Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Siranel

kobieta, 38 lat, Lubin

159 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 51 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Dzisiaj dziwny dzień. Dopadł mnie okropny ból głowy który zablokował mi żołądek i jakoś mi jedzenie nie idzie. Póki co udało mi się zjeść pół śniadania i obiad o 17, coś lekkiego jeszcze na kolację zjem i musi wystarczyć. Mam dzisiaj jeszcze do zrobienia przysiady ale musiałam wziąć tabletki i jakaś taka odrętwiała się czuję. Jutro mam nadzieję że będzie ok i nie będę musiała jeść na siłę ani na siłę odciągać się od korytka . Taki miałam plan dzisiaj poczytać ale nic z tego bo jeszcze mi na oczy padło blee nie lubię tak. Jutro planuję już skakać niczym kozica górska 

130 dni do rocznicy i o dziwo z każdym dniem motywacja coraz większa .

21 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Dzisiaj już lepiej z brzuchem, do zaliczenia przysiady, i oby z dietą było lepiej. Do rocznicy zostało 131 dni i do tej pory fajnie by było schudnąć tak z 5 kg ale jak będzie 3 kg to też będzie dobrze. Od poniedziałku będę sama w domu więc będzie więcej ćwiczeń. Mój słoik się pomału zapełnia i może do otwarcia go będzie tak 1/3 i będzie co poczytać. Od początku roku zeszło już trochę, prawie - 1 kg. Zawsze coś.

Ostatnio dostaję od Was zaproszenia do znajomych i proszę się nie gniewać ale nie przyjmuję zaproszeń dziewczyn które mają pamiętnik tylko dla siebie, w znajomych ponad 400 osób lub około 16 lat z 2 powodów:
1. jeśli nie mogę przeczytać czyjegoś pamiętnika albo jest napisany językiem którego nie rozumiem lub osoba wymaga tylko klepania po głowie to ja takiej osobie nie pomogę bo nie wiem jak,
2. jeśli osoba ma tyle znajomych nie jest w stanie przeczytać i napisać komentarze każdemu więc uważam że wymaga ode mnie wsparcia którego ja nie dostanę a wg mnie to nie tak działa.
Jeśli ktoś ma ochotę mnie czytać ale wsparcie to za dużo to polecam dodać do ulubionych.

Wiem że nie każdemu i nie zawsze piszę ale czasami po prostu nie wiem co napisać lub mam podły humor a nie chcę nim zarażać, ale się staram! największy problem mam kiedy widzę samo menu to nie wiem co napisać bo nie jestem dietetykiem i nie wiem czy moje zdanie nie wyrządzi komuś krzywdy. Muszę znów zrobić porządek w znajomych bo nadal mam dużo osób których np nie ma itp. 

A na koniec dietetyczny bukiecik dla Was 

20 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Już wróciłam do domu z imprezy ale dopadła mnie @ i spałam do 15 i dalej jakaś nie do życia jestem. Waga nadal nie chce spadać, przysiady nadal robię - dzisiaj akurat wypadła przerwa z czego się bardzo cieszę. Dzisiaj właśnie przekroczyłam półmetek wyzwania - jeszcze tylko 14 dni i koniec uff. Mąż jeszcze ten tydzień na l4 i od poniedziałku znów będę sama od rana w domu więc będzie mi łatwiej się podnieść i coś poćwiczyć. Wakacje się zbliżają a dupa się sama nie zrobi.

17 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj jakoś bez humoru, jutro impreza u cioci więc sobie poszaleję, czuję oddech @ na karku i ogólnie jakoś bez szału ale liczę na to że w poniedziałek już będzie cacy .

