Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karolinasdz

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 56.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 stycznia 2012 , Komentarze (45)

Hej wszystkim !
Dzisiaj szykuje się dość długi wpis. Na waszą prośbę postanowiłam opisac cały mój proces odchudzania, może pomoze to Wam w podjęciu działań mających na celu zrzucenie wagi :)

Jak to się zaczęło ? Od 2 klasy gimnazjum przebąkiwalam,że chyba powinnam wazyć mniej,ale nigdy nic z tym nie robiłam. Lubiłam cukierki ,żelki (najbardziej kwaśne),gumy rozpuszczalne (czasami zjadałam całe 5-paczkowe opakowanie MAOAM),chipsy,paluszki ,tymbarka i inne niezbyt zdrowe rzeczy.  Mama mi mówiła ,że jestem za młoda na odchudzanie i pewnie miała racje!
Poszłam do liceum ,coraz bardziej zakompleksiona. Podejmowałam próby ,ciągneło się to za mną prawie rok,ale nie schudłam nic. W wakacje  między pierwszą a drugą klasą poleciałam do Anglii. Zobaczyłam jak tam wyglądają ludzie. Po londyńskich ulicach otyłe matki prowadziły swoje jeszcze bardziej otyłe dzieci,w jednej ręce hot-dog , w drugiej cola i uśmiech na twarzy! Ciocia w Anglii powtarzała mi,że jestem młodą dziewczyną i dlatego moje ciało powinno być szczupłe ,wysportowane i powinnam kusić ;-) Do Polski wróciłam w trakcie roku szkolnego i od razu wprowadziłam drobne zmiany do menu. Nie chciałam przejść na dietę tak z dnia na dzień,bo to nie ma właściwie szans powodzenia. Stopniowo ograniczyłam chleb( wcześniej jadłam tylko jasny, zamieniłam go na razowy,ale nie jadłam go często ,raz-dwa razy w tygodniu). Nie jadłam obiadów z rodziną ,gotuję sobie sama.  Z rodzicami mamy jeden,malutki zaufany sklep z rybami i zawsze zaopatrywali mnie w ryby,jadłam je na obiad z warzywami (2 razy w tygodniu), dwa razy jadłam makaron z dodatkami ( ale do makaronu nigdy nie dodawałam tłuszczu ,czyli mogłam sobie pozwolić jedynie na potrawki bezmięsne.) Na częście było to spagetti z pomidorami,czosnkiem i cebulką albo makaron z serem i ogurtem posypany cynamonem i fruktozą (niski indeks). W doborze produktów sugerowałam się indeksem glikemicznym. Nie jadłam przetworzonych produktów ani tcyh z wysokim indeksem. Czasami było ciężko,bo np bób ,czy kukurydza mają bardzo wysoki indeks ,mimo że są warzywami,a ja je bardzo lubię ! Stosunkowo jadłam mało węglowodanów,czułam się dość zmęczona. Cwiczyłam 1,5 godziny dziennie 6razy w tygodniu. godzinę rowerek stacjonarny bardzo szybkim tempem ( tak,że po skonczeniu ćwiczeń koszulkę mogłam wycisnąć z wody !) potem rozciaganie ,brzuszki ,czasami I want those buns ,nawet dobra płytka DVD z ćwiczeniami. Przestałam jezdzic do szkoly autobusem ,do szkoly i ze szkoly chodze na pieszo ( godzina spaceru zawsze się przyda !). Na śniadania jadłam owoce + coś białkowo-tluszczowego np omlet czy jajka na miekko albo czysto weglowodanowo ,czyli kanapki. Zrezygnowałam z masla juz pare lat temu,bo go nie lubię. Na moje nieszczęście mocno ograniczyłam tłuszcze ,nawet te zdrowe. Poza rybami ,jajkami , oliwa nie spozywalam zadnych innych tluszczy. Rzadko kiedy jadlam mięsko inne niż kurczak. Zaczęły mi mocno wypadac wlosy czego nie moglam zupelnie zahamowac ,dopiero teraz ,po uplywie tylu miesiecy rzecz ma sie dobrze ! Mam bardzo zdrowe wlosy i paznokcie ,a wszystko zawdzieczam duzej codziennej dawce orzechow,ktorej wtedy nie spozywalam. Na efekty musialam czekac dość długo. Wtedy nie jadlam tez zoltego sera ,a teraz jem. Nie jadlam mozzarelli ,teraz jem ,ale jedynie light. Szynkę jem albo drobiową ( w Lidlu jest dobra ,co prawda droga ,bo chyba 5 plasterkow kosztuje 5 zl ,ale ma 98% piersi z kurczaka/indyka w sobie)albo szynke konserwowa ,choc zawiera dosc duzo niezdrowych konserwantow i nie powinnam. Podstawa menu sa owoce i warzywa i wtedy rowniez byly. Do każdego posiłku jem bardzo dużo warzyw jak juz pewnie zauwazyłyście. Owoce staram się jeść rano,chociaz akurat w czasie diety tego nie przestrzegalam. Jadlam o stalych porach ,systematycznie ,dosc male porcje ,tak jest tez teraz ,tylko porcje sa znacznie wieksze.
Pewnie się zastanawiacie jak z alkoholem. Przez cała diete nie umoczylam nawet języka w alkoholu ,w ogóle nie jestem jego zwolenniczką. To ważne. 
Ważne jest też ,by znależć motywacje. Czasami przychodzilam po szkole do domu wykonczona ,uczylam sie,robilam lekcje ,byla 21,a wiedzialam ze musze jeszcze cwiczyc 1,5 godziny ,ale nie bylo wyjscia ,wsiadalam na rowerek i pedalowalam godzine ,mimo ze nie mialam sily ,ledwo oddychalam ,ale pedalowalam tak mocno jak tylko moglam a w glowie mialam tylko moja szczupla i zgrabna sylwetke ,takze dziewczyny WARTO ! 
