Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blondiblue22

kobieta, 37 lat, Chojnice

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: misja - fit mama 2017 ! Piękna i zdrowa na zawsze ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2012 , Komentarze (25)

W tym miesiącu przejechałam jakieś 120 km rowerem, a jeszcze zostały 4 dni, więc troszkę nadrobię.

Miałam tydzień przerwy ze względu na brzydką pogodę.

Polecam Endomondo do treningów.

Przy okazji dziękuję koledze z Vitalii, bo to on mi polecił ten programik. :)

 

TYGODNIOWE PODSUMOWANIE:

Piersi - (szkoda słów) - 81  (5 cm z bioder mogłoby przetrasportować do cycków...) (na szczęście brak spadku!)

Pod cyckami-67 (na szczęście brak spadku!)

Biceps - 23, po napięciu mojego wielkiego wielkiego mięśnia - 24 (spadek 0,5 cm)

Biodra - 95 (- 1 cm)

Talia - 59 (-1 cm)

Udo - 53/54(- 1 cm)

Łydka 35

Waga: 56,8  (spory spadek!)

wzrost: 168/167 - w końcu muszę się porządnie zmierzyć,bo samemu to ciężko...

Dieta 1400 kalorii... +  sport (rower, od 3 dni AW6+BBL) = sukces i na początku drogi troszkę cierpliwości.

Od dziś mogę mówić, że jestem bliżej niż dalej!!! :)

Moje motywacje:

 

26 maja 2012 , Komentarze (12)

No nic! Półmetek mojej walki. I uwaga! 100 gram dzieli mnie od półmetku wagowego! Jak ładnie się złożyło.

Dziś wlazłam na tą szklaną wyrocznię, chociaż wszystko mnie od tego odwodziło. Tylko, że w końcu kupiłam sobie do niej baterie, bo tak przekładałam z pilota od tv. :P I pomyślałam, że wejdę... I wlazła.

I co?! No spadek 200 gram. :) Dzisiejsza waga 57,1 kg. :D Luuuuudzie! Zajebioza. Mnie to tak motywuje do dalszych działań. Ale wczoraj konkret ćwiczenia, pewnie dlatego taki spadek. Na laurkach nie spoczęłam, oj nie... dziś powtarzam trening. Brazil Butt Lift 55 minut - dzień 2, AW6-3. I rower jak się obrobię w czasie, chociaż dziś sobota, więc nie wiadomo... Może ten mój w końcu się ogarnie i pojdziemy sobie do kina, czy coś...?

Dziś na obiad pieczone roladki schabowe z plastrem sera ogórkiem i papryką. Wszamam jedną i do tego kupę surówki. Robię taką... 1/3 pekinki, pół słoika selera konserwowego (małego słoika), ogórek 1/2 średniego... sypię duuużo kopru, troszkę pietruszki (na razie wersje suszone) i dodaję ocet z 7 ziół, austriacki. W Polsce jeszcze nie spotkałam. Meeega pyszna surówka. Roladki właśnie wstawiłam. Wczoraj w nocy upiekłam chleb. I wyrobiłam ciasto do pizzy. Poniosło mnie delikatnie. :P Ciasto leży i czeka w lodówce na wieczór. W ramach kolacji zjem dziś 1 kawałek. :-) Chyba, że będzie jakiś wyjazd, to jutro na obiad zostawię.

 

 

 

25 maja 2012 , Komentarze (18)

Hello!

Serio, wkręciłam się w wyszczuplanio-odchudzanie. Poztywnie. Nie maniakalnie oczywiście. Teraz nie sprawia mi to jakiejś wielkiej trudności. Byłam dziś z moim Krzysiem w mieście i on jadł kebaba, (znowu!!) a ja jogurt 0% wypiłam i jabłko wtryniłam. :) Potem kupił sobie kręconego loda włoskiego. Zjadłabym, ale już podwieczorek zaliczyłam, a nie chciałam przesadzać. Tym samym tyle pokus, a ja sobie poradziłam. Chcieć to móc! I co?! Twardziel ze mnie.

Kupiłam gazetę ,,RUNNER". Poczytam o bieganiu i tak powoli się przymierzam. Poooooooooowooooooooooooli.  Jest tam opisany jakiś najlżejszy trening, więc od niego zacznę. Jak ja będę biegać, to będzie szczyt.

