Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95040
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lutego 2016 , Komentarze (5)

Dzień dobry! 
Obudziłam się w poniedziałek 1 lutego i stwierdziłam, że poniedziałek, 1 lutego to wspaniały dzień by rozpocząć zmiany w swoim życiu. Toteż na początek postanowiłam nie jeść słodyczy i zacząć się ruszać.
Jeśli chodzi o Tłusty Czwartek, jestem przesądna i muszę zjeść pączka, by mieć szczęście przez resztę roku ;) Ale, tym razem zjadłam tylko jednego pączka do kawusi ZAMIAST drugiego śniadania! (swiety) A potem cierpiałam, bo byłam głodna xD Oprócz tego zjadłam też dwa cukierki Celebrities. Tego dnia nie poszłam też na spacer.
Potem był piątek, i moje 28 urodziny (tort), zatem pozwoliłam sobie na wypicie kieliszka adwokatu (ubóstwiam!), snickersową kanapkę i długi sen, co przełożyło się na brak spacerowania.
Reszta dni jak na razie bez zarzutu. A tak wygląda moje tuptanie:

28 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Zważyłam się dziś (staram się co tydzień).

Waga 68,8 kg.

Wow, spadło 0,5 kg, mimo że zjadłam dwie pizze w tym tygodniu! -> trele morele -> pizza jest słona -> mało piłam -> pewnie odwodnienie. A jak! Wlazłam na wagę jeszcze raz, włączyłam funkcję mierzenia składu masy ciała, a tam:

waga 68,8 kg

tłuszcz 34,5%

woda 45,0%

mięśnie 32,2%

kości 11%

Także moje drogie, (pizza) nie sprzyja odchudzaniu xD

22 stycznia 2016 , Skomentuj

Jak tytuł wskazuje, czynię sobie małe wprawki do odchudzania. Ostatnie kilka dni ograniczyłam słodycze prawie do zera. Staram się jeść rozsądnie; w domu opitalam przed wyjściem jajecznicę na oleju kokosowym (w Biedronce wprowadzili taki fajny, rafinowany) z chlebem lub owsiankę z siemieniem, bakaliami, bananem i cynamonem. Potem w pracy zjadam obiad, taki z baru, bo od dłuższego czasu nie mam weny do gotowania. Dzisiaj serwowali placki z kiszonej kapusty + surówki. Trzecim posiłkiem jest u mnie sushi, albo wafle ryżowe z hummusem, albo kanapka, albo, gdy zamieniam kolejność i w tym miejscu jest obiad, to koktajl z jogurtu, banana, awokado, kakao i wiorków kokosowych. A dzisiaj planuję zjeść serek wiejski z surówkami. Kolacja wygląda podobnie, jakaś sałatka też zdarza się, jak dziś będzie sałatka z czerwoną fasolą z Biedry. 

Najgorzej jest jak wracam do domu, czasem czuję wtedy lekki głód, a Mariusz zawsze ma w zanadrzu ciastka, lody, czy inne umilacze czasu. Najsmutniejsze, że on jest uzależniony od cukru (bardziej niż ja), a ma do zrzucenia co najmniej 10 kg :( I on o tym wie, ale "nie umie" inaczej. 

Ostatnio za to byliśmy 2 godzinki na basenie, a potem wracaliśmy 3.5 km pieszo, bo nasz autobus już nie jeździł xD

Pisałam Wam kiedyś, że mam taką koleżankę z nadwagą, która zawsze torpeduje moje wysiłki związane z odchudzaniem. Zapewne nie z dobrego i szczerego serca, tylko z powodu kompleksów. Ostatnio przeszła samą siebie. Mówi do mnie, że znów mam duże cycki. To jej odpowiadam, że skoro od lata utyłam 6 kg, to i cycki urosły. Zasmucona skonstatowała, że jej cycki nie rosną, tylko dupa i brzuch. Na co ja mówię, że oczywiście mi też poszło w te miejsca, nie tylko w biust, i nawet na twarzy jestem okrąglejsza. A wtedy ona wyskoczyła z komplementem stulecia "ALE TERAZ LEPIEJ WYGLĄDASZ!" 

No matko i córko xD Miałabym jej w to uwierzyć xD

7 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Cześć szczuplaki :)

Wiecie co, dziwnie się czuję - od wakacji przybyło mi już niemal 5 kg, a ja w ogóle nie czuję w sobie siły do zmian. Wczoraj się zważyłam, na szklanej 68.9 kg - ważę mniej więcej tyle, co mój ojciec!, podumałam, jakie to dołujące, że już zrzucone kilogramy trzeba będzie zrzucać ponownie (25 kostek masła), po czym zamówiłam pizzę. I nawet nie mam wyrzutów sumienia, była pyszna. To mnie właśnie uwiera, że mam na wszystko wywalone, a waga sobie rośnie. I nie wiem, jak sie obudzić, wyrwać z letargu, transu, omamienia czy jak to nazwać. 

5 maja 2015 , Komentarze (11)

So raise your glass if you are wrong... (alkohol)

Aaaa nie dałam rady dziś :| Gdzie się podział mój power??
Przebiegłam dziś zaledwie połowę zwyczajowego dystansu i padłam na nos. Co prawda, ręczę głową, że gdybym pobiegła utartą ścieżką, dałabym radę co najmniej 3/4 :D Ale nie, jak zwykle musiałam "zgubić się" w lesie, skręcić w nieznaną ścieżkę, która okazała się być pod górkę xD I na jej szczycie przeszłam do marszu, heh. A potem jeszcze zaplątałam się w dolinie, w jakichś chaszczach i konarach xP

Teraz dowlokłam się do domu, szybciutko prysznic i lecę do ginekologa, a potem do pracy.

