Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95043
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2016 , Komentarze (7)

Nie mamy nic do stracenia! :)
Próbuję wrócić od 20.10, z bardzo średnim skutkiem. Pomyślałam, że skorzystam z Fitatu, coby mi wyliczyło kalorie, a ja na tej podstawie będę się żywić. Wbijać dane do kalkulatora, zarazem unikając słodyczy itd.
Pamiętam, że 18.10 zjadłam dwa opakowania po 500 ml lodów Grycana.
Pamiętam, że moje menu 19.10 wyglądało tak: woda - kawa - bagietka czosnkowa - jabłko - Kinder Bueno- obrzydliwe flaki z baru - sucharki z rodzynkami - Kinder Bueno - kawa. Także ostro. I ten dzień to był taki impuls.
Ogólnie nie było źle, ale zawsze muszę coś spierniczyć ;) I tak już 23. poszliśmy wieczorem do kina, już po kolacji - no to wzięłam MAŁY (sukces! ale i tak nie wiem, ile to kcal) popcorn. Potem 26. dostałam od znajomego niewielki kawałek chałwy, ale takiej dobrej, z dużą ilością sezamu, nie sklepowe badziewie - więc zjadłam ze smakiem, po kolacji. Dalej 28. utknęła mi pigułka w gardle (a łykam o 23:00), musiałam czymś przepchać i padło na Milkę Oreo - ładnych kilka kostek, 420 kcal. Następnie 29. ten sam problem, załatwiłam jednym ciastkiem Kruszynki Belgijki z Czekoladą, myśląc "jedno ciastko, ile to może mieć, 80?" Otóż moi drodzy jedno takie ciastko 163 kcal! :< Tego dnia też miałam straszną awanturę z Niemężem, zamówił pizzę, dopytywał czy wziąć dla mnie, ja odmawiałam (ładne mi wspieranie, nie ma co), po czym okazało się, że faktycznie zamówił tylko dla siebie i w ogóle to już nie wiedziałam, czy bardziej jestem wściekła, że zamówił dla siebie, czy że nie zamówił dla mnie. Pizza to takie moje uzależnienie. (pizza) Awantura skończyła się tak, że 30. wróciwszy z cmentarza zamówiłam pizzę dla siebie - i to była największa porażka dietetyczna tego okresu. Zjadłam 5 kawałków (pół) pizzy Extra Grande pepperoni plus jeszcze dwa kawałki capriciosa. I byłam pełna po uszy, i zasolona, i suszyło mnie i w ogóle (wymiotuje) Wieczorem wypiłam koktajl z zielonego ogórka (choć go nie cierpię), selera naciowego i grejpfruta, żeby się trochę oczyścić. Nie przeszkodziło mi to wczoraj (31.) zjeść po kolacji kolejnych trzech Belgijek z czekoladą xD
No ale nie ma to jak zacząć od 1. Obiecuję poprawę i proszę o rozgrzeszenie...
Używając Fitatu przez ten czas zauważyłam tendencję do tego, że pomimo mieszczenia się w limicie kalorii (nie wliczam tu moich wpadek), białka zwykle mam wyśrodkowane, tłuszcze przekraczam (nieraz sporo!), a węglowodany są poniżej albo niewiele powyżej dolnej granicy. Jeszcze nie wiem, czy i jak to zmienić (lubię to, jak jem), ale pisząc to przyszło mi do głowy, że może ten niedobór węgli jest przyczyną tych moich porażek?
Dziś zjadłam 1632/1632 kcal
B: 86/(49-82 g) - pierwszy raz zdarzyło mi się przekroczyć!
T: 72/(45-63 g) - normalka, raz miałam nawet 109 g. Chyba tylko jednego dnia udało mi się zmieścić w limicie.
W: 181/(184-286 g)
Waga wskazuje około 70 kg. Trudno mi jakoś ostatnio miarodajnie się zważyć.
Trzymam za siebie kciuki! (swiety)
A co u Was? :)

12 lipca 2016 , Komentarze (6)

... a ja jestem w tłustej dupie :D

Waga wskazuje około 68 kg - ostatnio nie mam warunków, by się ważyć, a poza tym szklana coś świruje.