Pomyslcie dla kogo to robicie ,jesli 'bo ktos Wam kazal' to nie ma to sensu ,to Wy musicie czuć ,że potrzebujecie zmiany ,ze czujecie sie zle i chcecie to smienic na lepsze ,wszystko jest w waszych rekach ,jesli uwierzycie ,ze mozecie to Wam sie to uda ,to Wasza wola. Pamietajcie ,ze jezeli pozwolicie sobie na odstepstwo raz to potem bedzie kolejny raz i kolejny,bo  pomyslicie ' no przeciez raz nie cwiczylam i waga spadla ,to czemu jak drugi raz nie pocwicze to tez ma nie spasc?' To nie jest rozwiazanie ,musicie dawac z siebie wszystko jesli chcecie widziec zadowalajace Was rezultaty. Jeśli chodzi o picie - pilam duzo ,ale glownie wode i herbate czerwona i zieloną ,nic innego. Na stabilizacji wprowadzilam swiezo wyciskane soki owocowe ,ale wolę zjeść owocka niż wypić sok z niego. Jadłam 4 posilki dziennie,bo taki mialam plan dnia ,inaczej ulozone godziny w szkole ,wczesniej chodzilam spac ,wiec przerwy miedzy posilkami trwaly okolo 3 godzin. Nauczylam się zyć wedlug planu dnia ,ktory jest juz niezmienny. Wstaje rano ,ide do kuchni. Szykuje sobie jedzenie ,najpierw zjadam owoce ,robie to przy komputerze sprawdzajac maile ,czytam wiadomosci ,sprawdzam pogodę. Potem szykuje sie do szkoly ,myje sie,ybieram ,pakuję ksiązki jesli nie zrobilam tego dzien wczesniej. Zmywam naczynia ,jeśli mam do posprzatania pokoj to to robię ,potem zjadam śniadanie. Przerwa chociaz 20 minutowa jest konieczna ,zeby owoce nie fermentowaly w zolądku po zjedzeniu śniadania.  Po zjedzeniu sniadania wychodze do szkoly i pol godziny pozniej juz w niej jestem. Zajecia trwaja do 13 ,kolo13.30 jestem w domu,ale wlaciwie codziennie mam cos do zalatwienia ,wiec 14 jestem w domu, W szkole na dlugiej przerwie (10minut) jem II sniadanie. jesli wiem,ze bede pozniej niz 14 w domu to jem o 13 w szkole III śniadanie ,a jesli jestem wczesniej to jem w domu obiad, potem ide na korki ,po przyjsciu z korkow jem podwieczorek,teraz czesto sa to orzechy ,bo kolejna czynnosc to nauka ,a po orzechach latwiej mi jest sie skonscentrowac. Po nauce mam czas zeby pogadac z rodzicami ,posiedziec z herbata przed telewizorem. Kolacje jem kolo 19.30 albo pozniej,bo spac chodzę o 12-1 w nocy. Kolacja jest wazna. Nie rezygnowalam z niej nawet podczas odchudzania. Nigdy. Wiecie co ,czasami warto zjesc chociaz pol kostki twarogu i zagryzc papryką ,ale naprawde warto zeby nie glodzic przez tyle godzin organizmu ,bo nastawi sie na magazynowanie i potem nie poradzicie sobie z zepsutym metabolizmem. 
Ważne est tez ,by stosowac zamienniki. Lubicie salatki z majonezem ? Zrobcie go same albo.. pomieszajcie jogurt naturalny z musztardą ,moze w smaku ie to samo ,ale ie smakuje tak zle. Czasami trzeba troszke wyluzowac i zrezygowac ze smaku dla figury. Mobilizaca przede wszystkim. Nalezy tez ograniczyc spozywanie soli. Starajcie sie gotowac wszystko na parze , zainwestowac w patelnie teflonową. Niektorzy uwazaja ,ze w kazdym posilku powinno znalezc sie bialko,weglowodany i tluszcze ,jest do zbilansowany posilek ,ale a mysle ,ze tluszzy nie powinno sie laczyc z weglowodanami. Musicie obserwowac swoj organizm ! To najwazniejsze ,bo kazda z nas jest inna i reaguje inaczej na inne produkty. Ja na przyklad czuje sie ociezale i wrecz niekomfortowo jak lacze te dwa rodzaje pokarmu. Dodatkowo trawia sie one w innym pH i w innym miejscu w organizmie. idealnie byloby spozywac kazda z grup oddzielnie ,ale to tez nie jest takie proste. Kto jest zainteresowany odsylam do poczytania na temat diety nielaczenia. 
Chcialam jeszcze napisac ,ze przynajmniej mnie spotkalo wiele nieprzyjemnych sytuacji z powodu odchudzania. Oczywiscie ,ze mijanie na ulicy usmiechnietych od ucha do ucha panow jest fajne ,super ,ze niektorzy mnie zaczepiaa i zagaduja tak po prostu ,pochwaly odnosnie zgubionych kilogramow ,ale jest tez druga strona medalu. Kiedys bylam osoba bardzo towarzyska ,w sumie nadal jestem ,ale wtedy wyjscia co piatek ,imprezy = alkohol i nie zawsze w dobrych ilosciach. Na diecie,gdy mowilam moim znajomym ,ze nie pije wysmiewali mnie ,ale to akceptowali ,do czasu. Przestalam byc zapraszana na imprezy ,no bo jak tak moze byc ,ze kazdy napity swietnie baluje ,a ja chodze i sprzatam ale zamulam gdzies w kącie patrząc na ich glupie i nietrzezwe pomysly. W sumie przestalam sama odczuwac ochote na wyjscia i nawet jesli mnie zapraszali to nie przychodzilam. Wolalam zostac w domu ,posiedziec z rodzina albo po prostu pocwiczyć. Teraz czuje sie troche samotna ,ale to tylko zweryfikowalo liste moich znajomych ,bo sa tacy ,z ktorymi nie mam kontaktu codziennie ,ale wiem,ze są i będą zawsze ,a oni wiedzą ,że jestem ja. I chyba to właśnie dla takich się żyje :) 

Kończę ,bo troche duzo napisałam i pewnie i tak nie dotrwa do konca. Rzeczywiscie moj pamietnik nie zawiera informacji na temat mojego odchudzania ,a jedynie sama stabilizację. 

