Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Chcę w końcu być szczupła. Dla zdrowia, lepszego samopoczucia. Dla siebie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20024
Komentarzy: 420
Założony: 6 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 10 listopada 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
adrift

kobieta, 35 lat, Aruba

174 cm, 103.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Święta jak to święta, nie obyło się bez ciasta. Ale za to jadłam mało innych rzeczy, zero majonezu, więc z wagą całkiem całkiem na święta. No i przed świętami biegałam i ćwiczyłam, więc nie przytyłam właściwie. 

Wczoraj miałam wizytę kolejną u lekarza. I złapałam takiego doła, że nie może mi przejść. Okazuje się, że moje wyniki nie są takie jakie powinny być. Niby większość mieści się w normie, ale zawsze jest to na granicy górnej i dolnej plus jeden wynik dużo za wysoki. Wszystko razem łączy się w mieszankę hormonalną. A to wpływa między innymi na metabolizm - chyba raczej na to niż przytyłam niż na to, że nie mogę schudnąć, ale zawsze. Dodatkowo wygląda na to, że nie mam owulacji. To plus ten problem z hormonami równa się bycie bezpłodną w tej chwili. Załamało mnie to bardzo. Nie staram się o dziecko teraz ( bo nawet nie mam z kim) i minie jeszcze trochę lat zanim będę chciała zajść w ciążę, ale sama myśl mnie po prostu załamała. Niby lekarka powiedziała, że całe szczęście, że zaczynamy leczyć to wszystko teraz. Być może nie obejdzie się w przyszłości bez jakiejś terapii hormonalnej czy innych trudności, ale dobrze, że wiemy już o tym teraz, a nie jak przyszłabym za 5 lat i wtedy chciałabym mieć dziecko i by się nie udawało. Na dodatek jestem przeziębiona i ogólnie się źle czuję. Wszystko naraz. Przepraszam za to narzekanie, ale musiałam się odrobinę wygadać....

28 marca 2013 , Komentarze (2)

No dobra, rozgryzłam dodatkowo pochłaniane ilości jedzenia przeze mnie! Przecież ja mam okres! I wtedy zawsze mi trudniej, a teraz na dodatek jestem w domu na maminym jedzeniu... (chociaż się już buntuję!). Rano ćwiczyłam trochę z Ewką (trochę, bo jeszcze forma nie ta, ale z każdym dniem będzie coraz lepiej :)

A propos ćwiczeń to staram się też wdrażać poranno/wieczorną gimnastykę. Oto ćwiczenia, które można wykonać jeszcze w łóżku http://www.youtube.com/watch?v=qIQGIqaem8E
Fajne, łatwe i można się rano rozruszać, a wieczorem poczuć lepiej przed snem :)

27 marca 2013 , Komentarze (4)

Wstałam, wskoczyłam na bieżnię, porozciągałam się, zrobiłam przysiady i brzuszki i od razu lepiej mi się zaczął dzień! I lepiej się czuję! Jak to człowiek szybko zapomina, że ćwiczenia poprawiają nastrój!

Dzisiaj na obiad robię pieczone roladki z piersi kurczaka - dietetycznie :)) 

I kupiłam sobie właśnie olejek kokosowy. Będę go stosować do ciała i do włosów, bo mam przesuszone. A skórę mam zazwyczaj suchą, więc może uda mi się jakoś ją nawilżyć olejkami... 

Miłego dnia!

26 marca 2013 , Komentarze (4)

Nie ma to jak wrócić do domu na święta. I to parę dni przed świętami. Tak, popłynęłam.Ciasteczka, naleśniki itd itp. Wstyd mi. Wyrzuty sumienia tak gryzą, że jutro jakaś bieżnia albo Chodakowska. Mus i koniec. Dieta przed świętami :) Dobrze, że nie lubię tych wszystkich jajecznych potraw, sałatek jarzynowych (to te święta??), więc może dam radę :) 

Coraz częściej nachodzą mnie myśli, że ja po prostu nie nadaję się do diet. Nie mam takiej silnej woli, a motywacja szybko się kończy. Po czym myślę sobie, że skoro innym się udało, to dlaczego nie ma udać się mnie? No właśnie, mnie też musi się udać. tylko ile razy można zaczynać

23 marca 2013 , Komentarze (7)

No i miałam cały piękny tydzień odchudzania! Po czym przyszedł piątek, a z nim pizza o 23... Nie zjadłam dużo, ale zawsze coś. Od razu miałam wyrzuty sumienia. Do tego źle spałam i śniły mi się koszmary. Absolutnie nigdy więcej! Jestem bardzo zła na siebie...

A zjadłam to, bo bardzo ograniczałam węglowodany w tym tygodnie... no i mnie wzięło na węglowodany...

21 marca 2013 , Komentarze (6)

Ech, nie potrzebnie się teraz ważę codziennie, bo się tylko frustruję. Raz wyżej, raz niżej. Wczoraj miałam ponad 94. Dzisiaj 93.6. Jak przesunęłam wagę kawałek to 93.3. Niby nie duża różnica, ale jednak różnicę mi robi, bo  nie wiem czy mi waga stoi czy idzie w dół. Frustracja w pełni. 

