Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asiulenka1980

kobieta, 43 lat, Toruń

178 cm, 104.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2011 , Komentarze (6)


HEJKA
    DZISIAJ SOBOTA, WOLNA SOBOTA .... JAK MOJE WSZYSTKIE
.WCZORAJ DIETKWO DOBRZE, DZISIAJ MENU TEŻ ZAPLANOWANE.
    BYLIŚMY U ZNAJOMYCH MÓJ SIĘ NIE POPISAŁ JAK ZAWSZE ... MNIEJSZA Z NIM!
    TAK SIĘ ZASTANAWIAM NAD PEWNĄ RZECZĄ, OTÓŻ ZNAJOMY SIĘ ROZCHOROWAŁ I PROPONUJE MI, ŻEBYM PRZEJĘŁA PO NIM SKLEP DROGERYJNY, AGD, I TAKIE TAM. ZASTANAWIAM SIĘ NAD TYM BARDZO MOCNO ... WZIĘŁABYM DOTACJĘ I TAKIE TAM.      ZASTANAWIAM SIĘ CAŁKIEM SERIO NAD TYM. MUSZĘ DOKŁADNIE PRZEANALIZOWAĆ WSZYSTKIE KOSZTY I ZOBACZĘ. SKLEP KAWAŁEK OD DOMU TO NIE BYŁOBY TAKIE GŁUPIE ... OCZYWIŚCIE M MA INNE ZDANIE, ALE DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY!
   WIECZORKIEM WPISZĘ COŚ JESZCZE, JADĘ DO MAMY I BĘDĘ SIĘ WAŻYĆ ... WIEM, ŻE POWINNAM RANO, ALE NIE MAM TAKIEJ MOŻLIWOŚCI, BO MOJA WAGA POKAZUJE BZDURY. PAŚKI 

24 lutego 2011 , Komentarze (2)



WITAJCIE

    DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE.Z DIETĄ OKI TRZYMAM SIĘ. MAM CHWILKĘ ZAŁAMANIA, ALE TO CHYBA KAŻDY, TAKIE ŻYCIE ...
    NIE BĘDĘ SIĘ ROZPISYWAĆ (NIE CHCĘ DRAŻNIĆ PANA BO PODPITY), WIĘC:
                                                            MENU

ŚNIADANIE - SAŁATA (5-7)LISTKÓW, OGÓREK KONSERWOWY, PAPRYKA ŚWIERZA POKROJONA W KOSTKĘ OK. 1/5 PAPRYKI, RZODKIEWKA, JOGURT NATURALNY (3 ŁYŻKI);
OBIAD - ZUPKA POMIDOROWA UGOTOWANA NA WCZORAJSZY POSIŁEK I NA DZIŚ - WARZYWA ROZDROBNIONE W MIKSERZE, UGOTOWANE, POŁOWA PIERSI Z KURCZAKA BEZ SKÓRY, PÓŁ PUSZKI POMIDORÓW W PUSZCE, POMIDORY DROBNO POKROJONE, DOLAŁAM TROSZKĘ SOKU, PÓŁ WORECZKA RYŻU;
PODWIECZOREK - DWA HERBATNIKI W CZEKOLADZIE;
KOLACJA - SEREK GRANI Z ODROBINA PAPRYKI ŚWIERZEJ; 

    MYŚLĘ, ŻE MOJE MENU WYGLĄDA CAŁKIEM CAŁKIEM, POZA CIASTKAMI OCZYWIŚCIE, ALE W 1200 KCAL POWINNAM SIĘ ZMIEŚCIĆ.
    DOBRZE KOCHANE, MOŻE KOLEJNY WPIS BĘDZIE DŁUŻSZY, POCZYTAM TEŻ WASZE PAMIĘTNIKI, WIĘC DO JUTRA SŁONKA BUŹKA

22 lutego 2011 , Komentarze (4)