Dzisiejsze menu :

śniadanie : 
grapefruit ,puszka białej fasoli.
IIśniadanie 50gmieszanki orzechów,pól papryki ,1/3 zielonego duzego ogorka
obiad: kurczak (200g) z duza iloscia warzyw (warzywa chinskie,seler naciowy,cebula,brokul) 2 garscie pistacji

podwieczorek : 100g twarogu,pistacje ,papryka

kolacja :
dorsz wedzony ,twarog ,3 marchewki ,papryka,ogorek ,pistacje ,orzechy macedonia
Po zjedzeniu kolacji wzielam miske z orzechami i jadlam ,jadlam,jadlam... az zobaczylam dno. 

Dzisiaj nawet niezly dzien. Bylam na chemii,potem z mama troche w galerii i z rodzicami na zakupach. I cały zleciał. Kupilam sobie pekajacy  lakier,ktory w sumie jest juz dosc popularny. Mialam pomalowane paznokcie na jasny turkus ,na to pomalowalam sobie czarnym pękajacym i wyglada niezmiensko ! jakbym wiedziala ,ze ten lakier daje taki efekt to kupilabym go duzo wcześniej. 
Troche sie zdenerowalam na biologii ,bo we wtorek dostalam 5 z genetyki klasycznej. Zwykla 5,za aktywnosc ,bo jestem do przodu z materialem i umialam rozwiazac wszystkie zadania to sie zglaszalam ,a ze klasa zamulala to nic nie kumali. Na dzisiaj nauczylam sie na powtorzenie z genetyki molekularnej i zzglaszalam sie ,a pni postawila oceny osobom ktore mowily malo ,a mi i mojej kolezance ( a ona tez umiala wszystko) nic nie postawila,bo powiedziala ,ze juz we wtorek dostalysmy po 5 ,ale przeciez to jest zupelnie o czyms innym wiedza ,stwierdzilam ,ze w sumie bez sensu tyle sie uczylam ,no ale trudno ,i tak bym musiala to umiec do matury ;)) 
Brat powiedzial ,ze nie pojdzie ze mna na studniowke ,a to on byl moim wysciem awaryjnym ,tamten chlopak podobno wyszedl z domu i jeszcze nie przyszedl i nie ma go 2 dni ,a telefonow nie odbiera. Chlopaki mowili ,ze czasami tak robi ( dziwne strasznie). Dzisiaj zadzwonilam do mojego ex-partnera i powiedzialam tylko ' Czesc, chcialam Ci tylko powiedziec to ,czego się pewnie domyślasz  żeby było jasne ,nie idziemy razem na moją studniówkę ,no to pa' usłyszałam tylko 'okej' i się rozłączyłam. Najchetniej bym w ogole zostala  w domu ,gdyby nie fakt ,że cala impreza kosztowala mnie jakies 1000zl. Nie chce być jedyna z klasy bez osoby towarzyszacej. Wlasciwie u mnie w szkole kazdy przychodzi z kimś. Dobra,koniec tematu o studniowce,bo juz mi sie zbiera na placz ,nawet jak o tym mysle. Uciekam ,bo chcialam jeszcze poczytać trochę. 

Trzymajcie się !

4 stycznia 2012 , Komentarze (25)

Jak u Was ?
U mnie w porzadku. Przez pogode jakos nie mam dzisiaj sily i energii ,dodatkowo sie nie wyspalam, dzis powinnam isc wczesniej do lozka. Zrobiee zadania z matmy, porobie pare zadan z chemii i z biologii powtorkowych ,moze przerobie kolejny temat z powtorzen z biologii albo poucze sie genetyki i pojde spac. Na szczescie zostal tylko jeden dzien szkoly i 3 dni przerwy !
Nadal nie wiem jak ze studniowka ,kolega nie dal odpowiedzi,ja sie martwie i wychodze z siebie. Wczoraj napisal do mnie ten,z ktorym nie chce isc i pytal co mnie slychac ,ale nie odpisalam. postanowilam ,ze nie bede wchodzic z nim w zbedne gadki,bo i tak zdania nie zmienie,a tylko pogorsze sytuacje. 
 
Menu :
sniadanie: serek bialy ,okolo200g ,duze jablko ,warzywa , troche orzechow.

IIsniadanie : serek wiejski

obiad:
miska mieszanki roznych fasolek (5 rodzajow+ciecierzyca)
warzywa

Podwieczorek : rzodkiewka lekko posolona i orzechy

kolacja:
Planuje 2 jajka na miekko z warzywami ( marchewka,pomidor,ogorek,rzodkiewka)

A jak tam Wam idzie? Jak dzisiaj dzien jesli chodzi o dietke? 

3 stycznia 2012 , Komentarze (56)

Hej ;)
Jednym z moich postanowień jest zrzucić parę kg. Przez tabletki przytyłam chyba 4 kg, właściwie jadłam dużo za dużo ,choć nie były to niezdrowe rzeczy. Np miałam ochotę na kolację zjeść kosz jabłek, to go jadłam ,a potem zagryzałam orzeszkami ,achh ,mam za swoje! Teraz ćwiczyć nie bedę,ale jak tylko skonczy się @ ( który jest mega uciążliwy! w nocy wstawalam chyba 3 razy!). Dieta: duzo warzyw ,owoce ,ryby,zdrowe tluszcze ,niski indeks glikemiczny,nie lączyć weglowodanow z tluszczami,picie dużo wody,kolacja 2 godz przed snem ;)  Kto się przylacza? Z chcecia znalazlabym kogos ,kto podobnie chce zrzucic kolo 5 kg:)

śniadanie :ogromne jabłko ,omlet z 2 jaj z pieczarkami ,5 plastrami szynki i zoltym serem.

