Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ślub już za 35 dni...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21502
Komentarzy: 143
Założony: 13 marca 2010
Ostatni wpis: 27 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
biedrona5

kobieta, 39 lat, Bydgoszcz

165 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Chciałam dziś rano wskoczyć na wagę, żeby się upewnić czy ten wczorajszy wynik dziś się potwierdzi. Myślalam o tym od samego obudzenia, wstałam poszłam do toalety, zrobiłam śniadanko i zaczęłam je jeść, no a o wadze zapomniałam. Może to i dobrze. Tak widocznie miało być.

 

Muszę wam powiedzieć, że mam już gotowe i spakowane prawie wszystkie prezenty gwiazdkowe. Jest dobrze. W przyszłym tyg planuję kupić jeszcze coś dla taty i dla babci i to już koniec. Reszta stoi spakowana i czeka. :)

 

 Z innej beczki. Auto mi wczoraj nawaliło. Normalnie nie odpalił. Spóźniłam się przez to do pracy. Na szczęście mam wyrozumiałych pracodawców. Do pracy pojechałam autobusem, ale wróciłam już piechotą. Szłam ponad kodzinę bo to kawał drogi. Poszłam od razu na moje ukochane rolleczki. Jeszcze dzisiaj i jutro tam idę i mam koniec karnetu, ale na 100% kupię następny bo naprawdę widze efekty. Cellulit znacznie mniejszy. :)

 

 

Miłego dnia :)

1 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Tak, tak, tak!!! Miałyście rację moje Kochane. Wchodzę sobie dziś rano na wagę z myślą, że zobaczę prawie 67kg a tu mega niespodzianka. 65,8!!!!!!!!!!!! Co prawda wczoraj mało jadłam ale tak się strasznie cieszę z tego wyniku.

Jeśli chodzi o mojego K. to też się w zasadzie wyjaśniło. No może nie tak na 100% ale jest krok który poszedł w dobrym kierunku. K. nie zrobi tego co chciał, ale ja za to muszę też się postarać i zmienić coś w naszym związku. Strasznie mi na nim zależy więc jestem gotowa do poświęceń. Jeśli ma być lepiej to warto.

 

Mieć takie ciałko... achhhhh...

 

30 listopada 2010 , Komentarze (2)

Od samego rana dzieje się coś niedobrego :( Pokłuciłam się tak z moim K. że mam wrażenie że żyjemy w 2 różnych światach. Musiałam go zaszantażować bo chce zrobić coś bardzo głupiego (nie będę pisała o szczegółach bo to raczej nie miejsce na to), a on mi na to powiedział, że jak go zostawie to on się zabije... A ja mu powiedziałam, że go zostawie jeśli zrobi to co zamierza. Wydaje mi się to jedynym słusznym krokiem z mojej strony. Nie pozwolę na to, żey zmarnował swoje życie. Nawet jego mama do mnie dzwoni i mówi żebym go jakoś przekonała... Jestem załamana, nie wiem co mam robić. Płacze od samego przebudzenia.

 

Poza tym dietowo niby jest ok, niby dobrze jem a jak dzisiaj stanęłam na wadze to jeszcze bardziej sie poryczałam bo pokazała mi 66,7   Czy to że zjadłąm wczoraj na kolację o 19.30 małą miseczkę sałatki owocowej miało wpływ? Szlag niech to wszystko weźmie. Jest mi tak smutno...

 

Nawet na moje ukochane rolki nie chce mi się iść...

 

29 listopada 2010 , Skomentuj

Z dietą różnie, raz lepiej raz gorzej ale jakoś to jest. Wczoraj popłynęłam i zjadłam ciut za dużo słodkiego. 3 krówki i pół batonika mogłam sobie darować, no ale cóż... Dzisiaj już byłam grzeczniejsza. W chwili napadu na słodkie zjadłam kilka płatków pełnoziarnistych i garstkę rodzynek.

Odebrałam dziś rowerek z reklamacji, ciekawe czy dobrze zrobili. Jutro go poskładam, dziś już mi się naprawdę nie chciało.

Byłam dziś znów na roleczkach, jutro i w środę też idę, być może w czwartek też. No i tak mi się skończy karnecik. Chyba wykupię następny bo naprawdę widzę że cellulit powoli znika.

To by było na tyle w dzisiejszym dniu. Dobranoc :*

27 listopada 2010 , Komentarze (2)

Mmmm... Mieć takie udka...

 

Kurcze, wkręciłam się w codzienne ważenie. Niedobrze. Dziś 3 dzień pod rzą zobaczyłam na wadze równe 66 kg i tak jakoś się podłamałam. Nie podjadam, ładnie jem, nie jem słodyczy a tu waga ani o 100g nie spada... :(

Dziś jadę do mojego K. Zostanę do poniedziałku. Mam nadzieję że nie polegnę, bo jego mama zawsze wciska mi jedzenie. 3majcie kciuki żebym się nie dała smakołykom. :)

 

 

26 listopada 2010 , Skomentuj

Zjadłam wczoraj 3 takie większe kostki czekolady. Na szczęście była to czekolada 70% kakao, ale na nieszczęście zjadłam ją wieczorem. Wcale mi się jej aż tak bardzo nie chciało. Dziś już się poprawię. Wezmę chyba zaraz chrom żeby mi się niawet nie zachciało słodkiego.