Dziś zaliczyłam 1 dzień Brazil Butt Lift... myślałam, że ducha wyzionę. Ale czad. Totalna petarda. Z grubej rury w sam cellulit. Wszystko to, co miało to latało!Dało w dupę, oj dało. Ze wstępem zajęło mi to godzinkę. Jak wstałam z łóżka pyknęłam 2 dzień Weidera. I niedawno wróciłam z półgodzinnego pedałowania.

ćwiczenia: 1 BBL, 2 AW6, rower...

Może za miesiąc moja dupa będzie wyglądała lepiej. :) Yupi! troszkę cierpliwości tylko i wytrwałości :)

 

25 maja 2012 , Komentarze (16)

Chyba przyszła pora wyposażyć swoją garderobę na Euro 2012. Lubię takie imprezy. Jakaś koszulka z orzełkiem byłaby wskazana. Od dziś się rozglądam w sklepach i allegro. :)

POLSKA BIAŁO-CZERWONI!!!!!!!!!!!

Od 4 dziś nie śpię. Z tego względu, że facet mnie obudził. Wybył... No i klops. Oka już nie zmrużyłam, więc wstałam. Kszątałam się. W końcu zrobiłam 2 dzień AW6. Tak. Zaczęłam na nowo. Tendencja spadkowa, waga 57,3 więc stwierdziłam, że warto już zacząć. Za miesiąc powinnam wyglądać całkiem normalnie. Jeśli oczywiście nadal waga i centy będą spadać.  Za każdym razem jak sobie przypomnę, że cel jest na wyciągnięcie ręki, to mi się papka śmieje niesamowicie.

Wiatr na razie nie wieje. Mam kilka spraw do załatwienia. Ale popołudniu chciałam na rower. Wczoraj tak ten wiatr dawał czadu, że musiałam sobie darować. Ale zrobiłam trening Vitalii+1 dzień AW6, więc aktywność była.

Zaraz marsz do łazienki. Muszę zmyć olej z włosów. A właśnie! Kupiłam sobie olejek Khadi - troszkę się wykosztowałam i jaśminową Almę do włosów blond.  Testuję. Włosy mi się robią coooraz ładniejsze. Kurcze... niech rosną! A co! Teraz mam tygodniową przerwę od Jantar. Muszę pomyśleć nad zakupem suplementu na włosy, bo mój mi się powoli kończy.

Potem wszamam owsiankę. :-)

Dzisiaj okaże się, czy Krzysiu wyjeżdża w niedzielę. Wtedy nie będzie go 3 tygodnie - miesiąc. Smutno... ale w sumie ja będę miała czas, żeby dopracować swoją figurę.

Kurcze. Psychicznie nie mogę się doczekać aż zobaczę 56... z tego względu, że to dla mnie taka magiczna granica...

 

moja motywacja na dziś, włosowo-figurowa:

Ha! Oczywiście ma dłuuuugie włosy. Tyłek też ma. Także działamy! Ach... i na plaży. Jak ja kocham morze!

 

 

24 maja 2012 , Komentarze (12)

Hejka Piękne!

Tak! Dziś aktualizuję pasek. Już pożegnałam się z @, więc stwierdziłam, że może wejdę na wagę. Choć chciałam w sobotę, ale jakoś mnie tknęło. No i weszłam. Moim niebieskim oczom i jakże zdumionym ukazało się 57,3 kg!  Czyli spadek -0,6 kg... chyba tygodniowy... ? Jestem taka szczęśliwa... jeszcze 3,3 kg i sukces osiągnięty. Wtedy stabilizacja. :) Wczoraj przejechałam rowerem 6,77 km, twało to pół godziny. Była taka wichura, że nie dałam rady więcej. Cm w pasie spadły mi do 59... udo 53, drugie 54 (no już mam tak dziwnie), biodra 95,5. Eee...

Zaraz jadę z Krzysiem moim do miasteczka na godzinkę. Dziś na obiad robię pomidorówkę z gotowanym mięsem z kurczaka. Kocham pomidorówkę. Ubóstwiam. :) Mniam!

Następne ważenie w kolejny czwartek... najwcześniej. :-)

Moja motywacja na dziś.

 

 

23 maja 2012 , Komentarze (13)

Siemano!