IIśniadanie:serek wiejski z polową papryki i rzodkiewką

obiad: ryba wedzona, salata z sosem koperkowo-ziolorym,pol papryki,garść migdałow


podwieczorek: garsc mieszanki studenckiej
kolacja: chipsy z szynki,ser bialy,ogorek z selerem naciowym w jogurcie, marchewki,rzodkiewka.
Własnie ją konsumuję:)

2 stycznia 2012 , Komentarze (25)

Wczoraj bardzo bolał mnie brzuch ,a własciwie jajniki. Pomyślałam,że może okres się zbliża? Nie ma go już ponad 1,5 roku i w tym czasie już parę razy miałam takie przeczucie. 3 dni temu skończyłam brać hormony,więc plamienie POWINNO wystąpić. ( chociaż 3 lekarzy mi tak mówiło i żaden mi nie pomógł) i co? Wstaję rano i jeeeesttt ! A teraz czuję się okropnie. Cały dzień ledwo chodzę,jestem słaba i wszystko mnie boli ,ale nie chcę brać tabletek przeciwbólowych,bo chcemy oddać z dziewczynami krew ,po miesiączce nie można chyba 5 dni oddawać ,a po tabletkach (chyba) 3 tygodnie. Wolę jakoś przeboleć... Cieszę się ,chociaż już odczułam dyskomfort ,który miałam z głowy na tak długo.

Poczytałam w internecie o diecie odpowiedniej dla ludzi z zespołem policystycznych jajników. Zauważyłam,że trochę przytyłam,chociaż nie zaczęłam jeść więcej ( po prostu ograniczyłam białka na rzecz węglowodanów),a  właśnie dowiedziałam,że węglowodany przy tej chorobie trzeba ograniczyć do minimum. Najlpiej spożywać je z warzyw ,owoców i warzyw strączkowych ,a cała dieta ma być wysokotłuszczowa i w miarę wysokobiałkowa. Dlatego postanowiłam wprowadzić to w życie i jem coraz więcej tłuszczu. 

Założyłam sobie zeszyt z postanowieniami na nowy rok.Codziennie chcę zapisywać w nim to,co jem , moje osiągniecia , rozpisywac sobie powtorki do matury itd ,taki mini pamiętnik ze skondensowaną treścią. 

Dzisiejsze menu :
śniadanie :
duże jabłko ,3 owoce liczi,trochę pomelo , cała duża makrela ,50 g orzechów (mieszanka studencka)
II śniadanie : serek wiejski
obiad:
krem z brokułów i marchewki z soczewicą

podwieczorek: 120g orzechów (pistacje,nerkowca,migdały,laskowe,włoskie),marchewka
kolacja: jeszcze nie wiem ,ale pewnie coś lekkiego białkowo-warzywnego. Może ser biały+ pomidor i marchewka


Dzisiaj rano kumpel napisal mi ,że jego kolega zajrzy na uczelni do terminarza i może ze mną pójdzie na tą studniowkę. W sumie go lubię, był chyba najprzystojniejszym chłopakiem w szkole jak jeszcze do niej chodził ,ale wtedy był zajęty ;)

1 stycznia 2012 , Komentarze (30)

No tak ,mam problem.
Wcale mnie to nie dziwi ,bo wszystko układało się a fajnie. Znalazłam sukienkę na studniówkę ,śliczną  małą czarną. Tata kupił mi też do niej pasek i marynarkę i nawet nie wyszło więcej niż 500 zł ,więc rodzice się ucieszyli. Partner jest ,a właściwie był. Nie wiem co mam o tym myśleć ,od paru dni chłopak ,z którym miałam ( nadal mam) iść na studniówkę nie dawał mi spokoju. Wcześniej bylismy kumplami ,spędzaliśmy ze sobą dużo czasu ,długo się już znamy i przede wszystkim dobrze. Mimo że wcale go nie zaprosiłam do siebie na sylwestra,bo w sumie planowałam iść wcześniej spać ( dzień wcześniej spałam tylko 2 godziny) i tak utrzymywał ,że wpadnie z kolegą. Kolega do mnie napisał i jemu też powiedziałam ,że jestem zmęczona ,siedzę i kuję genetykę i chcę iść spać i nie chcę żeby wpadali. Wybiła 20 i zaczęły się telefony,do 24 dzwonił chyba 40 razy ,jego kolega też ,chociaż ja najpierw odrzucałam ,potem nie odbierałam ,a na końcu wyłączyłam telefon. I tak przyjechali ,stali pod bramą z godzinę ( mama tak mówiła). Zadzwonił do mojego brata,że on ma zadzwonić do mojego taty,czy to nie jest chore? Potem dostałam sms ,że on przyjechał ,ale mnie nie było w domu. Z 20 razy mu powiedziałam ,że nie zyczę sobie żeby przyjezdzał ,czy to nie mówi samo za siebie? Miałam dośc jego wiecznych telefonów ,pisania na komunikatorach ,chociaż i tak zawsze jestem na niewidocznym, odwiedzin. Było fajnie ,ale do czasu. Fajnie się skończyło. O 5 rano dostałam smsa 'Przepraszam' ,ale nawet nie odpisałam. Rano zadzwoniłam do jednego z lepszych kumpli czy by ze mną nie poszedł ,opowiedziełam całą sytuację ,ale on akurat ma sesje i nie moze. Jest jeszcze jeden chłopak ,właściwie był ,bo kolezanka spytała się mnie ,czy może go zaprosić,czy ja mam ochotę z nim iść ,myślałam ,że już mam pewnego partnera i pozwoliłam zaprosić go przez moją kumpele. Teraz zostałam na lodzie i nie wiem co robić. Ten od sesji obiecał ,że popyta naszych wspólnych kumpli czy ktoryś jeszcze nie będzie mieć sesji i czy by ze mną nie poszedł ,chora sytuacja. Jak mozna być takim namolnym ? Nie rozumieć ,że nie znaczy nie? Nie rozumiem jak facet może być tak mało męski ! 