HEJKA

   DZIŚ NIE POPISAŁAM SIĘ, LECZ LIMITU NIE PRZEKROCZYŁAM.
BYŁAM NA POGRZEBIE SĄSIADKI, ZMARZŁAM OKRUTNIE ... I STĄD MOJE ZJEDZONE (NIE DOZWOLONE) DANIA!
   STRASZNIE MNIE ROZBOLAŁA GŁOWA, BO MĄDRA ASIA NIE WZIĘŁA CZAPKI ... DZIWNE TO, ŻE MAŁEGO OWIJAM SZALIKAMI, CIEPŁE GETRY POD SPODNIE ITD; A SAMA CO ROBIĘ! M SIĘ ŚMIEJE, ŻE TO NIE WSIĄŚĆ DO SAMOCHODU I DWA KROKI DO PRACY! CO DO WCZORAJ NA SPOTKANIE "BABA LIGI" TEŻ PODJECHAŁAM SAMOCHODEM OK 200 m!
   NO CO, JA BARDZO, ALE TO BARDZO NIE CIERPIĘ ŚLISKICH CHODNIKÓW, BOJĘ SIĘ, ŻE SIĘ PRZEWRÓCĘ! MAM NA TYM PUNKCIE ŚWIRA! JESTEM CIĘŻKO PRZESTRASZONA JAK MAM JECHAĆ RANO DO PRACY PO LODZIE. TO NIE MIASTO I DROGI POSYPANE SOLĄ ... ACH TAM, JESZCZE PÓŁ MIESIĄCA I KALENDARZOWA WIOSNA!!!!
   OJ I DOTARLIŚMY NIECHYBNIE DO MENU BRR, NIE KRZYCZCIE NA MNIE ...
ŚNIADANIE - SAŁATA( 6 LISTKÓW), OGÓREK KONSERWOWY, KAWAŁEK PAPRYKI POKROJONEJ W KOSTKĘ, JAJKO, JOGURT NATURALNY;
NA STYPIE (OBIAD) - KILKA ZIEMNIAKÓW (OK 3), SCHABOWY, SURÓWKA, SZKLANKA SŁODZONEGO NAPOJU ;
2 KAWAŁKI CIASTA (BABKI Z KREMEM, I PIANKA);
WYPIŁAM 4 SŁODZONE HERBATY Z CYTRYNĄ; 
   MYŚLĘ, ŻE
ŚNIADANIE TO 200 KCAL;
STYPA - 700 KCAL
HERBATY RAZEM OK 100 KCAL;
   ZA MÓJ GRZECH NIE JEM DZISIAJ KOLACJI, BURCZY MI W BRZUCHU, ALE TRUDNO WYPIJE JAK ZAWSZE NA NOC KUBEK HERBATY PU-ERH I IDĘ SPAĆ!!! ASIA ZABRANIAM CI JEŚĆ KOLACJE, STANOWCZO NIE DAJ SIĘ!!! MASZ BYĆ NA POWRÓT LASKĄ, PEWNĄ SIEBIE DZIEWCZYNĄ, NIE KRYJĄCĄ SIĘ W ZADURZYCH CIUCHACH, NIKT TAK NIE KOCHA MINI JAK TY, POMYŚL JAK BĘDZIESZ ZNÓW SKUPIAĆ NA SOBIE WZROK FACETÓW NA ULICY; PRZEDE WSZYSTKIM SPOJRZYSZ PONOWNIE W LUSTRO I UŚMIECHNIESZ SIĘ SAMA DO SIEBIE, NIE MA UNIKANIA LUSTRA, SKLEPÓW Z UBRANIAMI, NIC NA TOBIE NIE BĘDZIE LEŻAŁO DOBRZE NIGDY JEŚLI NADAL BEDZIESZ TYLE WAŻYĆ (TO TAK DLA MNIE, BO POWTARZAM TO JAK MANTRĘ) 

21 lutego 2011 , Komentarze (2)



WITAJCIE

   Dzisiaj nie będę się rozpisywać. Podaję tylko menu:
śniadanie - sałata, ogórek konserwowy, 2 plastry szynki konserwowej, jogurt naturalny 2 łyżki;
obiad - zupka - jarzyny, kawałeczek piersi z kurczaka;
podwieczorek - parę chrupek kukurydzianych z czekoladą, kawałek babki cytrynowej
kolacja - sałatka jak rano;
Pa słonka, lecę !!!

19 lutego 2011 , Komentarze (8)



WITAM SERDECZNIE

   Dzisiaj jestem zmęczona, nie wyspałam się ... w nocy zmarła moja sąsiadka. Biedna staruszka całe życie ciężko pracowała, jakie to życie jest ulotne. Naprawdę trzeba korzystać z każdej chwili, zegar tyka TIK TAK. Zgadzam się z tym, że trzeba przeżyć każdy dzień tak jakby to miał być nasz ostatni. Szkoda czasu na siedzenie i dumanie, bierzemy się do dzieła, a naszym wspólnym celem jest osiągnięcie rezultatów wagowych. Czego sobie i Wam życzę z całego serca!