Jakoś tak mnie wczoraj i dzisiaj poirytowali. Nie wiem czy tylko ja tak mam czy to powszechne odczucie ale wkurza mnie kiedy z prezentu na jakąś tam uroczystość robi się konkurs "kto da więcej". Z paroma osobami umawiałam się że zrobimy wspólny prezent bo zawsze lepiej kupić coś konkretnego niż tysiące pierdół ale kiedy osoby składające się są gotowi się zapożyczyć lub wydać tyle żeby nie mieć co włożyć do gara żeby pokazać jacy to nie są bogaci to dla mnie nic więcej niż próba kupienia solenizanta i źle bym się czuła gdybym dostała kiedyś prezent który miał być tylko manifestacją portfela. W dodatku w związku ze zbliżającym się dniem kobiet mój mąż jest wciągany w taką grę w dodatku na prezent którego nigdy bym nie chciała i wiązało by się z tym że w całym dniu widziałabym się z nim tylko przy wręczaniu prezentu. Nie wiem też co mają na myśli inni uczestniczy "prezentu" ale gdybym ja komuś ważnemu dla mnie wręczała jakikolwiek prezent czułabym się urażona gdyby ta osoba nie chciała ze mną spędzić tego dnia, choćby tych paru godzin. Mniej więcej z tego powodu mi źle, zawsze źle się czułam kiedy ktoś mnie próbował kupić i źle mi z tym że w pewien sposób jestem do tego zmuszana, a jak wiadomo "nie rób drugiemu co Tobie nie miłe". Myślę że na dniach nadejdzie ten dzień kiedy powiem "nie" a moje uzasadnienie na 100% wywoła awanturę no ale trudno... nie można dać sobie wejść na głowę. Dzisiaj mnie zirytowała inna sytuacja, bo mamy zaproszonego gościa. Wszyscy o tym wiedzieli od miesiąca i co? i od mamy się dowiaduję że pomimo mojego "gościa" słyszała że dzisiaj mam iść i cała litania O.o nosz kurcze... ciekawe jak się osoby które twierdziły że przyjdę się zdziwią  równolegle z tym że ja mam wyjść z domu zajmować się nieswoimi sprawami a jednocześnie osoby trzecie mi się do mieszkania wpraszają żeby sobie z moim gościem pograć na konsoli którą chyba powinnam zorganizować ... aż mi szczęka opadła, żeby była jasność osoba która się wpraszała nie jest ani naszą rodziną, ani naszym znajomym, jest bratem mojego szwagra. W dodatku wszem i wobec na fb ogłaszał że przychodzi a jeśli coś się nam nie podoba to mój mąż może wyjść z nim na bójkę - oczywiście mąż w tym momencie ma 2 niesprawne nogi i nie może chodzić. No więc dzisiaj nie odbieramy telefonów, domofonów i nie wpuszczamy nikogo do domu poza gościem. Na sylwestra również ta osoba się wprosiła i wraz ze szwagrem było narzekanie na muzykę, na jedzenie że np nie w tej kolejności jest podane, były zabawy które rozpoczęli bez naszej zgody kiedy wyszliśmy z pokoju. Nooo wyrzuciłam z siebie moje wszystkie irytacje i na spokojnie mogę moim prowokatorom wygarnąć 

Jutro imprezka, będzie super, spotkam się z kuzynostwem którego nie widziałam parę miesięcy, na szczęście większość już po 18-nastce więc pewnie trochę alkoholu wpadnie, będą tańce, będą ciasta i będzie fajnie. Ostatnio z tą ciocią bardzo dobry kontakt złapałam więc się bardzo cieszę że zostajemy tam aż do niedzieli .

Miłego weekendu!

16 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Do celu zostało 136 dni. Waga coś tam ruszyła więc postanowienie "jeść mniej" i szczerze mówiąc wcale nie dużo mniej, zrezygnowałam może ze 100 - 150 kcal? dokładnie nie wiem bo nie liczę, oczywiście porcje dalej te same tylko więcej warzyw a mniej czegoś tam i to tylko przy obiedzie więc jest ok. A co do obiadu dzisiaj barszcz ukraiński - uwielbiam i w dodatku wyszła mi porcja jak dla wojska polskiego więc i na jutro będzie 

Co do ćwiczeń to nadal tylko przysiady, dzisiaj akurat wypada przerwa. Doszłam do wniosku że skoro te wyzwania 30 dniowe przynoszą jednak efekty to poszukam coś kolejnego żeby mieć już na kolejny miesiąc przygotowane, tak więc znalazłam "ścianę płaczu" - polega na tym że opieramy się o ścianę plecami w pozycji jakbyśmy siedzieli na krześle - nie mam pojęcia na co to jest , "plank" - inaczej "deska" też nie wiem na co, oczywiście nożyce i zestaw 3 ćwiczeń brzuszki + przysiady + jakieś skręty, nie wiem na co się zdecydować a nie chcę robić po 2 wyzwania na raz bo tylko dzięki temu że zajmują mało czasu udaje mi się nie omijać żadnego dnia wyzwania - póki co (dzisiaj dzień 12).

Nie wiem co jeszcze napisać więc kończę. Pa!

15 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Wczoraj wieczorem postanowiłam żeby dzisiaj jeść trochę mniej niż zwykle wmawiając sobie że wtedy waga ruszy. Nie wiem czy mam aż taką moc umysłu ale dzisiaj wcale nie chce mi się jeść . Zobaczymy czy faktycznie coś się ruszy.

Dzisiaj wypada 110 przysiadów. Czyli już wypada 11 dzień wyzwania i powiem szczerze że nie spodziewałam się raczej jakichkolwiek efektów ale ale..... już po tych 10 pełnych dniach już moje płaskodupie się trochę zaokrągliło, co mnie bardzo cieszy i motywuje do poszukania kolejnego wyzwania na kolejny miesiąc, może coś na brzuch uda mi się znaleźć.