mini serniczki z musem gerberkowym.
Juz kiedyś podawała przepis.












http://www.youtube.com/watch?v=nn0N4TuSllQ Ten facet jest fajny. Nawet nie jest przystojny ,ale jak czaruje te wszystkie kobiety! Uśmiechem :)

26 grudnia 2011 , Komentarze (23)

Tyle przygotowań ,a co roku ten czas wyglada tak samo. Nie wiem jak jest u Was w domu,ale u mnie święta = jedzenie. W tym roku ,podobnie do roku poprzedniego ominęły mnie świąteczne potrawy. Jadłam głownie to ,na co miałam ochotę. Pokusiłam się o jeden mały  kawałek mamy szarlotki ,z innych ciast i ciastek zrezygnowałam. 
Stół Wigilijny nie pomieścił wszystkich potraw ,ale wyglądał tak : 

Zdjęcie robiłam z perspektywy mojego miejsca. Specjalnie dla mnie przygotowałam śledzie nie na oleju ,a z dodatkiem minimalnej ilości oliwy ( i z ogorkiem kiszonym i cebulką) ,a pierogi z mąki pełnoziarnistej. Dodatkowo kapustę z grzybami miałam swoją,ale o tym Wam już wcześniej wspominałam.  Jadłam też grzybową ,ale nie z kluskami ,a z ciecierzycą.  Ze smażonego karpia zrezygnowałam ,a w zamian za to upiekłam pysznego dorsza bez tłuszczu ( na patelni,którą wybrałam sobie pod choinkę)

Naszykowałam sobie jeszcze do Wigilij pomidorki i ogórki,także nie było tak źle :)
A to półmisek z moimi potrawami : 
To białe to kasza jaglana.

A teraz przedstawię inne posiłki.
Nie dodaje wszystkiego. Ostatnio jem bardzo dużo,zatrzymuje mi się woda w organiźmie ,czuję się jak balon. Mam huśtawki nastrojów ,dzisiaj cały dzień siedziałam przed telewizorem i popłakiwałam,nawet nie wiem dlaczego te tabletki tak działają. Nie mam ochoty ich brać ,rozmawiałam z rodzicami już o tym. Zostały jeszcze 4 tabletki ,ale co potem? Na sto procent miały mi pomóc ,a na razie nie działają. Przytyłam już jakieś 5 kg ,część z tego to zalegające resztki i woda,ale czuję się po prostu źle. Chcę jak najszybciej je rzucić. 
Kupiłam sobie też w ramach prezentu podc choinkę dwie książki kucharskie ,mają super przepisy :) Niektore 'na bogato' wymagające pracy,inne proste,ale sycące. Niby dla odchudzających się ,ale myślę ,że na stabilizację są wręcz idealne. Jedynie potrzebny jest czas na przebywanie w kuchni.


Hamburger.
Pyszny ,taki jak z McDonalda !
Bułke grahamke podpiekłam na teflonie bez tluszczu. Zmieliłam pierś z kurczaka z cebulą ,dodałam odsączony serek wiejski i doprawiłam solą i pieprzem. Bulę posmarowałam musztardą i ketchupem ,na to sałata , upieczony bez tluszczu kotlet z tej wcześniej zmielonej mieszanki ,na to jeszcze raz ketchup i musztarda ,potem ogorek sielony ,pomidor ,sałata i druga część bułki. Niebo z gębie ! tylko szkoda,że tak się rozpada.

Zjadłam w takim zestawieniu na sniadanie:


omlet jeszcze lepszy niż ostatni !
Postanowiłam wyprobowac nową patelnię teflonową. Do 3 bialek (po cieście) i calego jajka dodalam pokrojoną szynkę konserową i 3 plasty cienkiego sera zoltego. Na patelni poddusilam pieczarki ,gdy trochę ostygly rowniez dodalam je do roztrzepanego troszeczkę jajka. Nagdarzałam patelnię teflonowa ,mieszankę posolilam i wylalam na patelnie ,rozprowadzilam i przykrylam pokrywką,potem odwrocilam na drugą stronę. Smakuje nieziemsko! Rozpuszczony ser nawet troszeczkę nie przywarl do patelni,choć robiłam wszystko zupelnie bez tluszczu !
Jadłam na śniadanie.


Placuszki twarogowe z cynamonową polewą.

Mikserem potraktowałam serek twarogowy mielony z obnizoną zawartością tluszczu (3%) z jajkiem,do tego wanilia. Polewa to jogurt naturalny z cynamonem,do tego mandarynka ,połaczenie dosc smaczne,bo twarog byl dość słodki i nie potrzebował cukru. Chciałabym zupelnie zrezygnować z cukru,choć i tak używam go bardzo mało.
Jadłam na II śniadanie.

Sałatka to pomysł zaczerpnięty z ksiązki  kucharskiej ( pod-choinkowej)
mieszanka wszystkich zielonych trawek i sałat ,puszka białej fasoli ( umyta) ,gotowane jajko ,pomidor,wszystko lekko skropione oliwą i doprawione do smaku salą ziołową i pieprzem.
Zjadłam na obiad.


Pełnoziarnisty pieróg z kapustą i grzybami + jabłko.
Jadłam na podwieczorek.


Bułka orkiszowa ( sama piekłam : maka orkiszowa pełnoziarnista ,mąka żytnia, drożdze ,sól,ctroszkę cuktru trzcinowego , woda) zapieczona z szynką i serem+ketchup,trochę pomelo, papryka,marchewka.
Jadłam na kolację


bułka orkiszowa z białym twarogiem ,ogorkiem konserwowym i pomidorem,pomelo,jablko,kawalek szarlotki.
Jadłam na sniadanie.


