Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95107
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 marca 2015 , Komentarze (2)

Ech, szkoda, że nie chodzi o faktyczne znikanie mojej osoby, tłuszczu z niej...

Niestety, tu chodzi o mnie, o moje szumne zapowiedzi, o moje JESTEM NA DIECIE WOW, a potem... a potem znikam, z Vitalii, nie piszę, no bo co będę pisać, że oczywiście minęło półtora tygodnia, a ja rzuciłam dietę w kąt, jadłam pizzę, lody McKennedy, profiterolki, snickersowe kanapki, spaghetti?

Jedyne, co mogę obiecać, to że spróbuję dziś iść na zakupy i ogarnąć dietę przynajmniej na weekend.

Waga na dziś 64,6. Jak 20 lutego.

W ogóle zamówiłam sobie nową wagę, bo ostatnia szalała, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Kupiłam wypaśną, z pomiarem tłuszczu, wody, mięśni, kości... No i dowiedziałam się, że nie jest dobrze:x Wagę mam w normie, ale zawartość tłuszczu pozostawia wiele do życzenia. I tak pomiar z 4 marca wskazywał:

waga: 65,8 kg
procentowa zawartość kości: 11,2%
procentowa zawartość wody: 46,8%
procentowa zawartość mięśni: 33,5%
procentowa zawartość tłuszczu: 31,8%

Niby wg tego obrazka:


jestem w normie, ale jakoś czuję, że właściwym wynikiem byłoby poniżej 30% (im bliżej 25%, tym lepiej :D) Tak w ogóle są tabelki, które dla kobiet w moim wieku oceniają "źle" wynik >29,8, za otyłą uznają kobietę >32%, a ta z instrukcji mojej wagi otyłość wskazuje od 30,6%. Także czuję się dziwnie :p

A tak kształtowała się moja waga w lutym (aplikacja Libra, polecam):


Widać na niej chwilę, gdy zaczęłam się obżerać xP

xoxo

20 lutego 2015 , Komentarze (15)

No dobra, przełamałam się i kupiłam miesięczny abonament Smacznie Dopasowanej.
Miałam zacząć w piątek 13 :D Ale widać to nie był ten dzień :p

Zainspirowana sukcesem mojej znajomej renaku oraz książką Jeść aby schudnąć autorstwa Michela Montignaca, którą otrzymałam na urodziny zmieniłam ustawienia diety na IGpro. Spowodowało to niemałe komplikacje z wyświetlaniem mojego jadłospisu, nie miałam do niego dostępu, po małej interwencji zaczął wyświetlać się w poniedziałek, dostałam na przeprosiny 4 dni abonamentu gratis (prezent) Poczyniłam więc zakupy i zaczęłam dietkowanie we wtorek.

Łatwo nie jest, wokół pełno pokus, których nie odmawiałam sobie dotychczas, w tym moja ukochana pizza... Na razie dzielnie się opieram, nawet 2 ciasteczka otrzymane od znajomego ochroniarza (pachniały! moje ulubione, w stylu piegusków!) oddałam koleżance xD Los również mi sprzyja, dzisiejszy wypad na browara został odwołany i to nie przeze mnie (smiech) Jestem skupiona na tym, żeby nie skończyło się tak, hehehe:

A niżej możecie obejrzeć niektóre z moich posiłków :)

Oczywiście, zestaw coli widoczny na jednym ze zdjęć nie wchodzi w skład posiłku (smiech)

Zachęcam również do pogłaskania kotków:

Aaaa, efekty są takie, że dziś na wadze 64,6 - we wtorek rano było 66,1, a więc nieźle, wręcz dziwnie jak na 3 dni diety trzymanej na 95% xP Zobaczymy co dalej.

Chudnijcie zdrowo! (pa)


9 lutego 2015 , Komentarze (5)

Hej! Wracam po długiej przerwie od pisania, bo o czym tu pisać, jeśli nie trzyma się diety i nie ćwiczy…

Moja waga wskazuje około 66 kg. Szczerze mówiąc, nie wyglądam, ani nie czuję się najlepiej, zapewne głównie przez porzucenie ćwiczeń, bo waga niby w normie jest. I chciałabym zacząć ponownie, tylko teraz pytanie tytułowe: czy to ma sens, jeżeli wiem, że w tym miesiącu czekają mnie 3 lub 4 spotkania z przyjaciółmi i to takie spotkania, gdzie będzie alkohol i niedietetyczne jedzenie? Wiem, że można trzymać dietę, nosić swoje pudełeczka i pić wodę z cytryną, ale prawdę mówiąc nie mam ochoty odstawiać po raz kolejny szopek pod tytułem "odchudzam się", skoro wiecznie nie ma efektów i oni to widzą, więc właściwie mogę robić za obiekt podśmiechujek ;) I po prostu mam ochotę tak zwyczajnie wyjść i zachowywać się jak inni. 

