Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepostrzeżenie w ciągu ostatnich dziesięciu lat z chudzielca (51 kg) przepoczwarzyłam się w kobietę wypukłą, zwłaszcza w okolicach brzucha. Nadal się dziwię, że nie wbijam się w rozmiar 36 ani nawet 38! Chciałabym się nieco spłaszczyć i odzyskać dawną ruchliwość i energię. Aktualizacja: styczeń 2012 już się wbijam w 38! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48346
Komentarzy: 404
Założony: 21 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 2 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cyklistka

kobieta, 56 lat, Glo

168 cm, 71.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 maja 2010 , Komentarze (2)

Żarty się skończyły. Od dziś koniec ze słodyczami, alkoholem i białym pieczywem. Więcej ruchu - zwłaszcza brzuszków i tych tam podciągnięć nóżek.

Trzeba zlikwidować brzuch i już!

 

 

20 maja 2010 , Skomentuj

Dziś na śniadanie rogalik z nutellą. Jednak. Ale przecież nie bedę się od rana katować telewizją (patrz poprzednie wpisy).

Na drugie śniadanie owoce.

Ten tydzień jest krótszy, od jutra wypoczywam. Bardzo aktywnie:) Będę jeść różne smaczne ryby cudownie przygotowane przez Tego Jedynego. Nie będę biegać, ale i tak się zmęczę:)

Już nie mogę się doczekać!

Po powrocie na pewno będę chudsza;)

19 maja 2010 , Komentarze (2)

Trochę przypadkiem, a trochę z chęci eksperymentu zjadłam dziś na śniadanie sałatkę owocową. Słodko mi (jabłko, banan, mandarynka, kiwi), ale głodna jestem nadal. Jednak bez wypełniacza trudno przeżyć...

Może byłoby lepiej gdybym z tych owoców zrobiła koktajl? Podobno konsystencja pokarmów ma znaczenie dla odczuwania sytości. Spróbuję, tylko chyba najpierw zainwestuję w mikser z dzbankiem do koktajli :)

Ciekawe, że ostatnio naprawdę potrzebuję mniej słodyczy. Mam tu na myśli cukier, a nie słodkie pocałunki ukochanego ;)

 

 

18 maja 2010 , Komentarze (3)

Mój niezwodny sposób to usiąść na kanapie ze słoiczkiem nutelli, włączyć w telewizji program "Salon sukien ślubnych"  i... już mniej smakuje... Kto by nie chciał pięknie wyglądać w białej sukni?

18 maja 2010 , Komentarze (2)

 

Nie biegam. Cóż na to poradzę, że zarywam noce, w domu remont, w pracy nie wiem od czego zacząć.. A w szyby wali deszcz...

Odżywiam się jednak zdrowo, piję sporo wody, słabość do chałwy tłumię w miarę możliwości...

Jak się wyśpię, to pobiegnę. Obiecuję.

 

 

 

 

17 maja 2010 , Skomentuj

Nie pobiegłam z rana, bo dopadła mnie niemoc powstańcza, czyli wygłuszanie budzika co 9 minut.

W pracy szaleństwo, w perspektywie urlop, marne szanse nawet na spacer. Na szczęście mam ze sobą zdrową żywność - nieśmiertelna ciecierzyca bardzo chwalona przez doktor Gillian oraz maślanka. Muszę tylko zrozumieć te dziwne zasady łączenia i niełączenia:)

Mam też magnez w postaci czekolady mlecznej. Zdaje się, że nie obejdzie się bez wsparcia. Życie, zwłaszcza zawodowe, nie rozpieszcza... 

16 maja 2010 , Komentarze (1)

...ulubiona potrawa naszej rodziny, mięso wołowe, pomidory, makaron jajeczny, duużo czosnku, cebuli i marchewki. Tym razem sam beszamel bez żółtego sera.

Trzymajcie kciuki, żeby obyło się bez dokładek:)

15 maja 2010 , Skomentuj

Z tym, że dzisiejszy dzień to dzień to dzień nieodchudzania:)

Nie, żebym jakoś mega przesadzała, ale lody na deser po obiedzie oraz jagodzianka (mini, za to z bitą śmietaną) to może nie przestępstwo, ale dietetyczne wykroczenie. Na uspokojenie sumienia kupiłam książkę kucharską doktor Gillian  McKeith (tej, która na oczach milionów widzów analizuje kał swoich pacjentów:).

Książki kucharskie mają jak wiadomo właściwości odchudzające.

 

14 maja 2010 , Komentarze (1)

...że kiedy leżę na kanapie i jem chałwę, to nic mnie nie boli, a kiedy biegam o poranku, to boli mnie wszystko? I to przez cały dzień? No jak to jest?  

14 maja 2010 , Komentarze (1)

 

Śpieszę donieść, że dziś znów pobiegłam! Ciało mam jakieś takie twardsze (nie ma to jak siła autosugestii:)

Najważniejsze jest jednak to, że chce mi się rano zwlec, w ciagu dnia dwa razy pomyślę zanim sięgnę po dokladkę, słodycze juz tak nie kuszą. To prawda, że cukier uzależnia, ale wystarczy parę dni i łatwiej sobie odmówić napoleonki, chałwy czy nutelli. Oczywiście ja całkowicie nie rezygnuję ze słodyczy, ale już potrafię się zatrzymać zanim ujrzę dno słoiczka ;)

Miłego dnia!