjadłam sporo bo to była zupa kalafiorowa krem, kopytka  i duszona mloda kapusta kiszona. Upieklam babkę cytrynowo- twarogowa, wyrosło ładnie i smak7je. Nie lubię sprzątać łazienki, ale trzeba te czynność wykonać,  potem mycie podłóg, wycieranie kabiny, jest co robić. Jeszcze 13 dni będę sama, w tym czasie chce przygotować się do kolejnego wyjazdu. Badanie tarczycy potwierdziło zniknięcie ogniska zapalnego, jama brzuszną też bez zmian. Czeka mnie jeszcze zabieg ginekologiczny i to koniec. Mam serdecznie dosyć  tych wszystkich wizyt lekarskich, które jie są spójne  i właściwie  tylko mnie uspokajają. Mąż w Jantarze szaleje na basenie, sumiennie cwiczy, boznow wyprosił wcześniejszy wypis. Fakt, że jego sprawność pooperacyjna to kosmos, zadziwia także terapeutów. A w Jantarze pacjenci traktują obowiązek ćwiczenia jako coś przykrego, niechętnego.  Stąd potem tak wielu "niedopracowanych" po rehabilitacji.