Całuski :*

1 maja 2015 , Komentarze (2)

Kwiecień przeminął jak z bicza trzasnął :?
Wcale mi się to nie podoba...
U mnie rollercoaster, raz trzymam dietę, raz nie, raz biegam, a raz nie, raz waga w górę, a raz w dół. Ale trzymam fason :D Kwiecień zakończyłam z niemal taką samą wagą jak rozpoczęłam, więc jest dobrze - nie przybrałam na wadze xD

Libra za kwiecień: (loser)


Dziś rano na wadze około 65 kg (raz 64,8 a raz 65,1, więc przyjęłam 65 za startową). KONIEC Z CODZIENNYM WAŻENIEM SIĘ!
Następny pomiar najwcześniej 15 maja, a najchętniej to na początku czerwca. Dość tej schizy...
A dziś znów pobiegałam ;) Mój najdroższy towarzyszył mi na swoim ognistym rumaku ]:>
Około 5 km w 38 minut. Hue hue. Ale serio, nie mogę znaleźć aplikacji, która by porządnie wyłapywała dystans, rysują sobie jakieś niestworzone trasy, miejsca w których nie byłam... Przez to również wskazują błędne tempo... Wypróbowałam już endomondo, sports tracker i run gps trainer. Ktoś zna jakąś godniejszą polecenia??

Tu mały kolaż z serii jak wyglądam po bieganiu:

A na zakończenie fotka z kategorii laska (smiech):

7 kwietnia 2015 , Komentarze (7)

1. - wolne. Pobiegałam!:D Peeling kawowy zrobiony.


O ile można nazwać to bieganiem, w takim tempie :p Zresztą zawyżonym. Spalanie kalorii zawyżone przez maksymalną prędkość, zawyżoną przez GPS, który nie mógł się odnaleźć. Porównanie przy kolejnym biegu :)

2. - praca. Spacer zaliczony.
3. - praca. Spacer zaliczony.
4. - wolne. Dzień lenia.
5. - wolne. Pobiegałam znów. Khem. Potruchtałam właściwie. :D A później jeszcze spacerowałam do rodziców i z powrotem, i do, i z powrotem, razem około 5 km.


W te dane jestem skłonna wierzyć. No tempo maratończyka to to nie jest ;) Ale na początku przygody z bieganiem nie ma czegoś takiego jak "za wolno" i tego się trzymam.

6. - wolne. Pospacerowałam do rodziców i z powrotem, razem niecałe 4 km.
7. - wolne. W planach bieganie i peeling kawowy, oby się udało! :D

A waga? Waga wzrosła, ale nie zmieniam paska, mam nadzieję, że to jakieś jej figle migle. Jeszcze w niedzielę wskazywała 64 kg, a już wczoraj 65,2; natomiast dzisiaj 65,6 (mysli) Nie mam pojęcia, o co chodzi. Jestem po okresie.
Unikanie słodyczy słabo mi wyszło, biorąc pod uwagę zjedzone 5 mini rogalików 7 Days, sezamowego krakersa i całą tabliczkę mlecznej czekolady Wedel. Była tak obrzydliwie słodka, jakbym lizała cukierniczkę. A fu!
Natomiast z unikaniem alkoholu problemu nie było, nalałam sobie na wieczór pięćdziesiątkę nalewki wiśniowej. Przez 40 minut zmęczyłam pół kieliszka, resztę wylałam do kibla. Mam normalnie cofkę...

1 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Patrząc na pogodę za oknem, ma się jednak ochotę powiedzieć Hello November ;)

Librowe podsumowanie marca:

A także podsumowanie luty + marzec:

Jak widać, szału nie ma, ale pomalutku zmierzamy w dół i to jest dobry trend :)

Plany na kwiecień są takie:

- wracam do biegania
Nie może być inaczej. Pogoda jest, jaka jest, ale wieczne wymówki na nic się zdadzą. Grafik w pracy jeszcze nieogarnięty, ale plan na najbliższy tydzień: dziś i sobota lub niedziela.
-
peeling kawowy dwa razy w tygodniu
- po pracy spacer ~2 km, z wyjątkiem sytuacji, gdy muszę iść na zakupy
- unikam alkoholu, słodyczy, lodów, etc.

Dziś na śniadanie zjadłam ~521 kcal.

10 marca 2015 , Komentarze (5)

Poważnie nie rozumiem swojego zachowania. Jak dziecko, które nie wie, czego chce. Chce mi się ryczeć. Dlaczego 2.5 dnia grzecznie trzymałam dietę, a gdy przyjechał mój chłopak, zjadłam pół pudełka ptasiego mleczka i zamówiłam pizzę do Dextera, no bo taka tradycja? Zamówiłam ją, choć zupełnie nie miałam ochoty, ani nie byłam głodna! Zjadłam całą, dużą pepperoni, choć nie smakowała mi od pierwszego kawałka, była zimna i słona i tłusta :-/ 

Jestem zerem. Nie kontroluję swojego życia, ani swojej paszczy. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego to zrobiłam :'( 

Wszystko zepsułam.