Ale dziś upał. A ja stałam przed lustrem i nie wiedziałam co mam ubrać, bo we wszystkim czułam się grubo. Poniżej pasa po prostu czułam jak się hipopotam. Szczupła góra... Nic nie mogłam dobrać. W końcu ubrałam jeansy. Myślałam, że dupa mi się nich zapali.  Stwierdziłam, że od jednej galerii do drugiej pójdę pieszo. Nie pojadę tramwajem. W końcu zawsze trzeba wybrać tą drugą drogę jak chce się schudnąć, czyli idziemy po schodach - nie po ruchomych. :P Idziemy, nie jedziemy środkiem lokomocji innym niż rower, etc. Zdychałam. 30 minut w pełnym słońcu. Musiałam jechać dziś do miasta. Mieszkam na wsi, więc tu zawsze krótkie spodenki i myk, myk... A do miasta mam opory ubierać szorty. Mam wrażenie, że wszyscy się wtedy gapią na moją wielką dupe. Co za paskudny dzień. 96,5 w biodrach - no co?! Woła o pomstę do nieba przy moim niskim BMI. Ja normalnie nie umiem się z tym pogodzić. Bycie gruszką to jakaś ku*wa kara. Widziałam super sukienkę. Ale oczywiście nie mogłam sobie jej kupić. Bo może to głupie, ale S było mi za duże. A XS nie było. Sukienki rozszerzane w takich rozmiarach właśnie kupuję. Moja wąska talia i megamałe cycki... Humor miałam podły. A druga nie podobała mi się na tyle, żeby ją kupić. I darowałam sobie. Właściwie to stwierdziłam, że na zakupy ciuchowe mnie nie stać. Poza tym mam w planie schudnąć, więc... dopiero wtedz pojde po jakies szorty dla ludzi. I w ogóle...

Dopiero teraz zatrzymało się chudnięcie góry. Dopiero teraz leci z dupy i nóg. Luuudzie! Czemu to takie jest oporne wszystko?!

Byłam w Rossmanie. Mogłabym stamtąd nie wychodzić. Kupiłam sobie żel z Ziaji, który się stosuje przed wysiłkiem fizycznym - wyciąg z cayenne. Może to być dobre. W kosmetyk ok. 100 zł zaiwestuję dopiero jak osiągnę cel wagowy, centymetrowy.Wcześniej walka z cellulitem takim drogim kosmetykiem nie ma sensu.

Kupiłam szampon z Alterry dodający objętości. Koktajl białkowy za 22 zł. Stwierdziłam, że przez te 16 dni postaram się na kolację białko... przynajmniej jak będę miała wysiłek fizyczny, to jeden koktajl sobie wypiję w ramach posiłku.

I krem przeciw rozstępom - profilaktyka i redukcja. Z Ziaji również. Dla kobiet w ciąży. Ziaja ma dobre kosmetyki, więc warto sprawdzić. Miałam taki drogi krem Revitol. W ch** kasy i nic nie pomógł. Nic! Mam brzydkie rozstępy pod zgięciami kolan.Inad tyłkiem. Na udach, na tyłku - tu są niewidoczne, ale są. Te pod kolanami żyć mi nie dają. Już sobie posmarowałam. Przyjemnie pachnie. To na pewno.

Wczoraj kupiłam sobie magnez, bo ostatnio źle sypiam, mam skurcze i chodzę poddenerwowana.

Na II śniadanie zjadłam dziś 1 gałkę lodów z Grycana - sułtańskich. Byłam w mieście i stwierdziłam, że to grzech nie będzie. Ja jakoś za słodyczami nie dam sobie cycka odciąć. Nie ciągnie mnie. Ale lody akurat lubię.

Za te kuźwa jeansy i spacer w tropikach to jedna gałka mi się należała. :)

Na obiad zjadłam gotowane udko z kurczaka. Jakieś 50 ml zupy pomidorowej, została resztka z nich marchew.... Troszke soku marchiowego, ok. 100 ml i 2 łyżki kaszy gryczanej do tej zupy. Już ugotowanej.

Śniadanie i powieczorek zgodnie z Vitalią. Kolacja też albo ten koktajl wypiję.

Tak jak wczoraj wspomnialam, pomknelam popedalowac- 14 km.

Ach... w sobote sie zwaze, moze w poniedzialek.