Barszczyk czerwony z trzema pasztecikami z kapustą i grzybami.
Jadłam na obiad.
mix sałat i traw , sałatka meksykańska (marchew,groszek,kukurydza,papryka,fasola),cebula ,pomidor,ogorek konserwowy ,ketchup,oliwa. 
Jadłam na podwieczorek.


spaghettki. Jadłam na obiad/
Kluski spaghetti ugotowałam al dente (5minut).
Startą cebulę i czosnek podsmazylam na telfonie ,do tego pokroilam w kostkę paprykę ,zalałam całą puszką pomidorów ,doprawiłam papryką ostrą ,słodką ,solą ziołową,czosnkową i cebulową ,przyprawami do spaghetti , odparowałam wodę ,do tego wrzuciłam kluski ugotowane al dente i pomieszałam ,trzymałam na małym ogniu jeszcze z minutę aż się makaron oblepił sosem.


polędwiczki wieprzowe z duszonymi warzywami ( por,cebula,brokuły,marchew,papryka,pieczarki , sałatka mkesykańska)
Jadłam na obiad.

Wczoraj mój brat miał oficjalne zareczyny.Byliśmy w odwiedzinach u rodziców przyszłej żony brata ,naszykowali prawdziwą ucztę ! Nie jadłam wszystkiego,bo część rzeczy była pieczona w głębokim tłuszczu. Starałam się wybierać zdrowe potrawy,ale chciałam też spróbować potraw których nigdy nie jadłam przygotowanych w taki sposób.
Nie jadłam kaczki w pomarańczach ,pieczarek w cieście i kurczaka z mozarellą i kurczaka z fetą i brokułami w cieście,śledzia ,galaretek mięsnych , past ,faszerwowanych papryczek ,ciast też nie ,chleba i ryżu też ,bo uznałam,że było późno i mimo że chleb był pełnoziarnisty i domowej roboty to są to po prostu węglowodany. Zjadłam pieczoną rybę ( dużą ,całą z warzywami ,faszerowaną czymś ,ale dokładnie nie wiem czym) ,pieczoną gęś ,polędwiczki z porem i papryką ,surówki i sałatki ,do tego czerwone winko i trochę nalewki. Zle się poczułam ,bo nigdy nie jem tłustych rzeczy,po paru godzinach wzięło mnie na wymioty,a żołądek tak się zacisnął ,że musiałam się połyżyć i wracaliśmy do domu.  Głupio mi było w ogóle powiedzieć,że się tak zle czuję. 

Dobra kończę ,bo pisze tą notkę już chyba z godzinę ! Mam nadzieję ,że przepisy się przydadzą. A jak tam wasze święta?
Szkoda że sniegu nie było ,jednak to właśnie snieg jest magiczny i wprowadza fajną atmosfere,mam nadzieję ,ż nie zawita dopiero na święta wielkanocne,tak jak 2 czy tam 3 lata temu !  

22 grudnia 2011 , Komentarze (99)

Postanowiłam dodać jeszcze jeden wpis do pamiętnika dzisiaj.
Niektóre z Was prosiły mnie ,żebym dodała zdjęcia porównawcze ,nadszedł ten czas ,że chyba już mogę i się nie wstydzę. 

Przed :




Wygladałam okropnie ,ale dla mojej mamy zawsze byłam ładna i nie mówiła mi,że powinnam zająć się moją wagą ,więc każda próba zmniejszenia porcji jedzenia była niepowodzeniem. Po prostu nie czułam potrzeby wewnętrznej ważenia mniej. Nikt mi nie mówił ,że jest żle. Dopiero teraz,jak już jest okej koledzy mi powiedzieli,że byłam niezłym 'pączusiem'. 

Po :








I na koniec ja jako tarzan ;) 5razy w tygodniu rower stacjonarny i widać mięśnie ;D

22 grudnia 2011 , Komentarze (12)

Cześć ;)

Dzisiaj już jadę na wieś na święta,gdzie nie mam połączenia  z internetem ,dlatego już dzisiaj życzę Wam wesołym i spokojnych świąt ,sukcesu w odchudzaniu lub utrzymaniu wagi. Pamiętajcie ,że najważniejsza jest wytrwałość w dążeniu do celu , każda z Was jest w tanie osiągnąć sukces ! Pomyślcie o korzyściach i samozadowoleniu ! 

wczorajsze śniadanie :

ohh ten chrupki chlebek... zostały mi jeszcze az 4 paczki ,a muszę go zjeść ! Dzisiaj upiekłam sobie bułki żeby chociaż mieć na święta. Przecież takie domowe smakują najlepiej z wiejską szynką albo domowymi powidłami !

IIśniadanie :
salatka z sosem sałata ,pomidor ,ogórek ,rzodkiewka ,papryka.

IIIśniadanie
Kolega zaprosił mnie na deser ,więc trzecim śniadaniem były lody w wafelku ;)

'obiad' 

dwa duże pierogi pelnoziarniste pieczone z kapustą i grzynami + garść migdałów + 2 jabłka.

kolacja : 200g białego sera ,miska kapusty kiszonej.

dzisiaj śniadanie :

II śniadanie :

obiad:
obiad tez dzisiaj dziwny ,bo szykuję nadal wszystko w kuchni.
prazona ciecierzyca

trzy pełnoziarniste pierogi z kapustą i grzybami
mandarynka
garść migdałów 
dwa jablka

Jeszcze nie planowałam dalszych posilkow.

Cieszę się strasznie ,bo właśnie zobaczyłam ,że moje prawo jazdy już jest gotowe do odbioru ! Ale...nie mam jak po nie jechać,bo oczywiście nikt nie może. Mama w pracy ,tata powiedział ,że nie. Świetnie ,a urząd do 15....

