Pamiętnik odchudzania użytkownika:
0moniczkaa0

kobieta, 32 lat, Łódź

165 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lipca 2013 , Komentarze (7)

Wujek zmarł dziś rano. Mam wszystkiego dość, teraz do wszystkich problemów brakowało mi już tylko pogrzebu.

Powiedzcie co to życie jest warte? Chodzimy do szkoły, uczymy się, chcemy coś osiągnać, zalozyć rodzinę, godnie żyć, ciągle do czegoś dążymy, chcemy do czegoś w życiu dojść. I po co to wszystko? Przychodzi jeden dzień kiedy zamykamy oczy, zostawiamy wszystko i nagle to do czego dążyliśmy całe życie nie ma najmniejszej wartości, to wszystko jest już nieważne, wszystko zostawiamy....Po co to wszystko?

Jakie to życie jest beznadziejne....

24 lipca 2013 , Komentarze (2)

Hej hej:)

Dziewczyneczki dziś chociaż jedna pozytywna wiadomośc w tym całym zamieszaniu które się ostatnio u mnie dzieje:) Mianowicie, wczoraj wieczorem tuż po dodaniu wpisu pojawiła się miesiączka:) Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę:) czyli jednak to miesiączkowe samopoczucie nie poszło na marne:)

Dzisiaj czuje się FA-TAL-NIE !!! chyba już zapomnialam jakie to uczucie....w koncu ostatnią miesiączke miałam w maju zeszłego roku. Boże tyle miesięcy;/

Ale mimo tego samopoczucia cieszę się bo to bardzo dobry znak. Zdaje sobie tez sprawę z tego że tak naprawde to jeszcze nic nie znaczy bo miesiączka została wywolana sztucznie, a przede mną jeszcze minimum jedno opakowanie tabletek, nie wiem czy mój organizm sam sobie poradzi po całkowitym odstawieniu tabletek- ale  tym nie prędko się przekonam.

Niestety najbardziej dobija mnie mój wygląd, nie spadł ani jeden marny centymetr. Wprawdzie narazie obwody się nie powiększają, ale wcale mnie to nie cieszy bo ja chce moją figurę sprzed puchnięcia...Chce żeby to wróciło;/ Ciągle mam jakąś cichą nadzieje że wszystko "samo" wróci do normy, że  wymiary się zmniejszą, tak jak i same się zwiększyły, bez powodu, bez objadania (z taką sama ilościa jedzenia i ćwiczeniami)

Bo kolejnej diety i obcinania kcal ja już psychicznie nie zniosę, o zwiększeniu ćwiczeń też nie ma mowy- i tak obecnie sporo ćwiczę, a nie chce znowu wpaść w obsesję  pod tytułem "4-5h ćwiczeń dziennie" z resztą nawet nie miałabym teraz takiej możliwości.

Zobaczymy co się będzie działo w kolejnych dniach:) Lece się myć i lulać, bo jutro znowu planuje poranny rower. Dziś się udalo:) o 7.20 już wyjechałam:) to cudowne poranne powietrze mmmmm- nie do opisania

23 lipca 2013 , Komentarze (3)

Cześć Kochane;) Szybka relacja z kolejnego dnia bez tabletek. Wymiary niestety stoją jak zaklęte, a miesiączki  brak. Wprawdzie moje samopoczucie jest "miesiączkowe", czyli czuje sie tak jak zawsze podczas miesiączki, ale krwawienia nie ma. Z jednej strony to zadowalające, ale z drugiej, pamiętam że w pierwszych miesiącach po zaniku miesiączki, ja co miesiąc miałam dokładnie takie same objawy jak teraz. Co miesiąc miałam objawy miesiączki ale bez krwawienia.

