Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velonick

kobieta, 46 lat,

164 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55 kg na resztę życia :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 października 2011 , Skomentuj

Wiadomo, trzeba dostarczać organizmowi wszystkiego czego potrzebuje, a w szczególności rozgrzewających potraw, zup itd.

Ok ale co zrobić z tą nieszczęsną ciemnością. rano ciemno, już wkrótce także po południu. I chyba to jest takie najbardziej depresyjne z tego wszystkiego. Pomijając oczywiście temperaturę na zewnątrz. Liczę na to, że ta zima nie będzie taka śnieżna i "zimowa" jak poprzednia.Przydałaby się taka lżejsza, choć dla odmiany.

Dieta przebiega spokojnie, z małymi odstępstwami :( niestety. Zjadłam kilka nadprogramowych śliwek suszonych, bo jakoś nie mogłam się opanować...


11 października 2011 , Skomentuj

Rozpoczęłam Vitalekką. Z nową  wiarą w sukces:) teraz jest mi łatwiej, bo już wiem jak ułożyć sobie posiłki i sama od czasu zakończenia poprzedniej diety, tj. od maja, polegałam na tym planie posiłków. Chciałabym jedynie tym razem bardziej się zdyscyplinować i ćwiczyć, ćwiczyć.


Wierzę, że zobaczę w końcu te 55 kg. I założę mini spódniczkę :) Takie marzenie.

Wczoraj zaraz po pracy wskoczyłam pod kołdrę, by wyleżeć moje nagłe przeziębienie. I dziś czuję się już o niebo lepiej.

10 października 2011 , Skomentuj

W sobotę pojechałam do chrześnicy na urodzinki i zaraziłam się jakimś wirusem paskudnym. Ja i mój mąż. Koszmar. Tydzień temu się wyleczyłam a tu znowu, cholerka :(

No i do pracy z temperaturą. Oj niedobrze, niedobrze.....

A dziś również dietę zaczynam . Brak nastroju na dietkowanie. Cały miesiąc znowu. Coś muszę zrzucić, nie ma bata. Nie chcę na wiosnę obudzić się z ręką w nocniku.

Choć do 58 kg lub 57 kg. 

A pogoda. No cóż...Zmiany, zmiany.....



7 października 2011 , Komentarze (2)

i ku mojej rozpaczy zobaczyłam 60 kg. ZNOWU.

Ale cóż, trzeba dwa razy w roku mieć dietkę, a pomiędzy nimi trochę pożyć no nie?

Tak więc wykupiłam Vitalekka i od poniedziałku zaczynam. Na poważnie. Tylko zastanawaim się nad ćwiczeniami. W domu mam rowerek, stepper i ciężarki. Aha, i mam kijki ale z pogodą to teraz już ciężko na kijki. Można z raz w tygodniu wyskoczyć. 

Co Wy polecacie?


6 października 2011 , Komentarze (3)

Postanowiłam znowu wykupić dietkę Vitalii. Od wakacji zaczęłam powoli tyć i już nie jest tak fajnie jak było np. w lipcu. Brzuchol wielki strasznie. Katastrofa. Trzeba się wziąć za siebie .

Koniec smakołyków.

5 października 2011 , Skomentuj

ale czytałam na bieżąco wszystko.

Miałam urlop od codzienności tj. synuś mi zachorował, wzięłam opiekę i... no właśnie. Zajęta byłam strasznie. Dom wywróciłam do góry nogami, wszystkie zaległości ciuchowo-szafowo-kulinarne nadrobiłam. I trochę odpoczęłam oczywiście:)

Synka leczę nadal, ale już do przedszkola chodzi. Straszne jakieś choróbsko się przyczepiło do niego i odejść nie chce. Na domiar złego wczoraj w przedszkolu ogromnego guza sobie nabił i główka go boli strasznie. Biedaczek, żal mi go bardzo....

Ale pogodę miałam na tym zwolnieniu piękną, wymarzoną. 


Dietkowo ok. Stepper używam, by ocieplacze powstrzymać przed odkładaniem :)


16 września 2011 , Komentarze (1)

kijki idą w ruch. Zamierzam co sobotę lecieć do lasu i kijkować co najmniej godzinę. To będzie jesień na sportowo.

Poza tym cały tydzień upłynął na leczeniu syna z przeziębienia (dziś wrócił do przedszkola), leczeniu mojego uzębienia i innych dziwnych akcjach.

Także upragniony weekend przede mną.

14 września 2011 , Komentarze (2)

bo waga z tą paskową na pewno niewiele ma wspólnego :(

Poza tym troszkę się denerwuję bo dziś czeka mnie pierwsza z wielu wizyt u dentysty. Trzeba zadbać o swe ząbki. Byłam na przeglądzie już i lekarka wyliczyła mi co trzeba zrobić, jakie plomby wymienić itd. koszt niemały :(((

Cóż zrobić. O zęby trzeba dbać. Na tyle na ile się da....Także przede mną koszmarna godzinka na fotelu (2 ubytki na 1 raz).

Dodam, że to moja nowa dentystka i nie mam pojęcia jak mi wyleczy te zęby....

Panika

8 września 2011 , Komentarze (1)

Po tygodniu  chodzenia do przedszkola mój syn dziś już nie płakał. Moje złotko. Rozpiera mnie duma.

Dopatruję się także jakichś nowości w zachowaniu. I są oczywiście...wczoraj np. zjedliśmy obiad po raz pierwszy w jednym tempie, tj. każdy ze swego talerza, już nie musiałam pracować na dwa widelce i dwa talerzyki. Michał zjadł sam :)

To tyle nowości:)

Poza tym staram się nie jeść za dużo, choć na razie na dietkę nie mam ochoty. Może później....

6 września 2011 , Skomentuj

Jakoś. Ciągnie się za mną niechęć do odchudzania i pozbyć się jej nie mogę. Mimo to wskoczyłam wczoraj na stepper i usiłuję wrócić do reżimu ćwiczeń. 

Trochę się zniechęciłam. Wszystko u nas nowe w domu. Brak niani, przedszkole, nowy rozkład dnia. Zastanawiam się czy mały wytrzyma w tym przedszkolu do 15.50. Na razie odbieramy go o 14.00, ale już w czwartek będę musiała odebrać go dopiero po pracy. W takich sytuacjach żal mi tego, że mieszkamy z dala od rodziców (60 km) i przez to synek czasem ma gorzej....ach. Marudzę, nie....