Tak ogólnie to ja nie czuję się jakoś źle z tą wagą, wiadomo, tłuszczyk wylewa się tu i ówdzie, założenie krótszych spodni/spódnicy to jednak wyzwanie dla psychiki. Mimo to potrafię wyobrazić sobie siebie na plaży, mimo że niektóre z Was złapałyby się za głowę widząc taaaaaakiego wieloryba :PP 

Tu taka dywagacja, że ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego niektóre naprawdę szczupłe laski, a na pewno wyglądające lepiej ode mnie, nazywają swoje nogi baleronami, i twierdzą, że nie założą mini publicznie... Takie za przeproszeniem p...dolenie rodzi kompleksy u takich kobiet jak ja!

A co do plaży, to problem jest taki: ja sobie siebie wyobrażam, natomiast mam obawy, czy wyobraża sobie mnie mój zeszłoroczny kostium, dopasowany na mnie przy wadze 64 kg xD Nie mam nawet odwagi go przymierzyć, a na kupno nowego nie mam pieniędzy ;) Także może być wesoło... 

W ramach eksperymentu postanowiłam przez te 5 tygodni pić zamiast śniadania kawełe z masełe (bulletproof cofee). Ogólnie smakuje mi takie połączenie i czuję się po nim nawet spoko (to nie mój pierwszy raz, gdy ją piję, aczkolwiek dotychczas nie zamiast posiłku).

Moje wczorajsze menu :x

  • kawełe z masełe
  • smoothie z banana, awokado, truskawek, borówek, jogurtu (zostałam szczęśliwą posiadaczką blendera Mix & Go (puchar))
  • schabowy, bukiet surówek
  • sardynki z puszki, kromka chleba białkowego, Tymbark Vega

26 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

  • 2 jaja sadzone na łyżeczce oleju kokosowego z kilkoma pomidorkami cherry, pół grejpfruta, miks sałat
  • koktajl: truskawki, borówki, płatki owsiane, siemię lniane, jogurt typu greckiego
  • leczo jarskie z soczewicą i oliwą
  • grejpfrut
  • sałatka "nieznanego pochodzenia" - dostałam od szefa, miks sałat, jakieś pestki, orzechy, żurawina, nie wiem, czy była czymś polana?, pół wędzonej makreli, 2 wafle ryżowe, pomidorki cherry

Poranna waga 66,4 kg

25 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

...waga pokazała 66,5 kg, czyli 1 kg mniej, w sumie -3,3 kg. Trochę smutno, po 13 dniach wskazywała 65,5 kg ;)

Nie zamierzam kontynuować dalej, myślę, że 2 tygodnie w moim przypadku będą w sam raz. Nie zauważyłam szczególnych efektów zdrowotnych; choć prawie na pewno mogę stwierdzić uszczelnienie jelit. Za bardzo bym się męczyła, walcząc o kolejne dni, to było i tak ogromne wyzwanie dla mojej psychiki, jestem dumna, że podołałam. Dziękuję wspierającym, w szczególności mojemu niemężowi <3

Rozpoczyna się wychodzenie z diety, które mam dokumentnie "w dupiu" :p Dodałam dziś wiele innych pokarmów, nie będę już ze sobą walczyć. Najwyżej przytyję, to nie koniec świata ]:>


  • 2 jaja sadzone na łyżeczce oleju kokosowego z połową cebuli, kilkoma pomidorkami cherry, surówka: pomidor + cebula + natka pietruszki, sól, pieprz
  • koktajl z buraka, marchewki, selera naciowego, banana i soku z buraka
  • leczo jarskie (papryka, pomidory, cukinia, przecier pomidorowy) z soczewicą i oliwą
  • pół grejpfruta
  • kubek soku pomidorowego
  • plasterek sękacza (OK, tutaj żałuję, głupio wyszło)
  • bułeczka pszenna, pół wędzonej makreli, garść mieszanki sałat, kilka pomidorków cherry, łyżka oliwy, przyprawy

Postaram się, choć nie trzymam się za słowo, robić sobie 1-2 dni w tygodniu WO.