Zobaczymy co będzie jutro:) Planuje wstać rano i ok. godz. 7 pójść na rower, zobaczymy czy mi się uda:)

Dzisiejszy dzień spędziałam na mieście, miałam mnóstwo spraw do załatwienia, także calutki dzień chodziłam, a raczej biegałam, w pełnym słońcu i skwarze, obładowana siatkami z zakupami.

Niestety, z przykrych wiadomości- najwyraźniej w moim życiu obecnie jest za mało problemów...;/ Mój wujek znalazł się w szpitalu, miał operacje i jest teraz w dość ciężkim stanie;(

Dziewczyny proszę Was o modlitwe. Zmówcie za Niego dodatkową Zdrowaśkę, bardzo Was proszę. To nie jest dla niego odpowiedni czas...nie teraz, on musi jeszcze żyć! :(

22 lipca 2013 , Komentarze (7)

Hej Dziewczynki:) Przepraszam jeśli nie odpowiedziałam na jakiś komentarz,pod poprzednim wpisem, ale w całym zamieszaniu które się ostatnio dzieje, kompletnie nie mam do tego głowy, miałam też wrzucić zaległe zdjecia posiłków, ale to tez musicie mi wybaczyć- nie ma takiej opcji żebym skupiła się na zdjęciach kiedy myśli krążą wokół ciągle powiększających sie obwodów i ogólnego zamieszania w domu, spowodowanego moją mamusią która dochodzi do siebie po wypadku. Wpadam tylko na chwilkę żeby zdać relacje co się dzieje. Mianowicie dziś jest pierwszy dzień kiedy odstawiam tabletki. Ale nie jest to moja decyzja- tylko wcześniejsze polecenie ginekologa- tabletki miałam brać 21 dni i teraz odstawiam na 7 dni w ciągu których ma się pojawić miesiączka.

Myślicie że mój organizm dojdzie do siebie i wróci do dawnych wymiarów w ciągu tego tygodnia, przy odstawieniu tabletek? nawet nie macie pojęcia jakbym chciała. No ale zobaczymy co się będzie działo. Oczywiście będe o wszystkim pisać żebyście były w temacie:) Niestety po tym tygodniu czeka mnie kolejne 21 dni tabletek ale zobaczymy co się będzie działo.

Dziś  czuje sie mega grubo, w talii mam na plusie ponad 5cm....to nie 1 czy 2, ale 5cm....i nie wiem czy na tym sie skończy;/

A z mamą się kłóce właśnie o to...No bo ona nie mogła znieść jaka to jestem rzekomo chuda, zawsze były o to awantury..a od kiedy zaczełam mówić że tyje, że czuje się strasznie źle, grubo, że chce mi się płakać- to moja mama mówi "przestań dobrze wyglądasz", tylko że ona się z tego cieszy bo przecież taka byłam według niej chuda- tak się zapierałam że nie przytyje, mówiłam jej że nie jest w stanie zmienić mojej wagi tymi kłótniami...i co? i mimo tego wszystkiego wyszło na jej- przytyłam i tyje dalej...bez mojej winy;/

Masakra mówie Wam;/

19 lipca 2013 , Komentarze (12)

 

Postanowiłam dać na szybko znak że żyje.

Nie mam czasu na rozpisywanie się. Jestem załamana, moje życie sypie sie na każdej płaszczyźnie. Tyje w dalszym ciągu....ciągle jestem większa, mimo tego że jem dokaldnie tyle samo, ćwiczę sporo...ciągle puchne i puchne...Będe grubą świnią która przytyła z powietrza....

Dodatkowo mama miała wypadek, na szczęście nic poważnego się nie stalo. Ale ciągle jesem w stresie, ciągle coś sie dzieje. Cały dom jest teraz na mojej głowie. Nie mam czasu na nic. A na dodatek nie radze sobie samamze sobą...tyje/puchne.....Boże mam już dość...tak źle jeszcze chyba nigdy nie było:(

 

14 lipca 2013 , Komentarze (11)

Błagaam oddajcie mi moje 46,5cm w udzie, i 59,5cm w talii. Czy proszę o tak wiele?