22 maja 2012 , Komentarze (20)

No ładnie. Już miecha ciągnę dietę i to chyba bez większych wpadek - dwie chyba i to nie jakoś szczególnie straszne. Raczej delikatne. A tak wzorowo. -2,1 kg. No nie jest to oszałamiający i spektaularny wynik, ale w biodrach spadły centy i cellulit się zmniejszył, cycki też :D, buzia szczupła, więc nie będę narzekać. Właściwie to jeszcze 39 dni walki - jako takiej... bo wiadomo, że stabilizacja etc. Z resztą - czy ja skończę zrzucanie kg po tych 39 dniach, to nie wiadomo. Nie wiem jakim cudem osiągnę to 54 kg przez te 39 dni. Mało realne. Jak przez miecha schudłam 2 kg? A tu tylko 9 dni więcej. Za 4 dni półmetek. W sobotę ważenie.Chyba, że w niedzielę? @ wciąż @-puje. Zobaczymy, co zołza szklana mada faka pokaże. Mogłaby tak te 0,5 kg mniej. I to by mnie uszczęśliwiało. Ja naprawdę nie jestem wymagająca, ale jak się staram, to wynik powinien być. :-)

śniadanie:

2xchleb tostowy graham(110), plaster sera(50), 2 plastry kiełbasy z indyka(50) pomidor, 100 gram jogurtu pitnego(58), 60 gr ananasa(30), 5 gr słonecznika w ziarnach(28), 5 gr otrębów granulowanych(14)

II śniadanie: duże, soczyste jabłko(120)

obiad: cycek z kury grillowany(150?) + grillowane szparagi ok. 250 - 300 gram(45) + sos tzatzyki, czyli j.naturalny(40)+ogórek(15)+koper+czosnek i plaster ananasa(25)

podwieczorek: nie wiem co... owoc albo jogurcik :) (ok.100-120 kcal) albo kanapka...

kolacja: prawdopodobnie 1 kawałek chleba żytniego albo graham z twarożkiem lekkim i łyżką dżemu i jogurt ... jakiś :) Jeszcze nie mam pomysłu ... chyba, że na podwieczorek rzucę się na chleb, to wszamam sałatkę z tuńczykiem, byle nie zeźreć za dużo węgli...

No i po podwieczorku śmignę na rower, czyli za jakąś godzinkę. Też w zamiarze ok. 15 km.  Pokochałam pedałowanie. Bez podtekstów.

A teraz moje inspiracje włosowe... Mam włosy blond, obecnie sięgają mniej więcej połowy pleców, ale są wycieniowane, więc efekt średni. Marzą mi się długie i zdrowe. Na razie mam średniodługie, zdrowe są, ale chcę żeby były pięęęęękne. Teraz maniakalnie o nie dbam. Na swoim ślubie chcę mieć piękne delikatne loki - nie jak u barana... i dłuuuuuuuuugie. Oto moje inspiracje:

 

Ta pani ma także śliczną figurkę, więc i jest dla mnie motywacją w aspekcie dążenia do celu wagowego również.

Takie własnie mocne włosy i długie chcę mieć. Ach...

Oj, oj... takie piękne właśnie. Biorę.

 

Megaczad. Megakobiece. Piękne. Naprawdę jak ja patrzę na długowłowe, to zdycham, bo ja mam problem, żeby szybciej mi rosły. No... Ach, ale się rozmarzyłam. :)

 

21 maja 2012 , Komentarze (5)

Tak. Myślę, że jestem mocna.  Przedwczoraj 15 km, dziś 14 km w terenie na rowerku. W sumie zrobiłam jakieś 100 km w ciągu 3 tygodni... To nie taki zły wynik. Tym bardziej, że pogoda no nie była łaskawa. Taka aktywność na powietrzu jest milion razy lepsza niż kiszenie się w domu i rower stacjonarny (który mimo wszystko na zimową aurę lub niepogodę też się sprawdza). No i ćwiczenia siłowe też są OK. Szczgólnie te z Vitalii. Efektywne. No i rozciąganie...

Raz biegałam. Chciałabym więcej. Może dziś po kolacji? Ale zmuszać się nie będę. Zobaczymy. Kondycję mam lepszą niż te 3 tygodnie temu. To na pewno. Ale bigać na pewno będę, bo ładne nogi są wtedy. . . Spokojniutko.

Dieta na +. Grzeszyć nie zamierzam i nie zgrzeszyłam. O 17.30 zjadłam 3/4 dużego jabłka. O 19 kolacja.