19 kwietnia 2016 , Komentarze (7)

...waga pokazała 67,5 kg, czyli 2,3 kg mniej! :D

Znalazłam też chwilę, by zmierzyć procentowy skład ciała, bo nie zrobiłam tego na początku detoksu, a w sumie to istotne. Powinnam też zmierzyć obwody, ale na to naprawdę nie mam czasu w poniedziałkowy poranek (zegar)

TŁUSZCZ: 33,4%
WODA: 45,7%
MIĘŚNIE: 32,7%
KOŚCI: 11,1%

Myślałby kto, że TAKI spadek zmotywuje mnie do dalszego przestrzegania diety - gdzie tam! To znaczy, wciąż ją ciągnę, ale dzisiaj (dzień 9) pół dnia spędziłam myśląc o lasagne i pizzy. Nie wiem, jak to będzie ze "zdrowym żywieniem", wskazanym po etapie oczyszczania organizmu. A konkretnie, czy wytrzymam na nim chociaż tydzień, bo jestem więcej niż pewna, że jeszcze nie raz w życiu zjem fast foody i słodycze - zwyczajnie za bardzo je lubię, by sobie odmawiać. Smutne fakty są takie - zarówno szczupły, zdrowy jak gruby, chory człowiek w końcu umrze. Ten gruby może wcześniej i w większych bólach, ale za to zazna w życiu więcej przyjemnych smaków. Nie to, że smak pieczonego kalafiora z przyprawami jest zły... ale kto od dziecka kocha mięciutki kalafior polany tartą bułką zezłoconą na masełku... ten raczej nie da rady żyć bez niego! Dziwne, że tak twierdzę, bo wiele smaków dzieciństwa porzuciłam bez żalu, wracam do nich sporadycznie lub wcale: cola, fanta, sprite, oranżada, chipsy, paluszki... Radzę sobie bez nich świetnie. A są takie, które wciąż przyprawiają mnie o rozkosz: placki ziemniaczane, boczek pieczony, bigos, talarki... Ech.

Jeśli chodzi o moje spostrzeżenia dotyczące diety - głód faktycznie zelżał. Nie jest tak, że go nie ma zupełnie, ale jest znacznie bardziej "do wytrzymania". Cóż, w końcu to uczucie fizjologiczne, powinnam je zaakceptować. Inna sprawa, że byłam przekarmiana od dziecka i moim stanem szczęścia jest napchanie się po komin - lekki niedosyt oznacza dla mnie nieznośną lekkość bytu (swinia)
Wiecznie mi zimno! (zimno)
A do tego mam chyba kryzys ozdrowieńczy, bo mi szaleńczo spuchł i naleciał krwią prawy migdał! Boli ;( A z migdałami to miałam problemy chyba od zawsze, anginy, zapalenia... Chcę, żeby to był kryzys, nie wyobrażam sobie być teraz chora.

Całuski! :*

16 kwietnia 2016 , Komentarze (7)

Dzisiaj nie czułam głodu już tak bardzo :) Mimo to nadal mam chęci na "normalne" jedzenie...

  • koktajl green + sok jabłkowy + kiwi
  • mus na ciepło ze 100 g truskawek i 1 jabłka z cynamonem i goździkiem
  • 3 marchewki
  • mix trio warzywnego i włoszczyzny na wodzie z przyprawami
  • grejpfrut
  • przecier z ugotowanej marchwi, soku jabłkowego i imbiru
  • do picia woda, woda z cytryną i imbirem, zielona herbata

A ze spraw pozadietowych... Udało mi się zarezerwować pokój na nadmorski urlop... w kosmicznej cenie 80 zł/osobodoba! Niestety byłam zdesperowana, bo wszędzie brak wolnych pokoi, albo co gorsza nie odbierali telefonów, i jak się trafiło coś spełniającego wymogi wyposażenia, to wzięłam nie patrząc na cenę. Ale teraz mnie ona przeraża :PP



Z kronikarskiego obowiązku zapiszę, co jadłam:

  • smoothie: baza do zielonych koktajli + sok jabłkowy + kilka malin
  • 2 jabłka z cynamonem, grejpfrut
  • 300 g kapusty kiszonej z żurawiną, sok wielowarzywny 300 ml
  • kalarepa, sok wielowarzywny 300 ml, łodyga selera naciowego
  • do picia woda, woda z cytryną, czerwona herbata

Strasznie mnie wzdęło po tej kapuście ]:> Ale mam nadzieję, że w końcu zostawię coś porządnego w toalecie, a nie jakieś marne resztki...
Jak mi się chce ryby i jajek!
I w ogóle się zastanawiam, o co chodzi z tą energią, którą odczuwały inne dziewczyny na WO... Ja bywam zaspana, a co najwyżej mam tyle samo energii co przed dietą (czyli niewiele).
Jutro w planach wyprawa na basen! :)

13 kwietnia 2016 , Komentarze (10)

Jestem zmęczona po robocie i śpiąca (ziew)
Nie wiem, na ile to prawda, a na ile sobie wmawiam, ale chyba byłam jeszcze mniej głodna dziś xP Czy w końcu przestanę? 
Boli mnie też 12-letnia blizna na stopie, a nie chodziłam dzisiaj zbyt długo. Efekt diety?