Chce odzyskac tylko to co bezkarnie mi odebrano z dnia na dzień....:(

10 lipca 2013 , Komentarze (8)

Dziś nie będzie optymizmu....mam dość, dośc wszystkiego, ja nie chce takiego życia, co ja takiego zrobiłam że teraz jestem tak karana?

Powód? Od kilku dni zauważyłam lekkie powiększenie obwodów (+0,5cm w udzie, i +1cm w talii), jednak nie panikowałam, stwierdzilam że takie wahania się zdarzaja i wszystko wróci do normy....jednak nie wróciło, dziś rano kolejny 1cm na plus w udzie, kolejne0,5 w talii......

Co sie dzieje?, jem tak samo, ćwiczę dosyć dużo...bo 7-8h tygodniowo to chyba nie jest mało. Jem ok. 1800-1900kcal dziennie- to za dużo? Tyje? Ale niby kurwa dlaczego? Dlaczego wcześniej to jakoś nie było za dużo i nie tyłam a teraz tyje? A z resztą to niemożliwe zeby aż tyle utyć w tak krótkim czasie. Powiększenie mięśni? Przez tyle miesięcy sie nie powiększyły a teraz nagle się powiększają i to w takim tępie? nie sądze...

No więc co mi zostaje? Zatrzymywanie wody? Wprawdzie od 1 lipca biore inne tabletki anty na wywolanie miesiączki...no ale przecież jem Asequrelle która ponoć ma zapobiegać tyciu przy tabletkach....Poza tym też nie sądze żebym jakoś mało pila....Nie wiem ale mam dosyć tego wszystkiego...

Ciekawe ile jutro będzie mnie więcej... 1cm a może 2? Nie ma to jak ciągle się kontrolować, liczyć kcal, ważyć jedzenie i roztyć się jak świnia...Zajebiście.....Tyle wyrzeczeń, tyle starań, tyle silnej woli kiedy inni wpierdalali słodycze, czy smażone...tyle czasu poświęconego na ćwiczenia.....i co? I tak będe gruba....

ooo wiem...przecież moge znowu przejść na diete odchudzającą i wpierdalać ilości jedzenia jak dla kanarka, a przy tym ćwiczyc przez pół dnia...a potem i tak pewnie przytyje z powietrza.....Cudownie..

 

28 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Muszę co nieco napisać dla lepszego wyjasnienia, bo wydaje mi się że źle mnie zrozumiałyście. Przede wszystkim Kochane moje, nie czytacie ze zrozumieniem. Ja nie napisałam że życze mu najgorszego, że życze mu żeby chorował. Nie! Mimo wszystko to mój ojciec, a jednak takich rzeczy nie życzy się nawet najgorszemu wrogowi. Ja napisałam po prostu że mu nie współczuje. A to zupełnie co innego!. No i gdybyście dokladnie doczytały to napisałam też że nawet moja mama to powiedziala, powiedziała to ojcu prosto w twarz że za to cierpienie które on wyrządził nam teraz on cierpi.

A wierzcie mi że nie znacie mojego ojca, to jest człowiek który się nie nadaje do życia w społeczeństwie, nie nadaje sie do życia wśród ludzi. Nie znacie go, nie znacie sytuacji, a ja też nie będe tutaj opisywać wszystkich wydarzeń z mojego życia, bo musiałabym napisać książke. To co pisałam tutaj to nie jest nawet jedna setna procenta tego co musiałybyście wiedzieć żeby zrozumieć. Ale gdybyście przez kilka dni miały styczność z moim tatusiem, to napewno miałybyscie inne podejście do sytuacji. Ja wiem jaki on jest, wie to też moja mama i mój brat- to nie jest tak że tylko ja na niego wyzywam i mam jakiś tam uraz, to jest ogólna i powszechna opinia którą podziela każdy z domowników (oprócz ojca oczywiście), no i zapewne nie tylko z domowników bo wiele osób się na moim tatusiu poznało;/ Także powtórze to jeszcze raz, bo zdania nie zmienie- za to codzienne nękanie psychicznie, głównie mnie i mojej mamy,za to co robi,i w jaki sposób-  nie jest mi go szkoda ani trochę. Należy mu się! Ale to nie znaczy że życzę mu choroby, nie mylmy pojęć dziewczyny. To by było na tyle.