Co robić, jak żyć? ;-) 

Mam nowego przyjaciela. To już trzeci do mojej barwnej kolekcji:

A tak kompania wygląda razem:

30 października 2014 , Komentarze (5)

Cóż, dziś odnotowałam wzrost na wadze +0,5 kg, no może +0,4 ;) Metalowa wskazała wpierw 64,1, po kilku minutach 64,0. W sumie, nie ma się co dziwić, dieta odbiegała od ideału... Wpadały sama wrzucałam w siebie czekoladę, z biszkoptami, z krakersami, z herbatnikami... pizzę pepperoni... suszone morele... migdały... Heh no nie mogłam się powstrzymać jakoś :( I jeszcze @...
Dziś już prawie wzorowo, nadprogramowo tylko kilka migdałów.
Czy doprowadzę moją walkę do końca??
Robiłam sobie ostatnio badanie na hormon TSH. Jest w normie. Zabrzmi to głupio, ale byłam zawiedziona tym wynikiem :? Jak można się smucić, że jest się zdrowym xD Wtedy nie można po prostu niczego zrzucić na chorobę...
Siedzę sobie wysmarowana rozgrzewającym serum z Eveline i owinięta folią spożywczą :D Ależ mi gorąco!
Ze spraw pozaodchudzaniowych... przewodnicząca Obwodowej Komisji Wyborczejto brzmi dumnie (ninja)

7 października 2014 , Komentarze (1)

Hej kochani!

Długo się nie odzywałam, choć miałam o czym pisać. Niestety, brakło czasu. Taką mam specyficzną pracę, że choć 3-4 dni w tygodniu mam wolne (niestety, nie zawsze pod rząd), to w pozostałe pracuję po 12-13 h, co wraz z dojazdem - godziną w jedną stronę - sprawia, że nie ma mnie w domu cały dzień. A jak wrócę, muszę ugotować posiłki na kolejny dzień xD W wolne dni też muszę gotować, na bieżąco i na dzień następny, a dodatkowo iść na zakupy! Dieta to jest organizacyjnie trudne przedsięwzięcie, szczególnie dla takiego leniwca jak ja.


27 września, w sobotę, powrócił do mnie koszmar sprzed lat. Co ja przeżyłam! To była jedna z najczarniejszych godzin w moim życiu. Mianowicie rok po odstawieniu tabletek powróciły do mnie silne bóle miesiączkowe. Nie takie, że łykam tabletkę i mi przechodzi. Tu żadna tabletka nie działa. Ten ból ścina mnie z nóg i to dosłownie, bo ja zwyczajnie mdleję. Akurat byłam w pracy, gdy osunęłam się na krzesło i resztką sił zachowałam świadomość. Mając mroczki przed oczami doczołgałam się do łazienki, gdzie na przemian za przeproszeniem srałam, rzygałam i zdychałam z bólu na lodowatej podłodze (martwy) W takich chwilach człowiek ma wrażenie, że to nigdy nie minie, że nikt Ci nie pomożesz i umrzesz w publicznym szalecie... Chcąc nie chcąc, będę musiała wybrać się po receptę na pigułki. Nie chcę tego ponownie przeżyć.