    Co do diety trzymam się cały czas, jem rozsądnie, nadal nie stosuję różnego typu diet oferowanych nam przez portale, gazety itp. Śledzę indeks glikemiczny rzeczy które zamierzam jeść, tabele kalorii i komponuję menu, oczywiście w zasięgu mojej kieszeni.

    Kiedyś szukałam różnych wymówek żeby się nie odchudzać. Ale dzisiaj moje drogie mija MIESIĄC równiutki! Jestem z Wami i CHUDNĘ!!!!

    Czytam tyle w waszych pamiętnikach o sporcie, ja nie ćwiczę tyle ... wchodzę tylko parę razy na Orbitka. Czasami jak wracam i mam sprzątać włączam muzykę i tańczę! Pewnie mój sąsiad ma ubaw jak mnie widzi przez okno, a ja wymachuję moimi kończynami myjąc naczynia itp. Ale co mi tam     
  •                                                                                   
   MENU

        GRANI + TROSZKĘ PAPRYKI POKROJONEJ                                                          W     KOSTKĘ

         ZUPKA - WARZYWA + MIĘSO Z PIERSI Z KURCZAKA

       SAŁATA + PAPRYKA + CEBULKA+ OGÓREK +
                                                  JOGURT   


NA KONIEC TROCHĘ HUMORU

1. Sposób ubierania się w pracy
Wskazane jest, abyś przychodził do pracy ubrany zgodnie z wysokością swojej płacy. Jeżeli przychodzisz w butach Prady za 350 i z torbą Gucci za 600 to zakładamy, że powodzi ci się dobrze i nie potrzebujesz podwyżki. Jeżeli ubierasz się skromnie, to znaczy, że powinieneś nauczyć się lepiej dysponować swoimi pieniędzmi żeby kupić sobie lepsze ubranie. Dlatego też nie potrzebujesz podwyżki. Jeżeli twój strój jest średniej klasy to znaczy, że twoja płaca jest na odpowiednim poziomie i nie potrzebujesz podwyżki.

2. Zwolnienia chorobowe
Nie honorujemy już zwolnień lekarskich. Jeżeli byłeś w stanie pójść do lekarza, to równie dobrze mogłeś przyjść do pracy.

3. Urlopy
Każdy pracownik dostanie 104 dni urlopu w roku. Terminy zostały już ustalone: są to soboty i niedziele.

4. Zwolnienia na wypadek pogrzebu
Nie ma żadnego usprawiedliwienia nie stawienia się do pracy. Nie możecie już nic zrobić dla zmarłych kolegów, członków rodziny czy współpracowników. W rzadkich przypadkach, kiedy pracownik MUSI wziąć udział w pogrzebie, ceremonia powinna odbywać się późnym wieczorem. Wtedy pracownik może pracować w przerwie na lunch, aby wyjść godzinę wcześniej.

5. Korzystanie z toalety
W toalecie spędza się stanowczo za dużo czasu. Dlatego też wprowadzono 3-minutowy limit użytkowania toalety. Po tym czasie włączy się syrena alarmowa, papier toaletowy zostanie schowany, drzwi od kabiny zostaną otworzone i zostanie zrobione zdjęcie. Jeżeli przekroczenie czasu zdarzy ci się dwukrotnie, twoje zdjęcie zostanie umieszczone w biuletynie firmowym w rubryce "Recydywiści".

6. Przerwa na lunch
Wychudzeni na zjedzenie lunchu mają 30 minut, żeby mogli zjeść więcej i nabrać zdrowego wyglądu. Pracownicy z normalną wagą mają na zjedzenia lunchu 15 minut. Tyle akurat wystarczy, aby zjeść posiłek pozwalający utrzymać stałą wagę. Otyli mają 5 minut. Akurat tyle zajmuje wypicie Slim Fasta.

Dziękujemy za lojalność wobec naszej firmy. Jesteśmy tutaj, aby zapewnić dobre samopoczucie wynikające z pracy dla nas. Dlatego też wszystkie pytania, komentarze, uwagi, skargi, insynuacje, oskarżenia i wyzwiska powinny być kierowane gdzie indziej.

Udanego tygodnia życzy,
KIEROWNICTWO



18 lutego 2011 , Komentarze (6)


    Witajcie serdecznie.