Dzisiaj też poprawiłam sobie humor, wiem wiem że zaraz usłyszę że jestem okropna i w ogóle ale, ucieszyło mnie kiedy zobaczyłam dawną znajomą w tłustym wydaniu. Kobieta prawie 20 lat rujnowała moją samoocenę a ja byłam głupia i na to pozwalałam. Lubiła mi wmawiać że jestem tłusta, czy brzydka czy głupia poprawiając sobie tym humor, więc teraz poprawiło mi humor że sama się w tym zatraciła wytykając dokładnie to samo mi, czyli wyszła na hipokrytkę i mam podstawę żeby teraz sądzić że wtedy kłamała  czy ja nie jestem taka zła HI! no to teraz idę stworzyć jakiś podwieczorek .

14 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Nie wiem o co chodzi ale pomimo że dieta jest utrzymana waga wzrasta o troszeczkę i potem stoi i się utrwala. Za dużo raczej nie jem coś koło 1500 kcal, może jakoś niedługo zacznę liczyć bo to dziwne jest. Oby niedługo ruszyło bo nie chciałabym jeść mniej czy stosować dietę z góry określonymi posiłkami. Jeśli już to dopiero po fali imprez urodzinowych bo bez sensu co tydzień przerywać.

13 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj na szybko bo brak czasu, zeszły tydzień:


sikającego pieska mój mąż mi dorysował 

Na nowy tydzień:
cel: 55 kg
waga: 56,3 kg
wyzwanie: przysiady
książka: ta sama
myśl tygodnia: Co należy zrobić po upadku? to co dzieci: podnieść się

Na koniec mój pyszczek:

12 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Wczoraj byłam na pierwszej imprezie rozpoczynającej imprezowy i zarazem pechowy rok. Przez większość czasu było miło, tematy które się rozwijały rozwalały nam głowy np. o programach telewizyjnych które były 20 lat temu i co w nich było dziwnego. Później poszliśmy na dyskotekę, trochę się wyskakałam. Pojadłam pizzy, popiłam piwka i poskakałam. Za tydzień kolejna impreza urodzinowa i za 2 tygodnie kolejna, za 4 tygodnie następne urodziny a za 5 ślub ... nie wiem jak ja to przeżyję.

Niestety w parze z imprezami idzie w tym roku okropny pech. Tydzień temu wjechała w nas samochodem kobieta, na szczęście nic nikomu się nie stało (od razu mówię że to była w 100% jej wina bo nie spojrzała za siebie kiedy wyjeżdżała z parkingu - pech chciał że na 2 pasie był łańcuszek samochodów które wyjeżdżały i wjechała prosto w nas, oczywiście uważała że to nasza wina bo tam staliśmy O.o w samym środku łańcuszka). W tym tygodniu niestety wczorajsze urodziny skończyły się na pogotowiu z nogą do zszycia, oczywiście znów nie nasza wina bo 2 gości się pokłóciło w kibelku obok stłuczonego pisuaru na którego przypadkowo wepchnęli mojego męża wychodząc, chyba go nie zauważyli a pisuar nie był zabezpieczony. Aż boję się pomyśleć co się stanie w kolejny tydzień. To będzie najgorszy rok mojego życia, czuję to w kościach.

11 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Dzisiaj wybieram się na imprezę, więc pewnie wpadnie jakieś piwko czy coś w tym stylu - nie wiem co będzie. Na początku planowałam nie pić ale się zeźliłam bo waga wciąż nie rusza z wyższego poziomu - chyba się na mnie obraziła... no trudno. Dzisiaj też chyba nie poćwiczę i jutro też nie, bo po wczorajszych ćwiczeniach nadal nie mam władzy w kończynach - może waga ruszy po chwili oddechu od ćwiczeń. Zastanawiam się też czy całkowicie nie zrezygnować z ćwiczeń na weekendy żeby mięśnie miały czas na regenerację, co jak co ale jednak lubię mieć władzę w kończynach, jakoś się już do tego przyzwyczaiłam  To chyba nawet nie głupi pomysł by był. Zostanę tylko przy wyzwaniach w weekendy żeby ich nie przerywać. Więc dzisiaj wypada 80 przysiadów, mam nadzieję że uda mi się wykonać choć wiem że na 100% będzie z tym kłopot bo mam problem żeby wstać z wyra 

No więc trzeba pomału zbierać siły na poniedziałek bo nadal chcę robić godzinne treningi i później być w stanie poruszać się o własnych siłach