To sobie nie pojadę na wieś , tzn pojadę...znowu na siedzeniu pasażera. 
Trzymajcie się 
Wesołych Świąt !

20 grudnia 2011 , Komentarze (27)

Cześć

Jest jakoś dziwnie. Biorę tabletki przez co mam ogromny apetyt. Wiem ,że po prostu muszę je brać ,ale wiem również ,bo większość pacjentek po nim ma zwiększoną masę ciała. Muszę opracować jakiś plan samokontroli. Wiem też, że będę potrafiła się kontrolować,choć to nie będzie łatwe. Zjadam normalne posiłki ,a potem sięgam po jabłko, kawałek kostki sera białego ,trochę twarożku, mandarynki. Niby lepsze to niż słodyczy ( do których właściwie w ogole mnie nie ciągnie) ale po co to wszystko? Od jutra samokontrola. Niestety muszę powyjadać resztki z szafek ,czyli razowe chlebki tekturki ,bo zostały jeszcze z moich wakacyjnych podróży ,fasolę ,ciecierzycę ,kotlety sojowe. Zacznę spożywać więcej warzyw,bo ostatnio owoce wzięły górę ,a to jednak cukry proste. 
Dzisiaj miałam wigilię klasową ,spróbowałam wszystkiego oprócz sałatek z majonezem. Było dużo ciast ,ryba po grecku ,sałatka z tuńczykiem i brokułami (mniam) ,chleb z pasta( ale zjadłam tylko gryza ,bo to był biały chleb,a pasta mi za bardzo nie smakowała). Najlepsza ryba po grecku, zdecydowanie !
Dzisiaj Pani oddała próbne matury z matmy, miałam 77% ,słabo w sumie ,ale chociaż wszyscy zdali. Najsłabszy wynik w klasie to 42%. 77% na docelowej maturze mi chyba i tak wystarczy,bo nie wiążę przyszłości z matematyką.
Ostatnio codziennie zastanawiam się ,co będę robić,jak nie dostanę się na wymarzoną stomatologię. Ostatnio coraz więcej o tym myślę ,bo spójrzmy prawdzie w oczy- dostają się nieliczni. Trochę odpuściłam sobie naukę, właściwie jestem w dołku ,bo uświadomiłam sobie ,że nie ma nic,co lubię i co da mi porządne zarobki jeśli nie wyjdzie ze stomą. Jakoś doszłam do wniosku ( może błędnego?) że i tak mi to nie wyjdzie ,bo nie mam na tyle wiedzy i jest tak mało czasu ,że nie poradzę sobie z jej uzupełnieniem.  Interesuje mnie dietetyka ,ale co z tego ,jak po dietetyce zarobki wynoszą 1500zl  ? Co ja zrobię za te pieniądze ? Podobno ciężki kierunek ,dużo nauki ,to nawet mi nie przeszkadza,bo jeśli nauka jest o ciekawych sprawach to okej, ale czy to wszystko pójdzie na marne? Przecież wiadomo,że po studiach nie otworzę własnego gabinetu i nie będę mieć nawału potrzebujących moich porad pacjentów. Co dalej ? Weterynaria. Coś na siłe ? Co w ogól mnie nie pociaga? Na słowo weterynaria widzę dużą rękawiczkę ,nakładaną na ręke i tą rękę lądującą w odbycie krowy czy konia... dalej ? Analityka medyczna. Podobno ciekawe,zajmujące ,ale... no właśnie ,co z zarobkami ? Również marne. hmm.. biotechnologia nie ,bo byłam na uniwerku i mnie to nie kręci ,nudne jak flaki z olejem te doświadczenia i praca w labie, potem zawód nauczyciel np biologii czy chemii ,czyli coś zupełnie nie dla mnie. Nie mam cierpliwości ,nie lubię dzieci ,zamęczyłabym się na śmierć. Ochrona środowiska mi się nie podoba ,farmacja nie bo żywe kucie ,co mnie nie interesuje ,bo ja muszę się czymś po prostu zainteresować ,a nie uczyć się składów leków na pamięć. Widzicie? Nie mam kompletnie żadnych perspektyw  i co teraz ? Już sama nie wiem...

Koniec moich przemyśleń. Nie wiem czy wszyscy tegoroczni maturzyści się tak martwią ,czy tylko ja.

wczorajsza kolacja :

dwa naleśniki z kapustą i grzybami.
Robiłam na dwa sposoby bez mąki (znalezione w necie)
jeden z mikrofali ,a drugi jajko+mleko w proszku. Ten z mikrofali (niewypieczony) smakował lepiej :)

śniadanie :
serek wiejski z ogórkami konserwowymi + dwie tacki razowe + ogorek dlugi + pomidor + kostka gorzkiej czekolady.
Dość lekkie ,bo przed wigilią.

IIśniadanie to wigilia ,czyli :
3 kawałki ciast ( te najmniejsze)
dużo sałatki z tunczyka i brokułów
4 mandarynki
pół banana
jeden pieróg z kapustą i grzybami
troszeczkę chleba z pastą jajeczno-rybią
duuuużo wody
 
IIIśniadanie
w domu zjadłam 1/2 pomelo ,2 mandarynki ,jabłka

potem obiadokolacja :
omlet z dwoch jaj z duszonymi pieczarkami ,szynką i zółtym serem.

Kupiłam zolty ser w bardzo cienkich plastrach w biedronce ,super jest ,a ten omlet smakuje najlepiej ze wszystkich omletow ! Wlasciwie jak pizza.
Najpierw trzeba udusić pieczarki ( ja to robię bez oliwy z przyprawa do pizzy). Zdjemuję z teflonu ,myję teflon ,nakladam lyzeczke oliwy ,trzeba rozsmarować ,na to roztrzepane lekko jajka ,szybko soli ,kladziemy szynkę ( konserwową) ,podduszone pieczarki ,ser,zakrywamy przykrowką i na małym ogniu trzymamy az ser nie bedzie idealnie roztopiony. Super smakuje z ketchupem :)

Potem się zaczęło... 1/2 pomelo ,3 mandarynki , 3 jabłka ,duża miska kapusty kiszonej. Nie byłam głodna ,po prostu miałam na to ochotę. Zobaczymy jak będzie jutro ;) Trzymajcie się !