    Przepraszam, ze wczoraj się uniosłam. Mój M znów pokazał na co go stać, ale mniejsza z nim. Nie chcę żeby mój pamiętnik też kręcił się w koło NIEGO! Po prostu czasami nie udaje mi się go odseparować i siedzi w mojej głowie nawet jak go nie ma w pobliżu. Pewnie wspomnę o NIM jeszcze kiedyś, ale dziś trochę więcej.

     Wczoraj kręcił awanturę (podpity oczywiście), przypomniało mu się, żeby muzyki posłuchać o godz. 22 jak mały usypia do szkoły! On słucha jej na wzmacniaczach, ilość decybeli podobna jak na dyskotece. Więc powiedziałam, że to dzień powszedni, mały już usypia itp. Ale on uniósł się, że już prawie wcale nie korzysta z internetu i telewizji (zawsze sobie przypomina o wszystkim w koło), i nie będzie płacił rachunków itp. Jak zwykle znalazłam kolejnego browara, chyba już szóstego z kolei i mu schowałam. No i też się czepiał, jak ja śmie mu jego rzeczy zabierać. W każdym razie wybaczcie mi mój analityczny umysł - 6 browarów * 2 zł. = 12 zł + 12 zł fajki (średnio, bo przeważnie dwie paczki) = 24 zł MIESIĘCZNIE 720 zł !!! I to skromnie licząc. Ale ja nie mam prawa się wtrącać, bo to ON ZAROBIŁ i po prostu GO NA TO STAĆ. Kit, że ja zarabiam najniższą, powinnam jeszcze opłacac wszystkie rachunki sama, i tankować samochód swój. Ja nie palę i nie piję. A taki gnojek prawie całą moją pensję przeznacza na siebie samego! W d ... e mam to, że ma firmę i go stać, ale niech mi da drugą połowę tej kwoty na moje wydatki i małego! Myślicie, że da ?! Każde jego pieniądze dane ponad są mi wypominane i będą do końca życia i zapewne o jeden dzień duzej.

    Tak to mniej więcej wyglada moja frustracja pogłębia się, ale już teraz nie biorę tego do siebie. Nie podchodzę tak emocjonalnie jak na początku. Chyba bym zwariowała. Żyję z dnia na dzień, stłamszona. Prawie już nie mam przyjaciół - została garska znajomych. Jak nie pracowałam nawet do mamy nie mogłam jeżdzić za często, kontrolował to, bo nie zatankował mi samochodu. Od 10 lat nie byłam na żadnej dyskotece, sylwestrze itd. Ewentualnie śluby w rodzinie, ale one dla mnie to katusze. Za każdym razem zastanawiam się co tym razem odwinie mój M. Dla dziewczyn które nie mają jeszcze mężów.

UWAŻAJCIE Ja niby byłam mądra, ale ON mądrzejszy. Zadbany z własnym domem. Nie wchodziłam nawet do jego kuchi tak nadskakiwał. A jak zdobył to ma. Zwróćcie uwagę jaki ma stosunek do swoich rodziców, bo Ciebie będzie traktował tak samo. Na impezie wśród znajomych niech się upije, zauważ jak się będzie zachowywał. Jest wiele symptomów, mój M jest mistrzem kamuflarzu. Nie zdążyły mi spaść klapki z oczu, mówi się trudno.

    Nie piszcie mi odejdź itp. Moja mama, też kierowała mnie do poradni psychologicznej, na terapię uzależnień dla rodzin żyjących z alkoholikiem. Dojrzewałam do diety parę lat i pewnie dojrzeję też do tego.

   Te cholerne browary, gdyby nie to wszystko byłoby ok. Jest dobrym mężem, troszczy się o nas i dom. Jest dobrym ojcem. Jak wypije przestawia mu się świat priorytretów.  Zastanawiacie się może dlaczego PIWO? Ponieważ M już wódki nie może, wtedy całkiem      odpier ... a! 

   Kiedyś po jednej akcji wybrał się na leczenie, ale stwierdził, że tabletki go zamulają, a co do samej   wizyty ... "są gorsi ode mnie, ja to nie mam problemów" i tyle z tego było. Siłą go nie zmuszę.

   To tyle na temat M. To jest temat rzeka a nie czas po temu i miejsce. Ogólnie w zarysie chcialam wam przedstawić mój dzień powszedni, żeby nie było więcej nieporozumień i niedomówień.

   Pa laseczki, poczytam jeszcze co u Was w wolnej chwili.