Ostatnie ważenie, 2 października, przyniosło spektakularny spadek 0,1 kg. Waga wskazała 66,7 kg. Zasmucił mnie ten wynik, dlatego postanowiłam zaznaczyć w ustawieniach diety BRAK ruchu, co jest zgodne ze stanem faktycznym. Otrzymałam jadłospis 1300 kcal. Jednak wydało mi się dziwne, że przy 1500 kcal nie chudnę, skoro moja podstawowa przemiana materii wg wzoru Harrisa i Benedicta to dla obecnej wagi 1476,18, dla docelowej 1371,02 (a wg ciekawego wzoru uwzględniającego powierzchnię skóry i przemianę materii w kcal na mkw skóry na godzinę 1536,24 dla obecnej i 1403,04 dla docelowej :D). Skontrolowałam wagę następnego dnia: szatański wynik 66,6 kg. Następnego: 66,1 kg. Kolejnego: 65,4 kg. I wczoraj 65,1 kg. (smiech) I to wszystko na 1500, bo 1300 mam od wczoraj dopiero. Także to jakiś niesympatyczny psikus szklanej był. Dziś wskazała lekki wzrost do 65,9 kg, but I didn't take poo to the loo ;), co mogło mieć wpływ. Mam nadzieję, że pojutrze będzie bardziej wyrozumiała. Mam dzień wolny, więc będę mogła cierpliwie doczekać wizyty w WC. 
Mimo spadków nie będę zmieniać kaloryczności diety (swoją drogą, zastanawiające, czemu Vitalia proponuje mi dietę poniżej mojego PPM, zasadniczo to głodówka; ciekawe co pani dietetyk na to!). Póki co jest całkiem syta, a mogę bez wyrzutów sumienia pozwolić sobie na kostkę gorzkiej czekolady, łyżeczkę miodu czy kawę z odrobiną mleka.


Czego możecie nie wiedzieć o diecie, o czym ja nie wiedziałam? Otóż ja mam problemy z regularnością posiłków, tj. w dzień wolny zdarza mi się spać do 11 (spi) Co wtedy? Jeść kolację o 23? Pominąć posiłek? Połączyć dwa w jeden? Ci, którzy skłaniają się ku ostatniej opcji, mają rację. Przy czym, najlepsze posiłki do łączenia ze sobą to śniadanie i II śniadanie. :) Ta informacja od dietetyka bardzo mi pomogła.


26 września 2014 , Komentarze (2)

...są pyszne! Niemężowskie naleśniki z mąki pełnoziarnistej z dodatkiem dżemu figowego Łowicz 100% też... A dieta poszła się *&$!@#
Niedługo sama będę jak beczułka...

25 września 2014 , Komentarze (2)

Do dzisiejszego Vitaliowego menu dorzuciłam jeszcze:
- kawałek banana i łyżeczkę miodu, bo miałam kwaśną gruszkę w koktajlu
- 4 Baryłki Wedel (168,4 kcal), bo nigdy nie jadłam, a promocja jest w Biedronce, 2 opakowania 9,99
- 2 naleśniki autorstwa Niemęża, w tym jednym "zastąpiłam" pieczywo do kolacji - piszę w cudzysłowie, bo na pewno miał więcej kcal
- i chyba jeszcze wypiję herbatkę z pigwą, taką dziś zakupiłam w osiedlowym sklepie

O ile mogłam przekroczyć limit? 500 kcal? 
Może spalę to do przyszłego ważenia...

25 września 2014 , Skomentuj

Okropnie u mnie w głowie. Cały czas mam taki stan "OK, poodchudzam się, będę jadła to co każą, ale przecież wiem, że i tak nie będzie efektów. Ja nie umiem się odchudzać. Nie mogę schudnąć! Nie potrafię, to nic nie da."

Poziom frustracji wzmaga się, jak pomyślę, że odrobinkę oszukałam moją Smacznie Dopasowaną, gdyż zaznaczyłam poziom ruchu 1-3 razy w tygodniu, a tak właściwie ostatnio nie ćwiczę w ogóle... Przy takim poziomie, jaki zaznaczyłam, dostaję 1500 kcal i naprawdę nie chcę mniej. Nie wyobrażam sobie jedzenia 1200. I tak bywam głodna.
Dziś mój dzień ważenia. Bez wizyty w toalecie, bo moja przemiana materii jest złośliwa i śpiąca z rana :D Odezwała się wyraźnie dopiero po śniadaniu.
Co z tą wagą?! (mysli) Pokazała kolejno 66,7; 67,2; 66,8; 67,0; 66,9...
Więc ile właściwie schudłam przez ten tydzień? 0,3 kg czy 0,8?
Ponieważ założenia są takie, że mam tracić 0,7 kg tygodniowo, taki właśnie wygodny dla mnie wynik uznałam za właściwy. 66,8 kg.
Jakie widzę plusy? Nie jest to już 68+, jakie widywałam pod koniec sierpnia i na początku września.
A minusy? No cóż, spadek nie jest spektakularny, nie wiadomo czy trwały, i zasadniczo niewielki. Nie wiem, czemu, ale mam w głowie osoby, które schudły po 2 kg w ciągu tygodnia i zamiast docenić moje 0,7 nazywam je "spadkiem na granicy błędu statystycznego" O.o
Mam nadzieję, że za tydzień okaże się, że dzisiejszy spadek był faktyczny i trwały, i że ujrzę jeszcze niższe cyferki.