Dzisiaj znów opiekuję się najpierw Anią a potem Julkiem. Wrócę wieczorem, ciężko będzie z jedzonkiem, ale dam radę. Po pracy znów idę na roleczki. Już się nie mogę doczekać. Fajny masażyk to jest i naprawdę widzę już mniejszy cellulit. :)

Miłego... :)

25 listopada 2010 , Komentarze (3)

Wstałam sobie dziś rano, poszłam do toalety i od razu na wagę. Pierwszy spadek jest. Równiutkie 66 kg. :) A zgrzeszyłam wczloraj bo zjadłam kolację o 20. O tej godz wróciłam dopiero do mieszkania i byłam tak głodna że aż mnie bolała głowa. Co za masakra. Wcześniej byłam w centrum handlowym a tam jest tyle kawiarenek, kuszących fast fodów ale się nie skusiłam. Byłam dzielna i oto nagroda dla mnie. :)

Jak fajnie tak zaczynać dzień :) Jupiiiiiiiiii :)))))))))))

 

23 listopada 2010 , Komentarze (1)

Dzień zaliczam do udanych pod względem diety. Co prawda nie zjadłam wszystkiego tak jak powinnam, bo zamiast o 18 zjesc twarozek to ja o 21 zjadłam jabłko bo o 18 to wogole nie byłam głodna.

Jutro ciężki dzień w pracy. Zmieniłam ją ostatnimi czasy i jestem teraz nianią. Chodzę do takiego 4letniego Julka. Ostatnio sąsiadka Julka się dowiedziała, że z Julkiem się świetnie dogaduję i zapytała mnie czy nie zajęłabym się też jej córeczką Anią w tym tyg przez 2-3 godz dziennie. Zgodziłam się, bo niania zbyt dużo nie zarabia a każdy grosz się przyda. No więc jutro idę na 9 do Ani, o 12 przechodzę do Julka i jestem u niego do 18. Ale dam radę, tylko z jedzonkiem będzie ciężko.

Mam nadzieję, że mnie zbytnio nie wymęczą i będę miała chwilę, żeby tu jutro zajrzeć.

Pozdrawiam Was Kochane :)

23 listopada 2010 , Skomentuj

Jestem właśnie po śniadanku. Zjadłam 2 kromki małe chleba żytniego razowego z pasztetem pomidorowym i 4 plasterkami ogórka z octu, a do tego mała jogobella truskawkowa no i herbatka bez cukru. najadłam się, ale nie przejadłam. Super się czuję. Zaraz się troszkę ogarnę i lecę po jakieś zakupy. No a na 12 jestem zapisana na roll shaper. To jest naprawdę bardzo przyjemne urządzenie. A dzisiaj dodatkowo idę jeszcze na masaż brzucha algami morskimi. :) Dzień przyjemności jak nic. :)

Plany na następne posiłki są takie:

- 2 ś: najprawdopodobniej 2 mandarynki i jabłko

- o: 4 pyzy robione na parze i odrobinka sosu (wiem, że to troszkę niezdrowe ale sosiku będzie naprawdę niewiele)

- k: pół kostki białego sera z cebulką i zapewne pomidorkiem o ile nie zapomnę go dzisiaj kupić + herbatka bez cukru.

Myślę, że dzisiaj też poskaczę z pół godzinki na skakance i może wykopię mój twister i też na nim troszkę pokręcę. :)

Miłego dnia dziewczyny :)

 

22 listopada 2010 , Komentarze (3)

Wiem, wiem, że późno, ale lepiej późno niż wcale. Dziś już dzień chyba idealny dietowo.

Moje menu dzisiejsze:

- ś: bułka pełnoziarnista z 3 plasterkami kiełbaski (małymi), herbata

- II ś: 2 mandarynki i jabłko

- o: zupa warzywna (woda, kostka rosołowa, garstka warzyw mrożonych, duża marchew) + szklanka kefiru i 6 truskawkami mrożonymi

- k: opakowanie twarożku grani ze szczypiorkiem, pół czerwonej papryki.

Zaczęłam też dziś ćwiczyć. Pół godz skakanki i kilkanaście brzuszków. Ale dziś jeszcze troszkę poskaczę na pewno.

Coś mnie znowu przeziębienie bierze. Gripex dziś będzie wieczorkiem jak nic.

Podjęłam niedawno walkę z moim cellulitem. Wykupiłam karnet na roll shaper. Super sprawa. Jestem taka wymasowana i już powoli zaczynam widzieć malutkie efekty chociaż wiem, że będę musiała wykupić jeszcze 1 karnet conajmniej żeby było ok.

Tak właśnie wygląda to magiczne masujące urządzenie :)