Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95060
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2016 , Komentarze (24)

Trzeba było uczcić, no bo jak to tak Mikołajki bez słodyczy. Więc napchałam się Reese's. 600 kcal. Znacie? Lubicie? Ja uwielbiam... Nie idzie mi coś to odchudzanie za bardzo xP

5 grudnia 2016 , Komentarze (6)

...na upadanie, to i spektakularnie upadłam. 

Nie wiem, co dalej... Rozpasanie nie wpływa dobrze ani na morale, ani na żołądek, który wściekle ssie. Nie wiem, czy teraz obcinać ostro kalorie, do 1400 przez najbliższy tydzień, żeby to jakoś wyrównać, czy iść według planu. Na 1400 daleko nie zajadę, w sensie będę czuć głód... A jedząc normalnie zapewne zanotuję wzrost, w końcu to ponad 2000 kcal na plus. 

Ech... 

30 listopada 2016 , Komentarze (4)

Naprawdę nie wiem, o co chodzi tej wadze xD

W ostatnim tygodniu najprawdopodobniej przekroczyłam limit o około 500 kcal, a zanotowałam spadek o 1 kilogram :D

Nie sądzę, by ten wynik miał wiele wspólnego z rzeczywistością - ale zobaczymy przy kolejnym ważeniu, które będzie dopiero 11 grudnia. Przekładam dzień ważenia z wtorku na niedzielę, bo ona okazuje się najczęściej moim cheat dayem - ostatnio przykładowo wylądowałam u świekry, uraczyła mnie domowym obiadem, owocami i domową nalewką wiśniową (alkohol) Potem we wtorek mam stresa, a tak go nie będzie. Ewentualnie czasem może być to sobota, zależy od mojego grafiki. W najbliższy weekend włazić na wagę nie będę, nie lubię zbyt często. 

A tak wyglądało moje wczorajsze śniadanie, omlecik czekoladowy, mmm... 

Za to po południu z przerażeniem odkryłam, że skończyły się ziemniaki! Postawiona przed takim faktem popełniłam puree z kaszy gryczanej z awokado, okazało się zaskakująco dobre! 

Nie poddajemy się, Dziewczyny! Możemy mieć upadki, ale ważne by się podnosić, i by dni na plus było więcej :*

22 listopada 2016 , Komentarze (4)

Życie to gra. Gra ma swoje zasady. Celem gry jest bycie szczęśliwym.

Jeśli nie wiesz, co jest celem gry i jakie są jej zasady, musisz przegrać.

Zasady mojej gry stoją ze sobą w sprzeczności. Cenię zdrowy tryb życia i aktywność fizyczną na równi z leżeniem do góry brzuchem i opychaniem się słodkościami. Nie będę szczęśliwa, dopóki nie dokonam wyboru...


Limit kalorii w zeszłym tygodniu przekroczony o 1300 kcal. Zemsta wagi? +0,7 kg, bo zabawa tkwi w Toffifee. Wróciłam zatem do wagi z 1 listopada. Sens i logika? Nie stwierdzono.

17 listopada 2016 , Komentarze (12)

...węglowodanowo-tłuszczowej bomby zwanej rogalem świętomarcińskim. Przynajmniej wg Fitatu ;)

Szybko się doczekał. 

I co takiego się stało? Świat się zawalił? Nie. Przytyłam 100 g? Może. Zważywszy na to, że po ostatnim tygodniu zanotowałam spadek 200 g, to nadal jestem do przodu :D A może okaże się, że zszokowany organizm podkręci metabolizm? (smiech)

Po prostu, jestem człowiekiem, mam swoje słabości, słodkości do nich należą. A teraz postaram się iść grzecznie do przodu, do następnego potknięcia. Bo że kolejne będą, to jestem więcej niż pewna. Nie jestem cyborgiem. 

14 listopada 2016 , Komentarze (6)

Hej dziewczęta :)

Nie mam ostatnio czasu pisać - albo praca po 12 h, albo wolne, gdzie z niczym nie mogę nadążyć - i jakoś tak brak czasu i sił, by sklecić porządny wpis. 

Dlatego na szybko melduję, że jak na razie wszystko w porządku. W zeszłym tygodniu odnotowałam spadek, w związku z czym Fitatu zmniejszyło moje zapotrzebowanie kaloryczne. Wkurzyło mnie to nieziemsko, bo nie lubię jeść jak ptaszek, zatem postanowiłam powrócić do ćwiczeń. Od razu kaloryka podskoczyła ;) Początkowo miałam w planach siłownię, ale dobrze, że na nią nie dotarłam - tylko bym się ośmieszyła :D Kondycja leży i kwiczy. Zaczęłam od moich ulubionych ćwiczeń z Jillian: 30 day shred. Tym razem postanowiłam walczyć ze swoją naturą, czyli ćwiczyć w swoim tempie i tyle ile dam radę. Zwykle udawałam, że jestem twardsza niż jestem, co kończyło się płaczem, że do niczego się nie nadaję, bo nawet ćwiczyć nie umiem... Także początek był spokojny, mimo to po pierwszym obwodzie myślałam, że padnę ;) Ale jakoś dałam radę. Tylko po skończeniu, na serio, zrobiło mi się słabo, zimne poty, zawroty głowy i mroczki miałam :| Chyba organizm był w szoku. Zaplanowałam ćwiczenia na dni wolne od pracy i jak na razie mi się to udaje. 