19 grudnia 2011 , Komentarze (44)

Hej  !
Dość długo mnie nie było ,nazbierałam trochę zdjęć.

Wiecie co ? Baardzo lubię święta ! To jest coś totalnie dla mnie ,bo lubię gotować ,piec ,zajmowac się domem. Popiekłam ciastka ,farsz (kapusta z grzybami właśnie się robi ,chociaz pewnie go zamrożę tylko dla mnie ,bo jest na oliwie ,a mam preferuje duużo oleju). Lubię wszystko przygotowywać ,ale zaawsze zjadają to inni ;-) 
Planuję z mojego farszu zrobić na dla siebie pełnoziarniste pierogi i paszteciki ,bo inni jedzą z białej mąki i tak jak wspomniałam tłustym farszem ;-)

W weekend upiekłam dużo ciastek. Dla siebie upiekłam pełnoziarniste rogaliki. Pokaże Wam je później ,smakowały ,ojjj smakowały i to jak ! Już ich nie ma. Szkoda tylko ,że to węglowodany. Wiem ,że to te dobre ,bo złożone ,ale zawsze węglowodany.

śniadania : 

trzy kromki chleba słonecznikowego z dodatkami ,jabłko i rządek gorzkiej czekolady:)


granat ,pomelo ,dwie kanapki z chleba słonecznikowego. Gumy rozpuszczalnej nie zjadłam ,zamiast niej - jabłko.

cztery kromy chleba pszenno-zytniego na zakwasie z prawdziwa szynką. Potem poszłam po dokładke itd itd aż skończyło się na tym ,że zjadłam sama pół wędliny i pół chleba ,a wszystko przez to ,że zawsze w sobotę rano mama jeździ na wieś po wiejski chleb i wiejską szyneczkę ,które smakują nieziemsko !


jajka sadzone na wędlinie z kurczaka , ogórki , dwa pełnoziarniste rogaliki z jabłkami ,ciasteczko z suszonymi owocami z ciasta kruchego.


kanapka z chleba słonecznikowego ,dwa gofry ( brzydko wyglądały więc nie ujęłam ich na zdjęciu ,ale były smaczne) ,granat ,ser biały ,jabłko.

II śniadania/podwieczorki


dwa jabłka ,cukierki naszykowałam ,ale zamiast nich zjadłam trzy mandarynki i oddałam cukierki bratu.

orzechy ,papryka ,mandarynka.


dwie mandaryny,jabłko ,granat ,pomelo.


pomarańcza ,pełnoziarnisty rogal ,szklanka soku świeżo wyciskanego z marchwii i jabłek.

+

obiady :
sałatka ,orzechy , zupa ogórkowa.



zapiekany bakłażan z jajkiem i serkiem wiejskim


zupa pieczarkowa z mięsem ( schab + żeberko) ,surówka ,jabłko ,parę orzechów.


łosoś , sałatka grecka ,kapusta kiszona ,ogórek ;)

kolacje :
ogórkowa i 2 kromki chleba słonecznikowego

omlet z szynką ,cebulką i pieczarkami + papryka + chyba ze 100g orzechow

moje wypieki :





i rogaliki penoziarniste :

składniki :
maka lubella 3 zboża ( pelnoziasrnista ,orkisz ,pszenica ,zyto)
jajko
lyzeczka cukru brazowego
aromat waniliowy
troche suchych drozdzy
bialko do obtoczenia

wszystko wymieszałam ,odstawiłam do wyrośniecia. Nie jestem w stanie podać proporcji ,bo wszystko robię na oko. ciast pocielam w dość duże kwadraty ,do środka twaróg sernikowy lub jabłko w brązowym cukrze. zawinęłam w rogale ,Obtoczylam w bialku i lekko posypalam cukrem ,pieklam 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.  Te zwykle dla rodziny wyszly tez świetne ! ale tam bylo dość dużo tluszczu  i wiadomo.. biala mąka ,ale pokusiłam się żeby spróbować gryzka ;) 
Na inne ciasteczka przepisu Wam nie podam ,bo wszystko  zostalo w drugim domu i nawet nie jestem  w stanie ocenic jak smakują ,bo nie probowalam ,ale wszystkim domownikom smakują i to bardzo ! Jutro zanoszę je  do szkoły ,bo mamy Wigilię ;)


a od  Świętego zażyczyłam sobie porządną patelnię teflonową ,na której nic mi nie będzie nigdy przywierać i dużą książkę kucharską ,ale tylko ze zdrowymi przepisami ;) 


Okazało się ,że mj brak okresu wcale nie jest spowodowany odchudzaniem ,a to wszystko jedynie pokrylo się w czasie. Raczej jest to uwarunkowane genetycznie. Zespół policystycznych jajników. Biorę hormony ,przez co mam okropny apetyt. Robię te zdjęcia posiłków ,ale tak naprawę po każdym obiedzie czy kolacji sięgam po jabłko ,dwa albo orzechy. Staram się więcej ruszać ,to może nie odbije się to na wadze. Zbliżają się święta ,ja mam poszykowane zdrowe zamienniki potraw. Planuję np zjesc grzybową z łazankami ,ale bez smietany. pierogi z wody albo pieczone ,owoce ,rogaliki sobie upiekę takie jak ostatnio,bo już wszystkie zniknęły ;) Jak juz tak długo trwa to moje zdrowe odzywianie to to ,co je moja rodzina smakuje jakoś gorzej... 

Mykam ,bo mam trochę do zrobienia jeszcze. Trzymajcie się !