17 lutego 2011 , Komentarze (4)


    Jednak to nie wszystko na dzisiejszy dzień.
Z moją głową wszystko dobrze (w odp. do komentarza). A  co do KUBKA, chodziło mi o to, że ja nienawidzę alkoholu, pod żadną postacią. A mój M pije codziennie browarki doprowadzając mnie do szału.     Ktoś kto nie miał do czynienia z alkoholikiem nigdy tego nie zrozumie. I dlatego tak mi się nasunęło z tym nieszczęsnym Kubkiem. Bo żona idealna wg M, to taka która ugotuje pyszne obiadki i piwko bez marudzenia przyniesie.
   Alkohol jest dla ludzi, ja się potrafię bawić bez niego i to świetnie. Wyobrażacie sobie, żebym ja piła i on, a co w tym czasie z naszym synkiem??? Nie daj Boże jakieś nieszczęście i co? Gdzie byli rodzice? Podchodzę racjonalnie do życia, trudno. Możecie mnie nazwać świętojebliwą itp, itd ... jak się Wam podoba. Każdy dokonuje własnych wyborów, mam to gdzieś.
    To tyle w kwestji  pier.... nego KUBKA, myślę, że teraz już zrozumieliście sens mojego ostatniego postu!  DOBRANOC

17 lutego 2011 , Komentarze (4)


                                
 
śnieg               CIĄGLE        PAD             śnieg
                    śnieg                     śnieg
 

    Mam dość zimy!!! Please niech się już skończy! Wiem, że to luty ale brr ... śnieg

    Ale już niedługo marzec, a wiecie to pierwsze przygrzewające słonko w marcu, nie mogę się doczekać.

    Wczoraj się zdenerwowałam, bo odsyłało mnie co chwilkę do logowania, więc się już poddałam, nie chciało mi się już klepać po raz enty tekstu.
   Chciałam napisać wczoraj jaki prezent otrzymałam od M na walentynki. A mianowicie jest to KUBEK, ale nie byle jaki. Przedstawia rysunek kobietki wydekoltowanej, w czerwonej sukience mini, kobietka dzierży w ręce patelnię z jedzonkiem, a w drugiej łapce KUFEL PIWA! Pod rysunkiem widnieje taki oto napis KUBEK EXTRA ŻONY. Widzicie więc, taki typ żony byłby idealny zdaniem mojego M. Co mi tam, nie narzekam, bo na drugi raz nic nie dostanę. Chłopina musiał poświęcić swój jakże cenny czas, żeby odnaleźć to cudeńko ... tak na marginesie dołączył do kubka flakonik moich ulubionych perfum. A z kubka i tak korzystam! No co?! Musiałam tutaj streścić moje pierwsze wrażenie, tak dla potomności jak poczytam sobie za jakiś czas. Pamięć mam dobrą, ale do chol ... y czemu tak krótką???

   Co do diety trzymam się. Dzisiaj na obiadek sporządziłam moją ulubioną zupkę. Niby nic wielkiego, bo poszatkowane warzywka, ugotowane z połową piersi z kurczaka. Mnie smakuje i jeszcze z odrobiną natki pietruszki i lubczyka. Mało kalorii, a jak mnie najdzie między posiłkami ochota na konsumpcje, to zupka i po kłopocie.

MENU

śniadanie - kaszka manna na mleku
II śniadanie - jogurt "owocowa wyspa"
obiad - zupa warzywna
podwieczorek ?
kolacja ?

   Płyny są, lecz nadal nie w dużej ilości. Staram się ograniczyć ilość cukru w herbacie, polubiłam herbatkę Pu-Erh z cytryną (zakupiłam ją w POLO za ok 4zł), naprawdę smaczna polecam.

   Ćwiczenia są, wczoraj dodatkowo sprzątałam na podwórku i woziłam taczką drzewo i układałam, wiec się dotleniłam i rozruszałam. Orbitrek parę razy dziennie po kilka minut. Nie jestem w stanie kręcić 1h cały czas, jeszcze nie ta kondycja! 

   Więc to chyba wszystko na dzisiejszy dzień, buźka!



                

16 lutego 2011 , Komentarze (3)

Jestem wściekła przygotowałam fajny wpis i kom mi się zwiesił. jutro go odtworzę mam dość. wklejam tylko cosik i idę spać!
Pamiętnik słomianego wdowca.

Zostałem sam. Żona wyjechała na tydzień. Całkiem przyjemna odmiana. Myślę, że razem z psem miło spędzimy te dni.

Poniedziałek

DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranną toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie.
Jestem miło zaskoczony, że mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie pracę.
Na kolację zafundowałem sobie i psu po steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świecę.
Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i palę dobre cygaro.
Dawno nie czułem się tak dobrze.