Żeby nie było tak różowo, patrzcie z czym muszę dzisiaj walczyć! Zaprzyjaźniona klientka przywiozła prosto z Poznania <3

6 listopada 2016 , Komentarze (9)

Heeeeej!

Zapodam Wam przepis na domowy napój wspomagający odporność :D

Składniki:

  • kawałek obranego korzenia imbiru (około 3 cm)
  • kawałek obranego korzenia kurkumy LUB 1 łyżeczka sproszkowanej kurkumy
  • sok wyciśnięty z jednej cytryny
  • szczypta pieprzu czarnego, najlepiej świeżo zmielonego

Wykonanie:

Dla posiadających wyciskarkę nic prostszego: wycisnąć sok z imbiru (i kurkumy, jeśli jest w korzeniu), połączyć z resztą składników, wypić jednym haustem ;)
Dla nieposiadających wyciskarki i niebojących się ciężkiej pracy: korzenie zetrzeć na tarce o małych oczkach, miąższ odcisnąć dokładnie przez gazę lub sitko. Powstały sok połączyć z resztą składników, wypić duszkiem ;)
Dla nieposiadających wyciskarki i leniwych (to ja! :PP): wszystkie składniki zblendować, można dodać troszkę wody dla lepszego poślizgu. Powstały mus wypić naraz.

Opcjonalnie można dodać miód.

Napój jest tylko dla odważnych! :D Można zatkać nos, ma naprawdę intensywny i specyficzny smak.


Tak wygląda podsumowanie weekendu :) Tłuszcze jak zawsze "w normie". Dziś coś mało białka mi wyszło...

Moja wczorajsza kolacja: makaron z tofu i sosem z cukinii i pomidorów.

Dzisiejszy obiad: pieczone placki ziemniaczane, surówka

5 listopada 2016 , Komentarze (3)

Wyczytałam w BeActive, że piątek, godzina 20, to najtrudniejszy moment dla diety. Udało mi się przejść przez niego niezauważenie, akurat jadłam kolację :D Trwa weekend, wolny dla mnie od pracy, uważam to za większe wyzwanie ;)


1648/1632 kcal (o mój boshe, 16 kcal pójdzie mi w boczki :PP)
B: 75/(49-82 g)
T: 62/(45-63 g)
W: 208/(184-286 g)


Wybrałam się wczoraj po pracy na spacer (zimno)


Okazało się, że mam sekret :x Otóż codziennie wypijam domowy napój na odporność, nie licząc go do bilansu, chyba, że dodam miód, wtedy liczę kcal z miodu. A się okazało, że ma jakieś 50 kcal. Hahaha. I tak nie zamierzam go wliczać ]:> Wystarczająco krejzolskie jest, że muszę wszystko ważyć, ujmować, dodawać i podliczać. Nie dam się zwariować!


Uzupełniłam zapas moich ulubieńców i od dzisiaj wzbogacam o nie moje koktajle. Polecam!

3 listopada 2016 , Komentarze (5)

Ogarnęłam, że od 1 listopada, kiedy postanowiłam skupić się na diecie, do końca roku pozostało było ]:> 60 dni. Niech będzie to taka umowna, okrągła liczba, niekoniecznie zaraz po Nowym Roku rzucę się na pączki ;) Ludzie, w tym ja, lubią okrągłe liczby, lub oznaczające równe okresy. 


1557/1632 kcal
B: 61/(49-82 g)
T: 61/(45-63 g)
W: 191/(184-286 g)


Powtórzę się, naprawdę ciężko być w pracy otoczoną z każdej strony słodkościami. :x

3 listopada 2016 , Komentarze (3)

Wg Fitatu:

1734/1632 kcal
B: 82/(49-82 g)
T: 66/(45-63 g)
W: 202/(184-286 g)

Nadwyżka kaloryczna o 102 kcal spowodowana moim przeziębieniem i spożytą w związku z tym łyżką miodu faceliowego - dlatego też węgle tak ładnie podskoczyły ;)

Na jutro zaplanowany mały niedomiar, o 75 kcal, także jako tako się wyrówna.

Dobranoc! (spi)