Muszę dodać, że w tym tygodniu nie trzymałam diety na 100%. Miałam jeden dzień, którego nie przewidziałam w całości. Wybierałam się z rana do znajomej na farbowanie i strzyżenie, a po południu byłam umówiona z innymi koleżankami. Sądziłam, że między jednym spotkaniem a drugim zdążę wrócić do domu, przyrządzić i zjeść obiad, a także zapakować podwieczorek. Niestety. Skończyło się tak, że obiad jadłam na mieście (loser), a podwieczorek kupiłam w Żabce. Wybrałam ziemniaki, pierś z kurczaka i surówkę (tu należą mi się słowa uznania xD poprosiłam babeczkę, aby odsączyła mi pierś z tłuszczu xD) oraz banana i pół butelki kefiru.
Dodatkowo w okresie infekcji (która już jest prawie zażegnana :)) dodawałam miodu tu i ówdzie do posiłków, a także piłam mleko z miodem, czosnkiem i masłem. Swoją drogą, kiedy włączą ogrzewanie??
A efekty pracy znajomej są takie:

19 września 2014 , Komentarze (4)

...a ja już chora!! (chory) Obudziłam się z zapchanym nochalem :( Raz mi zimno, raz gorąco i jestem niesamowicie wręcz wysuszona...
Jadłam dziś: na śniadanie to, co wczoraj, na II śniadanie koktajl z maślanki, banana i kakao, bardzo dobry, na obiad to, co wczoraj, na przekąskę smaczny miks buraka, jabłka, truskawek i wody, na kolację to, co wczoraj ;) A teraz uwaga... wypiłam... niemalże 6 litrów płynów!! (fala)(fala)(fala)
To nienormalne, i chyba nie wpływa za dobrze na zdrowie, ale tak mnie cholera suszy...
w tym 0,5 l wody z miodem i octem jabłkowym; 3,5 l wody, 0,9 l czerwonej herbaty i 0,9 l zielonej herbaty. Mój brzuch już nic nie mieści, a jama ustna błaga o ratunek...

18 września 2014 , Komentarze (3)

Mówię. Krzyczę. Piszę. Czy war­to było mącić ciszę? 
J.I.Sztaudynger

To był dzień nowości. Nie jadłam nigdy niczego z zaproponowanych posiłków.

1. Grzanki z krewetkami i pastą fasolową. Ciekawe, sycące. Można zjeść od czasu do czasu.
2. Zielony koktajl imbirowy. Do zniesienia, niestety strasznie ogórkowy (nie lubię ogórka, ale nie wykluczyłam go, bo jest zdrowy). Dopiero wieczorem wpadłam na to, jak zminimalizować ogórkowy smak. Tymczasem dodałam łodygę selera naciowego i dużo imbiru ;)
3. Makaron z kiszoną kapustą i pieczarkami. Niezłe. Naprawdę OGROMNA porcja, właściwie potem nie byłam już głodna.To był dzień nowych smaków. Absolutnie nic wcześniej nie jadłam z zaproponowanych rzeczy.
4. NAJLEPSZY dziś, pyszny koktajl z kefiru, banana i cytryny. Ja zwiększyłam kaloryczność swojego o 40 kcal, dodając łyżeczkę miodu. Świat się chyba nie zawali :p
5. Nawet smaczne, kanapki z twarożkiem ogórkowo-oliwkowym. O ile, oczywiście ktoś lubi oliwki. Ja dałam twaróg półtłusty, bo chudego w domu nie miałam, a poza tym bojkotuję chudy nabiał. Różnica to około 12 kcal w porcji, która była przewidziana, więc hello... I tutaj porada dnia ;)

Aby ogórek nie smakował tak bardzo ogórkowo, wystarczy obrać go ze skórki.

Razem około 1500 kcal :) Nie wiedziałam, że można się tak najeść.

Wypitych płynów będzie ze 3 litry! W tym woda, zielona herbata i herbatka Fitea Odchudzanie+Spalanie firmy Posti.

Postanawiam zarzucić nawyk codziennego włażenia na wagę (łatwo nie będzie) i ważyć się co tydzień. Moim dniem będzie póki co czwartek.

Oto, jak aktualnie widzi mnie mój mężczyzna -5 kg:

Oto, jak wyglądam:

Oto, jak Niemąż wyobraża mnie sobie po odchudzaniu:

Miłego odchudzania! :PP