Jakie to okropne, pracować w miejscu, gdzie jest się otoczoną masą batoników, a po sąsiedzku mieć bar oszałamiający zapachami i stoisko z regionalną wędliną ]:>

  • koktajl green z Biedronki (jarmuż, szpinak, seler naciowy) + kiwi + sok jabłkowy
  • marcheweczki 180 g
  • smoothie z grejpfruta, 2 jabłek, 3 łodyg selera naciowego
  • leczo jarskie
  • sok wielowarzywny 0,5 l
  • jabłko, marchewka
  • do picia woda, zielona i czerwona herbata

12 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Dziś już byłam mniej głodna, ale trochę więcej zeżarłam ;)

  • koktajl red (burak, marchewka, seler naciowy) + truskawki + sok jabłkowy
  • 2 jabłka, grejpfrut czerwony, 2 marchewki
  • leczo jarskie (papryka, cukinia, pomidory, przecier pomidorowy, przyprawy)
  • dużo marchewek (w sumie z tymi z 2. posiłku było około 440 g)
  • kubek pomidorków koktajlowych
  • sok pomidor z bazylią 0,33 l
  • do picia woda, zielona i czerwona herbata

Ze spraw intymnych: faktycznie często latam siku, a grubszą sprawę załatwiałam dziś dwa razy, za drugim w nie do końca stałej postaci. Jelita się oczyszczają? (swinia)

Poddałam się dzisiaj torturom: poszłam z mamą do kina, ludzie wokół szamali popcorn (ten zapach!), mama wcinała czekoladę i M&M's... </3

11 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Stało się! :PP
To wszystko przez Was!
CambiolavitaMIlaGrubaskaa, moje dwie orędowniczki diety warzywno-owocowej, to przez Was w końcu się skusiłam. Po chyba 2-letnich rozmyślaniach...
I tak bardzo cholernie się boję :? Najbardziej chyba tego, że nie podołam, i rzucę się na moje ukochane jajka i ryby. Albo, co gorsza, że podołam, ale rozwali mi to metabolizm.

"Natomiast wystarczy pomyśleć o poście, aby powstał lęk, nawet przerażenie, że umrzemy z głodu."

Gdybym miała opisać ten dzień jednym słowem, byłoby to: GŁÓD
Nie mogłam się pozbyć okropnego ssania w żołądku, momentami taki głód do porzygu... Chłodno też mi było.

A co jadłam?

  • koktajl z buraków, marchwi, selera naciowego (mają taką fajną mieszankę w Biedronce) i soku jabłkowego
  • biały grejpfrut, jabłko, marchewka
  • marchewka, sok wielowarzywny 0.5 l, seler naciowy
  • trio warzywne (brokuły, kalafior, marchewka) na wodzie z przyprawami
  • do picia woda, zielona i czerwona herbata


Kto będzie się ze mną taplał w bagnie życia?! Kciukajcie :)

18 lutego 2016 , Komentarze (4)

Tak myślę :)
Dzisiejszy pomiar wskazał 67.6 kg, więc wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Najwyraźniej spacering coś tam daje :D Mimo, że nie obeszło się bez jedzeniowych grzeszków. Pizza w Walentynki (hahahaha, prawdopodobnie jakiś jej składnik lub sos mi zaszkodził, bo następny dzień rozpoczęłam od długiej "przemowy" górą i dołem, i spędziłam jedząc banany i sucharki, żeby nie zemdleć w pracy; dobrze mi tak ]:>) oraz wczorajsze pół litra lodów czekoladowych do mojego ukochanego ostatnio nowego serialu Lucifer <3
Zamówiłam ostatnio stos ciuszków, właściwie same bluzki na wyprzedaży w 
P.S. Zamówiłam też rowerek treningowy, taki sam jak Puszysta Mamuśka. I czekam. (bomba)