Ta moja walka z kg to pokrętna była, a teraz jestem uparta jak za tym pierwszym razem (2010). Tylko teraz jem więcej, więc i mam nadzieje, że joja nie będzie. Mam nadzieję, że na stabilizacji też wszystko pójdzie OK. Bo przetrwać stabilizację, to jest właśnie sedno każdej diety. W tym roku czekają mnie 3 wesela! Być może 2... minimum. Sierpień i wrzesień. To dobra motywacja, żeby wyglądać ładnie. Pamiętam jak zrobiłam małą furrorę jak się pojawiłam taka szczuplinka(czerwiec 2010) Wlepiali we mnie gały i nie wierzyli... Boże! Jak ja się wtedy świetnie czułam w soim ciele. Nie było może ono jako szczególnie rewelacyjne, ale było dobrze. I na plaży nie wstydziłam się rozebrać. Normalnie zajbiście. Jak o tym pomyślę, to mi się błogo robi. Ale wiecie co... Weszłam już w te spodenki co w 2010... nie leżą idealnie jeszcze, ale są OK. No i spodnie, co wtedy mi spadały z tyłka i nie mogłam ich nosić, to teraz mi wiszą na zadzie, ale niestety jeszcze nie spadają... Ale poczekajmy. Będzie dobrze.

 

20 maja 2012 , Komentarze (11)

Hej!

Ostatni tydzień to minął jak z bicza strzelił. Jeszcze tydzień i znowu będę bez faceta na miesiąc. Wcale mnie to nie cieszy. Dziś grill... zjedzone 2 cycki z kurczaka i surówka dietetyczna... No może 2 cycki (w sensie z jednego kurczaka, nie z 2 kurczaków) to nie mało, ale chyba zdrowo. Grzechów brak. Wczoraj przejechałam 15 km rowerem... czyli 56 minut pedałowania. Dałam radę. Wycinek mojej traski:

 Bardzo fajne mam trasy do pedałowania. Ulica, brak ruchu i zielono.

Zrobiłam masaż bańkami chińskimi... Jeszcze czeka mnie kolacja... o 19 wszamam coś lekkiego.

Wyniki dbania o włosy są megazadowalające. Naprawdę włosy zrobiły się zdrowsze, mocniejsze, bardziej lśniące. I rosną. Zdjęcia dodam za jakiś czas.

A teraz moje motywacje na dziś:

Chciałabym ubrać majtki takie i żeby nic z nich nie wypływało i żeby nie wciskały się w tyłek i biodra.

Piękna opalenizna - do zdobycia. Długość włosów do zdobycia - chociaż moje są w lepszej kondycji. Chociaż coś... I nie wtryniacjące się gacie w boczki. I szczupłe uda. Ech...

@ wciąż mnie @-puje

Miłej niedzieli.

M.

19 maja 2012 , Komentarze (8)

Ależ te dni lecą. Nieubłagalnie czas przelatuje mi przez palce. Czuję to. Dziś humor równie podły, ale staram się pozytywnie nastrajać. Gotuję pomidorówkę. Dziś będzie kubek zupy i gotowane udko z kurczaka w ramach obiadu. Na śniadanie było pół bułki pełnoziarnistej z plastrem wędzonego indyka+pomidor+ogórek, szklanka jogurtu pitnego, plaster świeżego ananasa...

Wstałam chyba o 6... Zupa już się gotuje. Poskładałam pranie z 3 wielkich wypranych pralek... teraz muszę jeszcze do szaf to ogarnąć.  Zabiorę się za sprzątanie. Do sklepu skoczyć po wodę, bo się kończy. I tampony. Kto wymyślił tampony, to chwała mu za to, że nie muszę z pampersem między nogami chodzić. No...

  Spodnie nadal w fazie wiszenia na tyłku, także nadzieja jest. Pomiar za tydzień. -2 cm w biodrach o -2 cm w udach tak by mi się marzyło.

Dziś może wyskoczę na rower, bo pogoda nawet przyjemna. Tylko temperatura jeszcze nie jest jakoś szczególnie cudowna.

Dołączyłam do grupy ,,-5 do 1 lipca... " Chociaż, jak wspomniałam, u mnie się to wiąże z centymetrami, ale no chyba te 3/4 kg spadną. Do wuja! Wczoraj była przerwa w masażu bańkami. Dziś zrobiłam ponownie.

Już mniejszy mam bebzon od @. Zaraz lepiej się czuję.Bo naprawdę to była już zaawansowana ciąża.

Buźka lasencje!

Niech Wam spodnie z tyłka spadają.