Czytam tą Jillian o tych hormonach no i tak. Mam problemy z tarczycą i wytwarzanymi przez nią hormonami. Czyli mam rozregulowany system. Przez nią przybrałam jakieś 10 kilo w ciągu pół roku nie zmieniając nawyków jedzenia. Sporo. Czasami sobie myślę, że dlaczego ta tarczyca nie poszła w drugą stronę. Schudłabym przynajmniej. Wiem, irracjonalne myślenie, bo tarczyca mogłaby po prostu być zdrowa. Bez sensu to wszystko. Dlaczego nie mogę być po prostu szczupła jak większość moich koleżanek?

19 marca 2013 , Komentarze (8)

Zrobiłam sobie nową analizę dietetyczną. Podziałała na mnie motywująco. Przy spadku 1kg na tydzień byłabym w stanie osiągnąć swój cel pod koniec lipca. Trochę mnie to ukuło, że miałam szansę być szczuplejsza trochę wcześniej i ją zaprzepaściłam, a chciałabym w końcu założyć jaką ładna spódniczkę, albo sukienkę. Jeśli nie zastosuję diety i nie zmienię do końca nawyków żywieniowych mogę dojść szybko do wagi 110 kg. A tego to ja naprawdę nie chce. 

Wróciłam też do przeczytania książki ?Opanuj swój metabolizm? (po raz 3 chyba zaczęłam ją czytać. Przemawia do mnie. Mam problemy z tarczycą bez żadnych wątpliwości. Biorę na nią leki i nie mogę przez nią schudnąć. Albo inaczej, jest mi trudniej schudnąć, bo oczywiście dochodzi do tego moja słabość do czekolady...

No ale dlaczego miałabym nie zastosować się do jej rad. Nic nie tracę na tym.

Zastanawiam się też na wybraniem do dietetyka, albo wykupienia diety na vitalii. To co mnie powstrzymuje to to, że nie mieszkam w Polsce i nie wszystkie produkty są tu dostępne, a do dietetyka trzeba chodzić chyba częściej niż ja się pojawiam w domu, no a przynajmniej raczej nie przyjmują w weekendy, kiedy to ja w domu bywam, więc mam problem.... 

edit: właśnie weszłam na stronę emipku i patrzę: książka chodakowskiej! wiedziałyście, że wydaję książkę? Jestem bardzo ciekawa co tam ciekawego jest w środku :)

18 marca 2013 , Komentarze (6)

Dzisiaj tylko dwa słowa, bo zaraz wychodzę. Udało mi się wskoczyć rano na wagę... i było -1,4 kg!!! (ale pasek zmienię dopiero w niedzielę, bo wtedy będę w domu i zważę się na wadzę, która jest moim głównym wyznacznikiem) I to mimo tego, że w zeszłym tygodniu wcale nie odmawiałam sobie czekolady, tylko zjadłam jej dużo mniej, do tego duża sałatek i się udało! To teraz odstawiam chyba również czekoladę (przyjaciela i wroga zarazem). Właśnie zjadłam serek wiejski z warzywkami, pije kawkę i cieszę się, że dobrze zaczął mi się ten tydzień :))

17 marca 2013 , Komentarze (8)

Witam z rana :) niedziele nie zaczęła się super, bo się baaardzo nie wyspałam. No ale cóż. Siedzę już nad książkami, wielka kawa wypita, więc teraz zielona herbatka. 

Ważyłam się wczoraj po południu - tak około 17 i warzyłam 0,7 mniej. czy to znaczy, że mogłam schudnąć nawet kilo? Teraz już nie mam jak się zważyć... Dopiero za tydzień będę miała dostęp do wagi :)

Chyba zmienił mi się trochę jadłospis. Widzę, że o wiele więcej warzyw jem. Pieczywa prawie wcale. Tylko dzisiaj na  śniadanie do jajek jedna bułka. Chyba więc idzie to w dobrym kierunku i w końcu coś mi się w głowie na poważnie przestawia. 

Wracam do książek...

14 marca 2013 , Komentarze (6)

Brak weny do czegokolwiek. Za zimno żeby biegać. Ogólnie poszłabym biegać, tak jak biegałam wcześniej, ale po tym jak miałam problem z zatokami to muszę poczekać na cieplejsze choć odrobinę dni. Co mnie wkurza, bo chce mi się biegać. Przez to mi motywacja spada do diety... a to już połowa marca jest. Zaraz wiosna i lato i znowu będę się wstydziła odsłonić nogi. Taki już mój los chyba. 
Dobrze, że chociaż dzisiaj mi się śniadanie udało - serek wiejski z ogórkiem, rzodkiewką i papryką. Moż chociaż dzisiaj jakoś wytrzymam dietetycznie.

No to zamiast myśleć o diecie uczę się i czytam książki. Czytałyście Alibi na szczęście? Bardzo fajna na chłodne wieczory. Właściwie to dobra na każdy relaks. Szczególnie dla mnie, bo ciągle czytam same poważne rzeczy, a tak mogę trochę odpocząć.