 Dziękuje za uwagę:) Ide spać, paa;*

27 czerwca 2013 , Komentarze (5)

 

 Dla tych które czytają i wiedzą jakie są moje stosunki z ojcem- Biednego tatusia połamało, nie może chodzić, jeździ od lekarza do lekarza. Pierwsza diagnoza "wypadł dysk", więc nastawili dziada, dostał jakies zastrzyki. Niestety ból był jeszcze większy, dlatego znowu od lekarza do lekarza, kolejna diagnoza "rwa kulszowa". Teraz jest troszke lepiej ale i tak go boli--Powinnam mu współczuć? Pewnie tak, pewnie gdyby był normalnym ojcem byłoby mi go szkoda. Ale jest jaki jest, a ja czuje jakąś dziwną satysfakcję- Dobrze mu tak!

Nawet mama przyznala mi dzisiaj rację, i powiedziała mu że to wszystko za to cierpienie które nam wyrządził. Ja dzisiaj również nie omieszkalam powiedzieć kochanemu tatusiowi, że nawet troszeczkę mi nie jest go szkoda i że dobrze mu tak!

Czyli może jednak jest troche sprawiedliwości na tym świecie

23 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Wczoraj po północy mama przyszła do mnie do pokoju. Obiecałam że znajdę dla niej, moje czarne korale które chciała dzisiaj założyć.  Mama siadła, pogadałyśmy jeszcze chwilę o tym która spódniczka będzie dla niej lepsza....i padly magiczne słowa "Monika, wiesz że musisz jutro ugotować obiad? Ziemniaki Ci obrałam, mięso na rosół masz wyjęte z zamrażalki, urwiesz na ogródku jakąś włoszczyzne, ugotujesz makaron, zrobisz mizerie, myśle że ok 14 powinniśmy byc w domu"- Zatkało mnie, aż niedowierzałam, ale starałam zachować kamienną twarz i spokój żeby nie dać po sobie poznać jaka wewnętrzna radosć mnie ogarneła. Ten malutki cień nadzieji który miałam stał się rzeczywistością- zostaje w domu!

Z tego co się dowiedziałam po powrocie rodziców, to nawet gdybym pojechała to prawdopodobnie słyszalabym tylko teksty "poczęstuj się ciastem", "jedz ciasto"- bo żadnego obiadu jednak ciotka nie gotowała. A że ciasta nie jadam nawet w domu, to i tam nikt by mnie do tego nie zmusił, co innego obiad- bo to jedzą wszyscy więc musiałabym zjesć, ale z ciasta dałoby rade się wykręcić. Więc nawet gdybym pojechała nie byloby tragedi jedzeniowej, jedynie brak regularności posilków, któy silą rzeczy i tak dzisiaj leżał- śniadanie ok. 12, obiad po 16, i myśle że zjem już tylko kolacje ok. 20-21.

Mama teraz robi kawe i zlożymy z bratem życzenia ojcu, nie powiem żeby miala na to szczególnie ochotę...nie mogę patrzeć na tego człowieka...no ale musze robic dobrą mine do złej gry, udawac że wszystko jest ok. Będzie napewno cały stół zastawiony słodyczami jak to zwykle w moim domu i ciagłe teksty "zjedź sobie ciasteczko", "to nawet jednej czekoladki sobie nie zjesz?"- ale teraz jestem u siebie także jakoś przeżyje.