Wtorek

MUSZĘ jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, że wymaga kilku drobnych poprawek.
Wyjaśniłem psu, że nie codziennie jest święto, dlatego nie może się spodziewać, że zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć.
Przy śniadaniu zauważyłem, że picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedną zasadniczą wadę. Za każdym razem trzeba potem myć wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej.
Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania.
Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Muszę tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym czuję się świetnie.

Środa

MAM wrażenie, że prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategię.
I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jedzenie.
Kolejny problem to słanie łóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnię, a na końcu jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie łóżka było konieczne, zwłaszcza, że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć. W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu.
Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach. Pies trochę się krzywił, ale cóż... Skoro ja mogę się obyć bez domowych obiadków, on też nie powinien grymasić.

Czwartek

KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupię sobie gotowy sok w butelkach.
Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z łóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę. Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc.
Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu.
Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z czystego talerza. Ciągłe zmywanie zaczyna mi działać na nerwy.
Pies też może jeść z jednej miski... w końcu to tylko zwierzę.
UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu. Parówki na obiad i na kolację.

Piątek

KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania.
Odkryłem następującą rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej, a wieczorem w ogóle. Poza tym, jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości.
Pies dostał suchą karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana.
Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić talerza ani chochli. Teraz już nie czuję się tak, jakbym był automatyczną zmywarką do naczyń.
Przestałem wycierać podłogę w kuchni. Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie łóżka.
UWAGA: Żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza.

Sobota

Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem.
Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym.
Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi.
Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki.
Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy.
Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot.
Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu?
Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy.
Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać.
UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej.

Niedziela

OGLĄDALIŚMY z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało.
Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił.
Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok.
Pies zupełnie przestał merdać ogonem.
Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć.
Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków.

Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie?

15 lutego 2011 , Komentarze (6)



         WITAJCIE
  Widzę kochane, że mój ostatni post nadal aktualny niestety. Ale pozostawiam to bez komentarza.
   Wczoraj ucichłam na momencik. Synek przypomniał sobie, iż podczas ferii miał przeczytać lekturę na dziś. Więc wiecie moje drogie kto wczorajszy wieczór na to poświęcił? A lektura to "Kubuś Puchatek", bajka ok, ale książka masakra tak zakręcone myślenie Kubusia ...
   Tak sobie myślę, przeciętnie rzecz ujmując, zgubię miesięcznie 6 kg, to powinnam w czerwcu ważyć już ok 90 z kawałkiem. Nie będę wtedy super chuda, ale nie napuchnięta jak się teraz czuję. Nie myślcie sobie, że upadłam na głowę "laska myśli, że jak będzie ważyła 80 kg to będzie fajnie wyglądać". Ja wiem, że tak będzie. Każda z nas ma inna budowę ciała i układ. Ja mam ciężkie kości ... tak wiem, brzmi to śmiesznie. Mój tato miał cukrzycę i był bardzo chudy, nogi wyglądały jak u anorektyczki, zero tłuszczu nigdzie, a ważył 78kg. Jak byście mnie zobaczyły każdy się dziwi, że mam taką wagę, bo po prostu na to nie wyglądam. Jestem wysoka i mam teraz większy biust, tyłek i brzuch. Ale nogi nadal w miarę szczupłe niedługo dodam aktualne zdjęcie w całości to się zdziwicie. Zawsze miałam szerokie biodra. Kiedyś uważałam, że to przekleństwo. Teraz wiem moje kochane, że faceci na to lecą, nie lubią chłopięcej sylwetki, czyli płaska z przodu, zero tyłka i bioder. I dlatego jak czytam co niektóre pamiętniki załamuje się. Nie krytykuję, bo jak miałam naście lat, też myślałam podobnie heh ... ale ktoś chce ważyć 45 kg nie do pomyślenia?
   Kończę na dziś moje tyrady, bo sąsiadka wzywa ...

MENU

ś - banan, pół kawałka chleba z pasztetem pomidorowym;
II - banan;
o - sałatka - pekinka, ogórek kon, papryka, 3 plastry kiełbasy krakowskiej, jogurt naturalny;
k - nie wiem coś wykombinuję

 To zdjęcie z maja zeszłego roku z bratanicą

  
 A to zrobione latem 2010 po ścięciu włosków. Znów je zpuszczam heh.
Buźka laseczki do juterka